Meble projektowane w Finlandii przez włoskich designerów, produkowane w Rumunii i sprzedawane w Niemczech składają się na niemieckość wnętrz
Sygnał sukcesu newstalgii jest dźwiękowy. Ciągle słyszy się w Paryżu komórki robiące "dryng dryng" - jak telefony w starych filmach. Newstalgia, czyli połączenie nostalgii z nowością, jest tu najnowszą tendencją i stylem - przede wszystkim urządzania naszych mieszkań.
Kafelki Ryszarda Lwie Serce
Tapety, długo opluwane jako wyraz gustu pluszowo-drobnomieszczańskiego, wracają w tysiącach kwietnych wzorów i motywów, będących repliką art nouveau, ale tej wczesnej, którą w Polsce bez sympatii nazywa się secesją. Albo w stylu rustique, czyli wiejskim, czy też imitując kafelki z zamku Ryszarda Lwie Serce. Te "starocie" są samoprzylepne, a dzięki pokrywającemu je prasowanemu winylowi, całkowicie zmywalne. Jeśli wierzyć reklamie, nie boją się proszków do czyszczenia ani szczotki ryżowej.
W dekoracji wnętrz newstalgia przejawia się kontrastami. W klasycznym umeblowaniu rozkwitają krzykliwymi barwami nowoczesności lampy, patery i inne bibeloty. Bibeloty, które tracą charakter czysto ozdobny. Albo na odwrót: w designerskim wnętrzu centralne miejsce zajmuje drewniana lampa z płóciennym abażurem w lilijki burbońskie.
To recesja powoduje zapewne, że upiększanie musi być użyteczne. - Nie sposób dziś sprzedać kryształowych ptaków, alabastrowych winogron czy szklanych kul, które do niedawna zajmowały najbardziej widoczne miejsca w salonach. Zastępuje się je wazonami lub karafkami i szklankami - mówi przedstawiciel fińskiej centrali eksportowej Andreas Granqvist. Ten promotor skandynawskiego designu we Francji zwraca uwagę, że w Europie Zachodniej Szwedzi i Finowie sprzedają zupełnie inne wyroby niż u siebie. W Paryżu hitem są wazony Savoy zaprojektowane przez Alvara Aalto w 1936 r. i naczynia Kaja Francka z lat 50. Te wyroby wciąż są traktowane przez wielu ludzi jako kwintesencja nowoczesności. Inni zaopatrują się w nie właśnie dlatego, że stały się klasyką. U jednych i drugich stanowią akcent newstalgii.
Newstalgia wychodzi z mieszkań na zewnątrz. Obecnie przy odnawianiu centrum miasta zwraca się uwagę na zachowanie ich historycznego charakteru. Nie jest to historia bardzo odległa - sięga najwyżej lat 50. XX wieku.
Różowa przeszłość
Panowanie newstalgii potwierdziły odbywające się ostatnio w Paryżu dwie wystawy: Maison et Objet (Dom i Przedmiot) oraz Planete Meuble (Planeta Mebli). Są to jedne z największych (ponad 3000 tys. wystawców) spotkań specjalistów od zapełniania i urządzania mieszkań. Ambicją organizatorów jest wpływanie na gusty klientów i określenie tendencji rozwoju branży.
Newstalgia nie jest próbą odwoływania się do dawnych czasów. "To zabarwiona na różowo wersja naszej przeszłości, przejrzana i poprawiona na użytek XXI wieku" - pisała amerykańska ekspertka Michelle Quick. Nostalgia nie wystarczy, by sprzedać towar. Musi on mieć zakotwiczenie we współczesności. Przykładem, a może wręcz archetypem zastosowania tej formuły (poza branżą wnętrzarską) jest nowy garbus Volkswagena. Przypomina samochód ojca i dziadka, ale pod zbliżonym kształtem ma wyposażenie nowoczesnego pojazdu.
