Kadzidłowiec nadal rośnie tylko w tych miejscach, które sam wybierze
Królowa Hatszepsut w 1500 r. p.n.e. wysłała do krainy Punt (dzisiejsza Somalia) ekspedycję, która wróciła do Egiptu z 31 drzewkami kadzidłowca. Jednak próba uprawy drzew dających bezcenną źywicę nie powiodła się. Do dziś kadzidłowiec rośnie tylko w tych miejscach, które sam wybierze.
Kadzidła nadal dostarcza światu Erytrea, Somalia i Etiopia. Kadzidłowiec (Boswellia) liczy około 20 gatunków rosnących w strefie Sahelu, a także na Półwyspie Arabskim i Indyjskim. Ale najbardziej cenioną od czasów starożytnych źywicę daje tylko B. papyrifera spotykana w Erytrei i Etiopii.
Niestety, produkcja kadzidła szybko się zmniejsza. W samej Erytrei jeszcze 40 lat temu osiągała 1,7 tys. ton wonnej żywicy rocznie, w ostatnich latach - czterokrotnie mniej. Jeśli nie uda się przeprowadzić planu ratowania kadzidłowca, wkrótce będziemy go znać wyłącznie z książek.
Kadzidłowiec potrafi przetrwać w najbardziej jałowych miejscach: na stromych zboczach, na których słońce wysusza cienką warstwę gleby na beton. Kadzidłowiec tworzy zagajniki zazieleniające się jedynie w porze deszczowej. We wrześniu wraz z nastaniem pory suchej pojawiają się ludzie uzbrojeni w noże do nacinania kory. Żywicowanie przebiega podobnie jak za czasów królowej Hatszepsut. Pierwsze nacięcia są płytkie, rana głębokości 1 mm wystarcza, by wypłynął gęsty mleczny płyn. Pod wpływem powietrza żywica zastyga w kroplach, które po 2-3 tygodniach są gotowe do zbioru.
Żywicowanie trwa do końca czerwca. Wtedy bowiem zaczynają padać deszcze, a deszcz psuje żywicę. Jedno drzewo daje 1-3 kg kadzidła. Najlepszy surowiec wyrusza w daleką drogę do Chin, Japonii, Ameryki Środkowej, Europy.
Według danych Food and Agriculture Organization (FAO), kościoły obrządku katolickiego i prawosławnego na całym świecie zużywają około 500 ton kadzidła rocznie. Jest ono wykorzystywane także w przemyśle perfumeryjnym i w tradycyjnej chińskiej medycynie. Arabowie stosują żywicę jako uniwersalny lek, palą ją podczas ceremonialnego picia kawy i z upodobaniem żują, gdyż jak twierdzą, żucie żywicy ogranicza pragnienie. Kadzidło to prototyp współczesnej gumy do żucia.
Soczyste siewki
To paradoks, ale bezcenne zagajniki są po prostu wycinane. - Farmerom nie wolno żywicować drzew, które rosną na ich terenie. Na pozyskiwanie żywicy koncesje wydają specjalne kompanie. Nic więc dziwnego, że nie mając żadnego pożytku z kadzidłowców, farmerzy usuwają je, by w ich miejscu zakładać pola uprawne - mówi w rozmowie z "Wprost" prof. Frans Bongers z Wageningen University w Holandii, który bada kadzidłowce w Erytrei. Zostają więc tylko drzewa rosnące w najtrudniej dostępnych miejscach. I te są eksploatowane nadmiernie.
Botanicy ostrzegają, że zmuszanie drzewa do produkcji źywicy powoduje, iż roślina pozbywa się zapasów substancji potrzebnych do wyprodukowania nasion dobrej jakości. W efekcie zaledwie jednej piątej z nich udaje się wykiełkować. Na domiar złego soczyste siewki należą do przysmaków kóz i bydła. Wystarczyłoby osiem lat przerwy w żywicowaniu i wypasie zwierząt, by wyrosły młode drzewa i zagajniki kadzidłowca w naturalny sposób się odnowiły.
Mieszkańcy terenów rodzących kadzidło są dalecy od podejmowania takich prób, ale nawet gdyby zechcieli je podjąć, nie mogą tego zrobić. W tym rejonie Afryki powtarzają się coraz dotkliwsze susze, ludności przybywa i potrzeba coraz więcej ziemi pod pola i pastwiska. Jedyną nadzieją jest zrealizowanie planu królowej Hatszepsut i założenie plantacji dających wonną żywicę. Nikt jednak na razie nie potrafi uprawiać kadzidłowca.
