Gdyby nie wysiłki polskich kryptologów, pierwsza bomba atomowa spadłaby na stolicę III Rzeszy Gdyby Polacy nie złamali kodów Enigmy, wojna trwałaby na tyle długo, że Amerykanie mogliby użyć bomby atomowej nie przeciwko Japończykom, lecz przeciwko Niemcom. Dzięki doskonałemu rozpoznaniu rozmieszczenia sił niemieckich i floty oraz ich zamiarów zakończenie wojny w Europie zostało przyspieszone o trzy lata - jak sugerują Polacy - nie mniej zaś jak o dziewięć miesięcy - jak twierdzi David Khan, światowej sławy specjalista w dziedzinie kryptologii. W lipcu 1945 r. Amerykanie zamknęli pierwszy etap badań nad bronią atomową, zakończony pierwszym udanym wybuchem jądrowym. Kolejne ładunki jądrowe w wypadku przedłużającej się wojny mogły zostać użyte najpierw na europejskim teatrze działań wojennych w celu pokonania Rzeszy i przyspieszenia zakończenia II wojny światowej. Najprawdopodobniej Berlin jako siedziba władz centralnych stałby się celem atomowego ataku.
Zaczęło się od Sowietów
Sukces polskich kryptologów, jakim było złamanie kodów Enigmy, bazował na ich dorobku i wieloletnim wysiłku. Już 25 października 1918 r., a więc zanim Polska oficjalnie odzyskała niepodległość, Rada Regencyjna zatwierdziła powołanie Wydziału Wywiadowczego Sztabu Generalnego, w którym przewidziano stworzenie komórki szyfrowej.
Prawdopodobnie jako pierwszy depesze Armii Czerwonej zaczął rozczytywać por. Jan Kowalewski, pochodzący z Łodzi genialny samouk i niedoszły inżynier, ściągnięty do oddziału w sierpniu 1919 r. Miał za sobą służbę w armii carskiej, z której przeniósł wiedzę dotyczącą organizacji łączności radiowej oraz zasad szyfrowania. To on i por. Franciszek Cehak (wcześniej obaj w biurze szyfrów armii austriackiej) zapoczątkowali trwające do początków II wojny światowej pasmo sukcesów wywiadu radiowego Wojska Polskiego w zakresie rozpracowywania Armii Czerwonej. Pierwsze meldunki bolszewickiej armii używającej szyfru Majak zaczęto czytać już w czerwcu 1919 r. Następnie rozwiązano tajemnicę szyfru Mars.
Po kilkumiesięcznej konsolidacji komórka wywiadu radiowego rozwinęła skrzydła, oddając nieocenione usługi dowódcom frontów polskich walczących z Armią Czerwoną. Sytuacja wojenna zmusiła oficerów do wykreowania ciekawej wizji funkcjonowania systemu rozpoznania radiowego i dekryptażu. Szyfry rosyjskie łamano bowiem centralnie. Nasłuchy i namierzanie prowadzono zaś w sposób zdecentralizowany. Z uwagi na bardzo skromną obsadę kadrową komórki centralnej zdecydowano się na szkolenie oficerów szyfrowych z poszczególnych frontów; każda frontowa komórka wywiadu radiowego otrzymywała kilkadziesiąt teczek szyfrowych z kompletnymi kluczami kodowymi używanymi przez Armię Czerwoną. Dzięki nim oficerowie mogli codziennie samodzielnie rozczytywać najtajniejsze meldunki przeciwnika. Była to doskonała organizacja, ponieważ informacje w związku ze zmieniającą się sytuacją na froncie szybko się dezaktualizowały. Przechwycone przez namierniki meldunki po rozczytaniu trafiały najkrótszą drogą do najbardziej zainteresowanych dowódców frontów Wojska Polskiego.
Informacje wprost od Stalina
Wywiad radiowy odegrał wielką rolę w wojnie o istnienie państwa polskiego i jego wschodnie granice w latach 1919-1920 r. Wkład kilkunastu oficerów w rozpoznanie planów marszałka Tuchaczewskiego i modelowe rozegranie przez marszałka Piłsudskiego decydujących bitew, w tym tej najważniejszej w połowie sierpnia 1920 r. - bitwy warszawskiej, zwanej cudem nad Wisłą, jest nie do przecenienia. W historii wojskowości nieznane są przykłady, aby porucznik korespondował z generałami dowódcami frontów. A to właśnie meldunek por. Kowalewskiego informującego dowódcę frontu, że jeżeli chce, to może nacierać, ponieważ armia konna Budionnego jest pod Lwowem i przez kilka dni tam pozostanie, pomógł w podjęciu decyzji, która zaowocowała sukcesem w bitwie warszawskiej.
