Nie palą Lech Wałęsa, Leszek Miller, Józef Glemp - nie pal i ty! Obaliłeś komunizm, jesteś laureatem Nagrody Nobla i byłeś prezydentem, a palenia nie potrafisz rzucić. Co z ciebie za przywódca? Gdzie twój charakter? - spytałem sam siebie i postanowiłem zerwać z nałogiem. Bo rzeczywiście, jakim wzorem dla innych może być człowiek, który nie potrafi zrezygnować z czegoś tak głupiego i błahego jak palenie - opowiada "Wprost" Lech Wałęsa. Były prezydent żartuje, że skoro nie udała się w Polsce dekomunizacja, to może chociaż uda się denikotynizacja. I udaje się. Nie pali kardynał Józef Glemp, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Nie palą premier Leszek Miller oraz byli premierzy Hanna Suchocka, Jan Krzysztof Bielecki, Jan Olszewski, Józef Oleksy i Jerzy Buzek. Na początku lat 80. paliło 70 proc. mężczyzn w Polsce i 40 proc. kobiet, zaś obecnie - niecałe 40 proc. mężczyzn i 19 proc. kobiet. W III RP ubyło 4 mln palaczy (ich liczba spadła z 13 mln do 9 mln). W raporcie Banku Światowego (z czerwca 2003 r.) Polska znalazła się - obok Kanady, Brazylii, RPA, Tajlandii - na liście krajów najlepiej radzących sobie z plagą palenia. Eksperci Banku Światowego wymieniają trzy rewolucje, które udały się w III RP: urynkowienie handlu, powstanie prywatnych szkół wyższych i zwalczanie nikotynizmu. Dzięki masowemu rzucaniu palenia w ciągu ostatnich dziesięciu lat Polacy żyją dłużej - mężczyźni o 4,3 lata, kobiety o 3,7 lata.
Zadymiony Okrągły Stół
Gdy rodziła się III RP, palili prawie wszyscy jej twórcy. Podczas obrad "okrągłego stołu" z papierosem nie rozstawali się Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Jacek Kuroń, fajkę palili Bronisław Geremek i Janusz Onyszkiewicz. Na zdjęciach z obrad "Solidarności", po jej zarejestrowaniu w kwietniu 1989 r., prawie zawsze widać chmury dymu. Gdy Tadeusz Mazowiecki został pierwszym niekomunistycznym premierem rządu, sala obrad Rady Ministrów wyglądała niczym wielka palarnia. Małgorzata Niezabitowska, rzeczniczka tego rządu, wspomina, że po obradach ministrowie wychodzili z sali niemal sini od dymu papierosowego.
Dopiero niedawno palenie zaczęło być wstydliwe. Politycy - podobnie jak Lech Wałęsa - zadają sobie pytanie, czy osoba nie mogąca sobie poradzić z nałogiem, czyli nie potrafiąca pokierować samym sobą, ma cechy charakteru i dostateczne kwalifikacje do kierowania państwem. Coraz częściej pracodawcy zastanawiają się, czy osoba nie umiejąca zapanować nad uzależnieniem od palenia tytoniu może być dobrym pracownikiem. Czy osoba niezdolna odmówić sobie błahej przyjemności będzie umiała się oprzeć znacznie silniejszym pokusom, którymi konkurenci mogą próbować ją przekupić?
