Skądinąd parcie Szmajdzińskiego na wybory prezydenckie jest przynajmniej tak wielkie jak parcie Kazia Marcinkiewicza na szkło. Skąd mu się to wzięło? Wierzy, że zostanie prezydentem? Jest na to zbyt bystry. Żona naciska? Szmaja nie jest pantoflarzem. Może robi to dla kolegów z ZSMP – ostatniego, zmarnowanego pokolenia Polski Ludowej? Prawdopodobne. Cóż można w tej wzruszającej sytuacji powiedzieć? Szmaja to dobry towarzysz, porządny chłop, zacny młodzieżowiec.
Przed komisję hazardową chcą wezwać Przemysława Gosiewskiego. To oczywista granda. Edgar jest ubogi, mieszka w klitce na koszmarnym osiedlu Za Żelazną Bramą, nie stać go na wysokie alimenty. Z jednorękimi bandytami na pewno nic go nie łączy. Nie jest bandytą i nie jest jednoręki.
W sprawie związków PiS z hazardem wypowiedział się sam prezes Kaczyński, przekonując, że za czasów jego rządu wszystko było w uczciwe i czwartorzeczpospolitowe. Nie mamy wątpliwości. Tym bardziej że jedną z osób zamieszanych w mieszanie wokół hazardu miałby być Krzysztof Jurgiel. No nie! On może czasem pogrywać w dupniaka albo oczko.
PiS poszukuje człowieka, który będzie w stanie powstrzymać Hannę Gronkiewicz- -Waltz. Skądinąd mógłby tego dokonać nawet hipopotam z warszawskiego zoo, no ale działacze PiS to zupełnie inna liga. Najpierw mówiło się, że o prezydenturę Warszawy powalczą Elżbieta Jakubiak albo Paweł Poncyljusz, ale okazało się, że mieszkańcy stolicy lepiej kojarzą rozmaite gatunki pingwinów niż tych potencjalnych kandydatów. W tej sytuacji na odcinek warszawski zostanie być może rzucony któryś z prezydenckich ministrów: Wypych albo Stasiak. To, że HGW pokona obu z palcem w wąsach, to jedno. Drugie, że stolicą nie powinny jednak rządzić aż takie drętwusy.
To był dziwny tydzień. Żaden polityk SLD nie pokazał cycków (szkoda, liczymy na Szmajdzińskiego) i nikt nie pytał Cimoszewicza,czy będzie kandydował na prezydenta. Ale na okładce „Sukcesu" pojawiła się Maria Kaczyńska, co jest dość rzadkie, bowiem postępowe naczelne pism kobiecych oraz jeszcze bardziej postępowi fotograficy mają alergię na wszystko, co się nazywa Kaczyński. Z przykrością stwierdzamy, że panią prezydentową nieco komputerowo podrasowano. Kompletnie niepotrzebnie. To tak, jakby poprawiać facjatę Nicholsonowi.
Platforma Obywatelska chce wezwać na przesłuchanie przed komisją nie tylko Edgara, ale nawet samego Dużego Kaczora. Miał on się jakoby intensywnie zajmować ustawą hazardową w czasach, kiedy był premierem. Wolne żarty. Jeśli Kaczorek miałby się z kimś spotykać pokątnie po cmentarzach – jak Ryśki i Miry – to najwyżej z kocurami. Pokątnie, bo Szczypińskiej powiedział, że ma w huk roboty i nie może wyrwać się na miasto.
Boski Tadeo bąknął kiedyś o potworku z zespołem Downa i teraz nękają go organizacje zajmujące się dziećmi z tą wadą genetyczną. Chcą go nawet pozwać do sądu. Nieszczęsny Iwiński co prawda przeprosił za to sformułowanie, które niewiele ma wspólnego z poprawnością polityczną, ale w przeprosinach określił zespół Downa mianem choroby, co jeszcze bardziej rozjuszyło społeczników. Iwiński więcej przepraszać i wyjaśniać nie zamierza, uważa, że się go czepiają, a w ogóle od Downa specjalistą nie jest, ale od potworków – bez wątpienia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.