Kontynuacja rozpoznania radiowego Armii Czerwonej pozwalała na zdobywanie informacji znacznie pełniejszych niż te, które mogliby dostarczać wywiadowi polskiemu Lenin, Trocki, Tuchaczewski i Stalin, gdyby byli informatorami wywiadu polskiego. Informacje wywiadu radiowego były pełniejsze: zawierały nie tylko ich rozkazy, lecz także odzwierciedlały kontrowersje w dowództwach oraz pokazywały, jak rozkazy i polecenia najwyższych dowódców radzieckich były realizowane od Uralu po Kaukaz, Bałtyk i Dniepr.
Tajne szyfry
Sukcesy przy łamaniu szyfrów rosyjskich uzmysłowiły polskim wojskowym, że dekryptaż może mieć decydujące znaczenie. Rozpoczęto więc prace nad szyframi niemieckimi. Enigma to system szyfrowania meldunków wojsk niemieckich, który obowiązywał w Kriegsmarine od 1926 r., a od 15 lipca 1928 r. - w wojskach lądowych. Wyższe szczeble dowodzenia oraz instytucje centralne korzystały z łączy telefonicznych oraz kodu o nazwie Lorenz, do którego złamania Brytyjczycy skonstruowali chyba pierwszy na świecie komputer Columbus, bodaj w 1943 r. Przyjmuje się, że podczas wojny wyprodukowano około 100 tys. takich maszyn szyfrujących. Enigma była więc powszechnie stosowanym urządzeniem do utajniania łączności radiowej. Bazowała na wynalazku Holendra Hugona Kocha, który stworzył jej pierwowzór i sprzedał patent Niemcowi Arturowi Scherbiusowi. Ten z kolei go rozwinął.
Matematyka w służbie wywiadu
Już w 1928 r. Oddział II zorganizował w Poznaniu pierwszy kurs kryptologiczny dla studentów matematyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Polacy pierwsi na świecie dostrzegli potrzebę wykorzystania do łamania kodów matematyków, a nie szachistów i lingwistów, których powszechnie wykorzystywały wówczas inne armie. Wykładowcami byli najwybitniejsi polscy matematycy - prof. Stefan Mazurkiewicz oraz prof. Wacław Sierpiński. To pod ich kierunkiem kształciła się grupa studentów, w której znaleźli się Marian Rejewski, Henryk Zygalski oraz Jerzy Różycki - oni pierwsi znaleźli sposób na odczytywanie Enigmy. Polscy kryptolodzy słusznie przypuszczali, że szyfrowanie meldunków odbywa się za pomocą dalekopisu Scherbiusa z elementem szyfrującym. Wywiadowi udało się nawet kupić w Szwecji cywilną enigmę. To nie sprzęt, a wiedza kryptologów związana z rozpracowaniem systemu kodowania stanowiła klucz do sukcesu. Od 1929 r. rozpoczęto prace nad rozczytywaniem pierwszych meldunków. Przełom nastąpił, kiedy Niemcy przez nieuwagę wysłali pocztą dyplomatyczną enigmę, którą przez weekend zbadali specjaliści z polskiego referatu czwartego Biura Szyfrów. Nie wszystkie jednak meldunki udawało się odczytywać, ponieważ codziennie zmieniano wkładki - ustawienie tarcz szyfrujących. I z tym problemem z czasem sobie poradzono, wykonując tzw. tablice Zygalskiego. Olbrzymią wiedzą popisali się inżynierowie z fabryki AVA w Warszawie, w której wykonano repliki enigmy i inne pomocnicze urządzenia, m.in. cyklometr, zegar Różyckiego, bomby kryptograficzne.
Do sukcesu przyczynili się w dużym stopniu Francuzi. Wywiad francuski kupił od pracownika biura szyfrów Reichswehry Hansa-Thilo Schmidta (pseudonim Asche - popiół) kopie księgi szyfrów wraz z instrukcją techniczną i instrukcją obsługi enigmy wraz z kluczami dziennymi. Współpracę z wywiadem francuskim, która trwała nieprzerwanie od 1932 r. do roku 1938, zainicjował sam Schmidt.
