Znowu będziemy umierać na przewlekłą niewydolność nerek?
W szpitalu w Kutnie wybuchł skandal, gdy chorzy na przewlekłą niewydolność nerek zaczęli uciekać do innych ośrodków dializoterapii. Placówka oszczędzała na pacjentach i nie podawała im erytropoetyny, drogiego leku krwiotwórczego niezbędnego w leczeniu tej choroby. Wkrótce ci pacjenci nie będą mieli dokąd uciekać, bo w całym kraju bardziej niż leków może brakować ratujących życie sprawnych sztucznych nerek.
Ponad 80 proc. aparatury do hemodializy w Polsce jest już całkowicie wyeksploatowane. Co najmniej połowa sztucznych nerek jest tak przestarzała, że wymaga natychmiastowej wymiany. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, większość spośród 487 tych urządzeń przepracowała 50 tys. godzin - dwukrotnie więcej, niż powinna. Oddano je do użytku w latach 1985--1997, tymczasem takie aparaty dla bezpieczeństwa pacjentów powinny być wycofane z użytku po siedmiu latach bez względu na stan techniczny! Nie ma tylko pewności, czy wytrzyma to budżet służby zdrowia.
Już w tym roku koszty dializoterapii, polegającej na oczyszczaniu krwi chorego z toksyn, będą większe niż wydatki na zakup aparatury medycznej w całym kraju! Za dializowanie jednego pacjenta trzeba przez rok zapłacić tyle, ile za dobrej klasy samochód - ponad 75 tys. zł. Ponieważ w tym roku liczba osób wymagających dializ zwiększy się do 20 tys., koszty leczenia tą metodą wszystkich chorych przekroczą 1,5 mld zł. Sytuacja jest dramatyczna, bo liczba chorych wymagających podłączenia do sztucznej nerki co roku zwiększa się o 6-8 proc. Za 15 lat będzie trzy-, a nawet czterokrotnie większa, jeśli nie zostanie rozpowszechnione wczesne wykrywanie postępującej niewydolności nerek.
Wyrok w zawieszeniu
Przewlekła niewydolność nerek jest jak wyrok w zawieszeniu. Choroba rozwija się przez wiele lat, ale na ogół nie powoduje poważniejszych dolegliwości. Wielu chorych odczuwa jedynie ciągłe zmęczenie, ma worki pod oczami i obrzęki na nogach. Inni pacjenci narzekają na bóle głowy, kręgosłupa lub brzucha, piją więcej płynów i mają trudności z oddawaniem moczu. W ten sposób ta wyjątkowo podstępna choroba niepostrzeżenie rozwija się już u 20 mln Amerykanów i 4 mln Polaków!
- Niedawno trafił do mnie 27-letni mężczyzna, który miał tak zniszczone nerki, że wymagał natychmiastowego dializowania - mówi dr Mirosław Grzeszczyk z ośrodka dializ Kliniki Medycyny Transplantacyjnej i Nefrologii Szpitala im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Chory narzekał jedynie na bóle głowy, czuł się przemęczony i wymiotował po wypiciu jakiegokolwiek płynu. W końcu był tak osłabiony, że nie mógł nawet wychodzić z domu. Ciągle zmęczony był również Alonzo Mourning, gwiazda amerykańskiej koszykówki. Lekarze tłumaczyli to anemią, intensywnymi treningami i częstymi wyjazdami. Dopiero po kilku latach okazało się, że trzydziestotrzyletni zawodnik NBA cierpi na stwardnienie tętniczek nerkowych. Przeszedł operację przeszczepu nerek i jesienią ubiegłego roku wrócił na boisko.
Filtrowanie życia
Nerki wydalają z organizmu nadmiar wody, ale ich głównym zadaniem jest usuwanie toksyn powstających podczas przemiany materii, takich jak mocznik i kreatynina oraz kwas moczowy (produkt przemiany kwasów nukleinowych). Początkowo ich praca jest nieznacznie upośledzona. Chorzy nie odczuwają dolegliwości nawet wtedy, gdy filtrujący krew miąższ jest zniszczony w 50 proc. (nie mają ich nawet ludzie, którzy urodzili się z jedną nerką!). Jedynymi objawami mogą być obrzęki, białkomocz lub krwiomocz oraz nadciśnienie tętnicze. Ale nawet takie dolegliwości nie zawsze od razu są kojarzone z chorobą nerek.