Kadzidła nadal dostarcza światu Erytrea, Somalia i Etiopia. Kadzidłowiec (Boswellia) liczy około 20 gatunków rosnących w strefie Sahelu, a także na Półwyspie Arabskim i Indyjskim. Ale najbardziej cenioną od czasów starożytnych źywicę daje tylko B. papyrifera spotykana w Erytrei i Etiopii.
Niestety, produkcja kadzidła szybko się zmniejsza. W samej Erytrei jeszcze 40 lat temu osiągała 1,7 tys. ton wonnej żywicy rocznie, w ostatnich latach - czterokrotnie mniej. Jeśli nie uda się przeprowadzić planu ratowania kadzidłowca, wkrótce będziemy go znać wyłącznie z książek.
Kadzidłowiec potrafi przetrwać w najbardziej jałowych miejscach: na stromych zboczach, na których słońce wysusza cienką warstwę gleby na beton. Kadzidłowiec tworzy zagajniki zazieleniające się jedynie w porze deszczowej. We wrześniu wraz z nastaniem pory suchej pojawiają się ludzie uzbrojeni w noże do nacinania kory. Żywicowanie przebiega podobnie jak za czasów królowej Hatszepsut. Pierwsze nacięcia są płytkie, rana głębokości 1 mm wystarcza, by wypłynął gęsty mleczny płyn. Pod wpływem powietrza żywica zastyga w kroplach, które po 2-3 tygodniach są gotowe do zbioru.
Żywicowanie trwa do końca czerwca. Wtedy bowiem zaczynają padać deszcze, a deszcz psuje żywicę. Jedno drzewo daje 1-3 kg kadzidła. Najlepszy surowiec wyrusza w daleką drogę do Chin, Japonii, Ameryki Środkowej, Europy.
Według danych Food and Agriculture Organization (FAO), kościoły obrządku katolickiego i prawosławnego na całym świecie zużywają około 500 ton kadzidła rocznie. Jest ono wykorzystywane także w przemyśle perfumeryjnym i w tradycyjnej chińskiej medycynie. Arabowie stosują żywicę jako uniwersalny lek, palą ją podczas ceremonialnego picia kawy i z upodobaniem żują, gdyż jak twierdzą, żucie żywicy ogranicza pragnienie. Kadzidło to prototyp współczesnej gumy do żucia.
Soczyste siewki
To paradoks, ale bezcenne zagajniki są po prostu wycinane. - Farmerom nie wolno żywicować drzew, które rosną na ich terenie. Na pozyskiwanie żywicy koncesje wydają specjalne kompanie. Nic więc dziwnego, że nie mając żadnego pożytku z kadzidłowców, farmerzy usuwają je, by w ich miejscu zakładać pola uprawne - mówi w rozmowie z "Wprost" prof. Frans Bongers z Wageningen University w Holandii, który bada kadzidłowce w Erytrei. Zostają więc tylko drzewa rosnące w najtrudniej dostępnych miejscach. I te są eksploatowane nadmiernie.
Botanicy ostrzegają, że zmuszanie drzewa do produkcji źywicy powoduje, iż roślina pozbywa się zapasów substancji potrzebnych do wyprodukowania nasion dobrej jakości. W efekcie zaledwie jednej piątej z nich udaje się wykiełkować. Na domiar złego soczyste siewki należą do przysmaków kóz i bydła. Wystarczyłoby osiem lat przerwy w żywicowaniu i wypasie zwierząt, by wyrosły młode drzewa i zagajniki kadzidłowca w naturalny sposób się odnowiły.
Mieszkańcy terenów rodzących kadzidło są dalecy od podejmowania takich prób, ale nawet gdyby zechcieli je podjąć, nie mogą tego zrobić. W tym rejonie Afryki powtarzają się coraz dotkliwsze susze, ludności przybywa i potrzeba coraz więcej ziemi pod pola i pastwiska. Jedyną nadzieją jest zrealizowanie planu królowej Hatszepsut i założenie plantacji dających wonną żywicę. Nikt jednak na razie nie potrafi uprawiać kadzidłowca.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.