Francuzi nie potrafili zagospodarować otrzymywanych skarbów, za które bardzo dużo płacili. Przekazywali je więc Brytyjczykom i Polakom. Jednak tylko Polacy materiały otrzymywane z biura kpt. Bertranda przyjmowali i wykorzystywali. Ani słowem nie pisnęli Francuzom, że od kilku już lat masowo łamią meldunki kodowane przez Niemców. Tak było do 26 lipca 1939 r., kiedy to w obliczu nieuchronnej wojny kierownictwo wywiadu Wojska Polskiego postanowiło bezinteresownie podzielić się swoją zdobyczą z sojusznikami. Zaproszono kilkuosobowe delegacje specjalistów z Francji oraz Wielkiej Brytanii. Zdumienie gości nie miało granic, gdy w supertajnym ośrodku wywiadu w Pyrach wprowadzono ich do pokoju, w którym pracowało jednocześnie sześć enigm, rozczytując na bieżąco meldunki Wehrmachtu. Sojusznicy dowiedzieli się, że Polacy od 1934 r. nieprzerwanie rozszyfrowują meldunki niemieckie. Każda delegacja dostała egzemplarz enigmy oraz kompletne materiały umożliwiające rozpracowywanie meldunków niemieckich, w tym projekt bomby kryptologicznej służącej do automatyzowania rozpracowywania kodów dziennych, a także płachty Zygalskiego.
Do Anglii
Wraz z wybuchem wojny trójka naszych kryptologów przez Rumunię dotarła do Francji. Tam przy życzliwym wsparciu kpt. Bertranda podjęła na nowo prace związane z łamaniem kodów Enigmy w ośrodku wywiadu pod Paryżem. Sprawa była poważna, bowiem w grudniu 1938 r. Niemcy wprowadzili nowy model maszyny szyfrującej, w którym do trzech wcześniejszych tarcz szyfrujących dołożono dwie kolejne, co znakomicie skomplikowało wcześniej rozpracowany w detalach system. Być może za decyzją o tej modyfikacji stało rozpracowanie agenta Asche, którego w 1938 r. zmuszono do samobójstwa. Podjęte we Francji działania zaowocowały pomyślnym złamaniem nowego sytemu. We Francji Polacy spotkali się m.in. z Alanem Tuningiem, brytyjskim superspecem zatrudnionym w tajnym ośrodku Bletchley Park, w którym pracowało około tysiąca specjalistów od kryptografii. Dodatkowe wsparcie Polaków, a prawdopodobnie także stała łączność kablowa między Polakami we Francji a ośrodkiem wywiadu radiowego w Bletchley Park, pomogły Brytyjczykom w uruchomieniu własnego systemu dekryptażu, który nazwali Ultra. Pierwszy meldunek z niemieckiej Enigmy Brytyjczycy rozczytali w styczniu 1940 r., wcześniej nie byli w stanie rozszyfrować żadnego. Dużą pomocą było zdobycie przez flotę brytyjską dwóch statków pogodowych, z których zabrano szyfry Enigmy II. Brytyjczycy od 1940 r. tak jak Polacy przed wojną mieli pełny wgląd w system dowodzenia niemieckiej armii i floty. Polacy przekazali Brytyjczykom nie tylko Enigmę. Przekazaliśmy im także doskonale funkcjonujące sieci wywiadu agenturalnego w Polsce i innych krajach Europy. O niemieckich przygotowaniach do wojny oraz rozmieszczeniu zgrupowań Wehrmachtu do uderzenia na ZSRR najpierw od Polaków dowiedzieli się Brytyjczycy, a potem od nich Rosjanie. Stalin nie zwrócił uwagi na przekazane przez premiera Churchilla informacje. Wręcz je publicznie okpił. W tym czasie był bowiem zajęty ostatnią fazą przygotowań do uderzenia wyprzedzającego na armię niemiecką, rozlokowaną na wschodnich obszarach Rzeczpospolitej. Prof. Jan Ciechanowski twierdzi, że w czasie wojny 40 proc. wszystkich materiałów wywiadowczych dostarczanych do MI6 pochodziło z polskich siatek wywiadowczych.
