Uwolnić bezwolność to kredo epoki, w której żyjemy. Bezwolni awangardą postępu cywilizacji. Rewolucja przemysłowa uwolniła ludzkość od uciążliwej pracy fizycznej. Oczywiście, nie całą ludzkość, tylko tę jej część, którą stać na sprzęty gospodarstwa domowego oraz pomoc domową. Zaoszczędzony dzięki tym wynalazkom czas możemy spędzić, pocąc się w klubie fitness lub na korcie tenisowym. Szczytem postępu w walce o uwolnienie się od wysiłku fizycznego jest samochód ze specjalnym bagażnikiem do przewożenia rowerów. Wniosek z tego jeden: najbardziej brakuje nam tego, od czego zostaliśmy uwolnieni, może z wyjątkiem bólu. Paradoks ten napawa mnie optymizmem i wzmacnia wiarę w człowieka w epoce uwalniania ludzi od myślenia.
Mimo ogromnej, nieustającej promocji bezmyślności pod hasłem „naciskasz guzik, a my zajmujemy się resztą" są tacy, którzy ośmielają się używać mózgu. Minister Rostowski & Fedak Company chcieli uwolnić nas od wpłacania części składek na prywatne fundusze emerytalne. Chodziło o to, by zmniejszyć wpłaty dla prywaciarzy biorących znaczne prowizje od naszych składek po to, by zwiększyć wpływy do ZUS. Oczywiście, ZUS prowizji nie bierze, bo utrzymuje go polski pracownik i podatnik. Jednym słowem, taniocha i bezpieczeństwo, które zagwarantować nam może tylko ZUS. Niestety, i ten bajer ministra Rostowskiego – Fedak został rozszyfrowany jako desperacka próba ratowania budżetu państwa. Rządowi uszczęśliwiacze na razie przegrali, bo większość – zwłaszcza ekspertów ekonomicznych – uznała, że jak ma być lepiej, to lepiej niech będzie tak, jak jest.
Więcej możesz przeczytać w 49/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.