W 2006 r. baryłka ropy powinna kosztować tylko nieco ponad 50 dolarów - twierdzi Erik Kreil z amerykańskiej federalnej Energy Information Administration. To jedna z wyższych prognoz, jakie sformułowali pytani przez "Wprost" najbardziej liczący się analitycy rynków naftowych. Ceny powinny być niższe także dlatego, że eksperci naftowi, na przykład Peter Beutel, prezes firmy finansowej Cameron Hanover, wieszczą rychły zmierzch OPEC, organizacji, która najbardziej przyczyniła się do tego, że w 2005 r. paliwa kosztowały najwięcej od ponad 20 lat. Kosztowały tak dużo, że nawet Amerykanie ograniczyli podróże i zaczęli kupować mniejsze auta. Spadła sprzedaż typowych dla USA krążowników szos, nawet rozchwytywanych do niedawna hummerów 2, które palą 20 l/100 km. W kolejkach ustawiano się zaś po zużywające 5 l/100 km hybrydy. Po kilku tygodniach paniki ceny paliw jednak spadły i hummery wróciły do łask. - Ceny ropy, a więc i benzyny nie będą znacząco wzrastać przynajmniej do 2010 r. - mówi "Wprost" Daniel Yergin, znany analityk rynków naftowych.
Świat ciągle leży na nafcie
Yergin ocenia, że zeszłoroczny niepokój na naftowym rynku był w zdecydowanej mierze wynikiem czynników irracjonalnych. O cenach na światowych giełdach decydowała nie podaż ropy, lecz między innymi strach po huraganie Katrina i obawa przed zamachami terrorystycznymi. - Fundamenty rynku naftowego są tak zdrowe jak nigdy dotychczas - twierdzi Yergin. Owe fundamenty to zasoby ropy ciągle na tyle duże, by rosły wydobycie i dostawy. Zwiększyły je nowe odkrycia w Brazylii i Nigerii. - Świat ma teraz tyle ropy, że jej dostawy na rynek będą większe niż zapotrzebowanie co najmniej do roku 2010 - uważa Yergin.
- Świat opanował również nowe, o wiele bardziej wydajne technologie wydobycia - dodaje. W latach 70. w Zatoce Meksykańskiej wydobywano ropę naftową na głębokości wody do 200 m, dziś Chevron czerpie ją z pokładów poniżej 3000 m. Na Morzu Północnym ze złoża wydobywa się do 60 proc. jego zawartości, podczas gdy średnia światowa wynosi 35 proc. Oznacza to, że w innych regionach świata prawie dwie trzecie ropy na wyeksploatowanych już - wydawałoby się - pokładach czeka na wydobycie! Argumenty Yergina popiera przykładem David O`Reilly, szef kalifornijskiego giganta naftowego Chevron. Ostatnio poinformował on, że Chevron w 2005 r. wydał na zwiększenie wydobycia, w tym na nowe techniki wydobywcze, 11 mld USD, a w 2006 r. zwiększy te wydatki do 15 mld USD. - Ropy jest dość, trzeba ją tylko lepiej wypompować z ziemi - mówi. Jeszcze większe wydatki na wydobycie ropy zadeklarowały inne giganty naftowe: ExxonMobil, Shell, BP i ConocoPhillips.
Cena strachu
Większość analityków podziela opinię, że ubiegłoroczna cena 70 USD za baryłkę była efektem obaw przed zamachami terrorystycznymi na instalacje naftowe i rurociągi oraz strachu po huraganie Katrina. Pod koniec roku służba meteorologiczna Stanów Zjednoczonych udowodniła jednak, że supersilne huragany są zjawiskiem cyklicznym i wykluczyła możliwość ich powrotu w tym roku i w następnych latach. Zjawiskiem cyklicznym są również fale naftowych spekulacji. W ubiegłym roku ropa w niektórych zbiornikach w Rotterdamie wielokrotnie zmieniała właściciela po coraz wyższej cenie, nie ruszając się z miejsca. Zdaniem analityków, jest wręcz nieprawdopodobne, by to się powtórzyło w 2006 r. - takie numery udają się spekulantom tylko raz na kilka lat.
Wzrosło też bezpieczeństwo instalacji naftowych w Iraku i Arabii Saudyjskiej - w ostatnich miesiącach nie było przerw w dostawach ropy z powodu sabotażu. Rynki przestały się również obawiać o transport morski ropy. Płynie ona głównie supertankowcami o wyporności około 300 tys. ton, z których każdy mieści dwa miliony baryłek. Mogą być one oczywiście, czym straszono rafinerie i dystrybutorów paliw, celem ataku terrorystów. Musieliby oni jednak zatopić od razu co najmniej 40 z nich, by zatrzymać dzienną porcję ropy na rynek światowy! Rok 2006 będzie więc mniej wrażliwy na spekulację i strach.
Zmierzch OPEC
Katie Benner z CNN/Money, amerykańska wyrocznia naftowa, napisała, że OPEC ciągle szczeka, ale już nie gryzie. Jeszcze bardziej dosadny był Peter Beutel, najbardziej ceniony przez Wall Street ekspert naftowy. - Jedynym powodem częstych zjazdów przedstawicieli rządów krajów OPEC jest chęć zakupów w luksusowych wiedeńskich sklepach - mówi z irytacją Beutel.
