Nikt nie wykazał, że ludzie otyli mają większe kłopoty ze zdrowiem niż szczupli! Nawet średniowieczna zaraza, która uśmierciła jedną trzecią ówczesnej populacji ludzi, nie była tak groźna jak narastająca od ubiegłego stulecia epidemia otyłości - przekonywała Julie L. Gerberding, dyrektor Centrum Kontroli Chorób w Atlancie.
Amerykańscy badacze S. Jay Olshansky i David B. Allison alarmowali, że z powodu nadwagi i otyłości w najbliższych dziesięciu latach tzw. przeciętna oczekiwana długość życia może się skrócić nawet o pięć lat! Uczeni zapomnieli jedynie dodać, że posłużyli się nieaktualnymi już danymi, a ich wnioski zostały wyssane z palca. Spreparowano też wyliczenia, z których wynika, że w USA z powodu otyłości, podobnie jak na skutek palenia tytoniu, co roku przedwcześnie umiera ponad 400 tys. osób. Okazuje się, że otyłość może skrócić życie najwyżej 112 tys. Amerykanów rocznie i nikt nie jest już pewien, czy i ta liczba nie jest zawyżona.
Ludzie z nadwagą nie żyją krócej, jak sądzono, lecz nawet dłużej! - wynika z obserwacji prowadzonych w ostatnich 30 latach w USA i Norwegii. U osób z tzw. zastoinową niewydolnością krążenia nadwaga zmniejsza ryzyko zgonu. Najbardziej długowieczne są kobiety o dość szerokich biodrach (ponad metr obwodu). Panie o sylwetce w kształcie klepsydry są o 87 proc. mniej niż inne podatne na choroby serca, rzadziej chorują na cukrzycę, nadciśnienie i choroby pęcherzyka żółciowego - wykazały obserwacje specjalistów z Instytutu Medycyny Prewencyjnej w Kopenhadze. Otyli po 70. roku życia są wprawdzie mniej sprawni i średnio o dwa lata wcześniej niż szczupli stają się niedołężni, ale żyją tak samo długo. A podczas pobytu w szpitalu szybciej wracają do pełni sił, bo mają większe zasoby energetyczne.
Tusza na zdrowie!
Liczba otyłych w USA i Europie zwiększyła się w ostatnich 25 latach dwukrotnie - wynika z oficjalnych danych. Jeśli wierzyć statystykom, w większości stanów Ameryki otyła jest co czwarta osoba. Błędne jest jednak przekonanie, że nadwaga i otyłość to wróg publiczny numer jeden. - Nikt nie wykazał, że ludzie mają tym większe kłopoty ze zdrowiem, im wyższy jest ich wskaźnik BMI [Body Mass Index - wyliczany ze wzoru, w którym masa ciała w kilogramach dzielona jest przez wzrost w metrach podniesiony do potęgi drugiej - red.] - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Paul Campos z University of Colorado, autor książki "The Obesity Myth". Nie ma nawet wiarygodnych badań potwierdzających, że na schorzenia przewlekłe częściej chorują wszyscy otyli (BMI powyżej 30 punktów)! Większość z nich żyje tak samo długo jak ludzie, którzy nie mają kłopotów z tuszą, bo otyłość nie jest chorobą, jak wmawiają nam niektórzy naukowcy.
- Otyłość urosła do rangi ideologii, a poglądy na jej temat są pełne przesądów nawet wśród naukowców - powiedział "Wprost" prof. Michael Gard, współautor książki "The Obesity Epidemic: Science, Morality and Ideology". Jego zdaniem, nadwaga ani umiarkowana otyłość nie są groźne dla zdrowia. Wielu otyłych jest w tak samo dobrej kondycji jak ludzie szczupli. Poważne zagrożenie stwarza jedynie skrajna otyłość, ale dotyczy ona niewielkiej grupy osób. - Jestem najlepszym przykładem tego, że otyłość nie wyklucza sprawności fizycznej i zdrowia. Dobrze się czuję, a moje wyniki badań kontrolnych są rewelacyjne, lepsze niż u większości osób szczupłych - mówi Rudi Schuberth, który waży prawie 128 kg. Jeśli tusza mu przeszkadza, to tylko ze względów estetycznych. Stanisława Celińska ma jedynie kłopot z kolanami, które są zbyt obciążone, ale jej cholesterol utrzymuje się w normie. Mówi, że czuje się lepiej niż w czasach młodości, bo gdy studiowała, miała zbyt niskie ciśnienie. Poważnych kłopotów ze zdrowiem nie mają też Maciej Kuroń (160 kg) i Ryszard Kalisz.