Dymek złudzeń
Sukces w walce z nikotynizmem to w dużej mierze zwycięstwo prof. Witolda Zatońskiego, dyrektora Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w warszawskim Centrum Onkologii. Walkę z tą epidemią toczy on od końca lat 70. Przez długi czas uważano go albo za nieszkodliwego wariata, albo za kogoś, kto próbuje ograniczyć wolność osobistą palaczy. Po 1989 r. twierdzili oni wręcz, że nie po to Polacy odzyskali wolność i pozbyli się cenzury, by teraz zmuszano ich do rezygnowania z palenia. Złe skutki palenia powszechnie bagatelizowano: w jednym z odcinków "Czterdziestolatka" lekarz przekonywał inżyniera Karwowskiego, że palenie szkodzi nie bardziej niż pięć minut spędzonych na dworcu kolejowym. W tzw. środowiskach twórczych utrzymywano wręcz (mówili tak m.in. Stanisław Grochowiak, Ireneusz Iredyński czy Jan Himilsbach), że zniechęcając do palenia, chce się ich pozbawić środka podtrzymującego sprawność umysłową i zmysł krytyczny. Amerykański reżyser filmowy Jim Jarmusch dziesięć lat temu nakręcił film "Kawa i papierosy", będący hymnem pochwalnym dla nikotynizmu. "Bez papierosa nie ma rozmowy" - mówił w wywiadach. Powoływał się przy tym na etnologów, którzy opisywali, jak to papieros pełnił funkcję spoiwa rozmowy w wielu kulturach. W Mongolii gość od razu jest częstowany tabaką, zaś u Masajów - zwiniętymi liśćmi tytoniu. Majowie podejmowali przybyszów tytoniem, bo uważali dym za element łączący ich ze światem nadprzyrodzonym. Ernst Dichter, autor m.in. "Psychologii uzależnienia", twierdził, że wkładając papierosa do ust, wracamy do chwil, gdy matka karmiła nas piersią, do stanu bezpieczeństwa i błogości. Papieros daje nam złudzenie, że nie jesteśmy sami. Dopiero ci, którzy rzucali palenie, odkrywali, że nikotyna nie była żadnym bodźcem intelektualnym, nie ułatwiała rozmowy, nie przełamywała samotności, tylko wręcz przeciwnie - przytępiała umysł, utrudniała konwersację, ułatwiała popadanie w depresję i stany lękowe.
Palenie obrzydliwości
Kiedy po 1989 r. Polacy zaczęli częściej podróżować do Stanów Zjednoczonych zauważali, że palenie to coraz bardziej wstydliwy margines. Że palacze muszą wychodzić na zewnątrz biurowców. Że nie pali się na przyjęciach, a zabarwione smołą z papierosów palce czy zęby są równie kompromitujące, jak brud za paznokciami czy bekanie w towarzystwie. "Palenie jest bardzo nieestetyczne i mówi o słabości charakteru. To wstyd palić" - napisał reżyser Juliusz Machulski w specjalnej antynikotynowej księdze. Księgę wyłożono w 2001 r. podczas festiwalu polskich filmów fabularnych w Gdyni. Machulskiego poparła m.in. aktorka Ewa Kasprzyk: "Kochani! Dajmy światu świeży oddech" - napisała w księdze. Apel o rzucenie poparli obecni na festiwalu dziennikarze Anna Maruszeczko, Tomasz Raczek i Maciej Orłoś, piosenkarka Danuta Rinn, scenarzysta Maciej Karpiński, aktorki Małgorzata Pieczyńska, Bożena Dykiel, Iga Cembrzyńska i Anna Samusionek, aktorzy Franciszek Trzeciak i Igor Michalski. Niepalący aktor amerykański Gene Hackman uważa całowanie się z palącą kobietą za wrażenie estetyczne porównywalne do lizania używanej przez kilka lat metalowej popielniczki.
Moda na niepalenie
Nikotynowy nałóg porzucają głównie osoby lepiej wykształcone. Według badań prof. Witolda Zatońskiego, w grupie osób z wyższym wykształceniem jest dwukrotnie mniej osób palących niż w grupach z wykształceniem podstawowym i zawodowym. Papieros jest dziś znakiem niższego statusu społecznego. Dobrze to widać, gdy spojrzymy na mapę krajów, których obywatele są najbardziej uzależnieni od nikotyny. WHO szacuje, że spośród 4,9 mln osób umierających co roku na choroby spowodowane nikotyną, trzy czwarte przypada na kraje Trzeciego Świata. Nieprzypadkowo najwięcej palaczy jest w Chinach - 350 mln.
Papieros przestał być symbolem emancypacji kobiet. Jeszcze w latach 80., gdy liczba palących mężczyzn spadała, rosła liczba palących kobiet, bo w ten sposób wyobrażały sobie one często prawne i obyczajowe zrównanie z mężczyznami. Zdobywały coraz większe prawa, także coraz więcej paliły. W Polsce najbardziej uzależnione od nikotyny są kobiety urodzone pomiędzy 1940 r. a 1960 r. W latach 70. paliła połowa kobiet w wieku 20-30 lat. Obecnie uzależnionych od nikotyny w tej grupie wiekowej jest o połowę mniej.
