V edycja konkursu o Nagrodę Złamanego Grosza 10 najgorszych pomysłów gospodarczych 2005 roku
Nasz konkurs na największą bzdurę ekonomiczną istnieje już od pięciu lat. Pierwszym zdobywcą Nagrody Złamanego Grosza był Marek Dyduch, poseł i jeden z liderów SLD, który wpadł na pomysł zawieszenia gospodarki rynkowej. Trzy lata później, nieco ponad pół roku przed oddaniem władzy przez tę partię, laureatem został inny wybitny działacz lewicy - Marek Pol, który zgłosił poprawkę mającą wprowadzić 50-procentową stawkę PIT dla najbogatszych. Na szczęście dla gospodarki żaden z nagrodzonych przez nas pomysłów nie został wcielony w życie. W tym roku (na nieszczęście dla gospodarki) dwie z naszych nominacji (becikowe i specjalne emerytury dla górników) są już faktem.
Rolę prymuski w gronie tegorocznych nominowanych odgrywa przesympatyczna pani, która już dawno zapowiadała swoim studentom, że chce zostać ministrem finansów - Teresa Lubińska. Uzyskała ona dwie, a w zasadzie trzy nominacje (bo ją również należy zaliczyć do kreatorów propodatkowej polityki PiS). Marka Pola (trzy zwycięstwa w naszym konkursie) pewnie jednak nie dogoni. Także dlatego, że - jak wieść niesie - premier Marcinkiewicz chciałby przenieść panią minister na inny odcinek walki o nowe, lepsze oblicze gospodarcze IV RP. W ubiegłym roku w gronie nominowanych znalazł się Jarosław Kaczyński, jeden z twórców pomysłu rozdawania za półdarmo kredytów hipotecznych na zakup mieszkań. Na szczęście lider PiS przestał w 2005 r. forsować ów nie najszczęśliwszy pomysł. Co może być dobrym sygnałem dla polskiej gospodarki, zwłaszcza że PiS z mniejszym niż kilka miesięcy temu entuzjazmem mówi o pomyśle szybkiego wybudowania (przy udziale pieniędzy z budżetu) 3 mln mieszkań.
1. NAJMŁODSI EMERYCI ŚWIATA
Aleksander Kwaśniewski,
Włodzimierz Cimoszewicz,
Kazimierz Marcinkiewicz
W 1997 r. zdecydowaliśmy przejść na kapitałowy system emerytalny, w którym każdy pracownik oszczędza na swoją emeryturę i otrzymuje ją w takiej wysokości, jaką wypracował. W Polsce zawsze jednak muszą być równi i równiejsi. W lipcu 2005 r. Sejm IV kadencji uchwalił, Senat (następnego dnia!) poparł, a prezydent Kwaśniewski niezwłocznie podpisał ustawę o emeryturach specjalnych dla górników. Na mocy tej ustawy górnicy będą przechodzić na emeryturę po 25 latach pracy, czyli praktycznie w 43. roku życia.
Budżet poniesie koszty tych emerytur, a skumulowany koszt świadczeń dla najmłodszych emerytów świata ma wynieść 90 mld zł.
Na czele grupy posłów SLD, którzy zgłosili projekt tej ustawy, stał bliżej opinii publicznej nie znany absolwent technikum górniczego Tadeusz Motowidło.Szczególny wkład w uchwalenie tej ustawy wnieśli: marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, który na prośbę górników demolujących Warszawę wniósł ten projekt pod obrady poza wszelką kolejnością, prezydent Aleksander Kwaśniewski, który ustawy nie zawetował, oraz nowy premier Kazimierz Marcinkiewicz, który wycofał z trybunału skargę na jej niekonstytucyjny charakter. Wszyscy wymienieni doskonale wiedzą, że ustawa jest bublem prawnym i prowadzi do katastrofy ekonomicznej, chcieliby jednak, aby to kto inny ją obalił, a oni występowali jako dobrzy ludzie, starając się o dodatkowe przywileje dla - przyznajmy - dość krewkiej grupy zawodowej.
