Wielka jest wiara Polaków w Donalda Tuska. Jeszcze nie wiadomo było, czy Wielki Przywódca Platformy Obywatelskiej będzie miał szansę podebatować z kimkolwiek w tej kampanii, a już przeprowadzono sondaże, z których wynika, że przegra i z Kwaśniewskim, i z Kaczyńskim. Jezu, ludzie nie bądźcie takie świnie! Uwierzcie, że wygra chociaż z Gosiewskim!
Cóż, trudno jednak poważnie traktować polityka, który jedzie do Szkocji i tam stoi pod drzwiami bramkarza. A potem bramkarz ten – znaczy się Artur Boruc – nawet nie chce się z politykiem pokazać publicznie. A jeszcze później polityk ten – czyli Donald Tusk – maluje sobie coś na policzkach. Tylko w tym jest dobry – w nadstawianiu policzków.
Tak swoją drogą, PO całkiem niegłupio zrobiłaby, zamieniając Tuska na Boruca. Ten ostatni to podobno urodzony przywódca…
Nic dziwnego, że w sytuacji kiedy nikt i nic nie wierzy już w PO, partia ta stawia na cuda. „Polska zasługuje na cud gospodarczy" – tak jakoś głoszą billboardy platformy. To chyba pierwszy wypadek w światowej historii kampanii, kiedy partia za własne pieniądze ogłasza wszem wobec, że trzeba liczyć na cud, a nie na nią. Czyżby do sztabu PO rekrutowano wyłącznie imbecyli?
O, następny genialny pomysł. Przed debatą dwóch panów K. Tusk Donald ogłosił, że zaraz po wyborach zajmie się konstruowaniem wielkiej koalicji. Zważywszy na to, że wśród wyborców PO znajdują się i fanatyczni antypisowcy, i zatwardziali komuniści, trudno było wymyślić coś głupszego. Wkurzyć naraz jednych i drugich to wyjątkowa sztuka. „Durny jak sztabowiec PO" – to się powinno przyjąć.
Panie premierze, jesteśmy tu, gdzie dawniej była „Solidarność", a pan się gdzieś pogubił! – rzekł Marek Borowski na konwencji programowej, budząc powszechną wesołość. Po czym klasnął w dłonie i na scenę wkroczyli, fikając kozły, Bronisław Geremek, Jan Lityński i Janusz Onyszkiewicz. Ich występ bardzo się komuszkom podobał, może dostaną kilka miejsc mandatowych.
Podobno jak LiD wypadnie w tych wyborach tak sobie, to Wojciech Olejniczak zostanie obalony. I na stolcu lidera SLD zastąpi go – i to jest najlepsze – Jerzy Szmajdziński! Genialny pomysł. Na podobnej zasadzie można Szmaję wysłać do Hollywood, żeby zastąpił Brada Pitta.
Waldemar Pawlak. Wiemy, że już te dwa słowa są zabawne. Ale trzeba przyznać, że Waldek jest niezniszczalny, a wraz z nim – jego partia. Wygląda na to, że ludowcy i tym razem wpełzną do parlamentu. Waldek bardzo się stara, tryska humorem, gada, macha łapskami, jakby się opił red bulla. Albo jakby Gabriel Janowski dał mu namiar na swojego dilera.
Największy polski polityk nie może się pogodzić z tym, że Kaczyński debatował z „pijaczkiem" Kwaśniewskim, który kompromituje Polskę na zewnątrz. Z punktu widzenia Giertycha zachowanie Kwacha po paru głębszych musiało być faktycznie dość niezwykłe. Bo przecież wiadomo, że jak się człowiek napije, to albo udaje kopulację z kolegami z Młodzieży Wszechpolskiej, albo robi „Heil Hitler!". Tak się zachowuje człowiek niekompromitujący.
W Polskę Giertych ruszył z posłem Bosakiem, który zachowuje się jak na poważnego polityka przystało. To znaczy tańczy w „Tańcu z gwiazdami". Ciekawe, czy po wiecu nasz adonisek z LPR prosi Giertycha, żeby przećwiczył z nim rumbę?
