Aby dogonić Amerykę, Europa musi się oddalać od Karola Marksa i przybliżać do Adama Smitha
W marcu 2000 r. w Lizbonie przywódcy piętnastki postawili przed Unią Europejską nowy strategiczny cel na następną dekadę: sprawić, aby gospodarka UE stała się najbardziej konkurencyjna i dynamiczna na świecie, zdolna do trwałego rozwoju, dającego więcej miejsc pracy o wyższej jakości oraz zwiększoną spójność społeczną. Tak powstała tzw. strategia lizbońska. W samej Liz-bonie i na kolejnych szczytach (w Sztokholmie w marcu 2001 r., w Göteborgu w czerwcu 2001 r. oraz w Barcelonie w marcu 2002 r.) generalne cele strategii starano się przełożyć na konkretne wskaźniki, czyli cele cząstkowe. Na przykład
- stopa zatrudnienia (odsetek zatrudnionych wśród ludności w wieku 15-64 lata) ma w 2010 r. wynieść 70 proc. (wśród kobiet 60 proc.); efektywny wiek emerytalny powinien wzros-nąć w tym czasie o 5 lat; w 2004 r. przedsiębiorstwa w UE mają mieć dostęp do otwartego, zliberalizowanego rynku energii elektrycznej; 98,5 proc. dyrektyw ustanawiających w UE jednolity rynek ma być wprowadzonych do prawa krajów członkowskich.
Ameryka górą
Ambitne cele strategii liz-bońskiej skłaniają do porównania: 1) jak unia wypada na tle światowych liderów, czyli przede wszystkim USA; 2) jakie są różnice między krajami piętnastki.
Stany Zjednoczone wyprzedzają Unię Europejską niemal pod wszystkimi głównymi względami, ale w niektórych sferach liderzy UE osiągają lepsze wyniki niż USA. Najczęściej zdarza się to krajom skandynawskim, Holandii i Wielkiej Brytanii; stosunkowo rzadko Francji, Niemcom, Włochom, Hiszpanii i Grecji. Wysoka pozycja tej pierwszej grupy krajów wynika z wcześniejszych reform, dzięki którym zwiększono zakres wolnego rynku i wzmocniono bodźce do poszukiwania pracy. Podobne zmiany w Hiszpanii za rządów Aznara sprawiły, że stopa zatrudnienia wzrosła tam o 10 punktów procentowych, podczas gdy we Włoszech pozostała na niskim poziomie.
Stany Zjednoczone mają nad UE szczególnie dużą przewagę w dziedzinie innowacji, co daje im duży wzrost wydajności i szybki wzrost gospodarki. Liczba udzielanych patentów na milion mieszkańców jest w USA znacznie wyższa niż w trzech najlepszych krajach UE; podobnie wygląda sytuacja pod względem dostępności tzw. kapitału ryzyka (ang. venture capital), finansującego nowe, innowacyjne firmy. Znacznie więcej ludzi w Ameryce angażuje się w zakładanie i prowadzenie nowych firm - w 2002 r. dotyczyło to w USA ponad 10 proc. ludności w wieku produkcyjnym, podczas gdy w Niemczech około 5 proc. a we Francji mniej niż 4 proc.
Niskie ceny paliw w USA sprawiają natomiast, że amerykańska gospodarka jest znacznie bardziej energochłonna od trzech najgorszych pod tym względem krajów unii. Trzeba jednak dodać, że energochłonność Ameryki zmniejszyła się w latach 1992-2000 o 10 proc., a UE o 5 proc.
Cztery rady dla Europy
Wyznaczenie ogólnych i szczegółowych celów nie oznacza, że zostaną one osiągnięte. Aby szczytne deklaracje nie pozostały jedynie na papierze, trzeba wprowadzić takie zmiany dotyczące warunków działania ludzi, by efekty ich indywidualnych dążeń były zgodne z wyznaczonymi celami. Wśród owych zmian kilka ma fundamentalne znaczenie w realizacji strategii lizbońskiej.
- Trzeba wzmocnić dyscyplinę finansów publicznych, co wymaga zachowania istoty paktu stabilizacji i rozwoju, podważanego głównie przez Francję i Niemcy. Szybki i trwały wzrost gospodarki jest niemożliwy bez zdrowych finansów.
- Trzeba zbudować jednolity rynek tam, gdzie jest on najbardziej zapóźniony i zarazem szczególnie potrzebny - w sektorze usług. Na ten dział przypada w UE ponad 70 proc. zatrudnienia i prawie 70 proc. PKB. Jest więc jasne, że bez postępu w tej dziedzinie trudno myśleć o przyspieszonym trwałym rozwoju gospodarki UE. Tymczasem - w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych - to właśnie w sektorze usług jest w UE wiele narodowych barier, ograniczających transgraniczną konkurencję i w efekcie wzrost zatrudnienia i produktywności.
- Trzeba dokończyć budowę jednolitego europejskiego rynku finansowego. Postęp do tej pory jest tu nierównomierny: udało się stworzyć zintegrowany rynek pieniężny, ale w dziedzinach bankowości detalicznej, ubezpieczeń, obrotu akcjami i obligacjami, systemów płatniczych i rozliczeń obrotu papierami wartościowymi, dominują bariery narodowe.
- Trzeba przywrócić bodźce do pracy oraz rynek pracy w tych krajach UE, gdzie został on najbardziej uszkodzony (Niemcy, Francja, Włochy). Wymaga to głównie reform systemu podatków i zasiłków socjalnych oraz usunięcia barier utrudniających dostosowanie płac do warunków poszczególnych regionów i firm.
Nietrudno zauważyć, że wymienione zmiany mają charakter liberalny - polegają na rozszerzeniu zakresu wolnego rynku. Niezależnie od socjalnej retoryki, uprawianej w niektórych krajach UE, w drodze do osiągnięcia celów z Lizbony trzeba się oddalać od Karola Marksa i przybliżać do Adama Smitha.
Więcej możesz przeczytać w 3/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.