2. MARCHEWKA I BYKOWIEC
LPR i Marian Piłka
Siedemnastu posłów Ligi Polskich Rodzin wykryło powody stałego zmniejszania się w Polsce liczby rodzących się dzieci. Po prostu za rodzenie dzieci się nie płaci. Kiedy płacić się zacznie, Polaków przybędzie. Dlatego posłowie przedstawili projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych, zawierający dwa punkty. Primo, "z tytułu żywego urodzenia dziecka przyznaje się jednorazową zapomogę w wysokości 1000 zł na jedno dziecko", i secundo, "zapomoga przysługuje bez względu na wysokość dochodów".
Jest jednak także propozycja stosowania kija, zgłoszona przez Mariana Piłkę. Ten wybitny polityk PiS chce bowiem wprowadzenia "bykowego", czyli podatku płaconego przez osoby zbyt długo przebywające w stanie wolnym i przez to zaniedbujące swoje obowiązki prokreacji małżeńskiej.
3. MIESZKANIE DLA KAŻDEGO
Brygada budowlana Cezarego Mecha
Prawo i Sprawiedliwość zobowiązało się w programie wyborczym do zbudowania 3 mln mieszkań w ciągu ośmiu lat. Propozycja ta została sformułowana w dokumencie "Rodzina na swoim", opracowanym przez Andrzeja Diakonowa, Cezarego Mecha, Pawła Pelca, Mirosława Stycznia i Jerzego Zdrzałkę. Zbudowanie 3 mln mieszkań w ciągu trzech lat wymaga, aby rocznie budować ich 375 tys. (kwartalnie - 93 750, miesięcznie - 31 250, dziennie - 1027). PiS rządzi już trzeci miesiąc i w tym czasie oddano do użytku niecałe 30 tys. mieszkań (liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, jest jeszcze mniejsza). Pierwszy kwartalny plan wykonano zatem w 30 proc., a każdy dzień powiększa różnicę między obiecankami a rzeczywistością o 700 mieszkań. Program PiS wykonała tylko jedna osoba - Jacek Kurski. Wziął sprawy w swoje ręce i mieszkanie, a nawet pałacyk-leśniczówkę, zdobył. Nie dość, że za nieduże pieniądze, to jeszcze ze skromną, siedmiohektarową działeczką przyzagrodową.
4. BANK LEPPERA
Andrzej Lepper
Samoobrona zgłosiła propozycję nowelizacji ustawy o NBP. Obok pomysłów starych i znanych, takich jak podporządkowanie banku rządowi oraz emisja pustego pieniądza przez wydanie wirtualnej rezerwy rewaluacyjnej, w nowym projekcie autorstwa Kazimierza Zdunowskiego, szefa doradców Andrzeja Leppera i aktualnie głównego ekonomisty Samoobrony (poprzednio znany był raczej z innych dokonań), jest także pomysł świeżutki i absolutnie nowatorski. Idzie o zakaz prowadzenia przez bank centralny tzw. operacji otwartego rynku, jedynego instrumentu, za którego pomocą oddziałuje on w krótkim okresie na ilość pieniądza na rynku (umożliwiając bankom zakup bonów pieniężnych, ilość tę zmniejsza, a przez ich skup - powiększa). Po tej rewolucji NBP będzie jedynym bankiem centralnym świata, który nie ma żadnego wpływu na ilość pieniądza i inflację. Jak skromnie wyjaśnił pan Zdunowski, "to bardzo dobrze, bowiem inflacja wzrośnie do optymalnego poziomu 5-7 proc." Że wzrosłaby - to pewne, niepewna jest natomiast kreseczka między cyframi. Na początek bowiem byłoby to raczej 57 proc.
5. PODATKI NIŻSZE, CZYLI WYŻSZE
Doradcy finansowi PiS
PiS obiecał nam obniżkę stawek podatku od dochodów osobistych do 18 proc. (minus ulgi i odliczenia) dla osób zarabiających do 100 tys. zł oraz do 32 proc. dla osób zarabiających powyżej tej kwoty. Oznaczałoby to, że ci pierwsi będą płacić podatek według efektywnej skali dochodowej, równej 12 proc. W rzeczywistości jednak podatki w drugim roku samodzielnych rządów PiS będziemy płacić według skali: 19 proc., 30 proc. i 40 proc. przy nie zmienionych progach dochodowych. Te nie zmienione progi dochodowe przy rosnących cenach (tzw. taksflacja) oznaczają ukrytą podwyżkę podatków. Co jeszcze gorsze, w tym roku wygasa ostatecznie ulga remontowa, dzięki której w roku 2004 obniżyliśmy kwotę zapłaconego podatku o 4 mld zł. Faktycznie zatem w roku 2006 efektywna stopa podatkowa wzrośnie o ponad dwa punkty procentowe (z 15,3 proc. do 18 proc.).
