Bez Nadmiaru święta nie są świętami. Ma być bogato, by nikt sobie przypadkiem nie pomyślał, że nas nie stać
Nadmiar to w polskim zwyczaju symbol świąt. Nadmiar jest tak samo ważny jak szopka bożonarodzeniowa, choinka, kolędy, pasterka i Święty Mikołaj. Bez Nadmiaru święta nie są świętami. Ma być dużo i bogato, żeby nikt sobie przypadkiem nie pomyślał, że nas nie stać.
Nadmiar i Brak byli członkami tej samej rodziny. Nie przepadali za sobą i woleli się unikać. Mimo dobrego wychowania i starannego planowania rozkładu dnia zdarzało się, że wpadali na siebie bez zapowiedzi. Zbyt gwałtowne zderzenia obu panów owocowały czasem rewolucjami. Brak był cieniem Nadmiaru i odwrotnie, a mimo to nikt nie lubił oglądać ich razem. Większość mieszkańców globu żyła sobie, mając za towarzysza pana Braka. Często sama świadomość, że gdzieś daleko istnieje pan Nadmiar, pozwalała wielu ludziom przeżyć nawet najgorsze dni. Brak był trochę starszy od Nadmiaru, ale niektórzy sądzili, że są bliźniakami. W opinii wielu historyków jeden był o wiele starszy od drugiego. Tak naprawdę różnica wieku była niewielka. Nadmiar jednak potrafił zadbać o siebie lepiej niż Brak. Chodził do kosmetyczki, dobrze się odżywiał, odwiedzał siłownię.
Pan Nadmiar nie był już młodzieniaszkiem, ale daleko mu było do wieku emeryta. Brak, mimo że wiekowo trudno było uznać go za dziadka, nie prezentował się jednak jak świeży i wysportowany człowiek sukcesu. Pan Nadmiar dobrze czuł się w kapitalizmie, ale w głębi duszy był zapalonym podróżnikiem. W trakcie trwającej wiele lat kariery zdarzało mu się odwiedzać dalekie i egzotyczne zakątki. Wiedział, że jest ulubieńcem nie tylko próżnych milionerów, ale także szerokiej widowni. Były kraje, w których mieszkał od lat. Tu czuł się najlepiej. Siadał w wygodnym fotelu, zapalał cygaro i popijał dobrego drinka. Napawał się widokiem rozkręconej gospodarki i własną pozycją. Ostatnio udało mu się zawitać do kilku nowych państw środkowej Europy. Wcześniej był tu tylko krótkotrwałym gościem. Szybko zorientował się, że i tu go bardzo lubią, a nawet pożądają. Cieszyły go te wizyty w nowych miejscach, bo miał świadomość, że z niektórych krajów wstydliwie go już wypychają.
Okres świąteczny to czas, gdy pan Nadmiar był wręcz rozchwytywany. Kalendarz spotkań miał wypełniony niczym gwiazdy show-biznesu. Ciągłe wizyty, wywiady, udziały w talk-show. Trzeba przyznać, że Nadmiar świetnie sobie radził w telewizji. Tu był prawdziwą gwiazdą, szczególnie w tasiemcowych serialach. Każdy serial, który osiągnął powyżej pięciuset odcinków, był jego osobistym sukcesem. Pan Brak, owszem, również bywał gościem szklanego ekranu, ale błąkał się raczej po programach interwencyjnych, kinie dokumentalnym, odważnych reportażach. Brak nie przepadał za telewizją, a już wprost nie znosił, gdy go zapraszano przed kamerę z okazji tych wszystkich pokazowych wigilii dla bezdomnych na dworcu.
Brak na stałe zamieszkiwał wszystkie kraje, które dzielnie od lat i z mozołem próbowały budować socjalizm. Brak dobrze wiedział, że tam gdzie dokonał się przewrót czy rewolucja na rzecz socjalizmu, już wkrótce będzie miał swoje królestwo. Nadmiaru nie ciągnęło jakoś do krain opanowanych przez rewolucjonistów. Owszem, bywał w domach dyktatorów i wodzów rewolucji, zdarzało mu się odwiedzać dzielnice skorumpowanych urzędników socjalistycznych, ale zwykle były to wizyty krótkie, chłodne i pozbawione rodzinnego ciepła.
W święta Bożego Narodzenia ciepło rodzinne grzało nie tylko serca i domy. Zwiększona energia ciepła rodzinnego, wylewająca się ze świątecznych programów telewizyjnych, wspomagana była przez gorączkę zakupów. Te dwa źródła ciepła spowodowały, że w królestwie Nadmiaru komercji pojawił się nagle Brak. - Ty tutaj o tej porze? - zdziwił się Nadmiar na widok Braku, który szybkim krokiem przybiegł z Korei Północnej i zasapany usiadł na ławeczce tuż przy dużej miejskiej choince z lampkami. - No cóżÉ dostałem wezwanie przez telefon z centrali w związku z powszechnym brakiem śniegu i atmosfery świątecznej. Wiem, że to twój teren i czas, ale musisz zrobić mi trochę miejsca. - Telefon? Z centrali? Ale konkretnie to kto dzwonił? - dopytywał się Nadmiar. - Konkretnie to Polska Partia Bałwanów Śniegowych. Dziwisz się? Chłopaki topnieją w oczach.
