Czy przed wyborami parlamentarnymi przygotowywano prowokację przeciwko braciom Kaczyńskim?
Telewizja Roberta Kwiatkowskiego wyemitowała w 2001 r. film "Dramat w trzech aktach", ale ostatniego aktu zabrakło. W dwóch aktach oskarżano braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich oraz innych polityków Porozumienia Centrum o przyjmowanie pieniędzy z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Wkrótce okazało się, że oskarżeń sformułowanych przez autora filmu Witolda Krasuckiego i głównych bohaterów - Janusza Heathcliffa Iwanowskiego-Pineirę i ppłk. Jerzego Klembę z wywiadu wojskowego PRL - nie można udowodnić. Jak ustalił "Wprost", tuż przed jesiennymi wyborami w 2005 r. miała nastąpić ostatnia odsłona "Dramatu". Pretekstem do ataku na Kaczyńskich miał być proces, który od października 2004 r. toczy się przed warszawskim sądem rejonowym przeciwko Pineirze i Klembie.
Jednym z elementów oskarżenia jest wyłudzenie przez Pineirę i Klembę 12 mld starych złotych z postkomunistycznej centrali handlu zagranicznego Impexmetal. Do należącej do Pineiry i Klemby spółki Cliff pieniądze trafiły za pośrednictwem Łódzkiego Banku Rozwoju. Jak ustalili dziennikarze "Wprost", ludzie związani z lewicą i tajnymi służbami próbowali "ustawiać" świadka, który miał się niespodziewanie pojawić tuż przed ubiegłorocznymi wyborami i obciążyć braci Kaczyńskich.
Propozycja Krasuckiego
Na początku 2005 r. do byłego prezesa Impexmetalu Edwarda Wojtulewicza, który kierował tą firmą w latach 90., zgłosił się Witold Krasucki. Powołał się na kontakty z oficerami wywiadu wojskowego PRL. Namawiał Wojtulewicza, by ten przed kamerą obciążył Kaczyńskich i powiedział, że pieniądze z Impex-metalu miały trafić właśnie do nich. - A prawda jest taka, że nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Już w 1992 r. byłem o to pytany przez Urząd Ochrony Państwa - mówi "Wprost" Wojtulewicz. Wersję Wojtulewicza potwierdził w rozmowie z dziennikarzami "Wprost" były wysoki oficer SB i UOP, który na przełomie lat 80. i 90. nadzorował operacje prowadzone przez centrale handlu zagranicznego.
Według Wojtulewicza, mocodawcami Krasuckiego mogły być osoby z kierownictwa SLD i otoczenia byłego prezydenta. Na pewno zaś przygotowania filmu nie zlecały mu władze TVP, co potwierdza Maciej Grzywaczewski, dyrektor TVP 1. Krasucki w rozmowie z "Wprost" potwierdził, że rozmawiał z Wojtulewiczem. - Namawiałem go, by powiedział przed kamerą, co stało się z pieniędzmi, które zniknęły z kasy Impexmetalu - mówi. Podczas rozmowy z Wojtulewiczem Krasucki powoływał się na zeznania Jerzego Janczyka, b. wiceprezesa Impexmetalu, który miał usłyszeć od szefa FOZZ Grzegorza Żemka, że pieniądze trafiły do "Kaczorów".
Nowe śledztwo
W tym tygodniu przed warszawskim sądem rejonowym, gdzie toczy się proces Pineiry i Klemby, jako świadek będzie zeznawał Jarosław Kaczyński. Proces przeciwko Pineirze i Klembie mógłby się zakończyć już wiosną 2005 r., gdyby nie postawa przedstawicieli Banku Millennium. Obaj oskarżeni chcą się dobrowolnie poddać karze. Sprzeciw wyraził jednak prawny spadkobierca Łódzkiego Banku Rozwoju - Bank Millennium (dawny BIG Bank Gdański), który w 1990 r. sam przyjął 100 mld ówczesnych złotych na lokatę od FOZZ i następnie ulokował je w Pekao SA.
