Piękne, młode i bogate. Takie były bohaterki powiastki Candace Bushnell "Seks w wielkim mieście", która przyniosła jej laury i sławę. Marnej książeczki przerobionej na trochę lepszy serial. W "Szmince" dalej są piękne i nieprzyzwoicie bogate, ale już niemłode. A co za tym idzie, jest mniej seksu, bo jedyny rozmiar, jaki ma dla bohaterek znaczenie, to rozmiar portfela. Jest za to blichtr, pokazy mody sławnych projektantów, diamenty od Tiffany'ego. No i władza, która współczesne kobiety sukcesu interesuje bardziej niż mąż, kochanek i dzieci. Jest też trochę trącących feminizmem refleksji o męskiej dominacji w świecie wielkich pieniędzy. I na tym koniec. Czyta się miło, lekko i przyjemnie, bo "Szminka w wielkim mieście" to wyjątkowo sprawnie napisane czytadło. Ale nic ponadto. O półkę wyżej od Harlequina.
Iga Nyc
"Szminka w wielkim mieście", Candace Bushnell, Znak
Więcej możesz przeczytać w 35/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.