Scenka z sejmowej restauracji. Poseł Kalisz (SLD) peroruje, że nigdy nie pozwoli, by prezydenckie weto utrzymano. „Będę je zwalczał ze wszystkich sił!" – gniewnie woła. „Ja też będę je zwalczała!" – przyłącza się siedząca nieopodal Janina Paradowska. Pani Janino, a pani to z jakiej ostatnio partii?
Jakoś nikt chyba nie zwrócił uwagi, że protestujący w stolicy pracownicy sektora energetycznego (głównie z „Solidarności", ale nie tylko) nieśli transparent z uroczym hasłem: „Donek kutafonek". Związkowcy to w ogóle delikatni ludzie, lubujący się w zdrobnieniach. Kiedyś był na przykład „Buzek łobuzek”. Gorzej byłoby, gdyby za uliczne demonstracje wzięły się PO i PiS. W seksszopach zabrakłoby pewnie plastikowych fallusów, a o hasłach lepiej nie myśleć.
Ryszard Kalisz uznał za błąd to, że lewica wespół z PO nie obaliła prezydenckiego weta do ustawy medialnej. Niesamowite jest w politykach, a zwłaszcza w Kaliszu przekonanie, że kogoś obchodzi ich zdanie w jakiejś sprawie.
Nadal jesteśmy pod wrażeniem burdy w komisji regulaminowej. Szczególnie zauroczyła nas słynna wymiana okrzyków: „targowica wychodzi!", „nie, targowica zostaje" albo na odwrót. Mamy nadzieję, że Kazik albo jakiś raper włoży ten historyczny dialog w postaci sampla do jakiegoś utworu muzycznego. Dzięki temu coś po tym Sejmie zostanie.
Sojusz Lewicy Demokratycznej pofiglował z PiS i prezydentem, teraz chciałby pomigdalić się z Platformą Obywatelską. Grzesiek Napieralski gotów jest współpracować z partią Donka w pisaniu nowej ustawy medialnej. Trzeba przyznać, że Napieralski – chociaż Zapatero go nie zna, tylko Iwińskiego – rozruszał nieco tę sflaczałą postkomunistyczną bandę.
Napieralski – pewnie zazdrosny o urodę, bo przecież o nic innego – nie chce, żeby Olejniczak był szefem klubu lewicy. Jaka będzie zatem przyszłość Olejniczka? Może zmywać kubki w redakcji „Krytyki Politycznej", dzięki temu przyda się jakoś lewicy. A koleś miał być drugim Kwaśniewskim... W takich chwilach przypomina się zawsze sentencja jednorocznego ochotnika Marka z „Przygód dobrego wojaka Szwejka": „Człowiek myśli, że jest gigantem, a okazuje się gówniarzem”. To w ogóle powinno być motto polskiej polityki.
Niejaki Tomasz Kamiński z SLD (mnogość Kamińskich w polityce aż budzi podejrzenia) złożył skargę do komisji etyki na Stefana Niesiołowskiego. Ma do niego pretensje za to, że nazwał Napieralskiego „załganym hipokrytą i obłudnikiem". To powierzchowny wniosek. Więcej sensu miałaby skarga na to, że Niesiołowski jest Niesiołowskim.
Agora i Axel Springer zagięły parol na Superwiochę. Oba koncerny medialne chciałyby nabyć udziały w tej „telewizji informacyjnej". Długo zastanawialiśmy się, o co chodzi, bo po co komu takie badziewie, nawet lasek żadnych nie ma do wyrwania. Oczywiście, każdy marzy, żeby występować w telewizji, nawet tak koszmarnej. Ale chyba chodzi jednak o co innego: o dopłaty z Unii Europejskiej dla rolników. Superwiocha musi na nich zgarniać niezłą kasę.
Przedstawiciele środowisk medycznych dyskutowali u prezydenta Lecha Kaczyńskiego o przyszłości służby zdrowia. Z mendzenia oczywiście nic nie wynikło, ale dziwimy się, że po spotkaniu nikt nie spytał o zdrowie głowy państwa. Przecież tam była armia lekarzy. Jeśli Kaczor odlatuje, jak twierdzi Palikot, to któryś musiał coś zauważyć.
Jacek Kurski ostatnio wszędzie prowadza się ze Zbychem Ziobrą. Razem chcą startować do europarlamentu (przy okazji: Bruksela to mekka swingersów), razem witali prezydenta Karnowskiego wracającego do pracy. Ciekawe, czy mają już wspólnego laptopa?
Jarosław Kaczyński jest pewien, że Donald Tusk ma „wilcze oczy". I zna mnóstwo ludzi, którzy też to dostrzegają. – Mogę wielu świadków dostarczyć – zapewnia Kaczyński, były premier Rzeczypospolitej, lider wielkiej partii. Ależ wilcze oczy to bzdety, drugorzędna sprawa. Przede wszystkim trzeba w końcu rozstrzygnąć: targowica zostaje czy wychodzi?