Popularny muzyk Barry White przez lata był leczony na nadciśnienie, nim lekarze się zorientowali, że główną jego przyczyną jest niewydolność nerek. Wykryto ją jesienią 2001 r. Rok później Barry White miał udar mózgu, był dializowany, ale nie doczekał się dawcy narządu. Zmarł w lipcu 2003 r. w wieku zaledwie 58 lat. 45-letnia Danuta Czernecka z Piekar Śląskich przez ponad siedem lat leczyła się na nadciśnienie. Co jakiś czas miała obrzęki nóg, ale sądziła, że to nic poważnego. Dopiero gdy spuchła na całym ciele, okazało się, że cierpi na zaawansowaną niewydolność nerek - jedna z nich całkowicie przestała pracować, druga jest sprawna tylko w 30 proc.
Nadciśnienie złośliwe
Nadciśnienie tętnicze może powodować zmiany w naczyniach nerkowych, kłębuszkach i tkance śródmiąższowej, określane jako stwardnienie nerek nawet wtedy, gdy jest nieznaczne (powyżej 130/85 mmHg). Przekonał się o tym amerykański koszykarz Sean Elliot z zespołu San Antonio Spurs. Postępujące stwardnienie tętniczek nerkowych wykryto u niego, gdy choroby nie można już było zatrzymać. Miał jednak to szczęście, że nie musiał być poddawany regularnym dializom - w 2000 r. otrzymał nerkę do przeszczepu od swojego brata.
W Polsce ponad 5 mln osób ma nadciśnienie, ale co trzeci chory nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Drugie tyle osób wie o tym, ale ignoruje zagrożenie i nie podejmuje żadnego leczenia, a spośród tych, którzy zgłosili się do lekarza, tylko połowa jest prawidłowo leczona. - Lekarze nie kierują pacjentów na badania parametrów nerkowych, jeśli zdiagnozują u nich nadciśnienie, przepisują jedynie obniżające je leki, bo tak jest taniej - mówi dr Mirosław Grzeszczyk. Podobnie jest z cukrzycą - cierpi na nią prawie 2 mln Polaków, ale tylko co drugi chory wie, że ma podwyższony poziom glukozy. Zanim choroba zostanie wykryta, mija zwykle osiem lat. W tym czasie często nerki zostają poważnie uszkodzone przez nadmiar cukru we krwi.
Co trzeci chory podłączany jest do sztucznej nerki z powodu tzw. śródmiąższowego zapalenia nerek. Są to zwykle pacjenci z zakażeniami układu moczowego lub osoby nadużywające alkoholu albo leków (antybiotyków, sulfonamidów, preparatów przeciwbólowych i przeciwzapalnych). Najbardziej podstępne jest kłębuszkowe zapalenie nerek - najczęstsza przyczyna niewydolności tego narządu. Ta choroba może być powikłaniem nawet błahego zakażenia górnych dróg oddechowych. W organizmie powstają wtedy przeciwciała, które w kłębuszkach uruchamiają procesy zapalne. Kłębuszki ulegają czasami tak dużej zmianie, że są traktowane przez układ odpornościowy jak obce tkanki i zostają zniszczone. Na ogół tacy pacjenci wymagają podłączenia do sztucznej nerki dopiero po upływie kilkudziesięciu lat. Schyłkowa niewydolność nerek może się jednak pojawić już po kilku miesiącach, a nawet tygodniach - chorobie towarzyszy wtedy skąpomocz, nadciśnienie i silne bóle głowy, które mogą świadczyć o obrzęku mózgu.
Prof. Phillip Mackowiak, specjalista chorób zakaźnych z Maryland University w Baltimore, podejrzewa, że ostre kłębuszkowe zapalenie nerek było przyczyną śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta. U kompozytora mogły do niego doprowadzić paciorkowce Streptococcus equi typu C. Charakterystycznym objawem jest puchnięcie twarzy lub całego ciała na skutek utraty białka w organizmie (podobne skutki wywołuje tzw. zespół nerczycowy, objawiający się silnym białkomoczem i zmianą pór oddawania moczu).
