Hugo Chavez, narkotykowe kartele oraz Chirac i Zapatero podważają fundament polityki USA Prezydent James Monroe, autor najtrwalszej w historii USA doktryny politycznej, słynął z łagodnego charakteru, a jego prezydenturę nazwano "erą dobrych uczuć". Potrafił jednak chwycić za szczypce do kominka i przepędzić z Białego Domu sekretarza skarbu, Williama Crawforda, gdy ten podniósł na prezydenta głos oraz laskę.
Równie niesłusznie jako "politycznie bezzębną" określano doktrynę Monroe`a. Zakładała ona nieangażowanie się Ameryki w wewnętrzne problemy Europy i określała półkulę zachodnią jako amerykańską strefę wpływów. Świat obu Ameryk miał pozostać w sferze promieniowania amerykańskiej demokracji. Błędnie jednak interpretowano te wytyczne jako wykładnię izolacjonizmu. Doktryna Monroe`a nie była ani bezzębna, ani izolacjonistyczna. Układ zawarty przez sekretarza stanu Johna Quincy`ego Adamsa (późniejszego prezydenta) i brytyjskiego ministra spraw zagranicznych George`a Canninga pozwalał Amerykanom korzystać z pomocy brytyjskiej floty w ochronie ich interesów w Ameryce Południowej i utrzymywał równowagę sił między dynastycznymi królestwami Europy a Ameryką Północną i Wielką Brytanią. Chronił USA przed Europejczykami, którzy mieli apetyt na ponowne skolonizowanie Ameryki Łacińskiej, i dawał Brytyjczykom parytet w międzykontynentalnym podziale władzy. Był też afirmacją potęgi Ameryki, która nie wahała się określić Nowego Świata jako swojej strefy wpływów.
Elegancja z problemami
Historycy określają doktrynę Monroe`a jako rozwiązanie polityczne o niezwykłej "strategicznej elegancji". Dotychczas USA nie odstępowały od litery tego traktatu. Główną wytyczną polityki amerykańskiej w czasie zimnej wojny była ochrona Ameryki Łacińskiej przed komunizmem, co wyjąwszy Kubę, udawało się dzięki użyciu mniej lub bardziej drastycznych środków.
Targana społecznymi i politycznymi konfliktami Ameryka Łacińska nigdy nie była kontynentem stabilizacji i dobrobytu. W latach 80. XX wieku zaczęła się jednak wyłaniać z zamętu i ery junt, puczów oraz nieefektywnej gospodarki. Prym w reformach wiodły Argentyna, Brazylia, Meksyk i Chile. Poprawiły się też relacje tych krajów. Argentyna i Brazylia wycofały się z polityki wzajemnych gróźb i inwektyw, prowadzącej do wyścigu zbrojeń nuklearnych. Prorynkowe zmiany, prywatyzacja i opanowanie inflacji rokowały jak najlepiej, a zauroczenie komunizmem wydawało się przemijać.
W 1993 r. prezydent Clinton przepchnął przez Kongres projekt, który marynował się w korytarzach władzy od kadencji Reagana: traktat powołujący do życia Północnoamerykańską Strefę Wolnego Handlu (NAFTA), obejmującą Kanadę, USA i Meksyk. Okazał się on zbawienny w skutkach i zainspirował następny taki krok, przeforsowany przez prezydenta Busha juniora. Układ CAFTA (zatwierdzony przez Kongres w lipcu) rozszerza strefę wolnego handlu o Amerykę Środkową. W 1994 r. Bill Clinton zaproponował stworzenie układu obejmującego obie Ameryki, opartego na wolnej wymianie dóbr i usług, promocji demokratycznych wartości i wolnego rynku oraz swobodnym przepływie kapitałów. Równolegle powstał "Plan Kolumbia", zgodnie z którym USA miały przeznaczyć 1,2 mld dolarów na pomoc dla władz kolumbijskich walczących z gangami narkotykowymi. Przyszłość współpracy z Ameryką Łacińską wydawała się różowa.
Stany wyjątkowe
Po erze optymizmu przyszło niepokojące otrzeźwienie. Donald Rumsfeld jako pierwszy w historii sekretarz obrony USA odbył właśnie podróż do Paragwaju i Peru. Wysłanie tam szefa Pentagonu zamiast - na przykład - szefowej dyplomacji Condoleezzy Rice świadczy o naturze problemów, z którymi USA mogą mieć do czynienia na "własnej" półkuli. W tym samym czasie gubernatorzy Arizony i Nowego Meksyku ogłosili w rejonach graniczących z Meksykiem stan wyjątkowy. Przyczyną była niemożność opanowania rozboju i przemocy, związanych z przemytem narkotyków, eskortujących je całych gangów oraz nielegalnych imigrantów. "The New York Times" podsumował te problemy w artykule pod wymownym tytułem "Zjednoczone Stany Wyjątkowe".
