Nie byłoby afer Orlenu i Rywina, gdyby sprywatyzowano polski koncern naftowy i telewizję publiczną Koniec III Rzeczypospolitej jest nieuchronny. Zdają sobie z tego sprawę wszyscy poza grupami interesów, które - kosztem innych - świetnie sobie dają w niej radę. Choroba III RP jest w istocie chorobą państwa i jego instytucji, a nie obywateli. Prawdziwą przyczyną największych afer ostatnich miesięcy jest niewydolność niemal wszystkich organów państwa. Bohaterowie tych afer de facto tylko dostosowywali swoje działania do rządzących państwem chorych mechanizmów.
Problem numer 1
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI
U podstaw trapiącej państwo piramidy niewydolności znajduje się wymiar sprawiedliwości. W III RP nie udało się osądzić bohaterów żadnej z wielkich afer, a jeżeli nawet zapadały wyroki, w istocie ośmieszały one sądy. Warszawski sąd pierwszej instancji orzekł przecież, że Lew Rywin był samotnym oszustem, co oznacza, że żadnej afery Rywina nie było. Taki komunikat wysłano opinii publicznej. I nawet zapowiadana przez sąd apelacyjny zmiana kwalifikacji tego przestępstwa może już tego przekonania nie zmienić.
Reformę polskiego państwa należy rozpocząć od wymiaru sprawiedliwości. Nic nie będzie dobrze funkcjonować bez jego sprawnego działania. A na razie wszystko, co dotyczy tworzenia i egzekwowania prawa, szwankuje. Począwszy od edukacji, poprzez legislację, administrowanie wymiarem sprawiedliwości, prokuraturę i dobór do zawodów prawniczych, po działanie sądów.
Problem numer 2
ADMINISTRACJA
Prezydent, premier i Rada Ministrów mają wprawdzie poważne kompetencje, które daje im konstytucja, ale ich działania w ostatnich latach (najważniejsze przetargi, budowa autostrad itp.) tylko ośmieszyły te instytucje. Nic więc dziwnego, że standardem stało się podejmowanie decyzji na nieformalnych naradach z udziałem różnej maści lobbystów z kraju i zagranicy. Administracja publiczna jest obecnie w gorszym stanie niż na początku okresu transformacji, a jej zmiana na służbę cywilną była całkowicie nieudana.
Jeśli spojrzymy przez okno, to okazuje się, że Polska wygląda jednak zupełnie inaczej niż w 1989 r. Skąd ten dysonans? Otóż zmiany na lepsze dokonują się wbrew i mimo władzy. Gospodarka się rozwija, bo tam, gdzie przedsiębiorstwa państwowe są niewydolne, dobrze funkcjonują firmy prywatne. Mamy ponad 100 tys. policjantów, którzy nie potrafią nam zapewnić bezpieczeństwa, i mamy 200 tys. osób w prywatnych służbach ochrony. Ci, których na to stać, zatrudniają je i mogą spać spokojnie. Jakość pracy ludzi zatrudnionych w prywatnej administracji jest nieporównanie wyższa od jakości pracy zatrudnionych w państwowej administracji. Zmarła kilka lat temu wielka przyjaciółka Polski lady Sue Ryder powiedziała mi kiedyś, że z Polakami lepiej współpracowało jej się w PRL niż w III RP. "Gdy trafiłam do właściwej osoby i ona wydała polecenie, sprawa była załatwiona" - mówiła mi. W wolnej Polsce, jeśli nawet udało jej się dostać do kompetentnej osoby i coś z nią ustalić, nie było to wykonywane.
Problem numer 3
SŁUŻBA ZDROWIA I EDUKACJA
Publiczna służba zdrowia po wielu nieudanych reformach doszła do ściany, za którą jest tylko katastrofa. Ale prywatne kliniki działają świetnie, są na światowym poziomie. Poziom edukacji w szkołach państwowych jest katastrofalnie niski. Wprawdzie wzrosła liczba studentów, ale Uniwersytet Jagielloński jest dopiero w piątej, a Uniwersytet Warszawski w czwartej setce tzw. listy szanghajskiej. W tym samym czasie w Polsce powstały dziesiątki prywatnych wyższych uczelni. Niektóre z nich w wielu dziedzinach już prześcignęły skostniałe w swej strukturze uniwersytety. Podobne przykłady można mnożyć. Jest oczywiste, że wszystko to, co prywatne, bije w Polsce na głowę to, co państwowe. Szczęśliwie państwowe wojsko nie musi stawać przed żadnymi wielkimi wyzwaniami z wyjątkiem Iraku. Ale nawet Irak pokazuje, jak bardzo jest ono niewydolne. Trzeba jasno powiedzieć, że gdyby sprywatyzowano największy polski koncern paliwowy i telewizję publiczną, nie mielibyśmy afer Rywina i Orlenu.