Niewydolny Fundusz Zdrowia
- U wielu chorych możemy opóźnić rozwój niewydolności nerek, a nawet poprawić ich działanie, ale musimy odpowiednio wcześnie wykryć chorobę - mówi prof. Stanisław Czekalski, krajowy konsultant ds. nefrologii. Wystarczy zdiagnozować niewydolność o rok wcześniej, by o 40 proc. wydłużyć leczenie zachowawcze (opóźniające konieczność użycia dializy). Pacjenci muszą stosować jedynie dietę ubogą w białko i bogatą w tłuszcze (głównie roślinne), a niezbędne aminokwasy zażywać w postaci pigułek. Taka terapia pomaga nawet osobom, które już zostały zakwalifikowane do dializoterapii. Koszt takiego leczenia jest trzykrotnie niższy niż hemodializa, która ratuje życie, ale jest wyjątkowo uciążliwa. Neil Simon, amerykański dramaturg, był do niedawna podłączany do sztucznej nerki dwa, trzy razy w tygodniu. Nie mógł pisać, a pamięć tak mu się pogorszyła, że zapomniał nawet, o czym była sztuka, którą pisał. Dopiero w marcu tego roku - w wieku 76 lat - przeszczepiono mu nerkę.
W Polsce leczenie zachowawcze mogą stosować tylko nieliczni pacjenci, bo nie jest ono refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia (kosztuje 850 zł miesięcznie). Trudno o bardziej krótkowzroczną politykę zdrowotną. Za kilka lat NFZ będzie musiał ponosić znacznie większe koszty dializowania chorych. Jeśli nie znajdą się na to pieniądze, wrócimy do sytuacji z lat 80., gdy na przewlekłą niewydolność nerek umierało w Polsce aż trzy czwarte chorych. NFZ będzie wtedy przekonywał, że znowu trzeba podnieść składkę zdrowotną, bo z powodu tej choroby służbie zdrowia grozi przewlekła niewydolność finansowa.
W szpitalu w Kutnie wybuchł skandal, gdy chorzy na przewlekłą niewydolność nerek zaczęli uciekać do innych ośrodków dializoterapii. Placówka oszczędzała na pacjentach i nie podawała im erytropoetyny, drogiego leku krwiotwórczego niezbędnego w leczeniu tej choroby. Wkrótce ci pacjenci nie będą mieli dokąd uciekać, bo w całym kraju bardziej niż leków może brakować ratujących życie sprawnych sztucznych nerek.
Ponad 80 proc. aparatury do hemodializy w Polsce jest już całkowicie wyeksploatowane. Co najmniej połowa sztucznych nerek jest tak przestarzała, że wymaga natychmiastowej wymiany. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, większość spośród 487 tych urządzeń przepracowała 50 tys. godzin - dwukrotnie więcej, niż powinna. Oddano je do użytku w latach 1985--1997, tymczasem takie aparaty dla bezpieczeństwa pacjentów powinny być wycofane z użytku po siedmiu latach bez względu na stan techniczny! Nie ma tylko pewności, czy wytrzyma to budżet służby zdrowia.
Już w tym roku koszty dializoterapii, polegającej na oczyszczaniu krwi chorego z toksyn, będą większe niż wydatki na zakup aparatury medycznej w całym kraju! Za dializowanie jednego pacjenta trzeba przez rok zapłacić tyle, ile za dobrej klasy samochód - ponad 75 tys. zł. Ponieważ w tym roku liczba osób wymagających dializ zwiększy się do 20 tys., koszty leczenia tą metodą wszystkich chorych przekroczą 1,5 mld zł. Sytuacja jest dramatyczna, bo liczba chorych wymagających podłączenia do sztucznej nerki co roku zwiększa się o 6-8 proc. Za 15 lat będzie trzy-, a nawet czterokrotnie większa, jeśli nie zostanie rozpowszechnione wczesne wykrywanie postępującej niewydolności nerek.
Wyrok w zawieszeniu
Przewlekła niewydolność nerek jest jak wyrok w zawieszeniu. Choroba rozwija się przez wiele lat, ale na ogół nie powoduje poważniejszych dolegliwości. Wielu chorych odczuwa jedynie ciągłe zmęczenie, ma worki pod oczami i obrzęki na nogach. Inni pacjenci narzekają na bóle głowy, kręgosłupa lub brzucha, piją więcej płynów i mają trudności z oddawaniem moczu. W ten sposób ta wyjątkowo podstępna choroba niepostrzeżenie rozwija się już u 20 mln Amerykanów i 4 mln Polaków!
