W walce z terrorem demokracje nie mogą sięgać po środki bezprawne
Gdzie są granice antyterrorystycznego pogotowia w państwach demokratycznych? Czy walka z terrorem może zagrażać tkance demokratycznej kultury, a nawet, naruszając prawa człowieka, cofać demokrację do systemów dyktatorskich? Oliwy do ognia polemiki na ten temat dolały informacje o działalności CIA w Europie oraz utrzymywaniu przez USA tajnych więzień i "niekonwencjonalnych" systemów przesłuchań m.in. w Polsce. Włoski filozof Giorgio Agamben w książce "State of Exception" ostrzega, że przez "stan pogotowia" typowy dla państw policyjnych możemy wrócić do atmosfery totalitarnej.
Jest oczywiste, że nie wolno kapitulować przed światowym terroryzmem. Wszak nie można wykluczyć, że broń nuklearna trafi do rąk terrorystów zdolnych do zniszczenia cywilizacji zachodniej. Drogę do tego toruje istnienie "krajów obłąkanych", jak Iran, Korea Północna, może Syria, i państw sprzedających energię nuklearną. Jeśli prezydent Iranu nawołuje do zniszczenia Izraela i wysłania izraelskich Żydów do Niemiec i Austrii, gdzie są ślady Dachau, Bergen-Belsen, Ravensbrueck i Mauthausen, to przynajmniej w zamierzeniach jest gotów do zagłady całego narodu. Nie wolno jednak dopuszczać, by walka z terrorem i wprowadzany w państwach demokratycznych stan pogotowia stał się częścią ogólnego systemu wymiaru sprawiedliwości. Możemy bowiem doprowadzić do tego, że będą istnieć tysiące podejrzanych osób, bezbronnych, pozbawionych praw obywatelskich.
W 1215 r. Jan bez Ziemi ogłosił Wielką Kartę Swobód. W XVII wieku przyjęto w Anglii zasadę habeas corpus, według której człowiek nie może być pozbawiony wolności bez wyroku sądu. To żelazna reguła praw człowieka w krajach demokratycznych. Wydarzenia po 11 września już nieraz uderzyły w te zasady.
Także w Izraelu toczy się ostra dyskusja na temat systemów przesłuchań osób aresztowanych. Dopiero po wielu skandalach wprowadzono ustawy zapobiegające stosowaniu tortur. Nie było to łatwe, chodziło o morderców zabijających setki niewinnych obywateli. Izrael zdecydował jednak, że nawet w walce z terrorystami nie wolno zapominać o humanitarnych zasadach.
Nie trzeba udowadniać, że istnienie tajnych więzień w Europie przyczyniło się do tworzenia "czarnych dziur" w tkance demokracji. Nie mam zamiaru głosić kazań krajom, które się bronią przed falą zagrożeń dla swego systemu wartości. Stan pogotowia istnieje też w Izraelu - podlega stałej kontroli prawa, ale bez wątpienia jest na pograniczu prawa do obrony.
W XVIII stuleciu John Locke w "Drugim traktacie o rządzie" sformułował zasady współczesnego systemu demokratycznego i trójpodziału władzy. Locke pisze też o czwartej władzy. Wiąże się ona z sytuacjami zagrożenia dla spokoju publicznego i demokracji, które zmuszają demokratyczne państwo do wprowadzenia stanu pogotowia. Chodzi o pełnomocnictwo przekazane siłom bezpieczeństwa - jawne i tajne - pozwalające im sięgać po środki spoza kręgu "trzech władz". Warto tu zacytować Bernarda Shawa: "Życie poprzedza życie dobre". Demokracja musi się uciekać do środków niedemokratycznych, by bronić siebie przed atakami wściekłych bestii.
Demokracjom nie wolno się poddawać. W 1921 r. Walter Benjamin opublikował "Krytykę przemocy", w której rozważa dialektykę prawa i przemocy przeciw władzy prawa. Benjamin używa takich terminów, jak przemoc czysta i przemoc rewolucyjna. Jest to przemoc stawiająca sobie za cel ustanowienie bardziej sprawiedliwego porządku. Większość terrorystów działa pod płaszczykiem przemocy rewolucyjnej i powołującej się na prawo, ale w drodze do celu gwałcą podstawowe wartości.