Przezroczyści Niemcy
Wyniki pracy polskich kryptologów są nie do przecenienia. Wywiad radiowy Wojska Polskiego na długo przed wybuchem wojny monitorował sytuację w Niemczech, dostrzegając dynamiczną rozbudowę sił zbrojnych i stosownie do zagrożenia informował władze polskie. Wiedza o niebezpieczeństwie nie uratowała nas przed klęską 1939 r. Z naszego dorobku skorzystali natomiast sojusznicy. Wyniki prac polskich kryptologów umożliwiły marszałkowi Montgomery'emu pokonanie w północnej Afryce wojsk gen. Erwina Rommla. Przejęcie przez Brytyjczyków polskiego dorobku i jego twórcze rozwinięcie umożliwiło m.in. wygranie bitwy o Atlantyk. Niemieckie U -booty były zmuszone do podawania swoich pozycji drogą radiową, dzięki czemu niszczono je metodycznie, co umożliwiło przeprowadzanie konwojów bezpiecznymi szlakami. Bezpieczne szlaki żeglugowe to bardziej bezpieczne dostawy uzbrojenia do Związku Radzieckiego, którego armia w wielu operacjach zdmuchnęła hitlerowskie sny o panowaniu nad światem. To także bezpieczny transport uzbrojenia oraz oddziałów amerykańskich m.in. na Wyspy Brytyjskie, skąd w 1944 r. wyprowadzono uderzenie połączonych sił na wojska niemieckie rozmieszczone w zachodniej Europie. Wyniki rozpoznania radiowego znali także Rosjanie. Ich agent John Cairncross teczkami wynosił materiały wywiadu brytyjskiego, które następnie trafiały do sztabów radzieckich.
- Rozpracowanie Enigmy pozwoliło skrócić wojnę, a zatem i cierpienia ludności niemieckiej. Niemcy są winni Polakom wdzięczność za pomoc w wyzwoleniu spod dyktatury, na którą Polska musiała czekać jeszcze kilkadziesiąt lat - stwierdziła Sabine Seidler z wydziału politycznego niemieckiej ambasady w Warszawie, oddając sprawiedliwość polskim kryptologom.
Sukces polskich kryptologów, jakim było złamanie kodów Enigmy, bazował na ich dorobku i wieloletnim wysiłku. Już 25 października 1918 r., a więc zanim Polska oficjalnie odzyskała niepodległość, Rada Regencyjna zatwierdziła powołanie Wydziału Wywiadowczego Sztabu Generalnego, w którym przewidziano stworzenie komórki szyfrowej.
Prawdopodobnie jako pierwszy depesze Armii Czerwonej zaczął rozczytywać por. Jan Kowalewski, pochodzący z Łodzi genialny samouk i niedoszły inżynier, ściągnięty do oddziału w sierpniu 1919 r. Miał za sobą służbę w armii carskiej, z której przeniósł wiedzę dotyczącą organizacji łączności radiowej oraz zasad szyfrowania. To on i por. Franciszek Cehak (wcześniej obaj w biurze szyfrów armii austriackiej) zapoczątkowali trwające do początków II wojny światowej pasmo sukcesów wywiadu radiowego Wojska Polskiego w zakresie rozpracowywania Armii Czerwonej. Pierwsze meldunki bolszewickiej armii używającej szyfru Majak zaczęto czytać już w czerwcu 1919 r. Następnie rozwiązano tajemnicę szyfru Mars.
Po kilkumiesięcznej konsolidacji komórka wywiadu radiowego rozwinęła skrzydła, oddając nieocenione usługi dowódcom frontów polskich walczących z Armią Czerwoną. Sytuacja wojenna zmusiła oficerów do wykreowania ciekawej wizji funkcjonowania systemu rozpoznania radiowego i dekryptażu. Szyfry rosyjskie łamano bowiem centralnie. Nasłuchy i namierzanie prowadzono zaś w sposób zdecentralizowany. Z uwagi na bardzo skromną obsadę kadrową komórki centralnej zdecydowano się na szkolenie oficerów szyfrowych z poszczególnych frontów; każda frontowa komórka wywiadu radiowego otrzymywała kilkadziesiąt teczek szyfrowych z kompletnymi kluczami kodowymi używanymi przez Armię Czerwoną. Dzięki nim oficerowie mogli codziennie samodzielnie rozczytywać najtajniejsze meldunki przeciwnika. Była to doskonała organizacja, ponieważ informacje w związku ze zmieniającą się sytuacją na froncie szybko się dezaktualizowały. Przechwycone przez namierniki meldunki po rozczytaniu trafiały najkrótszą drogą do najbardziej zainteresowanych dowódców frontów Wojska Polskiego.