- Niedawno trafił do mnie 27-letni mężczyzna, który miał tak zniszczone nerki, że wymagał natychmiastowego dializowania - mówi dr Mirosław Grzeszczyk z ośrodka dializ Kliniki Medycyny Transplantacyjnej i Nefrologii Szpitala im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Chory narzekał jedynie na bóle głowy, czuł się przemęczony i wymiotował po wypiciu jakiegokolwiek płynu. W końcu był tak osłabiony, że nie mógł nawet wychodzić z domu. Ciągle zmęczony był również Alonzo Mourning, gwiazda amerykańskiej koszykówki. Lekarze tłumaczyli to anemią, intensywnymi treningami i częstymi wyjazdami. Dopiero po kilku latach okazało się, że trzydziestotrzyletni zawodnik NBA cierpi na stwardnienie tętniczek nerkowych. Przeszedł operację przeszczepu nerek i jesienią ubiegłego roku wrócił na boisko.
Filtrowanie życia
Nerki wydalają z organizmu nadmiar wody, ale ich głównym zadaniem jest usuwanie toksyn powstających podczas przemiany materii, takich jak mocznik i kreatynina oraz kwas moczowy (produkt przemiany kwasów nukleinowych). Początkowo ich praca jest nieznacznie upośledzona. Chorzy nie odczuwają dolegliwości nawet wtedy, gdy filtrujący krew miąższ jest zniszczony w 50 proc. (nie mają ich nawet ludzie, którzy urodzili się z jedną nerką!). Jedynymi objawami mogą być obrzęki, białkomocz lub krwiomocz oraz nadciśnienie tętnicze. Ale nawet takie dolegliwości nie zawsze od razu są kojarzone z chorobą nerek.
Popularny muzyk Barry White przez lata był leczony na nadciśnienie, nim lekarze się zorientowali, że główną jego przyczyną jest niewydolność nerek. Wykryto ją jesienią 2001 r. Rok później Barry White miał udar mózgu, był dializowany, ale nie doczekał się dawcy narządu. Zmarł w lipcu 2003 r. w wieku zaledwie 58 lat. 45-letnia Danuta Czernecka z Piekar Śląskich przez ponad siedem lat leczyła się na nadciśnienie. Co jakiś czas miała obrzęki nóg, ale sądziła, że to nic poważnego. Dopiero gdy spuchła na całym ciele, okazało się, że cierpi na zaawansowaną niewydolność nerek - jedna z nich całkowicie przestała pracować, druga jest sprawna tylko w 30 proc.
Nadciśnienie złośliwe
Nadciśnienie tętnicze może powodować zmiany w naczyniach nerkowych, kłębuszkach i tkance śródmiąższowej, określane jako stwardnienie nerek nawet wtedy, gdy jest nieznaczne (powyżej 130/85 mmHg). Przekonał się o tym amerykański koszykarz Sean Elliot z zespołu San Antonio Spurs. Postępujące stwardnienie tętniczek nerkowych wykryto u niego, gdy choroby nie można już było zatrzymać. Miał jednak to szczęście, że nie musiał być poddawany regularnym dializom - w 2000 r. otrzymał nerkę do przeszczepu od swojego brata.
W Polsce ponad 5 mln osób ma nadciśnienie, ale co trzeci chory nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Drugie tyle osób wie o tym, ale ignoruje zagrożenie i nie podejmuje żadnego leczenia, a spośród tych, którzy zgłosili się do lekarza, tylko połowa jest prawidłowo leczona. - Lekarze nie kierują pacjentów na badania parametrów nerkowych, jeśli zdiagnozują u nich nadciśnienie, przepisują jedynie obniżające je leki, bo tak jest taniej - mówi dr Mirosław Grzeszczyk. Podobnie jest z cukrzycą - cierpi na nią prawie 2 mln Polaków, ale tylko co drugi chory wie, że ma podwyższony poziom glukozy. Zanim choroba zostanie wykryta, mija zwykle osiem lat. W tym czasie często nerki zostają poważnie uszkodzone przez nadmiar cukru we krwi.