Antynikotynowa kuracja rynkowa
Rząd Kanady rozważa możliwość obniżenia podatków osobom, które rzucą palenie. W niektórych firmach w USA uruchomiono fundusze premiowe dla osób zrywających z nałogiem - za rzucenie palenia otrzymują one 400-500 dolarów. Firmom to się opłaca, ponieważ palacze są dużo droższymi pracownikami niż osoby niepalące. Rocznie każdy z nich spędza aż 18 dni na papierosowych przerwach w pracy - wynika z badań prof. Moniki Belcourt, specjalisty w dziedzinie zarządzania zasobami ludzkimi na Uniwersytecie York w Wielkiej Brytanii. W USA osoby palące mają czterokrotnie mniejsze szanse znalezienia pracy niż niepalący, a w wypadku menedżerów nawet ośmiokrotnie - wynika z badań Ronalda Gilberta, Edwarda Hannana i Kevina Lowe'a.
W 1996 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że pracodawca ma prawo odmówić zatrudnienia pracownika, który palił w roku poprzedzającym złożenie podania o pracę. Przyznał on też (sprawa Kurtz przeciwko City of North Miami), że władze jednej z dzielnic Miami miały prawo zwolnić w pierwszej kolejności palaczy, bo narazili oni pracodawcę na nieuzasadnione wyższe koszty spowodowane wyższymi stawkami ubezpieczenia, mniejszą wydajnością i większą podatnością na choroby. Każdy palacz narażał pracodawcę na ekstra wydatki w wysokości 4,6 tys. dolarów rocznie. Palacze sami obniżają swoje szanse na rynku, o czym można się już przekonać także w Polsce. Niektóre firmy żądają od kandydatów na menedżerskie stanowiska badań aspirometrycznych, potwierdzających dobry stan płuc i oskrzeli. W wypadku szeregowych pracowników pracodawcy na razie ograniczają się do apeli i akcji edukacyjnych. Już kilka lat temu firma Philips Lighting Poland w Pile zorganizowała miesięczną akcję dla pracowników, którzy chcieli rzucić palenie. Rozdawano gumę Nicorette, zatrudniono psychologów, którzy tłumaczyli, jak sobie radzić z uzależnieniem. Do rzucenia palenia zachęcano też pracowników PKO BP. Andrzej Widerszpil, prezes Optimusa, przestał palić, chcąc zachęcić swoich pracowników do zerwania z nałogiem.
Rezerwaty dla palaczy
W wielu krajach palaczy traktuje się niczym ludzi z marginesu. Rząd Norwegii chce od początku 2004 r. wprowadzić drakoński zakaz palenia w restauracjach, klubach nocnych, hotelach oraz kawiarniach. Od kilku lat podobne zakazy obowiązują w Kalifornii, a w grudniu ubiegłego roku strefą antynikotynową (w urzędach) stał się Nowy Jork, do czego doprowadził burmistrz Michael Bloomberg, który sam rzucił palenie. Surowe prawo ograniczające palenie wprowadzono niedawno w Grecji, Irlandii, Nowej Zelandii Szwajcarii, a będzie ono wprowadzone także m.in. we Włoszech. W Tokio zabroniono palić na głównych ulicach - od listopada 2002 r. złamanie tego przepisu kosztuje 20 tys. jenów (650 zł). W Finlandii na studia medyczne przyjmowane są wyłącznie te osoby, które nie palą tytoniu. Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, wymyślił przekorny sposób zwalczania palenia. Uważa on, że osoba, która pali, czyli chce sobie szkodzić, ma do tego pełne prawo. Jednocześnie nie powinna mieć prawa do leczenia w publicznej służbie zdrowia chorób spowodowanych nałogiem. Mogłaby też być pozywana do sądu przez osoby narażone na bierne palenie. Pracodawcy mieliby prawo odmówić zatrudnienia palacza (jak i narkomana) lub go zwolnić. Friedman opowiada się za pełną wolnością palenia, tyle że byłaby to wolność wyjątkowo nieopłacalna. I to jest najlepszy sposób na palaczy.