Informacje wprost od Stalina
Wywiad radiowy odegrał wielką rolę w wojnie o istnienie państwa polskiego i jego wschodnie granice w latach 1919-1920 r. Wkład kilkunastu oficerów w rozpoznanie planów marszałka Tuchaczewskiego i modelowe rozegranie przez marszałka Piłsudskiego decydujących bitew, w tym tej najważniejszej w połowie sierpnia 1920 r. - bitwy warszawskiej, zwanej cudem nad Wisłą, jest nie do przecenienia. W historii wojskowości nieznane są przykłady, aby porucznik korespondował z generałami dowódcami frontów. A to właśnie meldunek por. Kowalewskiego informującego dowódcę frontu, że jeżeli chce, to może nacierać, ponieważ armia konna Budionnego jest pod Lwowem i przez kilka dni tam pozostanie, pomógł w podjęciu decyzji, która zaowocowała sukcesem w bitwie warszawskiej.
Kontynuacja rozpoznania radiowego Armii Czerwonej pozwalała na zdobywanie informacji znacznie pełniejszych niż te, które mogliby dostarczać wywiadowi polskiemu Lenin, Trocki, Tuchaczewski i Stalin, gdyby byli informatorami wywiadu polskiego. Informacje wywiadu radiowego były pełniejsze: zawierały nie tylko ich rozkazy, lecz także odzwierciedlały kontrowersje w dowództwach oraz pokazywały, jak rozkazy i polecenia najwyższych dowódców radzieckich były realizowane od Uralu po Kaukaz, Bałtyk i Dniepr.
Tajne szyfry
Sukcesy przy łamaniu szyfrów rosyjskich uzmysłowiły polskim wojskowym, że dekryptaż może mieć decydujące znaczenie. Rozpoczęto więc prace nad szyframi niemieckimi. Enigma to system szyfrowania meldunków wojsk niemieckich, który obowiązywał w Kriegsmarine od 1926 r., a od 15 lipca 1928 r. - w wojskach lądowych. Wyższe szczeble dowodzenia oraz instytucje centralne korzystały z łączy telefonicznych oraz kodu o nazwie Lorenz, do którego złamania Brytyjczycy skonstruowali chyba pierwszy na świecie komputer Columbus, bodaj w 1943 r. Przyjmuje się, że podczas wojny wyprodukowano około 100 tys. takich maszyn szyfrujących. Enigma była więc powszechnie stosowanym urządzeniem do utajniania łączności radiowej. Bazowała na wynalazku Holendra Hugona Kocha, który stworzył jej pierwowzór i sprzedał patent Niemcowi Arturowi Scherbiusowi. Ten z kolei go rozwinął.
Matematyka w służbie wywiadu
Już w 1928 r. Oddział II zorganizował w Poznaniu pierwszy kurs kryptologiczny dla studentów matematyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Polacy pierwsi na świecie dostrzegli potrzebę wykorzystania do łamania kodów matematyków, a nie szachistów i lingwistów, których powszechnie wykorzystywały wówczas inne armie. Wykładowcami byli najwybitniejsi polscy matematycy - prof. Stefan Mazurkiewicz oraz prof. Wacław Sierpiński. To pod ich kierunkiem kształciła się grupa studentów, w której znaleźli się Marian Rejewski, Henryk Zygalski oraz Jerzy Różycki - oni pierwsi znaleźli sposób na odczytywanie Enigmy. Polscy kryptolodzy słusznie przypuszczali, że szyfrowanie meldunków odbywa się za pomocą dalekopisu Scherbiusa z elementem szyfrującym. Wywiadowi udało się nawet kupić w Szwecji cywilną enigmę. To nie sprzęt, a wiedza kryptologów związana z rozpracowaniem systemu kodowania stanowiła klucz do sukcesu. Od 1929 r. rozpoczęto prace nad rozczytywaniem pierwszych meldunków. Przełom nastąpił, kiedy Niemcy przez nieuwagę wysłali pocztą dyplomatyczną enigmę, którą przez weekend zbadali specjaliści z polskiego referatu czwartego Biura Szyfrów. Nie wszystkie jednak meldunki udawało się odczytywać, ponieważ codziennie zmieniano wkładki - ustawienie tarcz szyfrujących. I z tym problemem z czasem sobie poradzono, wykonując tzw. tablice Zygalskiego. Olbrzymią wiedzą popisali się inżynierowie z fabryki AVA w Warszawie, w której wykonano repliki enigmy i inne pomocnicze urządzenia, m.in. cyklometr, zegar Różyckiego, bomby kryptograficzne.