Sytuacja jest wyjątkowa przede wszystkim z powodu zagrożenia realizacji doktryny Monroe`a. Tym razem nie przez ambicje ZSRR. Ameryka Południowa dochowała się własnego lewicowego populisty i dyktatora w osobie Hugo Chaveza, prezydenta Wenezueli. Drugim, choć niezupełnie nowym zagrożeniem, są gangi narkotykowe, zwłaszcza kolumbijskie, które karmią i zbroją lewicową partyzantkę i wespół z nią tworzą w obrębie nieefektywnego państwa mniejsze państwa bezprawia, sięgające po terror, masowe mordy i korupcję. Wszystko to może zapowiadać implozję kruchych latynoamerykańskich demokracji i kolejne "sto lat samotności" Ameryki Łacińskiej.
Bogata w złoża ropy Wenezuela zbija kokosy na wysokich cenach tego surowca. Chavez przeznacza podobno znaczną część zysków na pomoc dla reżimu Castro, destabilizuje też region, cicho wspierając ruchy lewicowe tam, gdzie uda mu się dotrzeć do guerrillas. USA oskarżają Chaveza i Castro o prowokowanie zamieszek w Boliwii - w ostatnich dwu latach obalono tam dwu prezydentów. Chavez nie kryje się z planami bliskiej współpracy nie tylko z Kubą, ale też z Chinami i Iranem (w pracach nad energią nuklearną).
Dlatego też misja Rumsfelda została zinterpretowana jako próba izolowania Wenezueli z pomocą Paragwaju i Peru. W ostatnim roku swej kadencji Alejandro Toledo, prezydent Peru, zabiega o przedłużenie programów pomocowych USA, przeznaczonych na walkę z gangami narkotykowymi, zagrażającymi stabilności państwa.
W Paragwaju problemem stała się aktywność kubańskich lekarzy, których prezydent Nicanor Duarte Frutos oskarżył o działalność antyrządową i kazał wydalić z kraju. Paragwaj i Peru są skłonne wesprzeć USA w próbach izolowania Chaveza, podczas gdy wiele innych państw kontynentu nie chce konfliktu z Wenezuelą, która w skali regionu jest znaczącym eksporterem ropy.
Europa latynoska
Niezbyt efektywne wprowadzanie w życie koncepcji integracji krajów latynoskich i stworzenia strefy wolnego handlu obu Ameryk sprawia, że Ameryka Południowa staje się łakomym kąskiem dla tych państw europejskich, które szukają nowej tożsamości w antyamerykanizmie. Kraje latynoskie potrzebują aliansów, które otworzą im rynki zbytu, napływu zagranicznego kapitału oraz najnowszych technologii. Takie ambicje nie mogą nie przyciągać uwagi Francji, nie są też obojętne Hiszpanii, pokrewnej kulturowo Latynosom. Już w 1997 r. prezydent Chirac przekonywał w Ameryce Południowej, że przyszłością kontynentu jest współpraca z Europą, a nie z USA.
Co pozostaje Ameryce? Znowu doktryna Monroe`a. Ekonomiści i politolodzy wskazują na konieczność rychłego objęcia całej Ameryki Południowej strefą wolnego handlu. Może to zatrzymać erozję państw, które nie radzą sobie z narkobiznesem i regionalną partyzantką. "Strategicznie elegancka" doktryna, ukuta na początku XIX wieku, pilnie potrzebuje jednak nowego impulsu rozwojowego.
Elegancja z problemami
Historycy określają doktrynę Monroe`a jako rozwiązanie polityczne o niezwykłej "strategicznej elegancji". Dotychczas USA nie odstępowały od litery tego traktatu. Główną wytyczną polityki amerykańskiej w czasie zimnej wojny była ochrona Ameryki Łacińskiej przed komunizmem, co wyjąwszy Kubę, udawało się dzięki użyciu mniej lub bardziej drastycznych środków.
Targana społecznymi i politycznymi konfliktami Ameryka Łacińska nigdy nie była kontynentem stabilizacji i dobrobytu. W latach 80. XX wieku zaczęła się jednak wyłaniać z zamętu i ery junt, puczów oraz nieefektywnej gospodarki. Prym w reformach wiodły Argentyna, Brazylia, Meksyk i Chile. Poprawiły się też relacje tych krajów. Argentyna i Brazylia wycofały się z polityki wzajemnych gróźb i inwektyw, prowadzącej do wyścigu zbrojeń nuklearnych. Prorynkowe zmiany, prywatyzacja i opanowanie inflacji rokowały jak najlepiej, a zauroczenie komunizmem wydawało się przemijać.