Zabójcza kuracja
O stanie zdrowia w większym stopniu niż waga ciała decyduje aktywność fizyczna. Osoby z nadwagą, ale aktywne chorują rzadziej niż ludzie szczupli prowadzący siedzący tryb życia - przekonują obserwacje ponad 80 tys. osób, których od lat 70. dokonywał Steven Blair z Cooper Institute w Dallas. Oczywiście, najlepiej być szczupłym i uprawiać sport. Obserwacje 116 tys. amerykańskich pielęgniarek sugerują, że otyłe kobiety uprawiające sport są dwukrotnie bardziej narażone na przedwczesny zgon niż panie szczupłe i aktywne. Ryzyko przedwczesnego zgonu jest jednak aż 212 (!) razy większe u kobiet z nadmierną tuszą, które w pracy siedzą za biurkiem, a sport oglądają jedynie w telewizji. Aktywność fizyczna zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia nawet u osób ze średnią i skrajną otyłością - wykazały badania Lawrence`a Cheskina z Johns Hopkins Weight Management Center w Baltimor.
Nadmierne odchudzanie jest nie tylko szkodliwe, zwiększa m.in. ryzyko zawału serca, ale i daremne. Aż 95 proc. osób po roku znów zaczyna tyć. - Odchudzanie to najlepsze metoda, by się utuczyć - mówi Maciej Kuroń, który - jak podkreśla - nosi na sobie pięćdziesięciokilogramowy worek cementu. - Nadwaga nie wynika ze zwykłej żarłoczności. Tak uważają ci, którzy sieją terror szczupłych. Odchudzałem się przez 40 lat. Skończyłem nawet amerykański kurs kuchni dietetycznej. W sumie więcej przytyłem, niż straciłem. Teraz staram się jedynie kontrolować swoją otyłość. Żyję aktywnie, uprawiam sporty. Czasami daję się jeszcze złapać na zioła czy inne środki, które ułatwiają odchudzanie, ale bez efektów.
Rudi Schuberth podczas pobytu w USA jadł jedynie slim fast. - Niskokaloryczne batoniki zamrażałem w lodówce, dzięki czemu chudłem dwa razy szybciej. Po roku zgubiłem 32 kg, a gdy wróciłem do kraju, żona nie poznała mnie na lotnisku. Niestety, kilogramy szybko odzyskałem. Teraz staram się utrzymywać taką wagę, jaka z natury jest mi przypisana, i jem wyłącznie zdrowe produkty. Podobne doświadczenia ma Stanisława Celińska: - Schudłam 17 kg, ale potem je odzyskałam. Do tego pojawiła się hipoglikemia, nagłe spadki cukru, które mam do tej pory, i nigdy nie mogę być głodna. Nauczyłam się wsłuchiwać w to, co podpowiada mi organizm. Dużo pracuję, codziennie się gimnastykuję, a w wolnych chwilach pracuję fizycznie!
Wydumane zagrożenie
Wojna z otyłością najbardziej opłaca się tym, którzy mogą na niej zarobić. Na kuracje odchudzające Amerykanie przeznaczyli w 2004 r. 46 mld dolarów. W USA zbędnych kilogramów próbowało się pozbyć 84 proc. kobiet i 70 proc. mężczyzn. Rośnie liczba operacji zmniejszania objętości żołądka - w 2000 r. przeprowadzono ich 36 tys., a w 2004 r. - ponad 140 tys. Coraz więcej osób chce obniżyć wskaźnik masy ciała, choć sporządzona na jego podstawie definicja nadwagi została ustalona arbitralnie i nie jest poparta badaniami - uważa prof. Eric Oliver z University of Chicago, autor książki "Obesity: The Making of an American Epidemic" (Otyłość: spreparowana epidemia), która wkrótce ukaże się w USA. Najbardziej widocznym skutkiem odchudzania się wśród młodzieży jest aż osiemnastokrotny wzrost ryzyka zaburzeń pokarmowych, takich jak anoreksja i bulimia!