Największy strych świata
W Paryżu newstalgia trafiła na żyzny grunt. - Francja jest największym strychem świata Đ mówi Gerard Laize, prezes VIA, francuskiej agencji waloryzacji i innowacji umeblowania. - To powoduje przepełnienie francuskich mieszkań, bo każdy ma coś po cioci, coś po babci. A życie kanapy trwa przynajmniej 15 lat, wyposażonej kuchni - 20 lat. Na dodatek większość francuskich sieci proponuje wyroby niskiej lub najwyżej średniej jakości - jakby większość Francuzów wciąż mieszkała tak jak po II wojnie światowej, czyli w niewielkich mieszkaniach socjalnych. Niemal wszystkie sklepy meblowe znajdują się na dalekich peryferiach. Zakup mebli zmienia się w ten sposób w katorgę, na którą ludzie decydują się tylko w razie absolutnej konieczności. Choć urządzanie mieszkania to przyjemność - opowiada Laize.
Laize zarzuca francuskim dystrybutorom brak odwagi i wyobraźni. - Nie brakuje doskonałych projektantów, ale ich pomysły więdną w teczkach, a w najlepszym wypadku dostępne są jedynie w ekskluzywnych sklepach designerskich - mówi Laize. Jak więc sprzedawać w tej pochmurnej atmosferze, której nie rozjaśnia stagnacja ekonomiczna we Francji czy Niemczech? Jak sprzedawać bombardowanym obrazami i informacją, coraz bardziej nieprzewidywalnym konsumentom, odmawiającym ustawiania się w segmenty warstw społecznych i dochodów?
Elektronika w łóżku
W wyścigu o urządzanie wnętrz najbardziej obstawionym koniem jest technologia. Przede wszystkim jako bodziec nowych potrzeb i zachowań. Dodatkowy komputer, wielki ekran plazmowy lub LCD wstrząsają układem mieszkania i zmuszają do zmian, czyli zakupów. "Rewolucja multimedialna staje się rewolucją umeblowania" - jest przekonany G�rard Carron, założyciel "Carre Noir", jednego z najważniejszych francuskich biur designu i komunikacji graficznej.
Obok mebli dla elektroniki rozwija się elektronika dla mebli. Na paryskich wystawach widać, jak bogata jest oferta krzeseł, foteli i kanapek, których wysokość, nachylenie, a nawet miękkość są regulowane elektronicznie. Ta ewolucja nadzwyczaj atrakcyjna jest w łóżkach, szczególnie dla tych, którym sprzęt ten służy nie tylko do spania.
Nowe technologie rewolucjonizują też oświetlenie. I tu wracamy znów do newstalgii. Jako hit przedstawia się kinkiet Louis 5D, już nazwą nawiązujący do ludwikowego stylu. Natchnieniem dla młodej projektantki Blandine Dubos stał się żyrandol Ludwik XV, którego motywy powtórzyła w przezroczystym pleksiglasie. Źródłem światła jest jedna żarówka. Przedmiot mieści się nawet w małej izdebce, dzięki grze cieni zmieniającej się w komnatę wersalskiego pałacu - przynajmniej w tym samym stopniu, w jakim Francja pozostaje mocarstwem. Oświetlenie nie ogranicza się do lamp. Philippe Boulet proponuje serię mebli, wiernych kopii Ludwika XVI - krzesła, fotele, konsole i stoliki bez przerwy zmieniające barwę.
Meble narodowe
Ciągłe nawiązywanie do historycznych tradycji zdobnictwa jest charakterystyczne dla Francji. Nawet najbardziej znany francuski designer, ekstranowoczesny Philippe Stark, jest dzieckiem rokoka. We francuskich salonach meblowych wciąż dużą część oferty stanowią kopie ludwików, lepsze czy gorsze wariacje na ich temat. Sprzęty te odnajdują się potem w mieszkaniach, ale czy nadają im niewątpliwy francuski charakter?