Nadmiar i Brak byli członkami tej samej rodziny. Nie przepadali za sobą i woleli się unikać. Mimo dobrego wychowania i starannego planowania rozkładu dnia zdarzało się, że wpadali na siebie bez zapowiedzi. Zbyt gwałtowne zderzenia obu panów owocowały czasem rewolucjami. Brak był cieniem Nadmiaru i odwrotnie, a mimo to nikt nie lubił oglądać ich razem. Większość mieszkańców globu żyła sobie, mając za towarzysza pana Braka. Często sama świadomość, że gdzieś daleko istnieje pan Nadmiar, pozwalała wielu ludziom przeżyć nawet najgorsze dni. Brak był trochę starszy od Nadmiaru, ale niektórzy sądzili, że są bliźniakami. W opinii wielu historyków jeden był o wiele starszy od drugiego. Tak naprawdę różnica wieku była niewielka. Nadmiar jednak potrafił zadbać o siebie lepiej niż Brak. Chodził do kosmetyczki, dobrze się odżywiał, odwiedzał siłownię.
Pan Nadmiar nie był już młodzieniaszkiem, ale daleko mu było do wieku emeryta. Brak, mimo że wiekowo trudno było uznać go za dziadka, nie prezentował się jednak jak świeży i wysportowany człowiek sukcesu. Pan Nadmiar dobrze czuł się w kapitalizmie, ale w głębi duszy był zapalonym podróżnikiem. W trakcie trwającej wiele lat kariery zdarzało mu się odwiedzać dalekie i egzotyczne zakątki. Wiedział, że jest ulubieńcem nie tylko próżnych milionerów, ale także szerokiej widowni. Były kraje, w których mieszkał od lat. Tu czuł się najlepiej. Siadał w wygodnym fotelu, zapalał cygaro i popijał dobrego drinka. Napawał się widokiem rozkręconej gospodarki i własną pozycją. Ostatnio udało mu się zawitać do kilku nowych państw środkowej Europy. Wcześniej był tu tylko krótkotrwałym gościem. Szybko zorientował się, że i tu go bardzo lubią, a nawet pożądają. Cieszyły go te wizyty w nowych miejscach, bo miał świadomość, że z niektórych krajów wstydliwie go już wypychają.
Okres świąteczny to czas, gdy pan Nadmiar był wręcz rozchwytywany. Kalendarz spotkań miał wypełniony niczym gwiazdy show-biznesu. Ciągłe wizyty, wywiady, udziały w talk-show. Trzeba przyznać, że Nadmiar świetnie sobie radził w telewizji. Tu był prawdziwą gwiazdą, szczególnie w tasiemcowych serialach. Każdy serial, który osiągnął powyżej pięciuset odcinków, był jego osobistym sukcesem. Pan Brak, owszem, również bywał gościem szklanego ekranu, ale błąkał się raczej po programach interwencyjnych, kinie dokumentalnym, odważnych reportażach. Brak nie przepadał za telewizją, a już wprost nie znosił, gdy go zapraszano przed kamerę z okazji tych wszystkich pokazowych wigilii dla bezdomnych na dworcu.
Brak na stałe zamieszkiwał wszystkie kraje, które dzielnie od lat i z mozołem próbowały budować socjalizm. Brak dobrze wiedział, że tam gdzie dokonał się przewrót czy rewolucja na rzecz socjalizmu, już wkrótce będzie miał swoje królestwo. Nadmiaru nie ciągnęło jakoś do krain opanowanych przez rewolucjonistów. Owszem, bywał w domach dyktatorów i wodzów rewolucji, zdarzało mu się odwiedzać dzielnice skorumpowanych urzędników socjalistycznych, ale zwykle były to wizyty krótkie, chłodne i pozbawione rodzinnego ciepła.
W święta Bożego Narodzenia ciepło rodzinne grzało nie tylko serca i domy. Zwiększona energia ciepła rodzinnego, wylewająca się ze świątecznych programów telewizyjnych, wspomagana była przez gorączkę zakupów. Te dwa źródła ciepła spowodowały, że w królestwie Nadmiaru komercji pojawił się nagle Brak. - Ty tutaj o tej porze? - zdziwił się Nadmiar na widok Braku, który szybkim krokiem przybiegł z Korei Północnej i zasapany usiadł na ławeczce tuż przy dużej miejskiej choince z lampkami. - No cóżÉ dostałem wezwanie przez telefon z centrali w związku z powszechnym brakiem śniegu i atmosfery świątecznej. Wiem, że to twój teren i czas, ale musisz zrobić mi trochę miejsca. - Telefon? Z centrali? Ale konkretnie to kto dzwonił? - dopytywał się Nadmiar. - Konkretnie to Polska Partia Bałwanów Śniegowych. Dziwisz się? Chłopaki topnieją w oczach.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.