6. MILIARD W ROZUMIE
Minister Teresa Lubińska
Same wyższe podatki (dodajmy wycofanie się z likwidacji podatku Belki oraz wzrost akcyzy) mogą nie wystarczyć. Na szczęście, mamy bardzo kreatywną nową panią minister od finansów, która kilkoma swoimi wypowiedziami w pierwszych dniach urzędowania przyćmiła - wydawałoby się nie do pokonania - renomę Grzegorza W. Kołodki. Jej propozycja to: podwyższenie deficytu, nie wiadomo czym finansowanego, z 30 mld zł do 34 mld zł. Jak powiedziała w wywiadzie dla "Financial Times", "w mojej opinii jeden miliard złotych nie ma znaczenia". Tym samym pani minister wbrew premierowi i ustaleniom rządowym chce powiększać deficyt. Pani minister chce również likwidacji supermarketów, których inwestycje - to także nowe odkrycie ekonomiczne - "są nieproduktywne". Przypomniała także swoje dotychczasowe zasługi w tym zakresie, podkreślając, że "jako radna w Szczecinie starała się przepędzić hipermarkety".
7. SŁODKI HONOR
Minister Krzysztof Jurgiel
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w przesądzonej już kwestii redukcji produkcji dotowanego cukru (dzięki tym dotacjom unia, w tym Polska, wytwarza cukier, którego koszty produkcji są dwukrotnie wyższe od cen światowych) wszedł w spór z unią o to, ile komu zredukować i jak owe redukcje zrekompensować. Polska jako jeden z największych dostawców cukru mogła tu wiele utargować. Nasz charakterny minister na owe negocjacje jednak w ogóle nie poszedł. "Pochodzę z Polski - wyjaśnił swoją decyzje dziennikarzom - i mam swoją godność".
8. BALET DROGOWYCH KOPAREK
Minister Jerzy Polaczek
Mamy świeżo w pamięci dokonania największego (obok Romana Giertycha) polskiego polityka Marka Pola w dziedzinie budowy autostrad. Ich podsumowaniem może być wykonanie ubiegłorocznego planu budowy autostrad (ściślej, planu wydawania pieniędzy). Miano na autostrady wydatkować 6,5 mld zł. Do końca roku udało się wydać tylko 4,3 mld zł. Jerzy Polaczek, który zastąpił na stanowisku pierwszego drogowca Rzeczypospolitej Marka Pola, ma nowe pomysły.Chce mianowicie, aby autostrady budowało państwo. Mają się tym zająć PSP - podmioty specjalnego przeznaczenia. Jak wyjaśnili przedstawiciele resortu, ich liczba i forma prawna nie jest jeszcze określona. Podmioty te będą w 100 proc. kontrolowane przez państwo, a podstawowym źródłem finansowania będą pieniądze z Krajowego Funduszu Drogowego. Forma prawna funduszu jest niepewna, pewnym za to można być rezultatu. Państwo będzie budować jeszcze mniej autostrad, po jeszcze wyższych kosztach. Już widać jednak, że jedna sprawa się nie zmieni. Ulubioną rozrywką polityków nadal będzie uczestnictwo w otwieraniu każdych stu metrów nowo zbudowanych dróg. Do listy przecinających wstęgę dopisał się nowy premier Kazimierz Marcinkiewicz. A towarzyszył mu przed kamerami telewizyjnymi tradycyjny "balet koparek".
