Czy Mariusz Łapiński będzie pierwszym ministrem III RP, który trafi do więzienia?
Czy Mariusz Łapiński bździe pierwszym ministrem III RP, który trafi do wiźzienia?
Osiem lat więzienia grozi Mariuszowi Łapińskiemu, byłemu ministrowi zdrowia, za narażenie życia i zdrowia milionów pacjentów oraz nadużycie władzy. Za zniszczenie systemu ochrony zdrowia Łapińskiemu grozi postawienie przed Trybunałem Stanu. Byłego ministra zdrowia można ścigać z art. 165 kodeksu karnego, który mówi o "sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób". Można też go ścigać z art. 231, mówiącego o "nadużyciu władzy i przekroczeniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, czego efektem było działanie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego". Za pierwsze z tych przestępstw grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności, za drugie - trzy lata. Prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz dr Janusz Kochanowski, specjalista prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego, są przekonani, że Łapińskiego można postawić przed sądem karnym właśnie za takie przestępstwa. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłego ministra zdrowia może złożyć w prokuraturze każdy obywatel. Współsprawcami przestępstwa byli Rada Ministrów, koalicyjna większość sejmowa, Senat oraz prezydent, którzy wadliwe rozwiązania zaakceptowali i uczynili obowiązującym prawem.
O tym, że Mariusz Łapiński powinien odpowiedzieć za skutki swojej niekompetencji, jest przekonanych 79 proc. obywateli badanych przez Pentor na zlecenie "Wprost". Pośrednio dowodzi tego także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nakazujące wycofanie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia i zastąpienie jej nowym prawem.
Mariusz Łapiński może zostać pozbawiony prawa wykonywania zawodu lekarza. Może to zrobić izba lekarska na podstawie orzeczenia sądu lekarskiego. Byłemu ministrowi zdrowia można postawić co najmniej kilka zarzutów naruszenia ustawy o zawodzie lekarza. Przede wszystkim można mu zarzucić postępowanie sprzeczne z zasadami etyki i deontologii zawodowej.
Co zepsuł Łapiński?
Szkody poczynione przez Łapińskiego znacznie wykraczają poza to, co można mu zarzucić na podstawie kodeksu karnego czy ustawy o zawodzie lekarza. Przede wszystkim cofnął o kilka lat proces dojrzewania społeczeństwa do przekonania, że oszustwem jest mówienie o bezpłatnej służbie zdrowia. Polacy powoli zaczynali rozumieć, że na koszty związane z leczeniem oszczędza się latami - podobnie jak na studia. Łapiński przywrócił im złudzenia, że w biednej Polsce na wszystkie usługi, w tym najdroższe operacje, wystarczy składka na kasy chorych, czyli podatek zdrowotny. Przekonywał miliony pacjentów, że służba zdrowia to bezpłatne świadczenie ze strony państwa (bezpłatna opieka zdrowotna była zapisana w konstytucji PRL i zapis ten znalazł się także w ustawie zasadniczej przyjętej w 1997 r.).
Mariusz Łapiński umocnił dwie funkcjonujące w systemie opieki zdrowotnej i współpracujące z sobą mafie: polityczną i lekarską. Interes mafii politycznej polega na kontroli nad drugim co do wielkości funduszem kapitałowym, dysponującym 30 mld zł rocznie, kreującym kilka tysięcy miejsc pracy i stwarzającym duże możliwości dodatkowych korzyści, na przykład gdy ma się zagwarantowane rządowe zamówienia na leki refundowane. W klinikach, szpitalach i półprywatnych gabinetach funkcjonujących na obrzeżach "zakładów uspołecznionych" działa z kolei biała mafia, która głośno protestuje przeciwko prywatyzacji. Protestuje, bo ona już dawno się sprywatyzowała, tyle że na kupionym za pieniądze podatników sprzęcie i w opłaconym przez podatników czasie pracy.