Negatywny wpływ epidemii otyłości na zdrowie nie jest widoczny nawet w skali społecznej. Według "Scientific American", liczba chorych na serce w USA stale spada! Nadciśnienie tętnicze występuje dziś o połowę rzadziej niż 40 lat temu. Spadła też liczba przypadków podwyższonego cholesterolu we krwi. Nieco częściej występuje cukrzyca, ale i w tym wypadku nie ma znaczącego wzrostu śmiertelności. W Polsce tempo spadku liczby zgonów spowodowanych chorobami krążenia należy do najwyższych na świecie. W latach 1991-1999 wśród osób w wieku 45-64 lat zmniejszyło się o 30 proc. Niewątpliwie znaczna w tym zasługa nowych leków i terapii, polegających na stosowaniu statyn, leków przeciwcukrzycowych i obniżających ciśnienie tętnicze krwi. Otyłość może być jedynie objawem innych zaburzeń albo może być groźna, gdy z nimi współistnieje.
Ukryta epidemia
Badania specjalistów z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ujawniły, że w największych miastach w Polsce co trzeci mężczyzna w wieku 30 lat i co drugi pięćdziesięciolatek ma zbyt wysokie ciśnienie krwi. Wśród ludzi powyżej sześćdziesiątki tylko jedna osoba na pięć ma prawidłowe ciśnienie. Głównym tego powodem nie jest jednak nadmierna tusza. Nadwagę ma jedynie 13 proc. Polaków - tyle samo, ile w 1997 r., a liczba otyłych zmniejszyła się od tego czasu z 36 proc. do 33 proc. Coraz poważniejszym problemem jest tzw. zaburzenie metaboliczne (nazywane syndromem X). Są to zakłócenia biochemiczne zwiększające krzepliwość krwi, podnoszące poziom insuliny, cholesterolu i trójglicerydów oraz uwalniające tzw. wolne kwasy tłuszczowe (FFA).
Tego rodzaju zaburzenia atakują ludzi bez względu na tuszę. Badania National Institutes of Health w USA wykazały, że występują one u co czwartej dorosłej osoby, która ma nadwagę nie przekraczającą 4 kg! Nie ma ich większość otyłych. Z badań Lawrence`a Cheskina wynika, że tylko 30 proc. ludzi umiarkowanie lub skrajnie otyłych chorowało na nadciśnienie tętnicze, a 20 proc. miało cukrzycę. - Jest bardziej prawdopodobne, że to cukrzyca lub syndrom metaboliczny są powodem otyłości, a nie odwrotnie - mówi prof. Campos. Przyczyną może być też inne, nieznane jeszcze schorzenie. Nikt jednak tego nie bada. Dla wielu naukowców i przemysłu dietetycznego lepszym interesem jest straszenie epidemią otyłości, która może się okazać największym kłamstwem medycznym.
Ludzie z nadwagą nie żyją krócej, jak sądzono, lecz nawet dłużej! - wynika z obserwacji prowadzonych w ostatnich 30 latach w USA i Norwegii. U osób z tzw. zastoinową niewydolnością krążenia nadwaga zmniejsza ryzyko zgonu. Najbardziej długowieczne są kobiety o dość szerokich biodrach (ponad metr obwodu). Panie o sylwetce w kształcie klepsydry są o 87 proc. mniej niż inne podatne na choroby serca, rzadziej chorują na cukrzycę, nadciśnienie i choroby pęcherzyka żółciowego - wykazały obserwacje specjalistów z Instytutu Medycyny Prewencyjnej w Kopenhadze. Otyli po 70. roku życia są wprawdzie mniej sprawni i średnio o dwa lata wcześniej niż szczupli stają się niedołężni, ale żyją tak samo długo. A podczas pobytu w szpitalu szybciej wracają do pełni sił, bo mają większe zasoby energetyczne.
Tusza na zdrowie!
Liczba otyłych w USA i Europie zwiększyła się w ostatnich 25 latach dwukrotnie - wynika z oficjalnych danych. Jeśli wierzyć statystykom, w większości stanów Ameryki otyła jest co czwarta osoba. Błędne jest jednak przekonanie, że nadwaga i otyłość to wróg publiczny numer jeden. - Nikt nie wykazał, że ludzie mają tym większe kłopoty ze zdrowiem, im wyższy jest ich wskaźnik BMI [Body Mass Index - wyliczany ze wzoru, w którym masa ciała w kilogramach dzielona jest przez wzrost w metrach podniesiony do potęgi drugiej - red.] - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Paul Campos z University of Colorado, autor książki "The Obesity Myth". Nie ma nawet wiarygodnych badań potwierdzających, że na schorzenia przewlekłe częściej chorują wszyscy otyli (BMI powyżej 30 punktów)! Większość z nich żyje tak samo długo jak ludzie, którzy nie mają kłopotów z tuszą, bo otyłość nie jest chorobą, jak wmawiają nam niektórzy naukowcy.