9. OPERA ZA SZEŚĆ ZŁOTYCH
Minister Ryszard Kalisz
Ryszard Kalisz, minister spraw wewnętrznych i administracji, wydał 18 października 2005 roku rozporządzenie "W sprawie sposobu i trybu postępowania z pracownikami wykonującymi zadania lub kompetencje podlegające przekazaniu jednostkom samorządu terytorialnego oraz sposobu ustalania liczby etatów podlegających przekazaniu". Na mocy tej decyzji wojewodowie przekazują samorządom zadania i pieniądze związane z wykonywaniem ustawy o lasach. Problem w tym, że do tej pory urzędy wojewódzkie przeznaczały na ten cel kilkaset złotych rocznie, angażując niewielką cząstkę etatu. Po podzieleniu wspomnianych sum przez liczbę podmiotów samorządowych okazało się, że na każdy z nich przypada kilka złotych. Protest podnieśli samorządowcy z Gliwic, którym w podziale przypadła dotacja w wysokości 6 zł i obowiązek dodatkowego zatrudnienia w wysokości 0,0002 (słownie - dwóch dziesięciotysięcznych, oznacza to zatrudnienie przez 124 sekundy w miesiącu za wynagrodzenie 42 gr brutto) etatu.
10. VAT Z AUTOMATU
Minister Teresa Lubińska
Ministerstwo Finansów nie ustaje w staraniach o powszechne owatowanie wszystkiego. Po wielkim sukcesie, jakim było zainstalowanie kas fiskalnych w taksówkach, od 1 kwietnia tego roku kasy takie będą musiały instalować firmy zajmujące się vendingiem, czyli sprzedażą w automatach napoi chłodzących, kawy czy przekąsek. "Gdzie taką kasę zmieścić?" - zastanawia się Krzysztof Ostapiuk, szef Polskiego Stowarzyszenia Vendingu. Wewnątrz automatu nie można, bo nie ma miejsca. Na zewnątrz - też nie, bo ukradną. Problem wydaje się być nie rozwiązany. Trudno w każdym razie skorzystać z doświadczeń zagranicznych, bowiem nikt nigdzie kas fiskalnych w automatach nie stosował. Dobrze, że nareszcie w czymś jesteśmy pierwsi.
Montaż elektroniczny: D. Krupa; zdjęcia: K. Mikuła; K. Pacuła; M. Stelmach
Rolę prymuski w gronie tegorocznych nominowanych odgrywa przesympatyczna pani, która już dawno zapowiadała swoim studentom, że chce zostać ministrem finansów - Teresa Lubińska. Uzyskała ona dwie, a w zasadzie trzy nominacje (bo ją również należy zaliczyć do kreatorów propodatkowej polityki PiS). Marka Pola (trzy zwycięstwa w naszym konkursie) pewnie jednak nie dogoni. Także dlatego, że - jak wieść niesie - premier Marcinkiewicz chciałby przenieść panią minister na inny odcinek walki o nowe, lepsze oblicze gospodarcze IV RP. W ubiegłym roku w gronie nominowanych znalazł się Jarosław Kaczyński, jeden z twórców pomysłu rozdawania za półdarmo kredytów hipotecznych na zakup mieszkań. Na szczęście lider PiS przestał w 2005 r. forsować ów nie najszczęśliwszy pomysł. Co może być dobrym sygnałem dla polskiej gospodarki, zwłaszcza że PiS z mniejszym niż kilka miesięcy temu entuzjazmem mówi o pomyśle szybkiego wybudowania (przy udziale pieniędzy z budżetu) 3 mln mieszkań.
1. NAJMŁODSI EMERYCI ŚWIATA
Aleksander Kwaśniewski,
Włodzimierz Cimoszewicz,
Kazimierz Marcinkiewicz
W 1997 r. zdecydowaliśmy przejść na kapitałowy system emerytalny, w którym każdy pracownik oszczędza na swoją emeryturę i otrzymuje ją w takiej wysokości, jaką wypracował. W Polsce zawsze jednak muszą być równi i równiejsi. W lipcu 2005 r. Sejm IV kadencji uchwalił, Senat (następnego dnia!) poparł, a prezydent Kwaśniewski niezwłocznie podpisał ustawę o emeryturach specjalnych dla górników. Na mocy tej ustawy górnicy będą przechodzić na emeryturę po 25 latach pracy, czyli praktycznie w 43. roku życia.
Budżet poniesie koszty tych emerytur, a skumulowany koszt świadczeń dla najmłodszych emerytów świata ma wynieść 90 mld zł.