Tworząc centralnie zarządzany Narodowy Fundusz Zdrowia zamiast kas chorych, Łapiński zarżnął ideę rynku w opiece medycznej. Mimo wielu wad kasy chorych wprowadziły jednak mechanizmy rynkowe. Przy tym NFZ, obracający 30 mld zł rocznie, dzięki rozwiązaniom przeforsowanym przez Łapińskiego w praktyce znajduje się poza jakąkolwiek kontrolą finansową. Wraz z NFZ były minister stworzył woluntarystyczny system opieki zdrowotnej: oddał prezesowi funduszu pełnię władzy w wydawaniu pieniędzy 38 mln Polaków. W prostej linii efektem tej decyzji jest niedawna awantura lekarzy rodzinnych z funduszem. Łapiński nie słuchał ekspertów (polskich i zagranicznych, m.in. dr. Rainera Meckesa, niemieckiego specjalisty z zakresu zarządzania medycznego), którzy ostrzegali przed załamaniem się scentralizowanego systemu. Tworząc NFZ, zapomniał opracować zasady płacenia szpitalom za tzw. obcych pacjentów, czyli z innych województw.
To niedoróbki ustawy o NFZ, a nie zła wola, spowodowały, że lekarze rodzinni z województw zachodniej i południowej Polski, zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim, odmówili podpisania nie przygotowanych pod względem finansowym i nielogicznych kontraktów (lekarze pierwszego kontaktu musieliby na przykład płacić z własnej kieszeni za nocne wyjazdy do chorych). Nawet gdyby lekarze nie zamknęli przychodni i gabinetów, i tak nie mogliby wypisywać recept czy kierować pacjentów na badania.
System kas chorych zaczął uświadamiać ludziom, ile tak naprawdę kosztuje opieka zdrowotna, że nie stać nas na świadczenia na poziomie Niemiec czy Francji, lecz na poziomie Egiptu, Meksyku czy Turcji. Łapiński nie dość, że przywrócił złudzenia, to jeszcze opluł wszystkich oponentów i przeciwników jego jedynie słusznej koncepcji - Zbigniewa Religę, Marka Balickiego, Elżbietę Radziszewską, Andrzeja Sośnierza (dyrektora Śląskiej Kasy Chorych, jedynej mającej dodatni wynik finansowy). Publicznie niszczył autorytet tych ludzi.
Zapowiadając tworzenie krajowej sieci szpitali, które miały mieć zagwarantowane środki na swoją działalność, Łapiński jedynie zachęcił do zadłużania się szpitali. W efekcie za krótkich rządów pseudoreformatora długi służby zdrowia powiększyły się niemal o 4 mld zł (zadłużenie przyrastało cztery razy szybciej niż przed Łapińskim).
- Na pseudoreformach Łapińskiego ucierpiało środowisko medyczne, bo część lekarzy utraciła podstawy wykonywania zawodu. Stracili pacjenci, gdyż załamało się ich zaufanie do państwa w dziedzinie ochrony zdrowia. Wreszcie, stracili podatnicy, którzy słusznie nie widzą sensu płacenia coraz wyższych danin na rzecz fatalnie skonstruowanego systemu - wylicza dr Jarosław Pinkas, dyrektor ds. klinicznych w Instytucie Kardiologii w podwarszawskim Aninie.
Trybunał nad Łapińskim
Orzeczenie Trybunału Konstutycyjnego daje możliwość postawienia Mariusza Łapińskiego przed Trybunałem Stanu - odpowiedni wniosek przygotowują posłowie Platformy Obywatelskiej. Byłemu ministrowi grozi nawet dziesięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. - Sądzę, że możliwe jest głosowanie moich partyjnych kolegów z SLD za postawieniem Łapińskiego przed Trybunałem Stanu. Oczywiście, jeśli zostanie udowodnione, że złamał konstytucję lub ustawę o NFZ - mówi Marek Balicki (UP), przez kilka tygodni następca Łapińskiego na stanowisku ministra zdrowia. - Postawienie polityka przed Trybunałem Stanu jest sprawą ściśle polityczną, dlatego fakt, że są powody, nie oznacza, iż politycy chcą taką decyzję podjąć - mówi prof. Marian Filar, były wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.
