SLD schodzi ze sceny wedle scenariusza gangsterskiego filmu Codziennie będę sobie przypominał o nauczce, jaką otrzymały od wyborców AWS i Unia Wolności - mówił Leszek Miller w wyborczy wieczór 2001 r. Może i Miller sobie o tym czasem przypominał, ale jego formacja na pewno nie.
Lewica (koalicja SLD-UP), na którą cztery lata temu głosowało ponad 43 proc. wyborców, postanowiła zejść ze sceny w iście hollywoodzkim stylu. I nie chodzi tu, niestety, o "Przeminęło z wiatrem", ale raczej o film gangsterski. Tuż przed napisami końcowymi członkom grupy trzymającej zrabowaną kasę udaje się nawiać z nią w bezpieczne miejsce.
Nieprzypadkowo wieszano psy na tzw. dzikiej lustracji Wildsteina. Nieprzypadkowo przedstawiciele środowisk twórczych występowali w obronie biednego Lwa Rywina. Podobnie nie jest przypadkiem, że lewica taśmowo produkowała nowe ustawy, które zabezpieczają jej interesy po przegranych wyborach. Część zaś tzw. klasy politycznej, wspierana przez niektórych światłych publicystów, wzywa do opamiętania przed nadmiernym rewidowaniem przeszłości. Przecież trzeba myśleć o przyszłości. Wzywa do tego na przykład znany ze swojej niechęci do SLD Marek Belka z Partii Demokratycznej. Dzięki Władysławowi Frasyniukowi i Tadeuszowi Mazowieckiemu niemal włączył się on w nurt postsolidarnościowej opozycji. A jest jeszcze pełna poczucia odpowiedzialności za kraj nowa lewica Marka Borowskiego. Nowa, choć te twarze już skądś znamy.
Niemożliwe, czyli pewne jak w banku
Pamiętamy "spektakularne spektakle" (odsyłam do filmu "Moulin Rouge" Baza Luhrmanna), jakimi były w 2001 r. konwencje wyborcze SLD - okraszone śpiewem Michała Wiśniewskiego. To musi zobowiązywać do równie błyskotliwego zakończenia rozpoczętego wówczas przedstawienia.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski postanowił poprawić słabnące notowania Włodzimierza Cimoszewicza i podpisał ustawę o górniczych emeryturach. To nic, że nastąpiło to wbrew opiniom ekspertów, którzy wykazują, że wprowadzenie zmian w emeryturach, głównie właśnie dla górników, oznacza w ciągu najbliższych 15 lat wydatek ponad 93 mld zł. Ważne, że nastąpiło to w momencie, w którym kandydujący na urząd prezydenta RP Cimoszewicz spotykał się właśnie z górnikami z kopalni Wujek. Ciekawie, czy tak wrażliwy społecznie kandydat na prezydenta przypomniał górnikom o potrzebie ubezpieczenia się na przykład od następstw nieszczęśliwych wypadków (jak w czasie wielkiej powodzi w 1997 r.). Jak to wtedy zgrabnie ujął, "poszkodowani nie mogą liczyć na odszkodowania ze środków budżetu państwa", bo "to jest prawnie wręcz niemożliwe". Teraz wszystko jest możliwe. To się nazywa poszanowanie prawa.
Mina dla nowego rządu
Schodząca ze sceny ekipa bardzo chętnie podkreśla, że w Polsce gospodarka przyspiesza. Nie mówi już jednak o tym, że ze względu na rosnące publiczne zadłużenie wzrost gospodarczy jest obecnie znacznie niższy niż przed czterema laty. Przez ostatnie cztery lata nie zrobiono wiele, aby poprawić stan państwowej kasy. Tymczasem zbliżanie się końca kadencji Sejmu mobilizowało przede wszystkim do coraz większej rozrzutności w rozdawnictwie publicznych pieniędzy. Co z tego, że z powodu tej hojności, zwłaszcza w ostatnim czasie, wyprodukowano stertę złych ustaw, które dramatycznie zwiększają obciążenia przyszłego budżetu (część z tych ustaw czeka jeszcze na podpis prezydenta, który zapewne przychyli się do woli narodu). Ale to już będzie problem nowego rządu. A w zamian może uda się kupić trochę wyborczych głosów - i już w opozycji kontestować przyszłe władze za gospodarcze problemy, które w efekcie tej przewrotnej polityki będą musiały przecież nadejść. Przyjmowane naprędce przepisy, rujnujące następne budżety, dadzą argumenty przyszłej opozycji, która będzie mogła krytykować nowe władze za konsekwencje własnych wcześniejszych decyzji.