Charakter narodowy jest jednym z niewielu stałych wyznaczników urządzenia europejskich mieszkań. To paradoks, że meble projektowane w Finlandii przez włoskich designerów, produkowane w Rumunii i sprzedawane w Niemczech, składają się na niemieckość pomieszczeń. Tak samo jak na angielskość w Wielkiej Brytanii czy holenderskość w Amsterdamie. - Specyfika narodowa, natychmiast zauważalna, jest trudna do zdefiniowania - przyznaje Carron. W Anglii będzie to troska o wygodę i skuteczność, we Włoszech dbałość o komfort dla oka, większa niż o komfort dla ciała. Najbardziej spójny jest chyba styl skandynawski. - Szwedzi i Finowie do niedawna byli przede wszystkim biednymi chłopami. Kultura miejska trwa u nas raptem kilkadziesiąt lat i została zbudowana od podstaw. Z niczym nie trzeba było zrywać - mówi Andreas Granqvist, promotor skandynawskiego designu we Francji.
Jak mieszkają Polacy?
A jak mieszkają Polacy? - Przede wszystkim ciasno - zauważa Stephane Ahr, prezes Conforamy Polska. - Musiałem się przyzwyczaić, że salon jest jednocześnie jadalnią i sypialnią, w której stoi szafa na ubrania. Zakłada to dostosowanie kolorów i form oraz jak najdalej posuniętą wielofunkcyjność. Podstawową troską naszych klientów jest oszczędzanie przestrzeni - mówi Ahr. Szef francuskiej sieci podkreśla jednak szybkie zmiany w gustach Polaków. - Ludzie wreszcie mają pieniądze i możliwości - mówi o swych klientach projektantka wnętrz Katarzyna Kobzdej. - Są jednak nieco bezradni wobec przytłaczającej oferty.
Podstawowym problemem jest dostosowanie PRL-owskiego budownictwa do nowych potrzeb. Przede wszystkim kuchni i łazienek. - W trosce o praktyczność i funkcjonalność młodzi właściciele najpierw wywalają ściany. Na meblach oszczędzają, licząc, że dokupią je, kiedy się wzbogacą - mówi Kobzdej. A ściany, których nie wywalili, wciąż ozdabiają tkaninami. Wieszają też ryngrafy i szable "po dziadku". Słowem: newstalgicy.
Kafelki Ryszarda Lwie Serce
Tapety, długo opluwane jako wyraz gustu pluszowo-drobnomieszczańskiego, wracają w tysiącach kwietnych wzorów i motywów, będących repliką art nouveau, ale tej wczesnej, którą w Polsce bez sympatii nazywa się secesją. Albo w stylu rustique, czyli wiejskim, czy też imitując kafelki z zamku Ryszarda Lwie Serce. Te "starocie" są samoprzylepne, a dzięki pokrywającemu je prasowanemu winylowi, całkowicie zmywalne. Jeśli wierzyć reklamie, nie boją się proszków do czyszczenia ani szczotki ryżowej.
W dekoracji wnętrz newstalgia przejawia się kontrastami. W klasycznym umeblowaniu rozkwitają krzykliwymi barwami nowoczesności lampy, patery i inne bibeloty. Bibeloty, które tracą charakter czysto ozdobny. Albo na odwrót: w designerskim wnętrzu centralne miejsce zajmuje drewniana lampa z płóciennym abażurem w lilijki burbońskie.
To recesja powoduje zapewne, że upiększanie musi być użyteczne. - Nie sposób dziś sprzedać kryształowych ptaków, alabastrowych winogron czy szklanych kul, które do niedawna zajmowały najbardziej widoczne miejsca w salonach. Zastępuje się je wazonami lub karafkami i szklankami - mówi przedstawiciel fińskiej centrali eksportowej Andreas Granqvist. Ten promotor skandynawskiego designu we Francji zwraca uwagę, że w Europie Zachodniej Szwedzi i Finowie sprzedają zupełnie inne wyroby niż u siebie. W Paryżu hitem są wazony Savoy zaprojektowane przez Alvara Aalto w 1936 r. i naczynia Kaja Francka z lat 50. Te wyroby wciąż są traktowane przez wielu ludzi jako kwintesencja nowoczesności. Inni zaopatrują się w nie właśnie dlatego, że stały się klasyką. U jednych i drugich stanowią akcent newstalgii.