Gdy rodziła się III RP, palili prawie wszyscy jej twórcy. Podczas obrad "okrągłego stołu" z papierosem nie rozstawali się Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Jacek Kuroń, fajkę palili Bronisław Geremek i Janusz Onyszkiewicz. Na zdjęciach z obrad "Solidarności", po jej zarejestrowaniu w kwietniu 1989 r., prawie zawsze widać chmury dymu. Gdy Tadeusz Mazowiecki został pierwszym niekomunistycznym premierem rządu, sala obrad Rady Ministrów wyglądała niczym wielka palarnia. Małgorzata Niezabitowska, rzeczniczka tego rządu, wspomina, że po obradach ministrowie wychodzili z sali niemal sini od dymu papierosowego.
Dopiero niedawno palenie zaczęło być wstydliwe. Politycy - podobnie jak Lech Wałęsa - zadają sobie pytanie, czy osoba nie mogąca sobie poradzić z nałogiem, czyli nie potrafiąca pokierować samym sobą, ma cechy charakteru i dostateczne kwalifikacje do kierowania państwem. Coraz częściej pracodawcy zastanawiają się, czy osoba nie umiejąca zapanować nad uzależnieniem od palenia tytoniu może być dobrym pracownikiem. Czy osoba niezdolna odmówić sobie błahej przyjemności będzie umiała się oprzeć znacznie silniejszym pokusom, którymi konkurenci mogą próbować ją przekupić?
Dymek złudzeń
Sukces w walce z nikotynizmem to w dużej mierze zwycięstwo prof. Witolda Zatońskiego, dyrektora Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w warszawskim Centrum Onkologii. Walkę z tą epidemią toczy on od końca lat 70. Przez długi czas uważano go albo za nieszkodliwego wariata, albo za kogoś, kto próbuje ograniczyć wolność osobistą palaczy. Po 1989 r. twierdzili oni wręcz, że nie po to Polacy odzyskali wolność i pozbyli się cenzury, by teraz zmuszano ich do rezygnowania z palenia. Złe skutki palenia powszechnie bagatelizowano: w jednym z odcinków "Czterdziestolatka" lekarz przekonywał inżyniera Karwowskiego, że palenie szkodzi nie bardziej niż pięć minut spędzonych na dworcu kolejowym. W tzw. środowiskach twórczych utrzymywano wręcz (mówili tak m.in. Stanisław Grochowiak, Ireneusz Iredyński czy Jan Himilsbach), że zniechęcając do palenia, chce się ich pozbawić środka podtrzymującego sprawność umysłową i zmysł krytyczny. Amerykański reżyser filmowy Jim Jarmusch dziesięć lat temu nakręcił film "Kawa i papierosy", będący hymnem pochwalnym dla nikotynizmu. "Bez papierosa nie ma rozmowy" - mówił w wywiadach. Powoływał się przy tym na etnologów, którzy opisywali, jak to papieros pełnił funkcję spoiwa rozmowy w wielu kulturach. W Mongolii gość od razu jest częstowany tabaką, zaś u Masajów - zwiniętymi liśćmi tytoniu. Majowie podejmowali przybyszów tytoniem, bo uważali dym za element łączący ich ze światem nadprzyrodzonym. Ernst Dichter, autor m.in. "Psychologii uzależnienia", twierdził, że wkładając papierosa do ust, wracamy do chwil, gdy matka karmiła nas piersią, do stanu bezpieczeństwa i błogości. Papieros daje nam złudzenie, że nie jesteśmy sami. Dopiero ci, którzy rzucali palenie, odkrywali, że nikotyna nie była żadnym bodźcem intelektualnym, nie ułatwiała rozmowy, nie przełamywała samotności, tylko wręcz przeciwnie - przytępiała umysł, utrudniała konwersację, ułatwiała popadanie w depresję i stany lękowe.
