Generał Jaruzelski zachował się w Moskwie fatalnie, ale pomysł, by go zdegradować, jest jeszcze gorszy Jarosław Kaczyński domaga się ukarania Wojciecha Jaruzelskiego za jego moskiewskie wypowiedzi. Chce zdegradować generała i pozbawić go uprawnień przysługujących byłym prezydentom RP. Karę ma wymierzyć Sejm, w którym PiS chce zorganizować koalicję represji. To niebezpieczny pomysł. Gdyby został wprowadzony w życie, byłby początkiem końca demokratycznego państwa prawa. W takim państwie panuje wolność słowa i każdy mówi, co chce. Także rzeczy niemądre, jak w wypadku moskiewskich deklaracji gen. Jaruzelskiego.
Ta wizyta była niepotrzebna, a nawet szkodliwa. Od początku było jasne, że zostanie wykorzystana do zmarginalizowania oficjalnego stanowiska Polski i będzie wprzęgnięta w rydwan rosyjskiej propagandy. Tak też się stało. Wypowiedzi gen. Jaruzelskiego, przepełnione kurtuazją dla gospodarzy, zostały wykorzystane do odgrzania starych kłamstw o wymordowaniu przez Polaków tysięcy rosyjskich jeńców wziętych do niewoli w 1920 r. Stwierdzeń kłamliwych i nieprzychylnych Polsce padło zresztą znacznie więcej.
Dla takich zachowań nie ma usprawiedliwienia. Ale od przygany dla niefortunnych wypowiedzi do pomysłu represjonowania generała droga jest daleka. To dokładnie ten sam dystans, który dzieli demokrację od władzy autorytarnej. Tylko taka władza uzurpuje sobie moc decydowania o tym, jak mają wypowiadać się obywatele. Ci, którzy nie ulegają nakazom, są represjonowani. Tak PiS zamierza postąpić z gen. Jaruzelskim.
Zupełnie inaczej wolność słowa funkcjonuje w państwie demokratycznym. Tu każdy może mówić, co mu się podoba.
I świat się od tego nie zawala, bo głupstwa korygowane są w publicznej debacie. A jeśli już jakiś awanturnik przekroczy wszelkie dopuszczalne granice, to o jego winie i karze decyduje sąd, a nie - jak tego chce Kaczyński - parlament, którego werdykty bardziej niż sprawiedliwością podszyte są polityką.
Święta dla demokracji zasada wolności słowa sprawia, że wypowiedziom Kaczyńskiego towarzyszy brzydki zapach, zawsze wlokący się za władzą biorącą rozbrat z demokratycznymi regułami rządzenia. Ktoś powie, że to zapach PRL, i przypomni, jak dzielnie bracia Kaczyńscy z tamtym ustrojem walczyli, w przeciwieństwie do gen. Jaruzelskiego, który go tworzył i bronił, nawet za cenę wprowadzenia stanu wojennego.
To prawda i nikt Kaczyńskim historycznych zasług odmówić nie może. Nie po to jednak obalili PRL, by ją teraz limitowaniem swobody wypowiedzi przywracać do życia. Będzie lepiej, jeśli ten pomysł odeślą do lamusa. Wolności słowa Polacy i tak nie dadzą sobie odebrać. Na tym prezydenckich punktów się nie zyska, nawet u przeciwników gen. Jaruzelskiego.
Dla takich zachowań nie ma usprawiedliwienia. Ale od przygany dla niefortunnych wypowiedzi do pomysłu represjonowania generała droga jest daleka. To dokładnie ten sam dystans, który dzieli demokrację od władzy autorytarnej. Tylko taka władza uzurpuje sobie moc decydowania o tym, jak mają wypowiadać się obywatele. Ci, którzy nie ulegają nakazom, są represjonowani. Tak PiS zamierza postąpić z gen. Jaruzelskim.
Zupełnie inaczej wolność słowa funkcjonuje w państwie demokratycznym. Tu każdy może mówić, co mu się podoba.
I świat się od tego nie zawala, bo głupstwa korygowane są w publicznej debacie. A jeśli już jakiś awanturnik przekroczy wszelkie dopuszczalne granice, to o jego winie i karze decyduje sąd, a nie - jak tego chce Kaczyński - parlament, którego werdykty bardziej niż sprawiedliwością podszyte są polityką.
Święta dla demokracji zasada wolności słowa sprawia, że wypowiedziom Kaczyńskiego towarzyszy brzydki zapach, zawsze wlokący się za władzą biorącą rozbrat z demokratycznymi regułami rządzenia. Ktoś powie, że to zapach PRL, i przypomni, jak dzielnie bracia Kaczyńscy z tamtym ustrojem walczyli, w przeciwieństwie do gen. Jaruzelskiego, który go tworzył i bronił, nawet za cenę wprowadzenia stanu wojennego.
To prawda i nikt Kaczyńskim historycznych zasług odmówić nie może. Nie po to jednak obalili PRL, by ją teraz limitowaniem swobody wypowiedzi przywracać do życia. Będzie lepiej, jeśli ten pomysł odeślą do lamusa. Wolności słowa Polacy i tak nie dadzą sobie odebrać. Na tym prezydenckich punktów się nie zyska, nawet u przeciwników gen. Jaruzelskiego.
Więcej możesz przeczytać w 21/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.