Najlepsi polscy reżyserzy nie są w stanie nakręcić nawet dziesięciominutowego interesującego filmu Arcydzieło to to nie będzie i marnie płacą, ale musimy w to wejść ze względów prestiżowych". Te prorocze słowa padają w noweli Juliusza Machulskiego - jednej z trzynastu, które składają się na film "Solidarność, Solidarność...", wyprodukowany na 25-lecie wielkiego ruchu.
Kosztował 3 mln zł, a pieniądze wyłożyły Ministerstwo Kultury i TVP SA. Machulski oszczędza kolegów: powstało dzieło nawet nie przeciętne. Te filmiki dowodzą, że i tygodnik "Wprost", i Donald Tusk słusznie przestrzegali, iż dając filmowcom publiczne pieniądze bez żadnych praktycznie warunków - w ramach nowej instytucji zwanej Instytutem Filmu Polskiego - będziemy mieli 40 filmowych gniotów rocznie i zachwyconych twórców, którzy te arcydzieła beztalencia nakręcą.
1. Sushi
reż. Juliusz Machulski
To najlepszy film z trzynastki. Opowiada o pomyśle kręcenia tego właśnie filmu. Przy okazji kpi z naszych yuppies: jedyną ważną sprawą jest dla nich to, że nie zjedli jeszcze lunchu. Kiedy więc zastanawiają się, co zawdzięczają "Solidarności" i niczego nie znajdują, do biura wchodzi Japończyk z zestawem sushi. Przy okazji Machulski kpiarsko i lekko zarazem rozprawia się z mitem drugiej Japonii.
2. Torba
reż. Andrzej Jakimowski
Rzecz się dzieje w pociągu: dwóch złodziei próbuje ukraść torbę śpiącemu współpasażerowi. Kilka zabawnych gagów i perypetii, w konsekwencji których następuje niespodziewana zamiana toreb. Gdy ograbiony wysiada z nie swoją torbą, chwyta go bezpieka. Ale w torbie nie ma bibuły, bo... ukradli ją złodzieje. Mogło być nawet nieźle, gdyby nie okropnie długie końcowe ujęcia.
3. Tablice
reż. Jerzy Domaradzki
Produkcje socrealistyczne to przy tym filmiku arcydzieła. Dwadzieścia jeden postaci poprzebieranych za robotników po kolei recytuje po jednym postulacie zapisanym na słynnej tablicy ze sklejki. Dialogi są tu bardziej drewniane niż sklejka z tablic.
4. Wielki wóz
reż. Jan Jakub Kolski
Lata 80.: gdzieś we włoskich górach zostają uwięzieni polscy grotołazi. Pod wpływem wiadomości usłyszanych w radiu zastanawiają się, do jakiej Polski życzyliby sobie wrócić. Dochodzi do kłótni i bijatyki, ale za chwilę wszyscy się godzą i żartują. Gra aktorska na poziomie osiedlowego kółka teatralnego, a ckliwa scenka z monologiem do nieżyjących rodziców budzi jedynie zażenowanie.
5. Długopis
reż. Piotr Trzaskalski
To historia pewnego upartego pana Janka, który robił długopisy i wysłuchiwał narzekań żony nie widzącej w tym żadnego sensu. Do czasu. Bo pewnego dnia w telewizji pan Janek widzi swój długopis w akcji. To Lech Wałęsa podpisuje nim porozumienie sierpniowe. Końcówka filmu - z lecącymi gołąbkami, chmurkami i dźwiękami dzwonu - jest zwyczajną zapchajdziurą.
6. Benzyna
reż. Filip Bajon
To film w pełni odjazdowy, i to nie tylko dlatego, że znowu akcja dzieje się w pociągu. Odjazd - reżysera - można chyba tłumaczyć oparami benzyny wydobywającymi się z kanistra, który bohater wiezie pociągiem, a potem wyrzuca ciężko zdobyte paliwo za okno. A tymczasem żona z pustym bakiem w "maluchu" niecierpliwie czeka przed dworcem
w Gdańsku. Szkoda, że w kanistrze nie było wódki, bo można by się przynajmniej napić.
7. Czołgi
reż. Krzysztof Zanussi
Krzysztof Zanussi opowiada o czołgach na planie swojego filmu, które zostały namierzone przez amerykańskie satelity, co potem zinterpretowano jako wyprowadzenie wojska na ulice. Może byłoby to zabawne, gdyby nie to, że bohaterem jest sam Zanussi, który nudzi z ekranu i częstuje nas swoim narcyzmem.
8. Krajobraz
reż. Robert Gliński
Przez kilka minut przewodnik japońskiej wycieczki mówi w ich ojczystym języku, jednocześnie pokazując Japończykom zrujnowaną Stocznię Gdańską. Później widzimy salkę BHP, obskurne toalety itp. Dziesięć minut totalnego dołowania.
