„Przejeżdżaliśmy przez most, który nagle zaczął się ruszać. Wcisnąłem hamulec. Samochody przed nami znikały. Potem nasze auto spadło w przepaść" – opowiadał Dennis Winegar, który cudem uniknął śmierci po tym, jak zawalił się most na rzece Missisipi w Minneapolis w USA. W chwili katastrofy na moście znajdowało się 50-60 aut. Większość z nich stoczyła się z 18 m. Zginęły cztery osoby. Według gubernatora Minnesoty Tima Pawlenty’ego, kontrole techniczne budowli w roku 2005 i 2006 nie stwierdziły usterek. Wybudowany w 1967 r. most na Missisipi, stanowiący część biegnącej z północy na południe autostrady międzystanowej 35, był akurat w trakcie remontu – przejezdne były tylko dwa pasy ruchu. Dziennie przejeżdżało nim około 100 tys. samochodów. (greg)
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.