Coraz bardziej asertywne Państwo Środka zechce kiedyś przestawić światowy pociąg do nowoczesności na własne tory
George W. Bush nie musiał niczego odwoływać. Od początku zapowiadał, że przyjedzie na inaugurację olimpiady, bo nieobecność „byłaby afrontem dla chińskiego narodu". Inaczej niż Nicolas Sarkozy, który w marcu 2008 r. jako pierwszy zachodni przywódca podniósł możliwość bojkotu igrzysk. Podczas lipcowego szczytu G-8 na Hokkaido Sarkozy spotkał się z Hu Jintao i zamiast o Tybecie mówił już o „pogłębianiu strategicznego partnerstwa” z Chinami. Z podobnej przyczyny pojadą do Pekinu japoński premier Yasuo Fukuda i Władimir Putin. Kanclerz Angela Merkel się nie pojawi, ale „nie ma to żadnego związku z wydarzeniami w Tybecie”. 8 sierpnia nie będzie też w chińskiej stolicy Donalda Tuska, brytyjskiego premiera Gordona Browna i czeskiego – Mirka Topolánka (dwaj ostatni przyjadą jednak później). Nic to, bo Sarkozy chce w Pekinie reprezentować „Francję i całą Unię Europejską”.
Więcej możesz przeczytać w 32/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.