Komputeryzacja szkół
Jaką rolę odegrał poseł PiS Jarosław Zieliński (sekretarz generalny partii) w umorzeniu 19 firmom wysokich kar umownych? Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu sprawdza, kto przyczynił się do darowania kar nałożonych z powodu opóźnień w realizacji przetargu na komputeryzację szkół. Ministerstwo Edukacji Narodowej, które przetarg rozstrzygało, straciło na tym ponad 200 mln zł.
Przetarg na komputeryzację szkół wygrało 19 firm informatycznych z całej Polski. Z każdą z nich resort podpisał umowę; jeden z jej zapisów zawierał kary umowne za niedotrzymanie terminu. Wiosną 2006 r. kary umowne, które firmy powinny zapłacić, wyniosły ponad 200 mln zł. Wówczas Jarosław Zieliński, ówczesny wiceminister w MEN, a dziś szef sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych, wystawił swojemu podwładnemu Wiesławowi B. upoważnienie do podpisania aneksów z tymi firmami. Upoważnienie było ważne jeden dzień. W ciągu tego dnia urzędnik podpisał aneksy, na których mocy MEN umorzyło kary. O sprawie zawiadomił prokuraturę następny minister edukacji – Roman Giertych. – Nie miałem innego wyjścia – tłumaczy dziś Giertych. – Zachodziła tutaj możliwość świadomego narażenia skarbu państwa na wielomilionowe straty– dodaje. Giertych zwraca uwagę, że MEN nie otrzymało zadośćuczynienia za niedotrzymanie umów przez firmy.
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która formalnie prowadzi śledztwo od 28 grudnia 2006 r. Jak ustaliliśmy, dopiero w 2008 r. przesłuchano zawiadamiającego.
Poseł Zieliński działań prokuratury się nie obawia. – Jestem zupełnie spokojny o wyniki tego śledztwa – mówi „Wprost" i zapewnia, że działał w dobrej wierze. – Podpisałem upoważnienie dla urzędnika w imieniu dyrektora generalnego, który był chory – mówi. – Nie miałem pojęcia, że urzędnik zrobi z tego taki użytek. Nigdy w życiu nie podpisałbym czegoś, co mogłoby narazić skarb państwa na straty. Zostałem wplątany w obrzydliwą intrygę – twierdzi.
Przetarg na komputeryzację szkół wygrało 19 firm informatycznych z całej Polski. Z każdą z nich resort podpisał umowę; jeden z jej zapisów zawierał kary umowne za niedotrzymanie terminu. Wiosną 2006 r. kary umowne, które firmy powinny zapłacić, wyniosły ponad 200 mln zł. Wówczas Jarosław Zieliński, ówczesny wiceminister w MEN, a dziś szef sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych, wystawił swojemu podwładnemu Wiesławowi B. upoważnienie do podpisania aneksów z tymi firmami. Upoważnienie było ważne jeden dzień. W ciągu tego dnia urzędnik podpisał aneksy, na których mocy MEN umorzyło kary. O sprawie zawiadomił prokuraturę następny minister edukacji – Roman Giertych. – Nie miałem innego wyjścia – tłumaczy dziś Giertych. – Zachodziła tutaj możliwość świadomego narażenia skarbu państwa na wielomilionowe straty– dodaje. Giertych zwraca uwagę, że MEN nie otrzymało zadośćuczynienia za niedotrzymanie umów przez firmy.
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która formalnie prowadzi śledztwo od 28 grudnia 2006 r. Jak ustaliliśmy, dopiero w 2008 r. przesłuchano zawiadamiającego.
Poseł Zieliński działań prokuratury się nie obawia. – Jestem zupełnie spokojny o wyniki tego śledztwa – mówi „Wprost" i zapewnia, że działał w dobrej wierze. – Podpisałem upoważnienie dla urzędnika w imieniu dyrektora generalnego, który był chory – mówi. – Nie miałem pojęcia, że urzędnik zrobi z tego taki użytek. Nigdy w życiu nie podpisałbym czegoś, co mogłoby narazić skarb państwa na straty. Zostałem wplątany w obrzydliwą intrygę – twierdzi.
Więcej możesz przeczytać w 47/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.