9. Co się stało z naszą Solidarnością
reż. Ryszard Bugajski
Miało być pouczająco dla młodzieży, a wyszedł napuszony kicz, czyli 10-minutowy tandetny rap o historii "Solidarności". Wykonuje go Grzegorz Markowski z grupy Perfect i panowie o ksywkach Bzyk i Guzik z zespołu Wu-Hae. Okropieństwo!
10. I wie pan co?
reż. Jacek Bromski
Historyjka o grze w polityce i biznesie tymi samymi, znaczonymi kartami. Stary aparat władzy znowu jest na górze, przy korycie i znowu decyduje o przeciętniakach. Pomysł taki sobie, ale całość - jak zwykle - ratuje dobra gra Janusza Gajosa. No i niezła puenta.
11. Krótka historia jednej tablicy
reż. Feliks Falk
Jak w tytule - historia pewnej tablicy. Długie ujęcia pokazujące, jak tablica chodzi. Widać, że Falk lubi oscarowe "Tango" Zbigniewa Rybczyńskiego. Ale oprócz zabawy obrazem w filmie nie ma nic. A do tego w tle słychać brzdąkanie na gitarze.
12. Człowiek z nadziei
reż. Andrzej Wajda
Pusta kinowa sala... w pierwszym rzędzie siedzą Lech Wałęsa, Krystyna Janda i Jerzy Radziwiłowicz, a reżyser Andrzej Wajda w przerwach między kadrami z "Człowieka z żelaza" zadaje naiwne pytania legendarnemu przywódcy "Solidarności". Tylko Wałęsa się broni. Gdzie był reżyser?
13. Ojciec
reż. Małgorzata Szumowska
Kompletna amatorszczyzna. "Okrągły stół" widziany oczami nastolatki, która dorasta i obserwuje zmieniający się świat. Papierowa postać, beznadziejna gra aktorska. Człowiek z dziadostwa?
Okazuje się, że najlepsi polscy reżyserzy i scenarzyści nie są w stanie zrobić nawet dziesięciominutowego interesującego filmu. I rocznicowy charakter tej produkcji niczego tu nie tłumaczy, podobnie jak to, że kilka z tych filmików się broni. Warto w tym kontekście przywołać bajki opowiadane przez naszych filmowców o szufladach pełnych świetnych scenariuszy, z których powstaną arcydzieła, gdy tylko dorwą się oni do publicznego grosza. Teraz już wiemy, dlaczego minister kultury Waldemar Dąbrowski powołał Instytut Filmu Polskiego. Otóż dlatego, że na wolnym rynku nasi filmowcy (zdecydowana większość) nigdy nie znajdą pieniędzy na swoje marne produkcje i w związku z tym trzeba ich wziąć na garnuszek podatnika. "Parszywa trzynastka" na rocznicę "Solidarności" to tylko alibi dla nich - na zasadzie: publiczne pieniądze nam się należą, bo jesteśmy po właściwej stronie. Szkoda pieniędzy, szkoda "Solidarności".
1. Sushi
reż. Juliusz Machulski
To najlepszy film z trzynastki. Opowiada o pomyśle kręcenia tego właśnie filmu. Przy okazji kpi z naszych yuppies: jedyną ważną sprawą jest dla nich to, że nie zjedli jeszcze lunchu. Kiedy więc zastanawiają się, co zawdzięczają "Solidarności" i niczego nie znajdują, do biura wchodzi Japończyk z zestawem sushi. Przy okazji Machulski kpiarsko i lekko zarazem rozprawia się z mitem drugiej Japonii.
2. Torba
reż. Andrzej Jakimowski
Rzecz się dzieje w pociągu: dwóch złodziei próbuje ukraść torbę śpiącemu współpasażerowi. Kilka zabawnych gagów i perypetii, w konsekwencji których następuje niespodziewana zamiana toreb. Gdy ograbiony wysiada z nie swoją torbą, chwyta go bezpieka. Ale w torbie nie ma bibuły, bo... ukradli ją złodzieje. Mogło być nawet nieźle, gdyby nie okropnie długie końcowe ujęcia.
3. Tablice
reż. Jerzy Domaradzki
Produkcje socrealistyczne to przy tym filmiku arcydzieła. Dwadzieścia jeden postaci poprzebieranych za robotników po kolei recytuje po jednym postulacie zapisanym na słynnej tablicy ze sklejki. Dialogi są tu bardziej drewniane niż sklejka z tablic.
4. Wielki wóz
reż. Jan Jakub Kolski
Lata 80.: gdzieś we włoskich górach zostają uwięzieni polscy grotołazi. Pod wpływem wiadomości usłyszanych w radiu zastanawiają się, do jakiej Polski życzyliby sobie wrócić. Dochodzi do kłótni i bijatyki, ale za chwilę wszyscy się godzą i żartują. Gra aktorska na poziomie osiedlowego kółka teatralnego, a ckliwa scenka z monologiem do nieżyjących rodziców budzi jedynie zażenowanie.
