Amerykanin w Europie
„Obama nie będzie dzień i noc zajmować się ożywianiem stosunków z Europą" – skonstatował liberalny niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zajmie się natomiast ożywieniem amerykańskiej gospodarki. Ale czy będzie naciskał na rozszerzenie NATO na wschód, jakie podejmie decyzje w sprawie tarczy antyrakietowej i jak poprowadzi politykę USA wobec Rosji? Przy tych pytaniach gazeta stawia wielki znak zapytania.
Nadzieje europejskich elit na zwrot w polityce zagranicznej Obamy topnieją z dnia na dzień. A przecież jako polityk Partii Demokratycznej powinien wyjść naprzeciw oczekiwaniom Europy, przekonanej o swej wyższości nad resztą świata, do której zalicza też USA. Europocentryzm, coraz bardziej izolujący kontynent od globalnego świata, polega na próbie narzucenia innym narodom, Amerykanom, Hindusom, Chińczykom itp., „świętych" zasad pacyfizmu, swobody obyczajowej i moralnego relatywizmu.
Na razie obywatele USA mało sobie robią z tych nauk, a jeśli wybrali na prezydenta polityka czarnoskórego, to nie dlatego, że zarazili się europejską wielokulturowością, bo mają własną, i to od pokoleń. Idąc głosować, nie trzymali w ręku „Guardiana" ani „Gazety Wyborczej". Obama jest przede wszystkim Amerykaninem i dlatego stać będzie na straży amerykańskiej racji stanu. Będzie zwalczał terroryzm i zabiegał o umocnienie interesów USA na Kaukazie, co łączy się ze wspieraniem Gruzji. Pozostawienie na stanowisku szefa Pentagonu republikanina Roberta Gatesa oznacza, że polityka w dziedzinie obronności nie uleg-nie zmianie, a przywództwo USA w NATO zostanie utrzymane.
Tymczasem – jak piszą niemieckie gazety – unia przytula Rosję do serca. Kryzys finansowy odsunął na szczęście w cień drażliwy problem Gruzji. I cieszą się, że według prognoz w 2025 r. Stany utracą status jedynego supermocarstwa. Nie na korzyść UE, ale krajów azjatyckich. Marna to pociecha, bo nie wszyscy wrogowie USA dożyją tego radosnego dnia. I mała jest nadzieja, że Amerykanie zmienią swój system wartości na europejski. Szybciej Europa się zrusyfikuje, niż Ameryka zeuropeizuje.
„Obama nie będzie dzień i noc zajmować się ożywianiem stosunków z Europą" – skonstatował liberalny niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zajmie się natomiast ożywieniem amerykańskiej gospodarki. Ale czy będzie naciskał na rozszerzenie NATO na wschód, jakie podejmie decyzje w sprawie tarczy antyrakietowej i jak poprowadzi politykę USA wobec Rosji? Przy tych pytaniach gazeta stawia wielki znak zapytania.
Nadzieje europejskich elit na zwrot w polityce zagranicznej Obamy topnieją z dnia na dzień. A przecież jako polityk Partii Demokratycznej powinien wyjść naprzeciw oczekiwaniom Europy, przekonanej o swej wyższości nad resztą świata, do której zalicza też USA. Europocentryzm, coraz bardziej izolujący kontynent od globalnego świata, polega na próbie narzucenia innym narodom, Amerykanom, Hindusom, Chińczykom itp., „świętych" zasad pacyfizmu, swobody obyczajowej i moralnego relatywizmu.
Na razie obywatele USA mało sobie robią z tych nauk, a jeśli wybrali na prezydenta polityka czarnoskórego, to nie dlatego, że zarazili się europejską wielokulturowością, bo mają własną, i to od pokoleń. Idąc głosować, nie trzymali w ręku „Guardiana" ani „Gazety Wyborczej". Obama jest przede wszystkim Amerykaninem i dlatego stać będzie na straży amerykańskiej racji stanu. Będzie zwalczał terroryzm i zabiegał o umocnienie interesów USA na Kaukazie, co łączy się ze wspieraniem Gruzji. Pozostawienie na stanowisku szefa Pentagonu republikanina Roberta Gatesa oznacza, że polityka w dziedzinie obronności nie uleg-nie zmianie, a przywództwo USA w NATO zostanie utrzymane.
Tymczasem – jak piszą niemieckie gazety – unia przytula Rosję do serca. Kryzys finansowy odsunął na szczęście w cień drażliwy problem Gruzji. I cieszą się, że według prognoz w 2025 r. Stany utracą status jedynego supermocarstwa. Nie na korzyść UE, ale krajów azjatyckich. Marna to pociecha, bo nie wszyscy wrogowie USA dożyją tego radosnego dnia. I mała jest nadzieja, że Amerykanie zmienią swój system wartości na europejski. Szybciej Europa się zrusyfikuje, niż Ameryka zeuropeizuje.
Więcej możesz przeczytać w 49/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.