Część lekarzy proponuje uwolnienie pacjentów od lekarza Łapińskiego. - Byłoby to racjonalne, jeśli były minister sprzeniewierzył się zasadom wynikającym z kodeksu lekarskiego - mówi Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, lekarz. - Dobrze by było, aby środowisko polityczne, medyczne i media objęły Łapińskiego infamią. Trzeba go izolować od życia publicznego - mówi dr Jarosław Pinkas.
Kasy chorych bis
Trybunał Konstytucyjny dał rządowi i parlamentowi czas do końca roku na przygotowanie nowej ustawy o systemie opieki zdrowotnej. Istnieje prostsze rozwiązanie: wystarczy przywrócić system kas chorych, poprawiając te elementy, które były w nim wadliwe. W sprawnym systemie ochrony zdrowia muszą dominować podmioty prywatne. System ten powinien zawierać elementy bezpośredniego współpłacenia przez pacjenta za porady i procedury medyczne - tylko wtedy istnieje bariera redukująca zbędny popyt i istnieją bodźce do działań prozdrowotnych. Współpłacenie przez pacjenta byłoby minimalne w wypadku gwarantowanego koszyka świadczeń podstawowych (I koszyk), wyższe - choć także dotowane z obowiązkowych ubezpieczeń indywidualnych - w wypadku świadczeń specjalistycznych i leków (II koszyk), oraz pełne - współfinansowane z indywidualnych ubezpieczeń dobrowolnych - za świadczenia ponadstandardowe. Trzeba przyjąć do wiadomości, że nie było, nie ma i nie będzie bezpłatnej służby zdrowia.
Osiem lat więzienia grozi Mariuszowi Łapińskiemu, byłemu ministrowi zdrowia, za narażenie życia i zdrowia milionów pacjentów oraz nadużycie władzy. Za zniszczenie systemu ochrony zdrowia Łapińskiemu grozi postawienie przed Trybunałem Stanu. Byłego ministra zdrowia można ścigać z art. 165 kodeksu karnego, który mówi o "sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób". Można też go ścigać z art. 231, mówiącego o "nadużyciu władzy i przekroczeniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, czego efektem było działanie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego". Za pierwsze z tych przestępstw grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności, za drugie - trzy lata. Prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz dr Janusz Kochanowski, specjalista prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego, są przekonani, że Łapińskiego można postawić przed sądem karnym właśnie za takie przestępstwa. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłego ministra zdrowia może złożyć w prokuraturze każdy obywatel. Współsprawcami przestępstwa byli Rada Ministrów, koalicyjna większość sejmowa, Senat oraz prezydent, którzy wadliwe rozwiązania zaakceptowali i uczynili obowiązującym prawem.
O tym, że Mariusz Łapiński powinien odpowiedzieć za skutki swojej niekompetencji, jest przekonanych 79 proc. obywateli badanych przez Pentor na zlecenie "Wprost". Pośrednio dowodzi tego także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nakazujące wycofanie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia i zastąpienie jej nowym prawem.
Mariusz Łapiński może zostać pozbawiony prawa wykonywania zawodu lekarza. Może to zrobić izba lekarska na podstawie orzeczenia sądu lekarskiego. Byłemu ministrowi zdrowia można postawić co najmniej kilka zarzutów naruszenia ustawy o zawodzie lekarza. Przede wszystkim można mu zarzucić postępowanie sprzeczne z zasadami etyki i deontologii zawodowej.
Co zepsuł Łapiński?
Szkody poczynione przez Łapińskiego znacznie wykraczają poza to, co można mu zarzucić na podstawie kodeksu karnego czy ustawy o zawodzie lekarza. Przede wszystkim cofnął o kilka lat proces dojrzewania społeczeństwa do przekonania, że oszustwem jest mówienie o bezpłatnej służbie zdrowia. Polacy powoli zaczynali rozumieć, że na koszty związane z leczeniem oszczędza się latami - podobnie jak na studia. Łapiński przywrócił im złudzenia, że w biednej Polsce na wszystkie usługi, w tym najdroższe operacje, wystarczy składka na kasy chorych, czyli podatek zdrowotny. Przekonywał miliony pacjentów, że służba zdrowia to bezpłatne świadczenie ze strony państwa (bezpłatna opieka zdrowotna była zapisana w konstytucji PRL i zapis ten znalazł się także w ustawie zasadniczej przyjętej w 1997 r.).
