Ci, którzy uważają Lupę za nieco odklejonego od rzeczywistości badacza ludzkiej psychiki, rodzinnych traum i „końca świata wartości” (taki zresztą tytuł nosić będzie najnowsza książka o Lupie pióra Łukasza Maciejewskiego), przecierali oczy ze zdumienia. To zdziwienie świadczy o tym, że chyba niezbyt dokładnie prześledzili jego twórczą drogę. Nawet jeśli pominiemy jego stricte publicystyczne teksty na tematy społeczne, a nawet polityczne, to w samych jego przedstawieniach odnajdziemy echa współczesnych debat wdzierające się (najczęściej przez okno) na scenę. W „Placu Bohaterów” Thomasa Bernharda z wileńskiego Teatru Narodowego wdowa Schuster wciąż słyszy nazistowskie tłumy wiwatujące na cześć Hitlera na najważniejszym placu Wiednia, choć jest już wiele lat po wojnie i Austria perfekcyjnie wyparła swoją historię, a pod jej oknami zamiast nazistów spacerują turyści. Jeśli jednak wrzaski tłumu to projekcja starej Żydówki, to czemu w ostatniej scenie przedstawienia widzimy kamień, który wpada przez szybę domu Schusterów? Z podobnym problemem wstydliwej przeszłości mieliśmydo czynienia w „Wymazywaniu” tego samego autora z warszawskiego Teatru Dramatycznego. Po wielu latach Franz wraca do domu i przy okazji odkrywa niezbyt chlubne postępowanie swojej rodziny z Żydami podczas wojny. Szczególnie dotkliwie świat wdzierał się do „Miasta snu” według Alfreda Kubina w TR Warszawa. Premiera przedstawienia odbyła się pięć lat temu w Święto Niepodległości, gdy skandujące tłumy, które słyszeli bohaterowie spektaklu, niepokojąco rymowały się z racami, które zaczęły wtedy wybuchać na ulicach stolicy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.