W 1993 r. prezydent Clinton przepchnął przez Kongres projekt, który marynował się w korytarzach władzy od kadencji Reagana: traktat powołujący do życia Północnoamerykańską Strefę Wolnego Handlu (NAFTA), obejmującą Kanadę, USA i Meksyk. Okazał się on zbawienny w skutkach i zainspirował następny taki krok, przeforsowany przez prezydenta Busha juniora. Układ CAFTA (zatwierdzony przez Kongres w lipcu) rozszerza strefę wolnego handlu o Amerykę Środkową. W 1994 r. Bill Clinton zaproponował stworzenie układu obejmującego obie Ameryki, opartego na wolnej wymianie dóbr i usług, promocji demokratycznych wartości i wolnego rynku oraz swobodnym przepływie kapitałów. Równolegle powstał "Plan Kolumbia", zgodnie z którym USA miały przeznaczyć 1,2 mld dolarów na pomoc dla władz kolumbijskich walczących z gangami narkotykowymi. Przyszłość współpracy z Ameryką Łacińską wydawała się różowa.
Stany wyjątkowe
Po erze optymizmu przyszło niepokojące otrzeźwienie. Donald Rumsfeld jako pierwszy w historii sekretarz obrony USA odbył właśnie podróż do Paragwaju i Peru. Wysłanie tam szefa Pentagonu zamiast - na przykład - szefowej dyplomacji Condoleezzy Rice świadczy o naturze problemów, z którymi USA mogą mieć do czynienia na "własnej" półkuli. W tym samym czasie gubernatorzy Arizony i Nowego Meksyku ogłosili w rejonach graniczących z Meksykiem stan wyjątkowy. Przyczyną była niemożność opanowania rozboju i przemocy, związanych z przemytem narkotyków, eskortujących je całych gangów oraz nielegalnych imigrantów. "The New York Times" podsumował te problemy w artykule pod wymownym tytułem "Zjednoczone Stany Wyjątkowe".
Sytuacja jest wyjątkowa przede wszystkim z powodu zagrożenia realizacji doktryny Monroe`a. Tym razem nie przez ambicje ZSRR. Ameryka Południowa dochowała się własnego lewicowego populisty i dyktatora w osobie Hugo Chaveza, prezydenta Wenezueli. Drugim, choć niezupełnie nowym zagrożeniem, są gangi narkotykowe, zwłaszcza kolumbijskie, które karmią i zbroją lewicową partyzantkę i wespół z nią tworzą w obrębie nieefektywnego państwa mniejsze państwa bezprawia, sięgające po terror, masowe mordy i korupcję. Wszystko to może zapowiadać implozję kruchych latynoamerykańskich demokracji i kolejne "sto lat samotności" Ameryki Łacińskiej.
Bogata w złoża ropy Wenezuela zbija kokosy na wysokich cenach tego surowca. Chavez przeznacza podobno znaczną część zysków na pomoc dla reżimu Castro, destabilizuje też region, cicho wspierając ruchy lewicowe tam, gdzie uda mu się dotrzeć do guerrillas. USA oskarżają Chaveza i Castro o prowokowanie zamieszek w Boliwii - w ostatnich dwu latach obalono tam dwu prezydentów. Chavez nie kryje się z planami bliskiej współpracy nie tylko z Kubą, ale też z Chinami i Iranem (w pracach nad energią nuklearną).
Dlatego też misja Rumsfelda została zinterpretowana jako próba izolowania Wenezueli z pomocą Paragwaju i Peru. W ostatnim roku swej kadencji Alejandro Toledo, prezydent Peru, zabiega o przedłużenie programów pomocowych USA, przeznaczonych na walkę z gangami narkotykowymi, zagrażającymi stabilności państwa.
W Paragwaju problemem stała się aktywność kubańskich lekarzy, których prezydent Nicanor Duarte Frutos oskarżył o działalność antyrządową i kazał wydalić z kraju. Paragwaj i Peru są skłonne wesprzeć USA w próbach izolowania Chaveza, podczas gdy wiele innych państw kontynentu nie chce konfliktu z Wenezuelą, która w skali regionu jest znaczącym eksporterem ropy.
Europa latynoska
Niezbyt efektywne wprowadzanie w życie koncepcji integracji krajów latynoskich i stworzenia strefy wolnego handlu obu Ameryk sprawia, że Ameryka Południowa staje się łakomym kąskiem dla tych państw europejskich, które szukają nowej tożsamości w antyamerykanizmie. Kraje latynoskie potrzebują aliansów, które otworzą im rynki zbytu, napływu zagranicznego kapitału oraz najnowszych technologii. Takie ambicje nie mogą nie przyciągać uwagi Francji, nie są też obojętne Hiszpanii, pokrewnej kulturowo Latynosom. Już w 1997 r. prezydent Chirac przekonywał w Ameryce Południowej, że przyszłością kontynentu jest współpraca z Europą, a nie z USA.
Co pozostaje Ameryce? Znowu doktryna Monroe`a. Ekonomiści i politolodzy wskazują na konieczność rychłego objęcia całej Ameryki Południowej strefą wolnego handlu. Może to zatrzymać erozję państw, które nie radzą sobie z narkobiznesem i regionalną partyzantką. "Strategicznie elegancka" doktryna, ukuta na początku XIX wieku, pilnie potrzebuje jednak nowego impulsu rozwojowego.
Więcej możesz przeczytać w 36/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.