Mariusz Łapiński umocnił dwie funkcjonujące w systemie opieki zdrowotnej i współpracujące z sobą mafie: polityczną i lekarską. Interes mafii politycznej polega na kontroli nad drugim co do wielkości funduszem kapitałowym, dysponującym 30 mld zł rocznie, kreującym kilka tysięcy miejsc pracy i stwarzającym duże możliwości dodatkowych korzyści, na przykład gdy ma się zagwarantowane rządowe zamówienia na leki refundowane. W klinikach, szpitalach i półprywatnych gabinetach funkcjonujących na obrzeżach "zakładów uspołecznionych" działa z kolei biała mafia, która głośno protestuje przeciwko prywatyzacji. Protestuje, bo ona już dawno się sprywatyzowała, tyle że na kupionym za pieniądze podatników sprzęcie i w opłaconym przez podatników czasie pracy.
Tworząc centralnie zarządzany Narodowy Fundusz Zdrowia zamiast kas chorych, Łapiński zarżnął ideę rynku w opiece medycznej. Mimo wielu wad kasy chorych wprowadziły jednak mechanizmy rynkowe. Przy tym NFZ, obracający 30 mld zł rocznie, dzięki rozwiązaniom przeforsowanym przez Łapińskiego w praktyce znajduje się poza jakąkolwiek kontrolą finansową. Wraz z NFZ były minister stworzył woluntarystyczny system opieki zdrowotnej: oddał prezesowi funduszu pełnię władzy w wydawaniu pieniędzy 38 mln Polaków. W prostej linii efektem tej decyzji jest niedawna awantura lekarzy rodzinnych z funduszem. Łapiński nie słuchał ekspertów (polskich i zagranicznych, m.in. dr. Rainera Meckesa, niemieckiego specjalisty z zakresu zarządzania medycznego), którzy ostrzegali przed załamaniem się scentralizowanego systemu. Tworząc NFZ, zapomniał opracować zasady płacenia szpitalom za tzw. obcych pacjentów, czyli z innych województw.
To niedoróbki ustawy o NFZ, a nie zła wola, spowodowały, że lekarze rodzinni z województw zachodniej i południowej Polski, zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim, odmówili podpisania nie przygotowanych pod względem finansowym i nielogicznych kontraktów (lekarze pierwszego kontaktu musieliby na przykład płacić z własnej kieszeni za nocne wyjazdy do chorych). Nawet gdyby lekarze nie zamknęli przychodni i gabinetów, i tak nie mogliby wypisywać recept czy kierować pacjentów na badania.
System kas chorych zaczął uświadamiać ludziom, ile tak naprawdę kosztuje opieka zdrowotna, że nie stać nas na świadczenia na poziomie Niemiec czy Francji, lecz na poziomie Egiptu, Meksyku czy Turcji. Łapiński nie dość, że przywrócił złudzenia, to jeszcze opluł wszystkich oponentów i przeciwników jego jedynie słusznej koncepcji - Zbigniewa Religę, Marka Balickiego, Elżbietę Radziszewską, Andrzeja Sośnierza (dyrektora Śląskiej Kasy Chorych, jedynej mającej dodatni wynik finansowy). Publicznie niszczył autorytet tych ludzi.
Zapowiadając tworzenie krajowej sieci szpitali, które miały mieć zagwarantowane środki na swoją działalność, Łapiński jedynie zachęcił do zadłużania się szpitali. W efekcie za krótkich rządów pseudoreformatora długi służby zdrowia powiększyły się niemal o 4 mld zł (zadłużenie przyrastało cztery razy szybciej niż przed Łapińskim).