Co trzeci chory podłączany jest do sztucznej nerki z powodu tzw. śródmiąższowego zapalenia nerek. Są to zwykle pacjenci z zakażeniami układu moczowego lub osoby nadużywające alkoholu albo leków (antybiotyków, sulfonamidów, preparatów przeciwbólowych i przeciwzapalnych). Najbardziej podstępne jest kłębuszkowe zapalenie nerek - najczęstsza przyczyna niewydolności tego narządu. Ta choroba może być powikłaniem nawet błahego zakażenia górnych dróg oddechowych. W organizmie powstają wtedy przeciwciała, które w kłębuszkach uruchamiają procesy zapalne. Kłębuszki ulegają czasami tak dużej zmianie, że są traktowane przez układ odpornościowy jak obce tkanki i zostają zniszczone. Na ogół tacy pacjenci wymagają podłączenia do sztucznej nerki dopiero po upływie kilkudziesięciu lat. Schyłkowa niewydolność nerek może się jednak pojawić już po kilku miesiącach, a nawet tygodniach - chorobie towarzyszy wtedy skąpomocz, nadciśnienie i silne bóle głowy, które mogą świadczyć o obrzęku mózgu.
Prof. Phillip Mackowiak, specjalista chorób zakaźnych z Maryland University w Baltimore, podejrzewa, że ostre kłębuszkowe zapalenie nerek było przyczyną śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta. U kompozytora mogły do niego doprowadzić paciorkowce Streptococcus equi typu C. Charakterystycznym objawem jest puchnięcie twarzy lub całego ciała na skutek utraty białka w organizmie (podobne skutki wywołuje tzw. zespół nerczycowy, objawiający się silnym białkomoczem i zmianą pór oddawania moczu).
Niewydolny Fundusz Zdrowia
- U wielu chorych możemy opóźnić rozwój niewydolności nerek, a nawet poprawić ich działanie, ale musimy odpowiednio wcześnie wykryć chorobę - mówi prof. Stanisław Czekalski, krajowy konsultant ds. nefrologii. Wystarczy zdiagnozować niewydolność o rok wcześniej, by o 40 proc. wydłużyć leczenie zachowawcze (opóźniające konieczność użycia dializy). Pacjenci muszą stosować jedynie dietę ubogą w białko i bogatą w tłuszcze (głównie roślinne), a niezbędne aminokwasy zażywać w postaci pigułek. Taka terapia pomaga nawet osobom, które już zostały zakwalifikowane do dializoterapii. Koszt takiego leczenia jest trzykrotnie niższy niż hemodializa, która ratuje życie, ale jest wyjątkowo uciążliwa. Neil Simon, amerykański dramaturg, był do niedawna podłączany do sztucznej nerki dwa, trzy razy w tygodniu. Nie mógł pisać, a pamięć tak mu się pogorszyła, że zapomniał nawet, o czym była sztuka, którą pisał. Dopiero w marcu tego roku - w wieku 76 lat - przeszczepiono mu nerkę.
W Polsce leczenie zachowawcze mogą stosować tylko nieliczni pacjenci, bo nie jest ono refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia (kosztuje 850 zł miesięcznie). Trudno o bardziej krótkowzroczną politykę zdrowotną. Za kilka lat NFZ będzie musiał ponosić znacznie większe koszty dializowania chorych. Jeśli nie znajdą się na to pieniądze, wrócimy do sytuacji z lat 80., gdy na przewlekłą niewydolność nerek umierało w Polsce aż trzy czwarte chorych. NFZ będzie wtedy przekonywał, że znowu trzeba podnieść składkę zdrowotną, bo z powodu tej choroby służbie zdrowia grozi przewlekła niewydolność finansowa.
NAJCZĘSTSZE OBJAWY NIEWYDOLNOŚCI NEREK |
---|
wielomocz lub skąpomocz >> nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca >> rozlane, ciastowate obrzęki (głównie nóg) >> nudności, wymioty, jadłowstręt, czkawka, owrzodzenia żołądka, woń mocznika z ust >> bóle głowy, osłabienie koncentracji uwagi, zaburzenia świadomości, drgawki >> zespół niespokojnych nóg (uczucie mrowienia, kłucia i palenia), powodujący często bezsenność >> bóle i zniekształcenia kostne >> świąd, bladość, skłonność do sińców i łuszczenia się skóry, wypryski i zadrapania >> niedokrwistość, krwawienia (np. z nosa) >> opóźnione dojrzewanie płciowe, niskorosłość, niedoczynność tarczycy >> większa podatność na infekcje >> wysoki poziom cholesterolu we krwi, zbyt duże stężenie glukozy |
Więcej możesz przeczytać w 21/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.