Ostatnia nadzieja czerwonych
Istnieje nadzieja (choć słabnąca), że Aleksandra Kwaśniewskiego zastąpi w Pałacu Prezydenckim Włodzimierz Cimoszewicz i może być jeszcze całkiem nieźle. Tak nieźle jak w 1997 r. Otwierając (jako premier) w Białymstoku kampanię wyborczą SLD, Cimoszewicz stwierdził: "To, co się dzieje w naszym kraju w ostatnich latach, zwłaszcza w ostatnich miesiącach i tygodniach, rozwija się - z punktu widzenia SLD jako ugrupowania rządzącego krajem - być może aż za dobrze. Należałoby odpukać, żeby się nie pogorszyło".
Nieprzypadkowo wieszano psy na tzw. dzikiej lustracji Wildsteina. Nieprzypadkowo przedstawiciele środowisk twórczych występowali w obronie biednego Lwa Rywina. Podobnie nie jest przypadkiem, że lewica taśmowo produkowała nowe ustawy, które zabezpieczają jej interesy po przegranych wyborach. Część zaś tzw. klasy politycznej, wspierana przez niektórych światłych publicystów, wzywa do opamiętania przed nadmiernym rewidowaniem przeszłości. Przecież trzeba myśleć o przyszłości. Wzywa do tego na przykład znany ze swojej niechęci do SLD Marek Belka z Partii Demokratycznej. Dzięki Władysławowi Frasyniukowi i Tadeuszowi Mazowieckiemu niemal włączył się on w nurt postsolidarnościowej opozycji. A jest jeszcze pełna poczucia odpowiedzialności za kraj nowa lewica Marka Borowskiego. Nowa, choć te twarze już skądś znamy.
Niemożliwe, czyli pewne jak w banku
Pamiętamy "spektakularne spektakle" (odsyłam do filmu "Moulin Rouge" Baza Luhrmanna), jakimi były w 2001 r. konwencje wyborcze SLD - okraszone śpiewem Michała Wiśniewskiego. To musi zobowiązywać do równie błyskotliwego zakończenia rozpoczętego wówczas przedstawienia.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski postanowił poprawić słabnące notowania Włodzimierza Cimoszewicza i podpisał ustawę o górniczych emeryturach. To nic, że nastąpiło to wbrew opiniom ekspertów, którzy wykazują, że wprowadzenie zmian w emeryturach, głównie właśnie dla górników, oznacza w ciągu najbliższych 15 lat wydatek ponad 93 mld zł. Ważne, że nastąpiło to w momencie, w którym kandydujący na urząd prezydenta RP Cimoszewicz spotykał się właśnie z górnikami z kopalni Wujek. Ciekawie, czy tak wrażliwy społecznie kandydat na prezydenta przypomniał górnikom o potrzebie ubezpieczenia się na przykład od następstw nieszczęśliwych wypadków (jak w czasie wielkiej powodzi w 1997 r.). Jak to wtedy zgrabnie ujął, "poszkodowani nie mogą liczyć na odszkodowania ze środków budżetu państwa", bo "to jest prawnie wręcz niemożliwe". Teraz wszystko jest możliwe. To się nazywa poszanowanie prawa.
Mina dla nowego rządu
Schodząca ze sceny ekipa bardzo chętnie podkreśla, że w Polsce gospodarka przyspiesza. Nie mówi już jednak o tym, że ze względu na rosnące publiczne zadłużenie wzrost gospodarczy jest obecnie znacznie niższy niż przed czterema laty. Przez ostatnie cztery lata nie zrobiono wiele, aby poprawić stan państwowej kasy. Tymczasem zbliżanie się końca kadencji Sejmu mobilizowało przede wszystkim do coraz większej rozrzutności w rozdawnictwie publicznych pieniędzy. Co z tego, że z powodu tej hojności, zwłaszcza w ostatnim czasie, wyprodukowano stertę złych ustaw, które dramatycznie zwiększają obciążenia przyszłego budżetu (część z tych ustaw czeka jeszcze na podpis prezydenta, który zapewne przychyli się do woli narodu). Ale to już będzie problem nowego rządu. A w zamian może uda się kupić trochę wyborczych głosów - i już w opozycji kontestować przyszłe władze za gospodarcze problemy, które w efekcie tej przewrotnej polityki będą musiały przecież nadejść. Przyjmowane naprędce przepisy, rujnujące następne budżety, dadzą argumenty przyszłej opozycji, która będzie mogła krytykować nowe władze za konsekwencje własnych wcześniejszych decyzji.
Ostatnia nadzieja czerwonych
Istnieje nadzieja (choć słabnąca), że Aleksandra Kwaśniewskiego zastąpi w Pałacu Prezydenckim Włodzimierz Cimoszewicz i może być jeszcze całkiem nieźle. Tak nieźle jak w 1997 r. Otwierając (jako premier) w Białymstoku kampanię wyborczą SLD, Cimoszewicz stwierdził: "To, co się dzieje w naszym kraju w ostatnich latach, zwłaszcza w ostatnich miesiącach i tygodniach, rozwija się - z punktu widzenia SLD jako ugrupowania rządzącego krajem - być może aż za dobrze. Należałoby odpukać, żeby się nie pogorszyło".
Więcej możesz przeczytać w 36/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.