"Hłasko nie uprawiał żadnego sportu prócz alkoholu" - pisze Henryk Grynberg w swojej najnowszej książce Jeżeli pamięć i świadomość nie mogą sprawić, by przyjaciele zmartwychwstali, sztuka przywróci ich życiu" - powiedział Jorge Semprun, hiszpański pisarz i filozof. Sztuce przywracania do życia przyjaciół poświęceni są "Uchodźcy", najnowsza książka Grynberga, od 1967 r. mieszkającego w Stanach Zjednoczonych. Pod piórem Grynberga ożywają Jerzy Kosiński, Leopold Tyrmand, Agnieszka Osiecka, Julian Stryjkowski, Kalina Jędrusik, Czesław Miłosz oraz ci, których wygnano z Polski po marcu 1968 r.
Grynberg pisze o swoich bohaterach ciepło, z nutą melancholii. Tak jak w wypadku kompozytora Krzysztofa Komedy, który pogodnie się upijał i beznadziejnie kochał w aktorce Mii Farrow. Niepoprawny hipochondryk Marek Hłasko "nie uprawiał żadnego sportu prócz alkoholu". W USA pracował w hurtowni blachy, bratając się z robotnikami. Jego losy są dla Grynberga pretekstem do przekazania historii pokolenia Hłaski. Duch blondwłosego Maheczka, jak nazywali go w Izraelu, unosi się nad "Uchodźcami". Bohaterowie książki Grynberga nie tylko (z politycznych powodów) uciekali z Polski, oni uciekali także od samych siebie. - Choć tytułowe uchodźstwo wywodzi się z tradycji żydowskiej, jest to temat uniwersalny i bardzo literacki. Opowiadam tu również o egzystencjalnym wymiarze losu, splocie przypadków, związków przyczynowo-skutkowych i cech charakteru, decydujących o naszym życiu - tłumaczy "Wprost" Grynberg.
Pieniądze ze szmat
Grynberg od lat jest świetnym kronikarzem żydowskich losów, czego dowodzi choćby "Memorbuch" - zbeletryzowana biografia Adama Bromberga. Grynberg mówi, że nie tylko jest Żydem, ale i człowiekiem pogranicza. A pogranicze to swoisty twórczy tygiel. W tym tyglu kształtuje się artystyczna bohema, która z Warszawy, Krakowa czy Łodzi trafia do Ameryki - jak Marek Hłasko, Leopold Tyrmand czy Roman Polański. Choć większość z nich to osoby ocalałe z Holocaustu, Grynberg tym razem nie pisze o nich jako o napiętnowanych tą bezprecedensową w dziejach zbrodnią. Zadziwia lekkość, z jaką snuje on swą dygresyjną opowieść. Bliski jest tu melancholijno-ironicznemu stylowi Woody'ego Allena, który znamy choćby z filmu "Zelig".
To wielka sztuka mówić o Holocauście bez ściśniętego gardła. Obok Grynberga udawało się to takim reżyserom, jak Roberto Benigni ("Życie jest piękne") czy Radu Mihaileanu ("Pociąg życia"). W "Uchodźcach" gorzki smak pamięci Holocaustu łagodzi duża dawka humoru. "Skąd ja miałem takie pieniądze? Ze szmat, które dostawałem co parę miesięcy od mamy i zanosiłem do komisu, a które ona kupowała na posezonowych wyprzedażach lub za bezcen w sklepach Armii Zbawienia. (...) Szmaty, żydowski interes, dzięki nim przetrwaliśmy średniowiecze i kontrreformację, więc czemu nie Polskę Ludową" - tak Grynberg opisuje, jak przetrwał chude lata. W jego opowieści ożywają przedwojenny humor żydowski, radość życia i zabawa.
Kultura wygnańców
"Uchodźcy" Grynberga to część jakże bogatej europejskiej kultury wygnańców. Narrator książki znajduje się w ciągłym ruchu, żyje na walizkach. Wędrujemy z nim po Polsce lat 50. i 60., po Izraelu, Włoszech, Austrii czy Argentynie. Podróżujemy po "szerokich i gładkich drogach" Ameryki z aryjską żoną narratora jego niemieckim samochodem, kupionym za Nagrodę Kościelskich.