Po spotkaniach w Wiedniu OPEC kilkakrotnie zwiększała wydobycie, by przeciwdziałać nagłemu wzrostowi cen. Bez skutku. Kuwejcki minister ropy, szejk Ahmad al-Fahd al-Sabah, przewodniczący OPEC, potwierdził, że organizacja straciła w zasadzie możliwość kontroli cen ropy na świecie. Przyznali to również publicznie ministrowie ropy Algierii i Kataru. Główny powód to brak rezerwy zdolności wydobywczych mimo wielkich zasobów niemal we wszystkich krajach OPEC. Wyjątkiem jest Arabia Saudyjska, która ma zasoby i wykorzystuje zaledwie 80-90 proc. swych zdolności wydobycia. OPEC straciła też możliwość utrzymywania stabilnych, ale wysokich cen przez obniżanie wydobycia i tworzenie sztucznych niedoborów na rynku światowym. W latach 70. OPEC kontrolowała 55 proc. światowego wydobycia. By utrzymać wysokie ceny, obniżała wydobycie. - Zakładała sobie w ten sposób stryczek - ocenia Yergin. I założyła go - straciła rynki, teraz kontroluje zaledwie około 40 proc. światowego wydobycia. Resztę ropy dostarczają kraje nie należące do tej organizacji, m.in. Rosja, Norwegia i Meksyk. Przerażona tym, co się stało, OPEC bardziej interesuje się utrzymaniem cen sprzed kilku lat niż ich windowaniem.
Mit wysokich cen
Mit wysokich cen stworzyły głównie grupy zarabiające na zmianach ceny ropy. Nawet słynny antykapitalista Noam Chomsky napisał ostatnio, iż jest godne zapamiętania, że dzisiejsze ceny ropy nie są najwyższe w historii. Po uwzględnieniu inflacji są o 35 proc. niższe od tych z 1981 r. Aby rzeczywiście osiągnąć poziom z początku lat 80., cena baryłki musiałaby wzrosnąć prawie do 90 USD. W Japonii cena ropy w jenach jest ciągle niższa niż przed 20 laty.
Ropa ponadto przestaje być, co przyznaje nawet Yergin (jeden z twórców idei, że to nafta rządzi światem), główną siłą kształtującą światową gospodarkę. W 1973 r. stanowiła ona aż 8 proc. światowego PKB, dziś - zaledwie około 3 proc.
Taniej!
- Nie więcej niż 52 USD za baryłkę - tak odpowiedział na pytanie "Wprost" o cenę ropy w 2006 r. Erik Kreil z amerykańskiej Energy Information Administration. Kreil godzi się z oceną Yergina, że należy się spodziewać co najmniej 850 tys. baryłek na dobę dodatkowego wydobycia i dostaw ropy na rynek światowy spoza krajów OPEC, głównie z Kanady, Rosji, Kazachstanu, Brazylii, Azerbejdżanu i Angoli. Szejk Ahmad al-Fahd al-Sabah po spotkaniu z przedstawicielami Unii Europejskiej powiedział nawet, że cena ropy może się zbliżyć do 40--45 USD za baryłkę. Brad Bourland z saudyjskiej firmy Samba Financial Group podał, że w budżecie Arabii Saudyjskiej na rok 2006 założono, że ropa może kosztować nawet 35 USD za baryłkę. Inni eksperci saudyjscy sądzą, że rząd liczy na 40-45 USD za baryłkę.
Ekonomiści OPEC uważają, że cena informacyjna tzw. naftowego koszyka krajów członkowskich tej organizacji nie powinna przekraczać 50 USD za baryłkę. Wyższa cena, według nich, może być katalizatorem światowej recesji, a więc gwałtownego spadku zapotrzebowania na ropę i cen surowca. To zaś byłoby katastrofą dla budżetów krajów członkowskich. Dlatego coraz bardziej prawdopodobna jest prognoza Petera Beutela, który twierdzi, że w najbliższych pięciu latach nie dojdzie do większych zawirowań na rynku naftowym.
Naftowy optymizm studzi Nouriel Roubini, profesor New York University, szef firmy Roubini Global Economics, który uważa, że w 2006 r. wzrost gospodarki amerykańskiej i światowej (zwłaszcza chińskiej) w dotychczasowym tempie utrwali cenę ropy co najmniej na poziomie 60-70 USD za baryłkę. Jeśli jednak pragmatyczny optymizm Yergina połączy się z przepowiedniami Beutela i Kreila, świat w 2006 r. będzie oceanem spokoju w porównaniu z burzą naftową roku ubiegłego.
Autor był członkiem Komitetu Problemów Energetyki PAN oraz współautorem koncepcji budowy rafinerii w Gdańsku; obecnie jest konsultantem w Dolinie Krzemowej w Kalifornii
ROK TAŃSZEGO PALIWA? |
---|
AURELIA KURAN-PUSZKARSKA prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych W najbliższych miesiącach można się spodziewać niewielkiej obniżki cen ropy, a co za tym idzie - spadku cen paliw na stacjach benzynowych. Już jednak w II kwartale 2006 r. ceny ropy znowu pójdą w górę. Świat powinien poszukiwać alternatywnych źródeł pozyskiwania paliw, jak węgiel w Polsce, kukurydza w Chinach lub trzcina cukrowa w Ameryce Łacińskiej. RYSZARD KACZMAREK prezes BM Reflex, firmy monitorującej krajowy rynek paliw Rok 2006 będzie dość spokojny, jeżeli chodzi o ceny ropy. Za baryłkę ropy trzeba będzie zapłacić od 55 USD do 65 USD. Ze względu na ograniczoną ilość surowca i brak alternatywnych tanich źródeł energii będziemy mieli do czynienia ze stałym powolnym wzrostem cen ropy, lecz nie będzie to miało znaczącego wpływu na gospodarkę światową. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.