A z kolei najsłynniejszy polski Mulat gdzieś nam się zapodział. Dziwny jest ten świat, w którym o tym samym człowieku mówi się nieustannie przez lat kilka, a potem nagle nie mówi się w ogóle.
Cóż, trudno jednak poważnie traktować polityka, który jedzie do Szkocji i tam stoi pod drzwiami bramkarza. A potem bramkarz ten – znaczy się Artur Boruc – nawet nie chce się z politykiem pokazać publicznie. A jeszcze później polityk ten – czyli Donald Tusk – maluje sobie coś na policzkach. Tylko w tym jest dobry – w nadstawianiu policzków.
Tak swoją drogą, PO całkiem niegłupio zrobiłaby, zamieniając Tuska na Boruca. Ten ostatni to podobno urodzony przywódca…
Nic dziwnego, że w sytuacji kiedy nikt i nic nie wierzy już w PO, partia ta stawia na cuda. „Polska zasługuje na cud gospodarczy" – tak jakoś głoszą billboardy platformy. To chyba pierwszy wypadek w światowej historii kampanii, kiedy partia za własne pieniądze ogłasza wszem wobec, że trzeba liczyć na cud, a nie na nią. Czyżby do sztabu PO rekrutowano wyłącznie imbecyli?
O, następny genialny pomysł. Przed debatą dwóch panów K. Tusk Donald ogłosił, że zaraz po wyborach zajmie się konstruowaniem wielkiej koalicji. Zważywszy na to, że wśród wyborców PO znajdują się i fanatyczni antypisowcy, i zatwardziali komuniści, trudno było wymyślić coś głupszego. Wkurzyć naraz jednych i drugich to wyjątkowa sztuka. „Durny jak sztabowiec PO" – to się powinno przyjąć.
Panie premierze, jesteśmy tu, gdzie dawniej była „Solidarność", a pan się gdzieś pogubił! – rzekł Marek Borowski na konwencji programowej, budząc powszechną wesołość. Po czym klasnął w dłonie i na scenę wkroczyli, fikając kozły, Bronisław Geremek, Jan Lityński i Janusz Onyszkiewicz. Ich występ bardzo się komuszkom podobał, może dostaną kilka miejsc mandatowych.
Podobno jak LiD wypadnie w tych wyborach tak sobie, to Wojciech Olejniczak zostanie obalony. I na stolcu lidera SLD zastąpi go – i to jest najlepsze – Jerzy Szmajdziński! Genialny pomysł. Na podobnej zasadzie można Szmaję wysłać do Hollywood, żeby zastąpił Brada Pitta.
Waldemar Pawlak. Wiemy, że już te dwa słowa są zabawne. Ale trzeba przyznać, że Waldek jest niezniszczalny, a wraz z nim – jego partia. Wygląda na to, że ludowcy i tym razem wpełzną do parlamentu. Waldek bardzo się stara, tryska humorem, gada, macha łapskami, jakby się opił red bulla. Albo jakby Gabriel Janowski dał mu namiar na swojego dilera.
Największy polski polityk nie może się pogodzić z tym, że Kaczyński debatował z „pijaczkiem" Kwaśniewskim, który kompromituje Polskę na zewnątrz. Z punktu widzenia Giertycha zachowanie Kwacha po paru głębszych musiało być faktycznie dość niezwykłe. Bo przecież wiadomo, że jak się człowiek napije, to albo udaje kopulację z kolegami z Młodzieży Wszechpolskiej, albo robi „Heil Hitler!". Tak się zachowuje człowiek niekompromitujący.
W Polskę Giertych ruszył z posłem Bosakiem, który zachowuje się jak na poważnego polityka przystało. To znaczy tańczy w „Tańcu z gwiazdami". Ciekawe, czy po wiecu nasz adonisek z LPR prosi Giertycha, żeby przećwiczył z nim rumbę?
A z kolei najsłynniejszy polski Mulat gdzieś nam się zapodział. Dziwny jest ten świat, w którym o tym samym człowieku mówi się nieustannie przez lat kilka, a potem nagle nie mówi się w ogóle.
Więcej możesz przeczytać w 41/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.