Nie wolno dopuścić, by w walce z przemocą ze strony nowych fanatyków demokracje sięgały po przemoc, która w końcu uderzy w nie same. To nasz najtrudniejszy, ale konieczny egzamin.
Jest oczywiste, że nie wolno kapitulować przed światowym terroryzmem. Wszak nie można wykluczyć, że broń nuklearna trafi do rąk terrorystów zdolnych do zniszczenia cywilizacji zachodniej. Drogę do tego toruje istnienie "krajów obłąkanych", jak Iran, Korea Północna, może Syria, i państw sprzedających energię nuklearną. Jeśli prezydent Iranu nawołuje do zniszczenia Izraela i wysłania izraelskich Żydów do Niemiec i Austrii, gdzie są ślady Dachau, Bergen-Belsen, Ravensbrueck i Mauthausen, to przynajmniej w zamierzeniach jest gotów do zagłady całego narodu. Nie wolno jednak dopuszczać, by walka z terrorem i wprowadzany w państwach demokratycznych stan pogotowia stał się częścią ogólnego systemu wymiaru sprawiedliwości. Możemy bowiem doprowadzić do tego, że będą istnieć tysiące podejrzanych osób, bezbronnych, pozbawionych praw obywatelskich.
W 1215 r. Jan bez Ziemi ogłosił Wielką Kartę Swobód. W XVII wieku przyjęto w Anglii zasadę habeas corpus, według której człowiek nie może być pozbawiony wolności bez wyroku sądu. To żelazna reguła praw człowieka w krajach demokratycznych. Wydarzenia po 11 września już nieraz uderzyły w te zasady.
Także w Izraelu toczy się ostra dyskusja na temat systemów przesłuchań osób aresztowanych. Dopiero po wielu skandalach wprowadzono ustawy zapobiegające stosowaniu tortur. Nie było to łatwe, chodziło o morderców zabijających setki niewinnych obywateli. Izrael zdecydował jednak, że nawet w walce z terrorystami nie wolno zapominać o humanitarnych zasadach.
Nie trzeba udowadniać, że istnienie tajnych więzień w Europie przyczyniło się do tworzenia "czarnych dziur" w tkance demokracji. Nie mam zamiaru głosić kazań krajom, które się bronią przed falą zagrożeń dla swego systemu wartości. Stan pogotowia istnieje też w Izraelu - podlega stałej kontroli prawa, ale bez wątpienia jest na pograniczu prawa do obrony.
W XVIII stuleciu John Locke w "Drugim traktacie o rządzie" sformułował zasady współczesnego systemu demokratycznego i trójpodziału władzy. Locke pisze też o czwartej władzy. Wiąże się ona z sytuacjami zagrożenia dla spokoju publicznego i demokracji, które zmuszają demokratyczne państwo do wprowadzenia stanu pogotowia. Chodzi o pełnomocnictwo przekazane siłom bezpieczeństwa - jawne i tajne - pozwalające im sięgać po środki spoza kręgu "trzech władz". Warto tu zacytować Bernarda Shawa: "Życie poprzedza życie dobre". Demokracja musi się uciekać do środków niedemokratycznych, by bronić siebie przed atakami wściekłych bestii.
Demokracjom nie wolno się poddawać. W 1921 r. Walter Benjamin opublikował "Krytykę przemocy", w której rozważa dialektykę prawa i przemocy przeciw władzy prawa. Benjamin używa takich terminów, jak przemoc czysta i przemoc rewolucyjna. Jest to przemoc stawiająca sobie za cel ustanowienie bardziej sprawiedliwego porządku. Większość terrorystów działa pod płaszczykiem przemocy rewolucyjnej i powołującej się na prawo, ale w drodze do celu gwałcą podstawowe wartości.
Nie wolno dopuścić, by w walce z przemocą ze strony nowych fanatyków demokracje sięgały po przemoc, która w końcu uderzy w nie same. To nasz najtrudniejszy, ale konieczny egzamin.
Więcej możesz przeczytać w 1/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.