Jesteśmy niezawodnym ogniwem UE, ale bigosu nie oddamy
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 21 (136) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 23 maja 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
Po występie Ivana z Delfinem
Tym razem klęska w Kijowie
Nie milkną echa po czwartkowym występie reprezentanta Polski Ivana z Delfinem podczas konkursu Eurowizji.
Prezydent A. Kwaśniewski: Niestety obowiązki nie pozwoliły mi wystąpić w Kijowie, gdzie w grudniu w duecie z komisarzem Verheugenem odniosłem ogromny sukces.
J. Kaczyński (PiS): Wyjaśnimy, kto wysłał ruskiego agenta jako reprezentanta Polski w celu skompromitowania nas przed całą Europą. Na następny festiwal wyślemy zaufanego fachowca - Jana Pietrzaka z hiphopową wersją "Żeby Polska była Polską, kumacie, ziomy?".
J. Oleksy (SLD): Ta piękna inicjatywa, nawiązująca do tradycyjnej współpracy radziecko-polskiej, gdy śpiewaliśmy w zgodnym chórze bratnich narodów socjalistycznych, niezupełnie nam wyszła. Powinniśmy być jednak konsekwentni i w przyszłym roku Polskę powinien reprezentować chór Aleksandrowa. Sukces mamy murowany.
A. Lepper (Samoobrona): A pogonić tych darmozjadów Cyganów, artystów. A co, nie mamy swojego disco polo? A Balcerowicz musi odejść!
W. Frasyniuk (PD): Na tak reprezentatywnym forum europejskim powinien reprezentować nas ktoś bardziej doświadczony, np. premier Mazowiecki czy prof. Geremek.
R. Giertych (LPR): Są obawy, że w przyszłym roku będzie nas reprezentował jakiś Hans Messerschmidt w towarzystwie zuluskich tancerzy. W dalszym ciągu naszym największym sukcesem w Kijowie pozostaje występ Bolesława Chrobrego.
J. Rokita (PO): ten żenujący pokaz cygaństwa ostatecznie pogrążył lewicową ekipę choć Eurowizja jest OK. Należy tylko zmienić zasady głosowania, by naszemu krajowi zapewnić odpowiednią pozycję. W. Dąbrowski, minister kultury: Istnieje pilna konieczność powołania Polskiego Instytutu Piosenki Festiwalowej.
Najważniejsza ze sztuk
POLSKI INSTYTUT SZTUKI FILMOWEJ IM. W.I. LENINA
Partie tworzące koalicję na rzecz narodowego kręcenia (SLD, PiS, PSL, SDPL) uchwaliły ustawę filmową.
Ma ona zagwarantować to, że nawet babina z Suwalskiego, byle mająca kabel, zostanie mecenasem sztuki filmowej, w imieniu której twórcy i działacze od kręcenia narodowego będą spijali szampana na światowych festiwalach filmowych. Ustawa powołuje też Polski Instytut Sztuki Filmowej (d. Naczelny Zarząd Kinematografii), który zdejmie z twórców wiele dotychczasowych kłopotów poprzez skupienie kinematografii w jednym, pewnym, państwowym ręku.
Tę inicjatywę, nawiązującą do sprawdzonych wzorów, z wdzięcznością przyjęli zasłużeni twórcy naszej kinematografii, jak A. Wajda, K. Kutz czy K. Zanussi, którzy podkreślali, że nie byłoby ich sukcesów, gdyby nie kulturotwórcza rola państwa w tzw. minionym okresie. Kolejnym krokiem, po przyznaniu przez państwo środków, nawiązującym do sprawdzonych wzorców, ma być powołanie instytucji, która będzie oceniać, czy dzieło osiągnęło właściwą ideologiczną i artystyczną wymowę, a tym samym, czy środki nie zostały zmarnowane. W minionym okresie ta instytucja (zwana niesłusznie cenzurą) dbała o poziom artystyczny filmów, zmuszając twórców do używania takich wyrafinowanych środków, jak metafora, parabola czy aluzja. Już za rok, również nawiązując do sprawdzonych wzorców, w pochodzie pierwszomajowym twórcy pójdą zamanifestować poparcie dla inicjatyw Partii i bratnich stronnictw na odcinku filmowym, wioząc na przystrojonych platformach (nomen omen) wymowne dowody słuszności polityki kulturalnej: Oscary, Lwy i inne Niedźwiedzie.
Jak dowiaduje się "Ueorgan Ludu", PISF ma nosić imię Włodzimierza Iljicza Lenina. Jednocześnie inne środowiska, np. satyryków, domagają się podobnych rozwiązań w celu podniesienia poziomu satyry narodowej. Oczekują od rządu powołania Polskiego Instytutu Sztuki Satyrycznej i opodatkowania na jego cel wszystkich opowiadaczy dowcipów.
TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI
Nr 21 (136) Rok wyd. 4 WARSZAWA, poniedziałek 23 maja 2005 r. Cena + VAT + ZUS + akcyza
Po występie Ivana z Delfinem
Tym razem klęska w Kijowie
Nie milkną echa po czwartkowym występie reprezentanta Polski Ivana z Delfinem podczas konkursu Eurowizji.
Prezydent A. Kwaśniewski: Niestety obowiązki nie pozwoliły mi wystąpić w Kijowie, gdzie w grudniu w duecie z komisarzem Verheugenem odniosłem ogromny sukces.
J. Kaczyński (PiS): Wyjaśnimy, kto wysłał ruskiego agenta jako reprezentanta Polski w celu skompromitowania nas przed całą Europą. Na następny festiwal wyślemy zaufanego fachowca - Jana Pietrzaka z hiphopową wersją "Żeby Polska była Polską, kumacie, ziomy?".
J. Oleksy (SLD): Ta piękna inicjatywa, nawiązująca do tradycyjnej współpracy radziecko-polskiej, gdy śpiewaliśmy w zgodnym chórze bratnich narodów socjalistycznych, niezupełnie nam wyszła. Powinniśmy być jednak konsekwentni i w przyszłym roku Polskę powinien reprezentować chór Aleksandrowa. Sukces mamy murowany.
A. Lepper (Samoobrona): A pogonić tych darmozjadów Cyganów, artystów. A co, nie mamy swojego disco polo? A Balcerowicz musi odejść!
W. Frasyniuk (PD): Na tak reprezentatywnym forum europejskim powinien reprezentować nas ktoś bardziej doświadczony, np. premier Mazowiecki czy prof. Geremek.
R. Giertych (LPR): Są obawy, że w przyszłym roku będzie nas reprezentował jakiś Hans Messerschmidt w towarzystwie zuluskich tancerzy. W dalszym ciągu naszym największym sukcesem w Kijowie pozostaje występ Bolesława Chrobrego.
J. Rokita (PO): ten żenujący pokaz cygaństwa ostatecznie pogrążył lewicową ekipę choć Eurowizja jest OK. Należy tylko zmienić zasady głosowania, by naszemu krajowi zapewnić odpowiednią pozycję. W. Dąbrowski, minister kultury: Istnieje pilna konieczność powołania Polskiego Instytutu Piosenki Festiwalowej.
Najważniejsza ze sztuk
POLSKI INSTYTUT SZTUKI FILMOWEJ IM. W.I. LENINA
Partie tworzące koalicję na rzecz narodowego kręcenia (SLD, PiS, PSL, SDPL) uchwaliły ustawę filmową.
Ma ona zagwarantować to, że nawet babina z Suwalskiego, byle mająca kabel, zostanie mecenasem sztuki filmowej, w imieniu której twórcy i działacze od kręcenia narodowego będą spijali szampana na światowych festiwalach filmowych. Ustawa powołuje też Polski Instytut Sztuki Filmowej (d. Naczelny Zarząd Kinematografii), który zdejmie z twórców wiele dotychczasowych kłopotów poprzez skupienie kinematografii w jednym, pewnym, państwowym ręku.
Tę inicjatywę, nawiązującą do sprawdzonych wzorów, z wdzięcznością przyjęli zasłużeni twórcy naszej kinematografii, jak A. Wajda, K. Kutz czy K. Zanussi, którzy podkreślali, że nie byłoby ich sukcesów, gdyby nie kulturotwórcza rola państwa w tzw. minionym okresie. Kolejnym krokiem, po przyznaniu przez państwo środków, nawiązującym do sprawdzonych wzorców, ma być powołanie instytucji, która będzie oceniać, czy dzieło osiągnęło właściwą ideologiczną i artystyczną wymowę, a tym samym, czy środki nie zostały zmarnowane. W minionym okresie ta instytucja (zwana niesłusznie cenzurą) dbała o poziom artystyczny filmów, zmuszając twórców do używania takich wyrafinowanych środków, jak metafora, parabola czy aluzja. Już za rok, również nawiązując do sprawdzonych wzorców, w pochodzie pierwszomajowym twórcy pójdą zamanifestować poparcie dla inicjatyw Partii i bratnich stronnictw na odcinku filmowym, wioząc na przystrojonych platformach (nomen omen) wymowne dowody słuszności polityki kulturalnej: Oscary, Lwy i inne Niedźwiedzie.
Jak dowiaduje się "Ueorgan Ludu", PISF ma nosić imię Włodzimierza Iljicza Lenina. Jednocześnie inne środowiska, np. satyryków, domagają się podobnych rozwiązań w celu podniesienia poziomu satyry narodowej. Oczekują od rządu powołania Polskiego Instytutu Sztuki Satyrycznej i opodatkowania na jego cel wszystkich opowiadaczy dowcipów.
Więcej możesz przeczytać w 21/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.