Newstalgia wychodzi z mieszkań na zewnątrz. Obecnie przy odnawianiu centrum miasta zwraca się uwagę na zachowanie ich historycznego charakteru. Nie jest to historia bardzo odległa - sięga najwyżej lat 50. XX wieku.
Różowa przeszłość
Panowanie newstalgii potwierdziły odbywające się ostatnio w Paryżu dwie wystawy: Maison et Objet (Dom i Przedmiot) oraz Planete Meuble (Planeta Mebli). Są to jedne z największych (ponad 3000 tys. wystawców) spotkań specjalistów od zapełniania i urządzania mieszkań. Ambicją organizatorów jest wpływanie na gusty klientów i określenie tendencji rozwoju branży.
Newstalgia nie jest próbą odwoływania się do dawnych czasów. "To zabarwiona na różowo wersja naszej przeszłości, przejrzana i poprawiona na użytek XXI wieku" - pisała amerykańska ekspertka Michelle Quick. Nostalgia nie wystarczy, by sprzedać towar. Musi on mieć zakotwiczenie we współczesności. Przykładem, a może wręcz archetypem zastosowania tej formuły (poza branżą wnętrzarską) jest nowy garbus Volkswagena. Przypomina samochód ojca i dziadka, ale pod zbliżonym kształtem ma wyposażenie nowoczesnego pojazdu.
Największy strych świata
W Paryżu newstalgia trafiła na żyzny grunt. - Francja jest największym strychem świata Đ mówi Gerard Laize, prezes VIA, francuskiej agencji waloryzacji i innowacji umeblowania. - To powoduje przepełnienie francuskich mieszkań, bo każdy ma coś po cioci, coś po babci. A życie kanapy trwa przynajmniej 15 lat, wyposażonej kuchni - 20 lat. Na dodatek większość francuskich sieci proponuje wyroby niskiej lub najwyżej średniej jakości - jakby większość Francuzów wciąż mieszkała tak jak po II wojnie światowej, czyli w niewielkich mieszkaniach socjalnych. Niemal wszystkie sklepy meblowe znajdują się na dalekich peryferiach. Zakup mebli zmienia się w ten sposób w katorgę, na którą ludzie decydują się tylko w razie absolutnej konieczności. Choć urządzanie mieszkania to przyjemność - opowiada Laize.
Laize zarzuca francuskim dystrybutorom brak odwagi i wyobraźni. - Nie brakuje doskonałych projektantów, ale ich pomysły więdną w teczkach, a w najlepszym wypadku dostępne są jedynie w ekskluzywnych sklepach designerskich - mówi Laize. Jak więc sprzedawać w tej pochmurnej atmosferze, której nie rozjaśnia stagnacja ekonomiczna we Francji czy Niemczech? Jak sprzedawać bombardowanym obrazami i informacją, coraz bardziej nieprzewidywalnym konsumentom, odmawiającym ustawiania się w segmenty warstw społecznych i dochodów?
Elektronika w łóżku
W wyścigu o urządzanie wnętrz najbardziej obstawionym koniem jest technologia. Przede wszystkim jako bodziec nowych potrzeb i zachowań. Dodatkowy komputer, wielki ekran plazmowy lub LCD wstrząsają układem mieszkania i zmuszają do zmian, czyli zakupów. "Rewolucja multimedialna staje się rewolucją umeblowania" - jest przekonany G�rard Carron, założyciel "Carre Noir", jednego z najważniejszych francuskich biur designu i komunikacji graficznej.
