Przed rewolucją przemysłową społeczeństwa tkwiły w maltuzjańskiej pułapce, nie inaczej niż populacja królików – im lepsza była sytuacja gospodarcza, tym więcej rodziło się dzieci. Przeludnienie prowadziło z kolei do obniżenia standardu życia, kryzysu, głodu i w konsekwencji zmniejszenia populacji. Społeczeństwa zachodnie wyszły z tej pułapki dzięki wzrostowi produktywności, wcale jednak nie zaczęły się mnożyć na potęgę. Wręcz przeciwnie: wraz ze wzrostem zamożności spadała liczba dzieci.
W innych regionach świata maltuzjańska logika miała ciągle działać. Jeszcze w 1913 r. Europa miała więcej ludności niż Chiny, a populacja krajów zachodnich stanowiła 33 proc. ludności świata. W 2003 r. odsetek ten zmniejszył się do 17 proc., w 2050 r. ma wynieść tylko 12 proc. – mniej niż w 1770 r. Pesymiści malują nieuchronny upadek cywilizacji zachodniej, bo mamy w niej problem odwrotny do maltuzjańskiego. Europa starzeje się w zastraszającym tempie i kurczy demograficznie, co odbija się na jej pozycji politycznej i gospodarczej. Niektórzy uważają, że jest już stracona, a opanują ją witalni muzułmanie.
Więcej możesz przeczytać w 6/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.