W ośmiokątnej klatce dwóch mężczyzn okłada się pięściami, kopie i dusi. Co chwila któryś z nich uderza o pręty klatki i jęczy z bólu. Po ciosach w żołądek niektórzy wymiotują, inni duszą się przyciskani do ziemi. Od uderzeń w kraty pękają kości przedramion, krew leje się strumieniami. Agresję walczących podsycają widzowie krzyczący: "zabij skurwysyna!" czy "skończ go!". To walki zwane vale tudo: od lat znane na świecie, od niedawna popularne w Polsce. Widzowie tych walk, a także niektórzy uczestnicy spotykają się na tzw. ustawkach. Ustawka polega na tym, że dwie grupy kibiców umawiają się na walkę - najczęściej w lesie. Ponad stu walczących (z odsłoniętymi torsami) ma jedno zadanie - wszelkimi sposobami wyeliminować przeciwnika. Podczas ustawek pękają kości, uczestnicy tracą zęby, wielu ma wstrząs mózgu, rozległe rany, tracą przytomność. Ustawki i walki w klatkach udało się sfilmować Sylwestrowi Latkowskiemu, autorowi głośnych filmów "Blokersi", "Gwiazdor", "Nakręceni". W filmie "Klatka" obserwujemy nie tylko katowanie ludzi, ale przede wszystkim funkcjonowanie bandyckich subkultur, dla których sensem życia są krwawe bójki.
Bohaterem "Klatki" są bojówki funkcjonujące jawnie, poza prawem. Widać i słychać, jak szefowie bojówek namawiają do przestępstwa, instruując, gdzie i czym bić. Widać ludzi kopanych w głowę i masakrowanych na różne sposoby. Już pierwsza publiczna emisja filmu mogła zostać potraktowana przez prokuraturę jako doniesienie o przestępstwie. Najbardziej przerażający jest w "Klatce" mechanizm nakręcania spirali agresji. Podczas treningów przed ustawkami ćwiczy się młodych ludzi, by stali się jak najbardziej efektywnymi bandytami. Walki w klatkach mają ich oswoić z okrucieństwem, znieczulić na przemoc. Uczestnicy ustawek i vale tudo najbardziej krwawymi materiałami wymieniają się w Internecie, gdzie każdy może je zobaczyć.
"Klatka" w klatce
Bohaterowie "Klatki" chcą zablokować emisję tego filmu w telewizyjnej Dwójce. Podczas premiery filmu w warszawskim Multikinie urządzili najazd. Policja chroniła realizatorów filmu tylko na początku. Gdy policjanci odjechali, do kina wtargnęła bojówka, żądając wycofania "Klatki" z dystrybucji. Kilku osiłków chciało pobić reżysera Sylwestra Latkowskiego. Do tragedii nie doszło tylko dlatego, że Latkowski zdążył krzyknąć do operatorów telewizyjnych, by rejestrowali awanturę. Po wyjściu ekipy z kina jej samochód otoczyli napastnicy, waląc w dach i szyby. W następnych dniach reżyserowi grożono śmiercią. "Już lepiej sam się powieś"- mówił jeden z dzwoniących na zastrzeżony numer Latkowskiego.
Tydzień przed telewizyjną emisją "Klatki" do prezesa Roberta Kwiatkowskiego wpłynęło pismo wzywające do odwołania emisji filmu. "W wypadku pana Marka R. emisja stanowiłaby naruszenie jego majątkowych praw autorskich, albowiem nie udzielił on nigdy producentowi filmu zgody na rozpowszechnianie zdjęć swojego autorstwa, utrwalonych za pomocą kamery video. (...) Zastrzegając skutki prawne niniejszego wezwania, oczekuję od Państwa przesłania pisemnego potwierdzenia o wstrzymaniu emisji przedmiotowego filmu" - napisał Bartłomiej Witucki, pełnomocnik prawny Marka R., rzekomego autora części zdjęć i zarazem jednego z bohaterów filmu Latkowskiego.
Sylwester Latkowski twierdzi, że prosił Marka R. o materiał zdjęciowy, ale ostatecznie nie wykorzystał go w filmie. W całej sprawie chodzi nie ochronę dóbr, lecz o uniemożliwienie pokazania zdjęć, na których widać, jak popełniane jest przestępstwo. Zablokowanie emisji "Klatki" byłoby precedensem: dotychczas nie zdarzyło się, żeby o pokazaniu filmu decydowali jego bohaterowie łamiący prawo. Pikanterii dodaje filmowi Latkowskiego to, że jeden z uczestników walk jest znanym trójmiejskim gangsterem, zaś inny funkcjonariuszem policji. - Ani ustawek, ani walk w klatkach nie można zakwalifikować jako rywalizacji sportowej. W świetle prawa są to czyny doprowadzające do poważnych obrażeń ciała, czyli ewidentne przestępstwo - mówi Małgorzata Wilkosz-Śliwa, rzecznik prokuratora generalnego.
Śmierć na żywo
W tzw. ustawkach biją się dobrze sytuowani młodzi mężczyźni, zorganizowani w mobilne grupy, specjalnie przeszkoleni do takich starć. Są oni szanowani przez władze klubów piłkarskich, których honoru rzekomo bronią. W Warszawie bojówka Teddy Boys jest przyjmowana przez kierownictwo Legii, ma miejsca na krytej trybunie - obok VIP-ów. W "Klatce" pokazano, jak członkowie Teddy Boys uczestniczą w tzw. ustawce z bojówką Arki Gdynia.
- Kult siły zawsze był, jest i będzie. To mnie kręci, adrenalina musi być - mówi jeden z bohaterów "Klatki" nad grobem kolegi, który zginął podczas ustawki. Podobnie jak piłkarze, bojówki mają własną ligę i równie intensywnie trenują przed własnymi meczami. Do niedawna odbywały się one bez użycia broni. Wiosną ubiegłego roku we Wrocławiu w ustawce posługiwano się tasakami, nożami, pałkami. Zginęła jedna osoba, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Przeciwko emisji "Klatki" protestują organizatorzy walk, dla których jest to bardzo dochodowy interes. Zarabiają na zakładach, które obstawiają widzowie. Stawki są tym wyższe, im bardziej poszkodowani są uczestnicy. Łatwo sobie wyobrazić, że najbardziej atrakcyjne będą dla organizatorów walki kończące się śmiercią.
Vale tudo Zawodnicy walczą w ośmiokątnej klatce o średnicy około sześciu metrów. Według zasad polskiej wersji vale tudo, nie wolno uderzać rywala w tył głowy, w oczy, krtań oraz krocze. Zabronione jest gryzienie, plucie, szczypanie oraz zakładanie dźwigni na kręgosłup. Poza tym wolno wszystko. Walka trwa 10 minut, ewentualna dogrywka 5 minut. Pokazy vale tudo są legalne, ale walki nie są traktowane jako rywalizacja sportowa (nie ma odpowiedniego wpisu w rejestrze Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu). Walka vale tudo powinna być traktowana jako przestępstwo dopiero w chwili, gdy jeden z walczących dozna poważnych obrażeń ciała. W praktyce wygląda to tak: jeżeli bokser na ringu doprowadzi w walce rywala do utraty przytomności - przestępcą nie jest; jeżeli podobnego czynu dopuści się uczestnik vale tudo - on i organizator walki powinni być ścigani. |
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.