Na czele grupy posłów SLD, którzy zgłosili projekt tej ustawy, stał bliżej opinii publicznej nie znany absolwent technikum górniczego Tadeusz Motowidło.Szczególny wkład w uchwalenie tej ustawy wnieśli: marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, który na prośbę górników demolujących Warszawę wniósł ten projekt pod obrady poza wszelką kolejnością, prezydent Aleksander Kwaśniewski, który ustawy nie zawetował, oraz nowy premier Kazimierz Marcinkiewicz, który wycofał z trybunału skargę na jej niekonstytucyjny charakter. Wszyscy wymienieni doskonale wiedzą, że ustawa jest bublem prawnym i prowadzi do katastrofy ekonomicznej, chcieliby jednak, aby to kto inny ją obalił, a oni występowali jako dobrzy ludzie, starając się o dodatkowe przywileje dla - przyznajmy - dość krewkiej grupy zawodowej.
2. MARCHEWKA I BYKOWIEC
LPR i Marian Piłka
Siedemnastu posłów Ligi Polskich Rodzin wykryło powody stałego zmniejszania się w Polsce liczby rodzących się dzieci. Po prostu za rodzenie dzieci się nie płaci. Kiedy płacić się zacznie, Polaków przybędzie. Dlatego posłowie przedstawili projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych, zawierający dwa punkty. Primo, "z tytułu żywego urodzenia dziecka przyznaje się jednorazową zapomogę w wysokości 1000 zł na jedno dziecko", i secundo, "zapomoga przysługuje bez względu na wysokość dochodów".
Jest jednak także propozycja stosowania kija, zgłoszona przez Mariana Piłkę. Ten wybitny polityk PiS chce bowiem wprowadzenia "bykowego", czyli podatku płaconego przez osoby zbyt długo przebywające w stanie wolnym i przez to zaniedbujące swoje obowiązki prokreacji małżeńskiej.
3. MIESZKANIE DLA KAŻDEGO
Brygada budowlana Cezarego Mecha
Prawo i Sprawiedliwość zobowiązało się w programie wyborczym do zbudowania 3 mln mieszkań w ciągu ośmiu lat. Propozycja ta została sformułowana w dokumencie "Rodzina na swoim", opracowanym przez Andrzeja Diakonowa, Cezarego Mecha, Pawła Pelca, Mirosława Stycznia i Jerzego Zdrzałkę. Zbudowanie 3 mln mieszkań w ciągu trzech lat wymaga, aby rocznie budować ich 375 tys. (kwartalnie - 93 750, miesięcznie - 31 250, dziennie - 1027). PiS rządzi już trzeci miesiąc i w tym czasie oddano do użytku niecałe 30 tys. mieszkań (liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, jest jeszcze mniejsza). Pierwszy kwartalny plan wykonano zatem w 30 proc., a każdy dzień powiększa różnicę między obiecankami a rzeczywistością o 700 mieszkań. Program PiS wykonała tylko jedna osoba - Jacek Kurski. Wziął sprawy w swoje ręce i mieszkanie, a nawet pałacyk-leśniczówkę, zdobył. Nie dość, że za nieduże pieniądze, to jeszcze ze skromną, siedmiohektarową działeczką przyzagrodową.
4. BANK LEPPERA
Andrzej Lepper
Samoobrona zgłosiła propozycję nowelizacji ustawy o NBP. Obok pomysłów starych i znanych, takich jak podporządkowanie banku rządowi oraz emisja pustego pieniądza przez wydanie wirtualnej rezerwy rewaluacyjnej, w nowym projekcie autorstwa Kazimierza Zdunowskiego, szefa doradców Andrzeja Leppera i aktualnie głównego ekonomisty Samoobrony (poprzednio znany był raczej z innych dokonań), jest także pomysł świeżutki i absolutnie nowatorski. Idzie o zakaz prowadzenia przez bank centralny tzw. operacji otwartego rynku, jedynego instrumentu, za którego pomocą oddziałuje on w krótkim okresie na ilość pieniądza na rynku (umożliwiając bankom zakup bonów pieniężnych, ilość tę zmniejsza, a przez ich skup - powiększa). Po tej rewolucji NBP będzie jedynym bankiem centralnym świata, który nie ma żadnego wpływu na ilość pieniądza i inflację. Jak skromnie wyjaśnił pan Zdunowski, "to bardzo dobrze, bowiem inflacja wzrośnie do optymalnego poziomu 5-7 proc." Że wzrosłaby - to pewne, niepewna jest natomiast kreseczka między cyframi. Na początek bowiem byłoby to raczej 57 proc.
