Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to największa i najbardziej kosztowna pomyłka NASA
Amerykańskie wahadłowce co najmniej szesnaście razy w ciągu czterech lat musiałyby startować w kosmos, by dokończyć budowę orbitalnej stacji kosmicznej Alfa. Impulsem do tego ma być start promu Atlantis. "Musimy przyspieszyć budowę stacji, w przeciwnym wypadku nigdy nie zostanie ukończona" - ostrzegają eksperci NASA. Szanse na powodzenie operacji są jednak niewielkie. Moduły stacji orbitalnej zaprojektowano tak, by mogły być wynoszone na orbitę jedynie przez amerykańskie wahadłowce. Te z kolei służbę dla NASA kończą za ponad trzy lata. Coraz częściej zadawane jest pytanie: po co właściwie budowano Alfę?
"Istnienie stacji jest uzasadnione jedynie podtrzymaniem obecności człowieka w kosmosie do czasu podjęcia decyzji o podróży poza orbitę okołoziemską" - uważał już kilka lat temu Wesley Huntress, były szef pionu naukowego NASA. Skoro tak, to marnotrawstwem pieniędzy jest budowanie aż tak dużego obiektu w kosmosie. Do celów szkoleniowych wystarczyłaby mała stacja orbitalna, choćby taka jak wybudowany w latach 70. Skylab. To tam amerykańscy astronauci uczyli się funkcjonować przez dłuższy czas w nieważkości. Ludzie, którzy polecą na Marsa czy Księżyc, nie będą mieli do dyspozycji aż tyle miejsca, ile mają na pokładzie Alfy.
Laboratorium bez dna
Pierwszy moduł Alfy został wyniesiony na orbitę okołoziemską osiem lat temu. Do dziś zrealizowano zaledwie połowę projektu. Z oszczędności zrezygnowano z najcenniejszych dla nauki inwestycji, takich jak japoński moduł CAM, w którym miały być przeprowadzane eksperymenty w środowisku o ściśle określonej przez operatora sile grawitacji. W 2001 r. zrezygnowano z budowy CRV, pojazdu, który miał służyć do awaryjnej ewakuacji astronautów. Do zaniechania tych inwestycji przyczyniły się liczne awarie wahadłowców i brak pieniędzy.
Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że budowanie na orbicie będzie aż tak drogie. Koszt budowy stacji początkowo oceniono na 20 mld dolarów. Dzisiaj wiadomo, że przekroczy 100 mld dolarów. Stacja jest jednym z najdroższych laboratoriów naukowych. Godzina przeprowadzonych na niej badań kosztuje 10 mln dolarów! Rację mają zatem ci, którzy twierdzą, że pieniądze na ten projekt wydawane są nieefektywnie. Stacja mogłaby krążyć na orbicie bliżej powierzchni Ziemi - dotarcie na nią byłoby wtedy tańsze. NASA zdecydowała się jednak na orbitę dalszą, bo było to wygodniejsze dla Rosjan. W dodatku w projekcie bierze udział wiele krajów, a każde przesunięcie terminów tworzy dodatkowe koszty u pozostałych partnerów.
Technologia budowy stacji kosmicznych od lat jest taka sama. Na etapie wstępnego planowania rozważano możliwość budowy Alfy z modułów nadmuchiwanych w przestrzeni kosmicznej. Koszty produkcji i transportu na orbitę byłby wtedy wielokrotnie niższe, niż są dzisiaj. Ostatecznie postanowiono wybudować stację tradycyjnie, czyli z montowanych na Ziemi modułów, które w całości trzeba przewozić na orbitę. Pod tym względem technologia budowy Alfy przypomina o kilkanaście lat starszą radziecką stację Mir.
Projektując Alfę, planowano, że mieszkańców stacji będzie siedmiu, potem zmniejszono tę liczbę do sześciu, a ostatecznie do trzech. W efekcie w kosmicznie drogim laboratorium nie ma czasu na przeprowadzanie eksperymentów naukowych. Większość czasu członkowie załogi poświęcają na utrzymanie stacji. Poza tym z powodu małej grawitacji dużo czasu muszą poświęcać na ćwiczenia fizyczne, często muszą też odpoczywać.
Najstarsze moduły Alfy wymagają już remontu. William A. Langdoc i Nitza Cintron z NASA wyliczali kilka lat temu, co na pokładzie Alfy wymaga naprawy. Uszkodzone były wtedy m.in. czujniki jakości powietrza i wody. To o tyle groźne, że na pokładzie stacji znajduje się ponad 200 niebezpiecznych substancji chemicznych. Gdyby któraś z nich skaziła hermetyczne środowisko, mogłoby dojść do tragedii. W zamyśle konstruktorów o takim wypadku powinien natychmiast poinformować system monitoringu. Obieg powietrza i wody na stacji jest oczywiście zamknięty. Tlen jest produkowany przez urządzenie mechaniczne, o którego awarii mieszkańcy stacji powinni być jak najszybciej informowani. Przez jakiś czas nie działał też alarm sygnalizujący wzrost poziomu promieniowania kosmicznego. Także to mogło mieć wpływ na zdrowie astronautów.
