Działają od 12 lat ze stuprocentową skutecznością. Żaden z chronionych przez nich polityków, dyplomatów lub agentów nie został zabity, mimo że przebywał w tak niebezpiecznych miejscach jak Bagdad czy Kabul. To 40-letni Amerykanin Erik D. Prince, jego firma Blackwater i 23 tys. pozostających w jej dyspozycji najemników. Ale nad pretorianami George’a W. Busha – jak o nich mówią – zawisły dziś czarne chmury.
Prywatna armia Blackwater w najbardziej zapalnych regionach świata podejmuje się zadań, z których wykonania rezygnują amerykańskie służby specjalne. Twórca al Kaidy Osama bin Laden za głowę żołnierza tej firmy wyznaczył nagrodę 50 tys. USD. Ale Erik Prince nie narzeka na brak ochotników. Każdy z jego ludzi zarabia więcej niż głównodowodzący sił koalicyjnychw Iraku. Mimo to korzystanie z ich usług jest dla Waszyngtonu i amerykańskich podatników dużo tańsze niż z pomocy armii, nie mówiąc o mniejszych kosztach politycznych (śmierć najemnika to nie to samo co śmierć żołnierza narodowej armii).
Więcej możesz przeczytać w 5/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.