- Otyłość urosła do rangi ideologii, a poglądy na jej temat są pełne przesądów nawet wśród naukowców - powiedział "Wprost" prof. Michael Gard, współautor książki "The Obesity Epidemic: Science, Morality and Ideology". Jego zdaniem, nadwaga ani umiarkowana otyłość nie są groźne dla zdrowia. Wielu otyłych jest w tak samo dobrej kondycji jak ludzie szczupli. Poważne zagrożenie stwarza jedynie skrajna otyłość, ale dotyczy ona niewielkiej grupy osób. - Jestem najlepszym przykładem tego, że otyłość nie wyklucza sprawności fizycznej i zdrowia. Dobrze się czuję, a moje wyniki badań kontrolnych są rewelacyjne, lepsze niż u większości osób szczupłych - mówi Rudi Schuberth, który waży prawie 128 kg. Jeśli tusza mu przeszkadza, to tylko ze względów estetycznych. Stanisława Celińska ma jedynie kłopot z kolanami, które są zbyt obciążone, ale jej cholesterol utrzymuje się w normie. Mówi, że czuje się lepiej niż w czasach młodości, bo gdy studiowała, miała zbyt niskie ciśnienie. Poważnych kłopotów ze zdrowiem nie mają też Maciej Kuroń (160 kg) i Ryszard Kalisz.
Zabójcza kuracja
O stanie zdrowia w większym stopniu niż waga ciała decyduje aktywność fizyczna. Osoby z nadwagą, ale aktywne chorują rzadziej niż ludzie szczupli prowadzący siedzący tryb życia - przekonują obserwacje ponad 80 tys. osób, których od lat 70. dokonywał Steven Blair z Cooper Institute w Dallas. Oczywiście, najlepiej być szczupłym i uprawiać sport. Obserwacje 116 tys. amerykańskich pielęgniarek sugerują, że otyłe kobiety uprawiające sport są dwukrotnie bardziej narażone na przedwczesny zgon niż panie szczupłe i aktywne. Ryzyko przedwczesnego zgonu jest jednak aż 212 (!) razy większe u kobiet z nadmierną tuszą, które w pracy siedzą za biurkiem, a sport oglądają jedynie w telewizji. Aktywność fizyczna zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia nawet u osób ze średnią i skrajną otyłością - wykazały badania Lawrence`a Cheskina z Johns Hopkins Weight Management Center w Baltimor.
Nadmierne odchudzanie jest nie tylko szkodliwe, zwiększa m.in. ryzyko zawału serca, ale i daremne. Aż 95 proc. osób po roku znów zaczyna tyć. - Odchudzanie to najlepsze metoda, by się utuczyć - mówi Maciej Kuroń, który - jak podkreśla - nosi na sobie pięćdziesięciokilogramowy worek cementu. - Nadwaga nie wynika ze zwykłej żarłoczności. Tak uważają ci, którzy sieją terror szczupłych. Odchudzałem się przez 40 lat. Skończyłem nawet amerykański kurs kuchni dietetycznej. W sumie więcej przytyłem, niż straciłem. Teraz staram się jedynie kontrolować swoją otyłość. Żyję aktywnie, uprawiam sporty. Czasami daję się jeszcze złapać na zioła czy inne środki, które ułatwiają odchudzanie, ale bez efektów.
Rudi Schuberth podczas pobytu w USA jadł jedynie slim fast. - Niskokaloryczne batoniki zamrażałem w lodówce, dzięki czemu chudłem dwa razy szybciej. Po roku zgubiłem 32 kg, a gdy wróciłem do kraju, żona nie poznała mnie na lotnisku. Niestety, kilogramy szybko odzyskałem. Teraz staram się utrzymywać taką wagę, jaka z natury jest mi przypisana, i jem wyłącznie zdrowe produkty. Podobne doświadczenia ma Stanisława Celińska: - Schudłam 17 kg, ale potem je odzyskałam. Do tego pojawiła się hipoglikemia, nagłe spadki cukru, które mam do tej pory, i nigdy nie mogę być głodna. Nauczyłam się wsłuchiwać w to, co podpowiada mi organizm. Dużo pracuję, codziennie się gimnastykuję, a w wolnych chwilach pracuję fizycznie!