Astronautom dziękujemy
Kilkanaście tygodni temu NASA rozważała wstrzymanie na pewien czas eksperymentów przeprowadzanych w kosmosie. Za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze miały zostać dokończone inwestycje, na które brakuje funduszy. Najwięcej jednak kosztuje utrzymanie stacji i dowożenie do niej zaopatrzenia i załogi. Rozwiązaniem mogłaby być całkowita automatyzacja Alfy. Większość badań prowadzonych na orbicie już teraz można by wykonywać przy użyciu zdalnie sterowanych robotów. Orbitalny teleskop HubbleŐa, jedno z najbardziej udanych narzędzi naukowych (kosztowało ponad 50 razy mniej niż stacja orbitalna), jest w pełni zautomatyzowany. Tak samo zresztą jak pracujące na powierzchni Marsa łaziki Spirit i Opportunity (razem kosztowały 0,8 mld dolarów).
Pełna automatyzacja Alfy obniżyłaby znacznie koszty utrzymania stacji i rozwiązała problem bezpieczeństwa ludzi na orbicie. Zrozumieli to chyba konstruktorzy stacji, bo od 2007 r. w jej kierunku będzie latał automatyczny statek ATV. Takie bezzałogowe statki transportowe to przyszłość kolonizacji Księżyca czy Marsa. Astronauci mogliby się pojawiać na orbicie na dłużej tylko co pewien czas, by przeprowadzić niezbędne badania (głównie na sobie) i zabrać na Ziemię materiały po zakończeniu serii automatycznych eksperymentów. Mieliby wtedy także możliwość zaprogramowania nowych automatycznych doświadczeń. Misje bezzałogowe to przyszłość eksploracji kosmosu. Nawet jeżeli człowiek skolonizuje Księżyc czy Marsa, jego egzystencja na obcych globach będzie zależeć od robotów i bezzałogowych statków zaopatrzeniowych.
"Istnienie stacji jest uzasadnione jedynie podtrzymaniem obecności człowieka w kosmosie do czasu podjęcia decyzji o podróży poza orbitę okołoziemską" - uważał już kilka lat temu Wesley Huntress, były szef pionu naukowego NASA. Skoro tak, to marnotrawstwem pieniędzy jest budowanie aż tak dużego obiektu w kosmosie. Do celów szkoleniowych wystarczyłaby mała stacja orbitalna, choćby taka jak wybudowany w latach 70. Skylab. To tam amerykańscy astronauci uczyli się funkcjonować przez dłuższy czas w nieważkości. Ludzie, którzy polecą na Marsa czy Księżyc, nie będą mieli do dyspozycji aż tyle miejsca, ile mają na pokładzie Alfy.
Laboratorium bez dna
Pierwszy moduł Alfy został wyniesiony na orbitę okołoziemską osiem lat temu. Do dziś zrealizowano zaledwie połowę projektu. Z oszczędności zrezygnowano z najcenniejszych dla nauki inwestycji, takich jak japoński moduł CAM, w którym miały być przeprowadzane eksperymenty w środowisku o ściśle określonej przez operatora sile grawitacji. W 2001 r. zrezygnowano z budowy CRV, pojazdu, który miał służyć do awaryjnej ewakuacji astronautów. Do zaniechania tych inwestycji przyczyniły się liczne awarie wahadłowców i brak pieniędzy.
Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że budowanie na orbicie będzie aż tak drogie. Koszt budowy stacji początkowo oceniono na 20 mld dolarów. Dzisiaj wiadomo, że przekroczy 100 mld dolarów. Stacja jest jednym z najdroższych laboratoriów naukowych. Godzina przeprowadzonych na niej badań kosztuje 10 mln dolarów! Rację mają zatem ci, którzy twierdzą, że pieniądze na ten projekt wydawane są nieefektywnie. Stacja mogłaby krążyć na orbicie bliżej powierzchni Ziemi - dotarcie na nią byłoby wtedy tańsze. NASA zdecydowała się jednak na orbitę dalszą, bo było to wygodniejsze dla Rosjan. W dodatku w projekcie bierze udział wiele krajów, a każde przesunięcie terminów tworzy dodatkowe koszty u pozostałych partnerów.
Technologia budowy stacji kosmicznych od lat jest taka sama. Na etapie wstępnego planowania rozważano możliwość budowy Alfy z modułów nadmuchiwanych w przestrzeni kosmicznej. Koszty produkcji i transportu na orbitę byłby wtedy wielokrotnie niższe, niż są dzisiaj. Ostatecznie postanowiono wybudować stację tradycyjnie, czyli z montowanych na Ziemi modułów, które w całości trzeba przewozić na orbitę. Pod tym względem technologia budowy Alfy przypomina o kilkanaście lat starszą radziecką stację Mir.
