W czasie debaty na temat Polski w europarlamencie na sali było mniej więcej 65 posłów, a więc liczba niemal identyczna jak podczas poprzedniej debaty (wtedy 64). Biorąc rzecz statystycznie, obecny był co 12. MEP, czyli poseł do Parlamentu Europejskiego. Cóż, temat łamania praworządności w Polsce to surrealizm – zatem frekwencja adekwatna. Sama debata była nudna, bo ileż można mówić o łamaniu (kołem oczywiście) demokracji nad Wisłą, Wartą, Odrą i Bugiem oraz dyktatorze Jarosławie? Ósma debata w ciągu kilkunastu miesięcy, w tym piąta na sali plenarnej. Szału nie ma – raczej, aaa, nuda. Ale jednak człowiek mógł się czegoś dowiedzieć o własnej ojczyźnie. Na przykład, że – jak powiedziała pewna komunistyczna eurodeputowana – „w Polsce rządzi rząd prawie faszystowski”. Jako historyk wiem – z tradycji rodzinnej zresztą też – że komuniści określali faszystami żołnierzy Armii Krajowej i władze Polskiego Państwa Podziemnego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.