- Nie jestem specjalnie zdziwiony tą akcją. Zawsze właściwie tak się działo, kiedy w wyborach mieliśmy jakieś szanse. Ale jest to rzecz skandaliczna i na pewno wymaga wyjaśnienia, choć nie wiem, czy wynika ona z działań pana Krasuckiego, który stara się ratować przed ostateczną kompromitacją, czy raczej jest to jakieś zorganizowane działanie, o czym świadczyć może postawa Banku Millennium w tej sprawie - komentuje Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
- Powyższe okoliczności wskazują na możliwość prowokacji. W związku z tym prokuratura przesłucha wszystkie te osoby i wyjaśni sprawę w śledztwie - zapowiada Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy.
Jednym z elementów oskarżenia jest wyłudzenie przez Pineirę i Klembę 12 mld starych złotych z postkomunistycznej centrali handlu zagranicznego Impexmetal. Do należącej do Pineiry i Klemby spółki Cliff pieniądze trafiły za pośrednictwem Łódzkiego Banku Rozwoju. Jak ustalili dziennikarze "Wprost", ludzie związani z lewicą i tajnymi służbami próbowali "ustawiać" świadka, który miał się niespodziewanie pojawić tuż przed ubiegłorocznymi wyborami i obciążyć braci Kaczyńskich.
Propozycja Krasuckiego
Na początku 2005 r. do byłego prezesa Impexmetalu Edwarda Wojtulewicza, który kierował tą firmą w latach 90., zgłosił się Witold Krasucki. Powołał się na kontakty z oficerami wywiadu wojskowego PRL. Namawiał Wojtulewicza, by ten przed kamerą obciążył Kaczyńskich i powiedział, że pieniądze z Impex-metalu miały trafić właśnie do nich. - A prawda jest taka, że nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Już w 1992 r. byłem o to pytany przez Urząd Ochrony Państwa - mówi "Wprost" Wojtulewicz. Wersję Wojtulewicza potwierdził w rozmowie z dziennikarzami "Wprost" były wysoki oficer SB i UOP, który na przełomie lat 80. i 90. nadzorował operacje prowadzone przez centrale handlu zagranicznego.
Według Wojtulewicza, mocodawcami Krasuckiego mogły być osoby z kierownictwa SLD i otoczenia byłego prezydenta. Na pewno zaś przygotowania filmu nie zlecały mu władze TVP, co potwierdza Maciej Grzywaczewski, dyrektor TVP 1. Krasucki w rozmowie z "Wprost" potwierdził, że rozmawiał z Wojtulewiczem. - Namawiałem go, by powiedział przed kamerą, co stało się z pieniędzmi, które zniknęły z kasy Impexmetalu - mówi. Podczas rozmowy z Wojtulewiczem Krasucki powoływał się na zeznania Jerzego Janczyka, b. wiceprezesa Impexmetalu, który miał usłyszeć od szefa FOZZ Grzegorza Żemka, że pieniądze trafiły do "Kaczorów".
Nowe śledztwo
W tym tygodniu przed warszawskim sądem rejonowym, gdzie toczy się proces Pineiry i Klemby, jako świadek będzie zeznawał Jarosław Kaczyński. Proces przeciwko Pineirze i Klembie mógłby się zakończyć już wiosną 2005 r., gdyby nie postawa przedstawicieli Banku Millennium. Obaj oskarżeni chcą się dobrowolnie poddać karze. Sprzeciw wyraził jednak prawny spadkobierca Łódzkiego Banku Rozwoju - Bank Millennium (dawny BIG Bank Gdański), który w 1990 r. sam przyjął 100 mld ówczesnych złotych na lokatę od FOZZ i następnie ulokował je w Pekao SA.
- Nie jestem specjalnie zdziwiony tą akcją. Zawsze właściwie tak się działo, kiedy w wyborach mieliśmy jakieś szanse. Ale jest to rzecz skandaliczna i na pewno wymaga wyjaśnienia, choć nie wiem, czy wynika ona z działań pana Krasuckiego, który stara się ratować przed ostateczną kompromitacją, czy raczej jest to jakieś zorganizowane działanie, o czym świadczyć może postawa Banku Millennium w tej sprawie - komentuje Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
- Powyższe okoliczności wskazują na możliwość prowokacji. W związku z tym prokuratura przesłucha wszystkie te osoby i wyjaśni sprawę w śledztwie - zapowiada Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy.
Więcej możesz przeczytać w 8/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.