****
Za jego zdjęcia kolekcjonerzy są gotowi płacić po 50 tys. dolarów. Dotychczas w Polsce nie było jego monograficznej wystawy. Bo nie było takiego miejsca, gdzie światowej sławy fotograficy mogliby wystawiać, a po drugie, by sprowadzić takiego artystę do Polski, trzeba mieć gruby portfel. Elliott Erwitt zawitał wreszcie nad Wisłę. W prestiżowej Yours Gallery po raz kolejny (wcześniej był tam pokazywany m.in. Salgado) można zobaczyć, jak w oryginale wyglądają prawdziwe arcydzieła sztuki fotograficznej. 61 czarno-białych fotografii z cyklu "Between the Sexes" (Między płciami) oraz "Beaches" (Plaże) to uczta dla oka. Są wśród nich takie, które wzbudzają uśmiech, na przykład fotografia wykonana w Venice w Kalifornii (1976). Widać na niej idącego człowieka z bujną brodą, w tle zaś rośnie palma, której włosy do złudzenia przypominają brodę spacerującego delikwenta. Na innym zdjęciu artysta uchwycił białego kormorana, który przechadza się po plaży. Ale w tym ujęciu równie ważny jest kurek plażowy. Fotograf na tej fotografii idealnie uchwycił podobieństwo geometryczne tych dwóch (na pozór różnych) elementów. Aż trudno uwierzyć, że te zdjęcia zostały zrobione spontaniczne, bez ustawiania modeli i aparatury. Erwitt jest dzisiaj niedościgłym wzorem dla większości fotografów. Nie na darmo w latach 50. został zaproszony przez Magnum, najbardziej prestiżową agencję fotograficzną na świecie, do współpracy. Później, przez kilka sezonów, był nawet jej prezesem.
Łukasz Radwan
Elliott Erwitt: "61 fotografii", Yours Gallery, Warszawa (od 7 września do 20 października)
Za jego zdjęcia kolekcjonerzy są gotowi płacić po 50 tys. dolarów. Dotychczas w Polsce nie było jego monograficznej wystawy. Bo nie było takiego miejsca, gdzie światowej sławy fotograficy mogliby wystawiać, a po drugie, by sprowadzić takiego artystę do Polski, trzeba mieć gruby portfel. Elliott Erwitt zawitał wreszcie nad Wisłę. W prestiżowej Yours Gallery po raz kolejny (wcześniej był tam pokazywany m.in. Salgado) można zobaczyć, jak w oryginale wyglądają prawdziwe arcydzieła sztuki fotograficznej. 61 czarno-białych fotografii z cyklu "Between the Sexes" (Między płciami) oraz "Beaches" (Plaże) to uczta dla oka. Są wśród nich takie, które wzbudzają uśmiech, na przykład fotografia wykonana w Venice w Kalifornii (1976). Widać na niej idącego człowieka z bujną brodą, w tle zaś rośnie palma, której włosy do złudzenia przypominają brodę spacerującego delikwenta. Na innym zdjęciu artysta uchwycił białego kormorana, który przechadza się po plaży. Ale w tym ujęciu równie ważny jest kurek plażowy. Fotograf na tej fotografii idealnie uchwycił podobieństwo geometryczne tych dwóch (na pozór różnych) elementów. Aż trudno uwierzyć, że te zdjęcia zostały zrobione spontaniczne, bez ustawiania modeli i aparatury. Erwitt jest dzisiaj niedościgłym wzorem dla większości fotografów. Nie na darmo w latach 50. został zaproszony przez Magnum, najbardziej prestiżową agencję fotograficzną na świecie, do współpracy. Później, przez kilka sezonów, był nawet jej prezesem.
Łukasz Radwan
Elliott Erwitt: "61 fotografii", Yours Gallery, Warszawa (od 7 września do 20 października)
Więcej możesz przeczytać w 36/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.