Obok mebli dla elektroniki rozwija się elektronika dla mebli. Na paryskich wystawach widać, jak bogata jest oferta krzeseł, foteli i kanapek, których wysokość, nachylenie, a nawet miękkość są regulowane elektronicznie. Ta ewolucja nadzwyczaj atrakcyjna jest w łóżkach, szczególnie dla tych, którym sprzęt ten służy nie tylko do spania.
Nowe technologie rewolucjonizują też oświetlenie. I tu wracamy znów do newstalgii. Jako hit przedstawia się kinkiet Louis 5D, już nazwą nawiązujący do ludwikowego stylu. Natchnieniem dla młodej projektantki Blandine Dubos stał się żyrandol Ludwik XV, którego motywy powtórzyła w przezroczystym pleksiglasie. Źródłem światła jest jedna żarówka. Przedmiot mieści się nawet w małej izdebce, dzięki grze cieni zmieniającej się w komnatę wersalskiego pałacu - przynajmniej w tym samym stopniu, w jakim Francja pozostaje mocarstwem. Oświetlenie nie ogranicza się do lamp. Philippe Boulet proponuje serię mebli, wiernych kopii Ludwika XVI - krzesła, fotele, konsole i stoliki bez przerwy zmieniające barwę.
Meble narodowe
Ciągłe nawiązywanie do historycznych tradycji zdobnictwa jest charakterystyczne dla Francji. Nawet najbardziej znany francuski designer, ekstranowoczesny Philippe Stark, jest dzieckiem rokoka. We francuskich salonach meblowych wciąż dużą część oferty stanowią kopie ludwików, lepsze czy gorsze wariacje na ich temat. Sprzęty te odnajdują się potem w mieszkaniach, ale czy nadają im niewątpliwy francuski charakter?
Charakter narodowy jest jednym z niewielu stałych wyznaczników urządzenia europejskich mieszkań. To paradoks, że meble projektowane w Finlandii przez włoskich designerów, produkowane w Rumunii i sprzedawane w Niemczech, składają się na niemieckość pomieszczeń. Tak samo jak na angielskość w Wielkiej Brytanii czy holenderskość w Amsterdamie. - Specyfika narodowa, natychmiast zauważalna, jest trudna do zdefiniowania - przyznaje Carron. W Anglii będzie to troska o wygodę i skuteczność, we Włoszech dbałość o komfort dla oka, większa niż o komfort dla ciała. Najbardziej spójny jest chyba styl skandynawski. - Szwedzi i Finowie do niedawna byli przede wszystkim biednymi chłopami. Kultura miejska trwa u nas raptem kilkadziesiąt lat i została zbudowana od podstaw. Z niczym nie trzeba było zrywać - mówi Andreas Granqvist, promotor skandynawskiego designu we Francji.
Jak mieszkają Polacy?
A jak mieszkają Polacy? - Przede wszystkim ciasno - zauważa Stephane Ahr, prezes Conforamy Polska. - Musiałem się przyzwyczaić, że salon jest jednocześnie jadalnią i sypialnią, w której stoi szafa na ubrania. Zakłada to dostosowanie kolorów i form oraz jak najdalej posuniętą wielofunkcyjność. Podstawową troską naszych klientów jest oszczędzanie przestrzeni - mówi Ahr. Szef francuskiej sieci podkreśla jednak szybkie zmiany w gustach Polaków. - Ludzie wreszcie mają pieniądze i możliwości - mówi o swych klientach projektantka wnętrz Katarzyna Kobzdej. - Są jednak nieco bezradni wobec przytłaczającej oferty.
Podstawowym problemem jest dostosowanie PRL-owskiego budownictwa do nowych potrzeb. Przede wszystkim kuchni i łazienek. - W trosce o praktyczność i funkcjonalność młodzi właściciele najpierw wywalają ściany. Na meblach oszczędzają, licząc, że dokupią je, kiedy się wzbogacą - mówi Kobzdej. A ściany, których nie wywalili, wciąż ozdabiają tkaninami. Wieszają też ryngrafy i szable "po dziadku". Słowem: newstalgicy.
Więcej możesz przeczytać w 8/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.