Śledztwo w sprawie mafii paliwowej podzielono za rządów PiS na ponad 150 wątków i rozesłano do różnych prokuratur. Część z tych śledztw jest już umorzona. I mogłoby to wyglądać na zaplanowane działanie. Największa afera III RP, jak twierdzili politycy PiS, została zamieciona pod dywan podczas ich rządów.
Jest czerwiec 2006 r. Zbigniew Siemiątkowski, szef tajnych służb za rządów SLD, ma zostać przesłuchany w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej jako świadek w aferze paliwowej. Siemiątkowski chce ujawnić, jaką rolę odgrywali funkcjonariusze polskich tajnych służb w rozciągnięciu parasola ochronnego nad mafią paliwową. Sprawa zaczyna jednak zmierzać w dziwnym kierunku. Oto po telefonie z Ministerstwa Sprawiedliwości (kieruje nim Zbigniew Ziobro) prowadzący śledztwo prokurator Wojciech Miłoszewski zostaje odsunięty od przesłuchania. Sprawę przejmuje prokurator nie znający tematu, a Miłoszewskimu jako „rekompensatę" proponuje się awans do Prokuratury Krajowej, gdzie zajmowałby się ciekawszymi historiami niż przekręty paliwowe. Szefostwo resortu chciało dać prokuratorowi „kopa w górę", by przestał się zajmować sprawą paliwową – twierdzą nasi informatorzy.
Więcej możesz przeczytać w 49/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.