Ten obraz miał powstać 50 lat temu. Hollywood nosiło się z zamiarem ekranizacji „Drogi do szczęścia" („Revolutionary Road") od momentu wydania książki w 1961 r. Prawa do niej kupił Albert S. Ruddy, producent „Ojca chrzestnego”, ale zrezygnował, bo powieść Richarda Yatesa nie ma happy endu. „Titanic” też jednak nie kończy się dobrze, a ludzie oszaleli na punkcie fi lmu i aktorskiego duetu DiCaprio – Winslet. W „Drodze do szczęścia” para spotyka się ponownie. Film zrealizowano zresztą dzięki Winslet, która przekonała do niego swego męża, reżysera Sama Mendesa (m.in. „American Beauty”). Opłaciło się: dostała Złoty Glob. I słusznie, bo to m.in. dzięki jej kreacji „Droga” jest filmem godnym polecenia. Choć chyba największa w tym zasługa scenarzysty Justina Haythe'a. Książka Yatesa nie ma bowiem porywającej fabuły – to raczej wyczerpujące studium nieszczęśliwego małżeństwa. April i Frank Wheelerowie (Winslet i DiCaprio) uważają, że są stworzeni do wyższych celów: ona miała zostać aktorką, on – intelektualistą w typie Sartre’a. Tymczasem April utknęła w domu z dziećmi, a Frank w nudnej biurowej pracy. Twórcy filmu uporali się z tą pozornie nieatrakcyjną historią znakomicie: udało im się skondensować akcję i nie zatracić psychologicznej głębi.
Agnieszka Niedek
| „Droga do szczęścia", reż. Sam Mendes
Agnieszka Niedek
| „Droga do szczęścia", reż. Sam Mendes
Więcej możesz przeczytać w 5/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.