Palenie obrzydliwości
Kiedy po 1989 r. Polacy zaczęli częściej podróżować do Stanów Zjednoczonych zauważali, że palenie to coraz bardziej wstydliwy margines. Że palacze muszą wychodzić na zewnątrz biurowców. Że nie pali się na przyjęciach, a zabarwione smołą z papierosów palce czy zęby są równie kompromitujące, jak brud za paznokciami czy bekanie w towarzystwie. "Palenie jest bardzo nieestetyczne i mówi o słabości charakteru. To wstyd palić" - napisał reżyser Juliusz Machulski w specjalnej antynikotynowej księdze. Księgę wyłożono w 2001 r. podczas festiwalu polskich filmów fabularnych w Gdyni. Machulskiego poparła m.in. aktorka Ewa Kasprzyk: "Kochani! Dajmy światu świeży oddech" - napisała w księdze. Apel o rzucenie poparli obecni na festiwalu dziennikarze Anna Maruszeczko, Tomasz Raczek i Maciej Orłoś, piosenkarka Danuta Rinn, scenarzysta Maciej Karpiński, aktorki Małgorzata Pieczyńska, Bożena Dykiel, Iga Cembrzyńska i Anna Samusionek, aktorzy Franciszek Trzeciak i Igor Michalski. Niepalący aktor amerykański Gene Hackman uważa całowanie się z palącą kobietą za wrażenie estetyczne porównywalne do lizania używanej przez kilka lat metalowej popielniczki.
Moda na niepalenie
Nikotynowy nałóg porzucają głównie osoby lepiej wykształcone. Według badań prof. Witolda Zatońskiego, w grupie osób z wyższym wykształceniem jest dwukrotnie mniej osób palących niż w grupach z wykształceniem podstawowym i zawodowym. Papieros jest dziś znakiem niższego statusu społecznego. Dobrze to widać, gdy spojrzymy na mapę krajów, których obywatele są najbardziej uzależnieni od nikotyny. WHO szacuje, że spośród 4,9 mln osób umierających co roku na choroby spowodowane nikotyną, trzy czwarte przypada na kraje Trzeciego Świata. Nieprzypadkowo najwięcej palaczy jest w Chinach - 350 mln.
Papieros przestał być symbolem emancypacji kobiet. Jeszcze w latach 80., gdy liczba palących mężczyzn spadała, rosła liczba palących kobiet, bo w ten sposób wyobrażały sobie one często prawne i obyczajowe zrównanie z mężczyznami. Zdobywały coraz większe prawa, także coraz więcej paliły. W Polsce najbardziej uzależnione od nikotyny są kobiety urodzone pomiędzy 1940 r. a 1960 r. W latach 70. paliła połowa kobiet w wieku 20-30 lat. Obecnie uzależnionych od nikotyny w tej grupie wiekowej jest o połowę mniej.
Antynikotynowa kuracja rynkowa
Rząd Kanady rozważa możliwość obniżenia podatków osobom, które rzucą palenie. W niektórych firmach w USA uruchomiono fundusze premiowe dla osób zrywających z nałogiem - za rzucenie palenia otrzymują one 400-500 dolarów. Firmom to się opłaca, ponieważ palacze są dużo droższymi pracownikami niż osoby niepalące. Rocznie każdy z nich spędza aż 18 dni na papierosowych przerwach w pracy - wynika z badań prof. Moniki Belcourt, specjalisty w dziedzinie zarządzania zasobami ludzkimi na Uniwersytecie York w Wielkiej Brytanii. W USA osoby palące mają czterokrotnie mniejsze szanse znalezienia pracy niż niepalący, a w wypadku menedżerów nawet ośmiokrotnie - wynika z badań Ronalda Gilberta, Edwarda Hannana i Kevina Lowe'a.