Problem numer 4
NIEROZLICZENIE PRL
Co się nam w III RP udało i na czym moglibyśmy się oprzeć? Przede wszystkim udała się tzw. pierwsza reforma Balcerowicza. Mamy również wolne wybory, co możemy docenić szczególnie teraz, patrząc na Ukrainę. Mamy jeszcze wolne media i komisje śledcze. Nie dokonano jednak, i to rzutuje na dzisiejsze nasze problemy, rozliczenia przestępstw i zbrodni czasów PRL. Nie można rozpoczynać czegoś nowego bez rozliczenia przeszłości. Po 15 latach powstał problem rozliczenia niemal tych samych ludzi, którzy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności już w 1989 r. Co ciekawe, te same osoby, które ich wówczas broniły, znów to robią. Przedtem mówiły, że państwo prawa nie pozwala karać za zbrodnie przeszłości z uwagi na zasadę lex retro non agit, że powinni to zrobić historycy, a nie wymiar sprawiedliwości. Dziś ci sami, o piętnaście lat starsi ludzie używają bliźniaczo podobnych argumentów, mówiąc o zagrożeniu dla demokracji, pełzającym zamachu stanu czy podważaniu trójpodziału władzy. Być może na rozliczenie PRL jest już dziś za późno, ale musimy chociaż rozliczyć ostatnie 15 lat - sprawców przestępstw bez względu na to, jakiej opcji politycznej dotyczą zarzuty. To dałoby nadzieję, że odejdzie w niepamięć SLD, czyli skryminalizowana grupa trzymająca władzę, ale także odejdzie ta część środowisk dawnej opozycji demokratycznej, która ciągle żyje kombatanctwem. Rozliczenie może nastąpić w dwojaki sposób: poprzez zmianę systemu wyborczego, który przewietrzy szeregi partii, i poprzez lustrację majątkową funkcjonariuszy publicznych.
"Korzystnych zmian ustrojowych nie zaprowadzi się nigdy bez zagrożenia. Zanim udoskonali się ustrój, państwo może niespodzianie stanąć w obliczu własnej zguby" - pisał Niccolo Machiavelli. Kryzys bywa katalizatorem przemian. Tylko wówczas ludzie są w stanie sprostać wyzwaniom i dokonać reformy ustroju państwa.
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI
U podstaw trapiącej państwo piramidy niewydolności znajduje się wymiar sprawiedliwości. W III RP nie udało się osądzić bohaterów żadnej z wielkich afer, a jeżeli nawet zapadały wyroki, w istocie ośmieszały one sądy. Warszawski sąd pierwszej instancji orzekł przecież, że Lew Rywin był samotnym oszustem, co oznacza, że żadnej afery Rywina nie było. Taki komunikat wysłano opinii publicznej. I nawet zapowiadana przez sąd apelacyjny zmiana kwalifikacji tego przestępstwa może już tego przekonania nie zmienić.
Reformę polskiego państwa należy rozpocząć od wymiaru sprawiedliwości. Nic nie będzie dobrze funkcjonować bez jego sprawnego działania. A na razie wszystko, co dotyczy tworzenia i egzekwowania prawa, szwankuje. Począwszy od edukacji, poprzez legislację, administrowanie wymiarem sprawiedliwości, prokuraturę i dobór do zawodów prawniczych, po działanie sądów.
Problem numer 2
ADMINISTRACJA
Prezydent, premier i Rada Ministrów mają wprawdzie poważne kompetencje, które daje im konstytucja, ale ich działania w ostatnich latach (najważniejsze przetargi, budowa autostrad itp.) tylko ośmieszyły te instytucje. Nic więc dziwnego, że standardem stało się podejmowanie decyzji na nieformalnych naradach z udziałem różnej maści lobbystów z kraju i zagranicy. Administracja publiczna jest obecnie w gorszym stanie niż na początku okresu transformacji, a jej zmiana na służbę cywilną była całkowicie nieudana.