Do sukcesu przyczynili się w dużym stopniu Francuzi. Wywiad francuski kupił od pracownika biura szyfrów Reichswehry Hansa-Thilo Schmidta (pseudonim Asche - popiół) kopie księgi szyfrów wraz z instrukcją techniczną i instrukcją obsługi enigmy wraz z kluczami dziennymi. Współpracę z wywiadem francuskim, która trwała nieprzerwanie od 1932 r. do roku 1938, zainicjował sam Schmidt.
Francuzi nie potrafili zagospodarować otrzymywanych skarbów, za które bardzo dużo płacili. Przekazywali je więc Brytyjczykom i Polakom. Jednak tylko Polacy materiały otrzymywane z biura kpt. Bertranda przyjmowali i wykorzystywali. Ani słowem nie pisnęli Francuzom, że od kilku już lat masowo łamią meldunki kodowane przez Niemców. Tak było do 26 lipca 1939 r., kiedy to w obliczu nieuchronnej wojny kierownictwo wywiadu Wojska Polskiego postanowiło bezinteresownie podzielić się swoją zdobyczą z sojusznikami. Zaproszono kilkuosobowe delegacje specjalistów z Francji oraz Wielkiej Brytanii. Zdumienie gości nie miało granic, gdy w supertajnym ośrodku wywiadu w Pyrach wprowadzono ich do pokoju, w którym pracowało jednocześnie sześć enigm, rozczytując na bieżąco meldunki Wehrmachtu. Sojusznicy dowiedzieli się, że Polacy od 1934 r. nieprzerwanie rozszyfrowują meldunki niemieckie. Każda delegacja dostała egzemplarz enigmy oraz kompletne materiały umożliwiające rozpracowywanie meldunków niemieckich, w tym projekt bomby kryptologicznej służącej do automatyzowania rozpracowywania kodów dziennych, a także płachty Zygalskiego.
Do Anglii
Wraz z wybuchem wojny trójka naszych kryptologów przez Rumunię dotarła do Francji. Tam przy życzliwym wsparciu kpt. Bertranda podjęła na nowo prace związane z łamaniem kodów Enigmy w ośrodku wywiadu pod Paryżem. Sprawa była poważna, bowiem w grudniu 1938 r. Niemcy wprowadzili nowy model maszyny szyfrującej, w którym do trzech wcześniejszych tarcz szyfrujących dołożono dwie kolejne, co znakomicie skomplikowało wcześniej rozpracowany w detalach system. Być może za decyzją o tej modyfikacji stało rozpracowanie agenta Asche, którego w 1938 r. zmuszono do samobójstwa. Podjęte we Francji działania zaowocowały pomyślnym złamaniem nowego sytemu. We Francji Polacy spotkali się m.in. z Alanem Tuningiem, brytyjskim superspecem zatrudnionym w tajnym ośrodku Bletchley Park, w którym pracowało około tysiąca specjalistów od kryptografii. Dodatkowe wsparcie Polaków, a prawdopodobnie także stała łączność kablowa między Polakami we Francji a ośrodkiem wywiadu radiowego w Bletchley Park, pomogły Brytyjczykom w uruchomieniu własnego systemu dekryptażu, który nazwali Ultra. Pierwszy meldunek z niemieckiej Enigmy Brytyjczycy rozczytali w styczniu 1940 r., wcześniej nie byli w stanie rozszyfrować żadnego. Dużą pomocą było zdobycie przez flotę brytyjską dwóch statków pogodowych, z których zabrano szyfry Enigmy II. Brytyjczycy od 1940 r. tak jak Polacy przed wojną mieli pełny wgląd w system dowodzenia niemieckiej armii i floty. Polacy przekazali Brytyjczykom nie tylko Enigmę. Przekazaliśmy im także doskonale funkcjonujące sieci wywiadu agenturalnego w Polsce i innych krajach Europy. O niemieckich przygotowaniach do wojny oraz rozmieszczeniu zgrupowań Wehrmachtu do uderzenia na ZSRR najpierw od Polaków dowiedzieli się Brytyjczycy, a potem od nich Rosjanie. Stalin nie zwrócił uwagi na przekazane przez premiera Churchilla informacje. Wręcz je publicznie okpił. W tym czasie był bowiem zajęty ostatnią fazą przygotowań do uderzenia wyprzedzającego na armię niemiecką, rozlokowaną na wschodnich obszarach Rzeczpospolitej. Prof. Jan Ciechanowski twierdzi, że w czasie wojny 40 proc. wszystkich materiałów wywiadowczych dostarczanych do MI6 pochodziło z polskich siatek wywiadowczych.
