Czy Ksenia Sobczak to autentyczna kandydatka na prezydenta Rosji, czy to tylko kremlowska ustawka mająca spacyfikować opozycję wobec Putina?
W Rosji nie da się startować w wyborach prezydenckich bez akceptacji Kremla. Jeśli władze nie chcą jakiegoś kandydata, to on po prostu nie zostanie zarejestrowany przez komisję wyborczą. Tak stało się z Aleksiejem Nawalnym. Jeśli więc Ksenia Sobczak znajdzie się na oficjalnych listach wyborczych, będzie to znak, że w pewnym sensie jest to projekt Kremla. I nie ma znaczenia, czy był to jej własny pomysł, czy też wymyślili to kremlowscy spin doktorzy. Jeśli nie ma jakiegoś poziomu akceptacji, albo choć tolerancji dla jej startu, to po prostu nie zostanie zarejestrowana. Mnie jednak nie obchodzi specjalnie, czy jest to kremlowska ustawka, czy nie. Znacznie ważniejsze jest, że ona reprezentuje przeciwieństwo tego, co nie podoba mi się w panu Putinie. On jest oderwany od życia zwykłych Rosjan, podejmując decyzje na podstawie tego, co podsuwa mu jego najbliższe otoczenie, składające się wyłącznie z ludzi związanych z Federalną Służbą Bezpieczeństwa i dawnym KGB.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.