Jeśli spojrzymy przez okno, to okazuje się, że Polska wygląda jednak zupełnie inaczej niż w 1989 r. Skąd ten dysonans? Otóż zmiany na lepsze dokonują się wbrew i mimo władzy. Gospodarka się rozwija, bo tam, gdzie przedsiębiorstwa państwowe są niewydolne, dobrze funkcjonują firmy prywatne. Mamy ponad 100 tys. policjantów, którzy nie potrafią nam zapewnić bezpieczeństwa, i mamy 200 tys. osób w prywatnych służbach ochrony. Ci, których na to stać, zatrudniają je i mogą spać spokojnie. Jakość pracy ludzi zatrudnionych w prywatnej administracji jest nieporównanie wyższa od jakości pracy zatrudnionych w państwowej administracji. Zmarła kilka lat temu wielka przyjaciółka Polski lady Sue Ryder powiedziała mi kiedyś, że z Polakami lepiej współpracowało jej się w PRL niż w III RP. "Gdy trafiłam do właściwej osoby i ona wydała polecenie, sprawa była załatwiona" - mówiła mi. W wolnej Polsce, jeśli nawet udało jej się dostać do kompetentnej osoby i coś z nią ustalić, nie było to wykonywane.
Problem numer 3
SŁUŻBA ZDROWIA I EDUKACJA
Publiczna służba zdrowia po wielu nieudanych reformach doszła do ściany, za którą jest tylko katastrofa. Ale prywatne kliniki działają świetnie, są na światowym poziomie. Poziom edukacji w szkołach państwowych jest katastrofalnie niski. Wprawdzie wzrosła liczba studentów, ale Uniwersytet Jagielloński jest dopiero w piątej, a Uniwersytet Warszawski w czwartej setce tzw. listy szanghajskiej. W tym samym czasie w Polsce powstały dziesiątki prywatnych wyższych uczelni. Niektóre z nich w wielu dziedzinach już prześcignęły skostniałe w swej strukturze uniwersytety. Podobne przykłady można mnożyć. Jest oczywiste, że wszystko to, co prywatne, bije w Polsce na głowę to, co państwowe. Szczęśliwie państwowe wojsko nie musi stawać przed żadnymi wielkimi wyzwaniami z wyjątkiem Iraku. Ale nawet Irak pokazuje, jak bardzo jest ono niewydolne. Trzeba jasno powiedzieć, że gdyby sprywatyzowano największy polski koncern paliwowy i telewizję publiczną, nie mielibyśmy afer Rywina i Orlenu.
Problem numer 4
NIEROZLICZENIE PRL
Co się nam w III RP udało i na czym moglibyśmy się oprzeć? Przede wszystkim udała się tzw. pierwsza reforma Balcerowicza. Mamy również wolne wybory, co możemy docenić szczególnie teraz, patrząc na Ukrainę. Mamy jeszcze wolne media i komisje śledcze. Nie dokonano jednak, i to rzutuje na dzisiejsze nasze problemy, rozliczenia przestępstw i zbrodni czasów PRL. Nie można rozpoczynać czegoś nowego bez rozliczenia przeszłości. Po 15 latach powstał problem rozliczenia niemal tych samych ludzi, którzy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności już w 1989 r. Co ciekawe, te same osoby, które ich wówczas broniły, znów to robią. Przedtem mówiły, że państwo prawa nie pozwala karać za zbrodnie przeszłości z uwagi na zasadę lex retro non agit, że powinni to zrobić historycy, a nie wymiar sprawiedliwości. Dziś ci sami, o piętnaście lat starsi ludzie używają bliźniaczo podobnych argumentów, mówiąc o zagrożeniu dla demokracji, pełzającym zamachu stanu czy podważaniu trójpodziału władzy. Być może na rozliczenie PRL jest już dziś za późno, ale musimy chociaż rozliczyć ostatnie 15 lat - sprawców przestępstw bez względu na to, jakiej opcji politycznej dotyczą zarzuty. To dałoby nadzieję, że odejdzie w niepamięć SLD, czyli skryminalizowana grupa trzymająca władzę, ale także odejdzie ta część środowisk dawnej opozycji demokratycznej, która ciągle żyje kombatanctwem. Rozliczenie może nastąpić w dwojaki sposób: poprzez zmianę systemu wyborczego, który przewietrzy szeregi partii, i poprzez lustrację majątkową funkcjonariuszy publicznych.
"Korzystnych zmian ustrojowych nie zaprowadzi się nigdy bez zagrożenia. Zanim udoskonali się ustrój, państwo może niespodzianie stanąć w obliczu własnej zguby" - pisał Niccolo Machiavelli. Kryzys bywa katalizatorem przemian. Tylko wówczas ludzie są w stanie sprostać wyzwaniom i dokonać reformy ustroju państwa.
Więcej możesz przeczytać w 50/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.