Przezroczyści Niemcy
Wyniki pracy polskich kryptologów są nie do przecenienia. Wywiad radiowy Wojska Polskiego na długo przed wybuchem wojny monitorował sytuację w Niemczech, dostrzegając dynamiczną rozbudowę sił zbrojnych i stosownie do zagrożenia informował władze polskie. Wiedza o niebezpieczeństwie nie uratowała nas przed klęską 1939 r. Z naszego dorobku skorzystali natomiast sojusznicy. Wyniki prac polskich kryptologów umożliwiły marszałkowi Montgomery'emu pokonanie w północnej Afryce wojsk gen. Erwina Rommla. Przejęcie przez Brytyjczyków polskiego dorobku i jego twórcze rozwinięcie umożliwiło m.in. wygranie bitwy o Atlantyk. Niemieckie U -booty były zmuszone do podawania swoich pozycji drogą radiową, dzięki czemu niszczono je metodycznie, co umożliwiło przeprowadzanie konwojów bezpiecznymi szlakami. Bezpieczne szlaki żeglugowe to bardziej bezpieczne dostawy uzbrojenia do Związku Radzieckiego, którego armia w wielu operacjach zdmuchnęła hitlerowskie sny o panowaniu nad światem. To także bezpieczny transport uzbrojenia oraz oddziałów amerykańskich m.in. na Wyspy Brytyjskie, skąd w 1944 r. wyprowadzono uderzenie połączonych sił na wojska niemieckie rozmieszczone w zachodniej Europie. Wyniki rozpoznania radiowego znali także Rosjanie. Ich agent John Cairncross teczkami wynosił materiały wywiadu brytyjskiego, które następnie trafiały do sztabów radzieckich.
- Rozpracowanie Enigmy pozwoliło skrócić wojnę, a zatem i cierpienia ludności niemieckiej. Niemcy są winni Polakom wdzięczność za pomoc w wyzwoleniu spod dyktatury, na którą Polska musiała czekać jeszcze kilkadziesiąt lat - stwierdziła Sabine Seidler z wydziału politycznego niemieckiej ambasady w Warszawie, oddając sprawiedliwość polskim kryptologom.
Od 1926 r. wykorzystywano enigmę w Kriegsmarine, od 15 lipca 1928 r. - w Wehrmachcie i w służbach bezpieczeństwa Pierwszy meldunek zaszyfrowany enigmą Polacy złamali w grudniu 1932 r. 75 proc. niemieckich meldunków radiowych zaszyfrowanych enigmą odczytywali Polacy w 1938 r. 100 tys. maszyn szyfrujących wyprodukowali Niemcy podczas wojny |
Od odpowiedniego ustawienia wirników, czyli tzw. kluczy dziennych, rozpoczynano szyfrowanie Wykorzystując dwa zestawy po trzy wirniki (we flocie - cztery), początkowo uzyskiwano 17 576 kombinacji kluczy dziennych. W kolejnych latach wprowadzono walec odwracający i dodatkowe dwa wirniki, co jeszcze zwiększyło liczbę kombinacji 26 klawiszy służyło do wpisywania jawnego tekstu Litera już zakodowana zapalała się na pulpicie z 26 podświetlanymi literami Odczytując zaszyfrowane meldunki, wpisywano tekst tajny, który wyświetlał się już jako tekst jawny |
Więcej możesz przeczytać w 3/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.