Śmierć Elvisa była najlepszym posunięciem w jego karierze
John Lennon mawiał, że przed Elvisem nie było nic. 30 lat po śmierci króla rock and rolla należy dodać, że po Presleyu też nie ma nic. Presley jest najbogatszym nieżyjącym muzykiem. Zarabia 45 mln dolarów rocznie, a jego interesy mają się znacznie lepiej niż za życia artysty.
Pod koniec życia sława Elvisa szybko blakła. Karykaturalnie otyły, komicznie ubrany, przypominający dzisiejszą drag queen, wiecznie nafaszerowany lekami i narkotykami, dawał tylko kiczowate koncerty w Las Vegas. Już w połowie lat 60. został zdetronizowany przez bitelsów i w zastraszającym tempie tracił fanów. Nie był już symbolem młodzieżowego buntu, lecz raczej znakiem podstarzałego, tępawego mieszczaństwa. W dodatku śpiewał grzeczną muzykę dla sztywniaków, która dawno wyszła z mody. Ze szczytu spadł niemal na dno. Jego karierę uratowała niespodziewana śmierć 16 sierpnia 1977 r. Dopiero jako nieboszczyk Elvis stał się muzykiem wszech czasów.
Pod koniec życia sława Elvisa szybko blakła. Karykaturalnie otyły, komicznie ubrany, przypominający dzisiejszą drag queen, wiecznie nafaszerowany lekami i narkotykami, dawał tylko kiczowate koncerty w Las Vegas. Już w połowie lat 60. został zdetronizowany przez bitelsów i w zastraszającym tempie tracił fanów. Nie był już symbolem młodzieżowego buntu, lecz raczej znakiem podstarzałego, tępawego mieszczaństwa. W dodatku śpiewał grzeczną muzykę dla sztywniaków, która dawno wyszła z mody. Ze szczytu spadł niemal na dno. Jego karierę uratowała niespodziewana śmierć 16 sierpnia 1977 r. Dopiero jako nieboszczyk Elvis stał się muzykiem wszech czasów.
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.