Projektując Alfę, planowano, że mieszkańców stacji będzie siedmiu, potem zmniejszono tę liczbę do sześciu, a ostatecznie do trzech. W efekcie w kosmicznie drogim laboratorium nie ma czasu na przeprowadzanie eksperymentów naukowych. Większość czasu członkowie załogi poświęcają na utrzymanie stacji. Poza tym z powodu małej grawitacji dużo czasu muszą poświęcać na ćwiczenia fizyczne, często muszą też odpoczywać.
Najstarsze moduły Alfy wymagają już remontu. William A. Langdoc i Nitza Cintron z NASA wyliczali kilka lat temu, co na pokładzie Alfy wymaga naprawy. Uszkodzone były wtedy m.in. czujniki jakości powietrza i wody. To o tyle groźne, że na pokładzie stacji znajduje się ponad 200 niebezpiecznych substancji chemicznych. Gdyby któraś z nich skaziła hermetyczne środowisko, mogłoby dojść do tragedii. W zamyśle konstruktorów o takim wypadku powinien natychmiast poinformować system monitoringu. Obieg powietrza i wody na stacji jest oczywiście zamknięty. Tlen jest produkowany przez urządzenie mechaniczne, o którego awarii mieszkańcy stacji powinni być jak najszybciej informowani. Przez jakiś czas nie działał też alarm sygnalizujący wzrost poziomu promieniowania kosmicznego. Także to mogło mieć wpływ na zdrowie astronautów.
Astronautom dziękujemy
Kilkanaście tygodni temu NASA rozważała wstrzymanie na pewien czas eksperymentów przeprowadzanych w kosmosie. Za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze miały zostać dokończone inwestycje, na które brakuje funduszy. Najwięcej jednak kosztuje utrzymanie stacji i dowożenie do niej zaopatrzenia i załogi. Rozwiązaniem mogłaby być całkowita automatyzacja Alfy. Większość badań prowadzonych na orbicie już teraz można by wykonywać przy użyciu zdalnie sterowanych robotów. Orbitalny teleskop HubbleŐa, jedno z najbardziej udanych narzędzi naukowych (kosztowało ponad 50 razy mniej niż stacja orbitalna), jest w pełni zautomatyzowany. Tak samo zresztą jak pracujące na powierzchni Marsa łaziki Spirit i Opportunity (razem kosztowały 0,8 mld dolarów).
Pełna automatyzacja Alfy obniżyłaby znacznie koszty utrzymania stacji i rozwiązała problem bezpieczeństwa ludzi na orbicie. Zrozumieli to chyba konstruktorzy stacji, bo od 2007 r. w jej kierunku będzie latał automatyczny statek ATV. Takie bezzałogowe statki transportowe to przyszłość kolonizacji Księżyca czy Marsa. Astronauci mogliby się pojawiać na orbicie na dłużej tylko co pewien czas, by przeprowadzić niezbędne badania (głównie na sobie) i zabrać na Ziemię materiały po zakończeniu serii automatycznych eksperymentów. Mieliby wtedy także możliwość zaprogramowania nowych automatycznych doświadczeń. Misje bezzałogowe to przyszłość eksploracji kosmosu. Nawet jeżeli człowiek skolonizuje Księżyc czy Marsa, jego egzystencja na obcych globach będzie zależeć od robotów i bezzałogowych statków zaopatrzeniowych.
STACJA ALFA - KOSMICZNIE DROGIE LABORATORIUM |
---|
Koszt budowy: około 100 mld dolarów 1998 r. - na orbitę wyniesiono pierwsze moduły stacji. Alfa składa się z sześciu głównych modułów (docelowo ma ich liczyć 16) 2000 r. - na stację dotarła pierwsza stała załoga. Na razie na stacji może jednocześnie przebywać trzech członków stałej załogi (od 2008 r. ma to być sześć osób) Źródło zasilania: baterie słoneczne Transport ludzi i materiałów: amerykańskie wahadłowce i ro-syjskie rakiety Sojuz i Proton Badania naukowe: głównym zadaniem Alfy ma być prowadzenie badań naukowych w warunkach mikrograwitacji, niemożliwych do osiągnięcia na Ziemi. Na razie nie poinformowano o żadnym przełomowym odkryciu dokonanym na stacji Turystyka: w 2002 r. Amerykanin Dennis Tito, pierwszy ko-smiczny turysta, spędził na Alfie osiem dni. Zapłacił za to 20 mln dolarów Orbitalny teleskop Hubble'a Koszt: 2 mld dolarów Marsjańskie łaziki Spirit i Opportunity Koszt: 800 mln dolarów |
Więcej możesz przeczytać w 35/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.