Jedną z nielicznych jasnych stron kryzysu gospodarczego wydawał się spadek inflacji. Niektórzy wieszczą, że wzrost cen pod koniec 2009 r. wyhamuje wręcz do zera. Niestety, widać już, że wzrost cen nie osłabnie, co w połączeniu z zatrzymaniem wzrostu płac sprawi, że inflacja będzie dokuczliwa bardziej niż dotychczas.
W grudniu 2008 r. tempo wzrostu cen spadło z 3,7 proc. do 3,3 proc., co skłoniło ekonomistów bankowych do optymistycznych prognoz wróżących koniec inflacji w Polsce. Z całym szacunkiem dla wiedzy analityków o przyczynach kryzysu finansowego, którą ujawniają kwartał po tym, jak ów kryzys wybuchł, w tym wypadku są w błędzie. Nie dostrzegają innych czynników inflacji poza negatywnym wpływem na ceny gospodarczego spowolnienia gdyż w takich prognozach mają interes. Są one formą nacisku na Radę Polityki Pieniężnej, aby znacząco obniżyła stopy procentowe, co pozwoliłoby bankom na większy zarobek z tytułu udzielanych kredytów (które by potaniały i stały się bardziej dostępne) przy mniejszym ryzyku (tańsze kredyty to mniejsza groźba ich niespłacenia).
Więcej możesz przeczytać w 5/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.