5. Długopis
reż. Piotr Trzaskalski
To historia pewnego upartego pana Janka, który robił długopisy i wysłuchiwał narzekań żony nie widzącej w tym żadnego sensu. Do czasu. Bo pewnego dnia w telewizji pan Janek widzi swój długopis w akcji. To Lech Wałęsa podpisuje nim porozumienie sierpniowe. Końcówka filmu - z lecącymi gołąbkami, chmurkami i dźwiękami dzwonu - jest zwyczajną zapchajdziurą.
6. Benzyna
reż. Filip Bajon
To film w pełni odjazdowy, i to nie tylko dlatego, że znowu akcja dzieje się w pociągu. Odjazd - reżysera - można chyba tłumaczyć oparami benzyny wydobywającymi się z kanistra, który bohater wiezie pociągiem, a potem wyrzuca ciężko zdobyte paliwo za okno. A tymczasem żona z pustym bakiem w "maluchu" niecierpliwie czeka przed dworcem
w Gdańsku. Szkoda, że w kanistrze nie było wódki, bo można by się przynajmniej napić.
7. Czołgi
reż. Krzysztof Zanussi
Krzysztof Zanussi opowiada o czołgach na planie swojego filmu, które zostały namierzone przez amerykańskie satelity, co potem zinterpretowano jako wyprowadzenie wojska na ulice. Może byłoby to zabawne, gdyby nie to, że bohaterem jest sam Zanussi, który nudzi z ekranu i częstuje nas swoim narcyzmem.
8. Krajobraz
reż. Robert Gliński
Przez kilka minut przewodnik japońskiej wycieczki mówi w ich ojczystym języku, jednocześnie pokazując Japończykom zrujnowaną Stocznię Gdańską. Później widzimy salkę BHP, obskurne toalety itp. Dziesięć minut totalnego dołowania.
9. Co się stało z naszą Solidarnością
reż. Ryszard Bugajski
Miało być pouczająco dla młodzieży, a wyszedł napuszony kicz, czyli 10-minutowy tandetny rap o historii "Solidarności". Wykonuje go Grzegorz Markowski z grupy Perfect i panowie o ksywkach Bzyk i Guzik z zespołu Wu-Hae. Okropieństwo!
10. I wie pan co?
reż. Jacek Bromski
Historyjka o grze w polityce i biznesie tymi samymi, znaczonymi kartami. Stary aparat władzy znowu jest na górze, przy korycie i znowu decyduje o przeciętniakach. Pomysł taki sobie, ale całość - jak zwykle - ratuje dobra gra Janusza Gajosa. No i niezła puenta.
11. Krótka historia jednej tablicy
reż. Feliks Falk
Jak w tytule - historia pewnej tablicy. Długie ujęcia pokazujące, jak tablica chodzi. Widać, że Falk lubi oscarowe "Tango" Zbigniewa Rybczyńskiego. Ale oprócz zabawy obrazem w filmie nie ma nic. A do tego w tle słychać brzdąkanie na gitarze.
12. Człowiek z nadziei
reż. Andrzej Wajda
Pusta kinowa sala... w pierwszym rzędzie siedzą Lech Wałęsa, Krystyna Janda i Jerzy Radziwiłowicz, a reżyser Andrzej Wajda w przerwach między kadrami z "Człowieka z żelaza" zadaje naiwne pytania legendarnemu przywódcy "Solidarności". Tylko Wałęsa się broni. Gdzie był reżyser?
13. Ojciec
reż. Małgorzata Szumowska
Kompletna amatorszczyzna. "Okrągły stół" widziany oczami nastolatki, która dorasta i obserwuje zmieniający się świat. Papierowa postać, beznadziejna gra aktorska. Człowiek z dziadostwa?
Okazuje się, że najlepsi polscy reżyserzy i scenarzyści nie są w stanie zrobić nawet dziesięciominutowego interesującego filmu. I rocznicowy charakter tej produkcji niczego tu nie tłumaczy, podobnie jak to, że kilka z tych filmików się broni. Warto w tym kontekście przywołać bajki opowiadane przez naszych filmowców o szufladach pełnych świetnych scenariuszy, z których powstaną arcydzieła, gdy tylko dorwą się oni do publicznego grosza. Teraz już wiemy, dlaczego minister kultury Waldemar Dąbrowski powołał Instytut Filmu Polskiego. Otóż dlatego, że na wolnym rynku nasi filmowcy (zdecydowana większość) nigdy nie znajdą pieniędzy na swoje marne produkcje i w związku z tym trzeba ich wziąć na garnuszek podatnika. "Parszywa trzynastka" na rocznicę "Solidarności" to tylko alibi dla nich - na zasadzie: publiczne pieniądze nam się należą, bo jesteśmy po właściwej stronie. Szkoda pieniędzy, szkoda "Solidarności".
Więcej możesz przeczytać w 36/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.