W pisarstwie Grynberga granica oddzielająca fakty od literackiej fikcji jest cieńsza z książki na książkę. Dlatego jego najnowsze dzieło, choć wydano je w serii Nowa Proza Polska, trzeba raczej sytuować na skrzyżowaniu fabuły i historycznego świadectwa. Grynberg jest równie błyskotliwy jak Janusz Głowacki w swojej książce "Z głowy", a dodatkowo nadał jeszcze "Uchodźcom" uniwersalny charakter. Niczym wieczny tułacz przemierza przestrzeń oraz czas żydowskiej i polskiej historii i kultury.
Henryk Grynberg "Uchodźcy",
Świat Książki 2004 r.
Pieniądze ze szmat
Grynberg od lat jest świetnym kronikarzem żydowskich losów, czego dowodzi choćby "Memorbuch" - zbeletryzowana biografia Adama Bromberga. Grynberg mówi, że nie tylko jest Żydem, ale i człowiekiem pogranicza. A pogranicze to swoisty twórczy tygiel. W tym tyglu kształtuje się artystyczna bohema, która z Warszawy, Krakowa czy Łodzi trafia do Ameryki - jak Marek Hłasko, Leopold Tyrmand czy Roman Polański. Choć większość z nich to osoby ocalałe z Holocaustu, Grynberg tym razem nie pisze o nich jako o napiętnowanych tą bezprecedensową w dziejach zbrodnią. Zadziwia lekkość, z jaką snuje on swą dygresyjną opowieść. Bliski jest tu melancholijno-ironicznemu stylowi Woody'ego Allena, który znamy choćby z filmu "Zelig".
To wielka sztuka mówić o Holocauście bez ściśniętego gardła. Obok Grynberga udawało się to takim reżyserom, jak Roberto Benigni ("Życie jest piękne") czy Radu Mihaileanu ("Pociąg życia"). W "Uchodźcach" gorzki smak pamięci Holocaustu łagodzi duża dawka humoru. "Skąd ja miałem takie pieniądze? Ze szmat, które dostawałem co parę miesięcy od mamy i zanosiłem do komisu, a które ona kupowała na posezonowych wyprzedażach lub za bezcen w sklepach Armii Zbawienia. (...) Szmaty, żydowski interes, dzięki nim przetrwaliśmy średniowiecze i kontrreformację, więc czemu nie Polskę Ludową" - tak Grynberg opisuje, jak przetrwał chude lata. W jego opowieści ożywają przedwojenny humor żydowski, radość życia i zabawa.
Kultura wygnańców
"Uchodźcy" Grynberga to część jakże bogatej europejskiej kultury wygnańców. Narrator książki znajduje się w ciągłym ruchu, żyje na walizkach. Wędrujemy z nim po Polsce lat 50. i 60., po Izraelu, Włoszech, Austrii czy Argentynie. Podróżujemy po "szerokich i gładkich drogach" Ameryki z aryjską żoną narratora jego niemieckim samochodem, kupionym za Nagrodę Kościelskich.
W pisarstwie Grynberga granica oddzielająca fakty od literackiej fikcji jest cieńsza z książki na książkę. Dlatego jego najnowsze dzieło, choć wydano je w serii Nowa Proza Polska, trzeba raczej sytuować na skrzyżowaniu fabuły i historycznego świadectwa. Grynberg jest równie błyskotliwy jak Janusz Głowacki w swojej książce "Z głowy", a dodatkowo nadał jeszcze "Uchodźcom" uniwersalny charakter. Niczym wieczny tułacz przemierza przestrzeń oraz czas żydowskiej i polskiej historii i kultury.
Henryk Grynberg "Uchodźcy",
Świat Książki 2004 r.
Więcej możesz przeczytać w 3/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.