W 1996 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że pracodawca ma prawo odmówić zatrudnienia pracownika, który palił w roku poprzedzającym złożenie podania o pracę. Przyznał on też (sprawa Kurtz przeciwko City of North Miami), że władze jednej z dzielnic Miami miały prawo zwolnić w pierwszej kolejności palaczy, bo narazili oni pracodawcę na nieuzasadnione wyższe koszty spowodowane wyższymi stawkami ubezpieczenia, mniejszą wydajnością i większą podatnością na choroby. Każdy palacz narażał pracodawcę na ekstra wydatki w wysokości 4,6 tys. dolarów rocznie. Palacze sami obniżają swoje szanse na rynku, o czym można się już przekonać także w Polsce. Niektóre firmy żądają od kandydatów na menedżerskie stanowiska badań aspirometrycznych, potwierdzających dobry stan płuc i oskrzeli. W wypadku szeregowych pracowników pracodawcy na razie ograniczają się do apeli i akcji edukacyjnych. Już kilka lat temu firma Philips Lighting Poland w Pile zorganizowała miesięczną akcję dla pracowników, którzy chcieli rzucić palenie. Rozdawano gumę Nicorette, zatrudniono psychologów, którzy tłumaczyli, jak sobie radzić z uzależnieniem. Do rzucenia palenia zachęcano też pracowników PKO BP. Andrzej Widerszpil, prezes Optimusa, przestał palić, chcąc zachęcić swoich pracowników do zerwania z nałogiem.
Rezerwaty dla palaczy
W wielu krajach palaczy traktuje się niczym ludzi z marginesu. Rząd Norwegii chce od początku 2004 r. wprowadzić drakoński zakaz palenia w restauracjach, klubach nocnych, hotelach oraz kawiarniach. Od kilku lat podobne zakazy obowiązują w Kalifornii, a w grudniu ubiegłego roku strefą antynikotynową (w urzędach) stał się Nowy Jork, do czego doprowadził burmistrz Michael Bloomberg, który sam rzucił palenie. Surowe prawo ograniczające palenie wprowadzono niedawno w Grecji, Irlandii, Nowej Zelandii Szwajcarii, a będzie ono wprowadzone także m.in. we Włoszech. W Tokio zabroniono palić na głównych ulicach - od listopada 2002 r. złamanie tego przepisu kosztuje 20 tys. jenów (650 zł). W Finlandii na studia medyczne przyjmowane są wyłącznie te osoby, które nie palą tytoniu. Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, wymyślił przekorny sposób zwalczania palenia. Uważa on, że osoba, która pali, czyli chce sobie szkodzić, ma do tego pełne prawo. Jednocześnie nie powinna mieć prawa do leczenia w publicznej służbie zdrowia chorób spowodowanych nałogiem. Mogłaby też być pozywana do sądu przez osoby narażone na bierne palenie. Pracodawcy mieliby prawo odmówić zatrudnienia palacza (jak i narkomana) lub go zwolnić. Friedman opowiada się za pełną wolnością palenia, tyle że byłaby to wolność wyjątkowo nieopłacalna. I to jest najlepszy sposób na palaczy.
Dlaczego warto rzucić palenie 1. Paląc paczkę papierosów dziennie (4-6 zł), wydaje się ponad 1800 zł rocznie. Rzucając palenie, przez 30 lat można zaoszczędzić ponad 50 tys. zł. 2. Wskutek palenia w Polsce rocznie umiera 70 tys. osób, czyli prawie 200 dziennie. 3. Palące kobiety mają tylko 70 proc. szans na zajście w ciążę. Dziecko palaczki jest o prawie 200 gramów lżejsze niż dziecko kobiety niepalącej. Palaczki mają średnio o trzy lata przyspieszoną menopauzę i czterokrotnie częściej zapadają na raka szyjki macicy. 4. Dym z papierosów zawiera 4 tys. związków chemicznych, z czego ponad 50 to substancje rakotwórcze. 5. Po 15 latach od rzucenia palenia ryzyko zachorowania na raka jest podobne jak u osoby nigdy niepalącej. Jak rzucić palenie według fundacji Promocja Zdrowia
ZBRODNIA palenia X pali 26 proc. mężczyzn powyżej 18. roku życia X pali 21 proc. kobiet powyżej 18. roku życia X pali 34 proc. osób, które mają co najmniej maturę X pali 10,9 proc. osób mających za sobą 16 lat i więcej edukacji X 38-50 proc. palaczy, którzy mieli atak serca, zaczęło ponownie palić jeszcze w szpitalu X do palenia wraca 40 proc., którym usunięto struny głosowe z powodu raka krtani X do palenia wraca 50 proc. osób, którzy przeżyli po operacji raka płuc X 33-50 proc. osób, które spróbowały papierosa, zaczęło palić regularnie X 70-90 proc. palaczy to osoby uzależnione |
Więcej możesz przeczytać w 49/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.