Krzyk Katynia
Piętnaście lat temu pewien magister zwykł mawiać do swoich studentów: „Film i dzieło literackie są zawsze zagęszczeniem rzeczywistości i w związku z tym nie można ich odczytywać dosłownie". A teraz ten sam magister albo nawet doktor, w każdym razie sławny dziennikarz, krytykuje dzieło Andrzeja Wajdy („Krzyk Katynia”, nr 38). No cóż, nie da się tego zmilczeć, tym bardziej że w owej krytyce pada stwierdzenie, iż ten, komu się ów film podoba, jest kołtunem. Otóż – nie jest, ale rzeczywiście na ów film poszedł, zapłakany i wstrząśnięty wyszedł i powróci tam ze swoimi uczniami. Dlaczego? Powodów jest wiele. Choćby taki, że film ten, będąc zagęszczeniem rzeczywistości, musiał pokazać ów wojenny i powojenny świat właśnie w taki, a nie inny sposób. Antoni Pawlicki, na przykład, odtwarzający rolę typowego AK-owca jest dla nas symbolem ludzi, których znaliśmy i którzy mimo ujawnienia się i amnestii nosili przy sobie pistolety. Naiwnie brzmi wyznanie „a mój dziadek taki był”, ale to prawda i aż nazbyt dobrze pamiętamy rodzinne opowieści, zdjęcia, by w historię głupio ginącego Tadeusza nie uwierzyć.
Poza tym cieszy mnie owo zmobilizowanie nauczycieli do pójścia z młodzieżą do kina, bo młodzież owa naprawdę nie wie, kto to Zanussi, kto Wajda, a kto Hoffman. „Katyń" zmusza do analizowania choćby i dlatego, że – jak złośliwie zauważył autor artykułu – u dołu ekranu nie wyskakuje żaden objaśniający akcję ludzik. Autor zresztą w funkcji tego ludzika we „Wprost” się pojawia, co czasem nas wpienia, czasem bawi, czasem cieszy, a czasem prowokuje do pisania maili. Niech tak zostanie. Wszak potrzebni są ci, którzy wiedzą więcej, więcej od nas przeczytali, a na pewno więcej obejrzeli filmów.
BEATA WRÓBLEWSKA
Bomby na scenie
Wbrew temu, co napisaliśmy w notce „Bomby na scenie" (Skaner, nr 40), Justyna Steczkowska nie śpiewała na konwencji PiS w Olsztynie. Obecnie piosenkarka nie występuje na rzecz jakiegokolwiek ugrupowania. Za pomyłkę przepraszamy.
REDAKCJA
Piętnaście lat temu pewien magister zwykł mawiać do swoich studentów: „Film i dzieło literackie są zawsze zagęszczeniem rzeczywistości i w związku z tym nie można ich odczytywać dosłownie". A teraz ten sam magister albo nawet doktor, w każdym razie sławny dziennikarz, krytykuje dzieło Andrzeja Wajdy („Krzyk Katynia”, nr 38). No cóż, nie da się tego zmilczeć, tym bardziej że w owej krytyce pada stwierdzenie, iż ten, komu się ów film podoba, jest kołtunem. Otóż – nie jest, ale rzeczywiście na ów film poszedł, zapłakany i wstrząśnięty wyszedł i powróci tam ze swoimi uczniami. Dlaczego? Powodów jest wiele. Choćby taki, że film ten, będąc zagęszczeniem rzeczywistości, musiał pokazać ów wojenny i powojenny świat właśnie w taki, a nie inny sposób. Antoni Pawlicki, na przykład, odtwarzający rolę typowego AK-owca jest dla nas symbolem ludzi, których znaliśmy i którzy mimo ujawnienia się i amnestii nosili przy sobie pistolety. Naiwnie brzmi wyznanie „a mój dziadek taki był”, ale to prawda i aż nazbyt dobrze pamiętamy rodzinne opowieści, zdjęcia, by w historię głupio ginącego Tadeusza nie uwierzyć.
Poza tym cieszy mnie owo zmobilizowanie nauczycieli do pójścia z młodzieżą do kina, bo młodzież owa naprawdę nie wie, kto to Zanussi, kto Wajda, a kto Hoffman. „Katyń" zmusza do analizowania choćby i dlatego, że – jak złośliwie zauważył autor artykułu – u dołu ekranu nie wyskakuje żaden objaśniający akcję ludzik. Autor zresztą w funkcji tego ludzika we „Wprost” się pojawia, co czasem nas wpienia, czasem bawi, czasem cieszy, a czasem prowokuje do pisania maili. Niech tak zostanie. Wszak potrzebni są ci, którzy wiedzą więcej, więcej od nas przeczytali, a na pewno więcej obejrzeli filmów.
BEATA WRÓBLEWSKA
Bomby na scenie
Wbrew temu, co napisaliśmy w notce „Bomby na scenie" (Skaner, nr 40), Justyna Steczkowska nie śpiewała na konwencji PiS w Olsztynie. Obecnie piosenkarka nie występuje na rzecz jakiegokolwiek ugrupowania. Za pomyłkę przepraszamy.
REDAKCJA
Więcej możesz przeczytać w 41/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.