Wydumane zagrożenie
Wojna z otyłością najbardziej opłaca się tym, którzy mogą na niej zarobić. Na kuracje odchudzające Amerykanie przeznaczyli w 2004 r. 46 mld dolarów. W USA zbędnych kilogramów próbowało się pozbyć 84 proc. kobiet i 70 proc. mężczyzn. Rośnie liczba operacji zmniejszania objętości żołądka - w 2000 r. przeprowadzono ich 36 tys., a w 2004 r. - ponad 140 tys. Coraz więcej osób chce obniżyć wskaźnik masy ciała, choć sporządzona na jego podstawie definicja nadwagi została ustalona arbitralnie i nie jest poparta badaniami - uważa prof. Eric Oliver z University of Chicago, autor książki "Obesity: The Making of an American Epidemic" (Otyłość: spreparowana epidemia), która wkrótce ukaże się w USA. Najbardziej widocznym skutkiem odchudzania się wśród młodzieży jest aż osiemnastokrotny wzrost ryzyka zaburzeń pokarmowych, takich jak anoreksja i bulimia!
Negatywny wpływ epidemii otyłości na zdrowie nie jest widoczny nawet w skali społecznej. Według "Scientific American", liczba chorych na serce w USA stale spada! Nadciśnienie tętnicze występuje dziś o połowę rzadziej niż 40 lat temu. Spadła też liczba przypadków podwyższonego cholesterolu we krwi. Nieco częściej występuje cukrzyca, ale i w tym wypadku nie ma znaczącego wzrostu śmiertelności. W Polsce tempo spadku liczby zgonów spowodowanych chorobami krążenia należy do najwyższych na świecie. W latach 1991-1999 wśród osób w wieku 45-64 lat zmniejszyło się o 30 proc. Niewątpliwie znaczna w tym zasługa nowych leków i terapii, polegających na stosowaniu statyn, leków przeciwcukrzycowych i obniżających ciśnienie tętnicze krwi. Otyłość może być jedynie objawem innych zaburzeń albo może być groźna, gdy z nimi współistnieje.
Ukryta epidemia
Badania specjalistów z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ujawniły, że w największych miastach w Polsce co trzeci mężczyzna w wieku 30 lat i co drugi pięćdziesięciolatek ma zbyt wysokie ciśnienie krwi. Wśród ludzi powyżej sześćdziesiątki tylko jedna osoba na pięć ma prawidłowe ciśnienie. Głównym tego powodem nie jest jednak nadmierna tusza. Nadwagę ma jedynie 13 proc. Polaków - tyle samo, ile w 1997 r., a liczba otyłych zmniejszyła się od tego czasu z 36 proc. do 33 proc. Coraz poważniejszym problemem jest tzw. zaburzenie metaboliczne (nazywane syndromem X). Są to zakłócenia biochemiczne zwiększające krzepliwość krwi, podnoszące poziom insuliny, cholesterolu i trójglicerydów oraz uwalniające tzw. wolne kwasy tłuszczowe (FFA).
Tego rodzaju zaburzenia atakują ludzi bez względu na tuszę. Badania National Institutes of Health w USA wykazały, że występują one u co czwartej dorosłej osoby, która ma nadwagę nie przekraczającą 4 kg! Nie ma ich większość otyłych. Z badań Lawrence`a Cheskina wynika, że tylko 30 proc. ludzi umiarkowanie lub skrajnie otyłych chorowało na nadciśnienie tętnicze, a 20 proc. miało cukrzycę. - Jest bardziej prawdopodobne, że to cukrzyca lub syndrom metaboliczny są powodem otyłości, a nie odwrotnie - mówi prof. Campos. Przyczyną może być też inne, nieznane jeszcze schorzenie. Nikt jednak tego nie bada. Dla wielu naukowców i przemysłu dietetycznego lepszym interesem jest straszenie epidemią otyłości, która może się okazać największym kłamstwem medycznym.
Więcej możesz przeczytać w 36/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.