Jakoś nikt chyba nie zwrócił uwagi, że protestujący w stolicy pracownicy sektora energetycznego (głównie z „Solidarności", ale nie tylko) nieśli transparent z uroczym hasłem: „Donek kutafonek". Związkowcy to w ogóle delikatni ludzie, lubujący się w zdrobnieniach. Kiedyś był na przykład „Buzek łobuzek”. Gorzej byłoby, gdyby za uliczne demonstracje wzięły się PO i PiS. W seksszopach zabrakłoby pewnie plastikowych fallusów, a o hasłach lepiej nie myśleć.
Ryszard Kalisz uznał za błąd to, że lewica wespół z PO nie obaliła prezydenckiego weta do ustawy medialnej. Niesamowite jest w politykach, a zwłaszcza w Kaliszu przekonanie, że kogoś obchodzi ich zdanie w jakiejś sprawie.
Nadal jesteśmy pod wrażeniem burdy w komisji regulaminowej. Szczególnie zauroczyła nas słynna wymiana okrzyków: „targowica wychodzi!", „nie, targowica zostaje" albo na odwrót. Mamy nadzieję, że Kazik albo jakiś raper włoży ten historyczny dialog w postaci sampla do jakiegoś utworu muzycznego. Dzięki temu coś po tym Sejmie zostanie.
Sojusz Lewicy Demokratycznej pofiglował z PiS i prezydentem, teraz chciałby pomigdalić się z Platformą Obywatelską. Grzesiek Napieralski gotów jest współpracować z partią Donka w pisaniu nowej ustawy medialnej. Trzeba przyznać, że Napieralski – chociaż Zapatero go nie zna, tylko Iwińskiego – rozruszał nieco tę sflaczałą postkomunistyczną bandę.
Napieralski – pewnie zazdrosny o urodę, bo przecież o nic innego – nie chce, żeby Olejniczak był szefem klubu lewicy. Jaka będzie zatem przyszłość Olejniczka? Może zmywać kubki w redakcji „Krytyki Politycznej", dzięki temu przyda się jakoś lewicy. A koleś miał być drugim Kwaśniewskim... W takich chwilach przypomina się zawsze sentencja jednorocznego ochotnika Marka z „Przygód dobrego wojaka Szwejka": „Człowiek myśli, że jest gigantem, a okazuje się gówniarzem”. To w ogóle powinno być motto polskiej polityki.
Niejaki Tomasz Kamiński z SLD (mnogość Kamińskich w polityce aż budzi podejrzenia) złożył skargę do komisji etyki na Stefana Niesiołowskiego. Ma do niego pretensje za to, że nazwał Napieralskiego „załganym hipokrytą i obłudnikiem". To powierzchowny wniosek. Więcej sensu miałaby skarga na to, że Niesiołowski jest Niesiołowskim.
Agora i Axel Springer zagięły parol na Superwiochę. Oba koncerny medialne chciałyby nabyć udziały w tej „telewizji informacyjnej". Długo zastanawialiśmy się, o co chodzi, bo po co komu takie badziewie, nawet lasek żadnych nie ma do wyrwania. Oczywiście, każdy marzy, żeby występować w telewizji, nawet tak koszmarnej. Ale chyba chodzi jednak o co innego: o dopłaty z Unii Europejskiej dla rolników. Superwiocha musi na nich zgarniać niezłą kasę.
Przedstawiciele środowisk medycznych dyskutowali u prezydenta Lecha Kaczyńskiego o przyszłości służby zdrowia. Z mendzenia oczywiście nic nie wynikło, ale dziwimy się, że po spotkaniu nikt nie spytał o zdrowie głowy państwa. Przecież tam była armia lekarzy. Jeśli Kaczor odlatuje, jak twierdzi Palikot, to któryś musiał coś zauważyć.
Jacek Kurski ostatnio wszędzie prowadza się ze Zbychem Ziobrą. Razem chcą startować do europarlamentu (przy okazji: Bruksela to mekka swingersów), razem witali prezydenta Karnowskiego wracającego do pracy. Ciekawe, czy mają już wspólnego laptopa?
Jarosław Kaczyński jest pewien, że Donald Tusk ma „wilcze oczy". I zna mnóstwo ludzi, którzy też to dostrzegają. – Mogę wielu świadków dostarczyć – zapewnia Kaczyński, były premier Rzeczypospolitej, lider wielkiej partii. Ależ wilcze oczy to bzdety, drugorzędna sprawa. Przede wszystkim trzeba w końcu rozstrzygnąć: targowica zostaje czy wychodzi?
Więcej możesz przeczytać w 32/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.