5. PODATKI NIŻSZE, CZYLI WYŻSZE
Doradcy finansowi PiS
PiS obiecał nam obniżkę stawek podatku od dochodów osobistych do 18 proc. (minus ulgi i odliczenia) dla osób zarabiających do 100 tys. zł oraz do 32 proc. dla osób zarabiających powyżej tej kwoty. Oznaczałoby to, że ci pierwsi będą płacić podatek według efektywnej skali dochodowej, równej 12 proc. W rzeczywistości jednak podatki w drugim roku samodzielnych rządów PiS będziemy płacić według skali: 19 proc., 30 proc. i 40 proc. przy nie zmienionych progach dochodowych. Te nie zmienione progi dochodowe przy rosnących cenach (tzw. taksflacja) oznaczają ukrytą podwyżkę podatków. Co jeszcze gorsze, w tym roku wygasa ostatecznie ulga remontowa, dzięki której w roku 2004 obniżyliśmy kwotę zapłaconego podatku o 4 mld zł. Faktycznie zatem w roku 2006 efektywna stopa podatkowa wzrośnie o ponad dwa punkty procentowe (z 15,3 proc. do 18 proc.).
6. MILIARD W ROZUMIE
Minister Teresa Lubińska
Same wyższe podatki (dodajmy wycofanie się z likwidacji podatku Belki oraz wzrost akcyzy) mogą nie wystarczyć. Na szczęście, mamy bardzo kreatywną nową panią minister od finansów, która kilkoma swoimi wypowiedziami w pierwszych dniach urzędowania przyćmiła - wydawałoby się nie do pokonania - renomę Grzegorza W. Kołodki. Jej propozycja to: podwyższenie deficytu, nie wiadomo czym finansowanego, z 30 mld zł do 34 mld zł. Jak powiedziała w wywiadzie dla "Financial Times", "w mojej opinii jeden miliard złotych nie ma znaczenia". Tym samym pani minister wbrew premierowi i ustaleniom rządowym chce powiększać deficyt. Pani minister chce również likwidacji supermarketów, których inwestycje - to także nowe odkrycie ekonomiczne - "są nieproduktywne". Przypomniała także swoje dotychczasowe zasługi w tym zakresie, podkreślając, że "jako radna w Szczecinie starała się przepędzić hipermarkety".
7. SŁODKI HONOR
Minister Krzysztof Jurgiel
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w przesądzonej już kwestii redukcji produkcji dotowanego cukru (dzięki tym dotacjom unia, w tym Polska, wytwarza cukier, którego koszty produkcji są dwukrotnie wyższe od cen światowych) wszedł w spór z unią o to, ile komu zredukować i jak owe redukcje zrekompensować. Polska jako jeden z największych dostawców cukru mogła tu wiele utargować. Nasz charakterny minister na owe negocjacje jednak w ogóle nie poszedł. "Pochodzę z Polski - wyjaśnił swoją decyzje dziennikarzom - i mam swoją godność".
8. BALET DROGOWYCH KOPAREK
Minister Jerzy Polaczek
Mamy świeżo w pamięci dokonania największego (obok Romana Giertycha) polskiego polityka Marka Pola w dziedzinie budowy autostrad. Ich podsumowaniem może być wykonanie ubiegłorocznego planu budowy autostrad (ściślej, planu wydawania pieniędzy). Miano na autostrady wydatkować 6,5 mld zł. Do końca roku udało się wydać tylko 4,3 mld zł. Jerzy Polaczek, który zastąpił na stanowisku pierwszego drogowca Rzeczypospolitej Marka Pola, ma nowe pomysły.Chce mianowicie, aby autostrady budowało państwo. Mają się tym zająć PSP - podmioty specjalnego przeznaczenia. Jak wyjaśnili przedstawiciele resortu, ich liczba i forma prawna nie jest jeszcze określona. Podmioty te będą w 100 proc. kontrolowane przez państwo, a podstawowym źródłem finansowania będą pieniądze z Krajowego Funduszu Drogowego. Forma prawna funduszu jest niepewna, pewnym za to można być rezultatu. Państwo będzie budować jeszcze mniej autostrad, po jeszcze wyższych kosztach. Już widać jednak, że jedna sprawa się nie zmieni. Ulubioną rozrywką polityków nadal będzie uczestnictwo w otwieraniu każdych stu metrów nowo zbudowanych dróg. Do listy przecinających wstęgę dopisał się nowy premier Kazimierz Marcinkiewicz. A towarzyszył mu przed kamerami telewizyjnymi tradycyjny "balet koparek".