- Na pseudoreformach Łapińskiego ucierpiało środowisko medyczne, bo część lekarzy utraciła podstawy wykonywania zawodu. Stracili pacjenci, gdyż załamało się ich zaufanie do państwa w dziedzinie ochrony zdrowia. Wreszcie, stracili podatnicy, którzy słusznie nie widzą sensu płacenia coraz wyższych danin na rzecz fatalnie skonstruowanego systemu - wylicza dr Jarosław Pinkas, dyrektor ds. klinicznych w Instytucie Kardiologii w podwarszawskim Aninie.
Trybunał nad Łapińskim
Orzeczenie Trybunału Konstutycyjnego daje możliwość postawienia Mariusza Łapińskiego przed Trybunałem Stanu - odpowiedni wniosek przygotowują posłowie Platformy Obywatelskiej. Byłemu ministrowi grozi nawet dziesięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. - Sądzę, że możliwe jest głosowanie moich partyjnych kolegów z SLD za postawieniem Łapińskiego przed Trybunałem Stanu. Oczywiście, jeśli zostanie udowodnione, że złamał konstytucję lub ustawę o NFZ - mówi Marek Balicki (UP), przez kilka tygodni następca Łapińskiego na stanowisku ministra zdrowia. - Postawienie polityka przed Trybunałem Stanu jest sprawą ściśle polityczną, dlatego fakt, że są powody, nie oznacza, iż politycy chcą taką decyzję podjąć - mówi prof. Marian Filar, były wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.
Część lekarzy proponuje uwolnienie pacjentów od lekarza Łapińskiego. - Byłoby to racjonalne, jeśli były minister sprzeniewierzył się zasadom wynikającym z kodeksu lekarskiego - mówi Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, lekarz. - Dobrze by było, aby środowisko polityczne, medyczne i media objęły Łapińskiego infamią. Trzeba go izolować od życia publicznego - mówi dr Jarosław Pinkas.
Kasy chorych bis
Trybunał Konstytucyjny dał rządowi i parlamentowi czas do końca roku na przygotowanie nowej ustawy o systemie opieki zdrowotnej. Istnieje prostsze rozwiązanie: wystarczy przywrócić system kas chorych, poprawiając te elementy, które były w nim wadliwe. W sprawnym systemie ochrony zdrowia muszą dominować podmioty prywatne. System ten powinien zawierać elementy bezpośredniego współpłacenia przez pacjenta za porady i procedury medyczne - tylko wtedy istnieje bariera redukująca zbędny popyt i istnieją bodźce do działań prozdrowotnych. Współpłacenie przez pacjenta byłoby minimalne w wypadku gwarantowanego koszyka świadczeń podstawowych (I koszyk), wyższe - choć także dotowane z obowiązkowych ubezpieczeń indywidualnych - w wypadku świadczeń specjalistycznych i leków (II koszyk), oraz pełne - współfinansowane z indywidualnych ubezpieczeń dobrowolnych - za świadczenia ponadstandardowe. Trzeba przyjąć do wiadomości, że nie było, nie ma i nie będzie bezpłatnej służby zdrowia.
Wzór pozwu przeciw Mariuszowi Łapińskiemu pod adresem www.wprost.pl/lapinski_pozew/ |
Narodowy System Zdrowia Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej opracowało projekt systemu opieki zdrowotnej, który mógłby zastąpić Narodowy Fundusz Zdrowia. Polska zostałaby podzielona na jedenaście regionów zdrowotnych, których centrami byłyby akademie medyczne. Podobny podział na regiony medyczne istnieje na przykład w Wielkiej Brytanii. - Wykorzystamy fakt, że pacjent idzie najpierw do swojego lekarza rodzinnego, potem do szpitala powiatowego, wojewódzkiego i wreszcie do kliniki. Trzeba więc zorganizować system płatności tak, aby pieniądze ubezpieczonych trafiały do budżetów tych jedenastu ośrodków, a nie do centrali, jak w wypadku NFZ - mówi Marek Wójtowicz, prezes SMOZ. Projektowany system (roboczo nazwany Narodowym Systemem Zdrowia) ma być efektywniejszy od kas chorych (na zasadzie: im większe regiony, tym więcej pieniędzy do dyspozycji). |
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.