Marian Piłka - najlepszy przyjaciel panien na wydaniu; Teresa Lubińska - pogromczyni
supermarketów; Ryszard Kalisz - hojne panisko; Jerzy Polaczek - pierwszy drogowiec IV RP
supermarketów; Ryszard Kalisz - hojne panisko; Jerzy Polaczek - pierwszy drogowiec IV RP
9. OPERA ZA SZEŚĆ ZŁOTYCH
Minister Ryszard Kalisz
Ryszard Kalisz, minister spraw wewnętrznych i administracji, wydał 18 października 2005 roku rozporządzenie "W sprawie sposobu i trybu postępowania z pracownikami wykonującymi zadania lub kompetencje podlegające przekazaniu jednostkom samorządu terytorialnego oraz sposobu ustalania liczby etatów podlegających przekazaniu". Na mocy tej decyzji wojewodowie przekazują samorządom zadania i pieniądze związane z wykonywaniem ustawy o lasach. Problem w tym, że do tej pory urzędy wojewódzkie przeznaczały na ten cel kilkaset złotych rocznie, angażując niewielką cząstkę etatu. Po podzieleniu wspomnianych sum przez liczbę podmiotów samorządowych okazało się, że na każdy z nich przypada kilka złotych. Protest podnieśli samorządowcy z Gliwic, którym w podziale przypadła dotacja w wysokości 6 zł i obowiązek dodatkowego zatrudnienia w wysokości 0,0002 (słownie - dwóch dziesięciotysięcznych, oznacza to zatrudnienie przez 124 sekundy w miesiącu za wynagrodzenie 42 gr brutto) etatu.
10. VAT Z AUTOMATU
Minister Teresa Lubińska
Ministerstwo Finansów nie ustaje w staraniach o powszechne owatowanie wszystkiego. Po wielkim sukcesie, jakim było zainstalowanie kas fiskalnych w taksówkach, od 1 kwietnia tego roku kasy takie będą musiały instalować firmy zajmujące się vendingiem, czyli sprzedażą w automatach napoi chłodzących, kawy czy przekąsek. "Gdzie taką kasę zmieścić?" - zastanawia się Krzysztof Ostapiuk, szef Polskiego Stowarzyszenia Vendingu. Wewnątrz automatu nie można, bo nie ma miejsca. Na zewnątrz - też nie, bo ukradną. Problem wydaje się być nie rozwiązany. Trudno w każdym razie skorzystać z doświadczeń zagranicznych, bowiem nikt nigdzie kas fiskalnych w automatach nie stosował. Dobrze, że nareszcie w czymś jesteśmy pierwsi.
JAK GŁOSOWAĆ? |
---|
Aby wskazać swojego kandydata do Nagrody Złamanego Grosza 2005, należy wysłać SMS pod numer 7155 o treści: WPROST X, gdzie X to numer kandydata, na którego głosujemy. Na przykład wybierając "Najmłodszych emerytów świata", trzeba wpisać WPROST 1. Wśród głosujących rozlosujemy nagrody - książki o tematyce ekonomicznej. Głosowanie trwa od 2 stycznia do 22 stycznia 2006 r. Koszt SMS - 1,22 zł brutto. Szczegóły na stronie www.wprost.pl/zlamanygrosz WARCI ZŁAMANEGO GROSZA Laureaci poprzednich edycji
|
Montaż elektroniczny: D. Krupa; zdjęcia: K. Mikuła; K. Pacuła; M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 1/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.