Husajn przygotowuje się na tradycyjną wojnę, Bush na wojnę robotów i nowych technologii. Takich jak amerykańska mucha bojowa.
Husajn przygotowuje się na tradycyjną wojnę, Bush na wojnę robotów i nowych technologii
Wojna z Saddamem Husajnem rozpocznie się od serii wybuchów w atmosferze przypominających grzmoty. Nie będzie odłamków, fali uderzeniowej, nic nie wyleci w powietrze, tylko po chwili przestaną działać wszystkie urządzenia i systemy elektroniczne. Takie skutki ma wybuch bomby elektromagnetycznej (e-bomby). Sztaby wojskowe i jednostki logistyki staną się wówczas ślepe. Nie będzie można odpalić rakiet, przestanie działać łączność. Nie uda się przekazać żadnych informacji za pośrednictwem telewizji albo radia. Eksplodująca jednocześ-nie bomba BLU-114B zniszczy sieć energetyczną i urządzenia elektryczne.
Inteligentne mikrofale
Zdetonowanie e-bomby powoduje wyzwolenie promieniowania mikrofalowego o mocy dwóch miliardów watów (dla porównania: kuchenka mikrofalowa ma moc do 1500 watów). Mikrofale przenikają do wnętrza budynków przez przewody wentylacyjne i anteny, paraliżują urządzenia w promieniu kilometra od miejsca wybuchu. Mogą więc unieszkodliwić systemy komputerowe w centrach dowodzenia. Nie niszczą budynków, mają oszczędzać także ludzi. Są niebezpieczne tylko dla osób z rozrusznikami serca, które przestaną wówczas działać.
Pomysł wykorzystania bomb elektromagnetycznych (o czym pisał niedawno m.in. Jim Wilson na łamach pisma "Popular Mechanics") powstał już pod koniec lat 50. W 1958 r. Amerykanie zdetonowali na Pacyfiku kolejną bombę wodorową. Efektem ubocznym wybuchu była awaria sieci elektrycznej na Hawajach. Przez następne lata pracowano nad bombą, która by wywoływała impuls elektromagnetyczny, ale nie niszczyła infrastruktury. W ubiegłym roku udało się taką bombę skonstruować. Podczas wojny z Irakiem będzie użyta po raz pierwszy.
Wojna robotów
Obezwładniony przez bomby elektromagnetyczne oraz BLU-114B przeciwnik będzie w praktyce niezdolny do odparcia szybkiego ataku. Zaraz po sparaliżowaniu centrów dowodzenia użyte zostaną nowe, niewidzialne dla radarów pociski manewrujące JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile). Przeciwko siłom lądowym, w tym czołgom, najprawdopodobniej zostaną wykorzystane inteligentne pociski z czujnikami ciepła oraz GPS do precyzyjnej lokalizacji celu. Potem przyjdzie kolej na amerykańskie siły lądowe. Jak podał dziennik "The Boston Globe", żołnierze US Army będą wyposażeni w nowe ręczne wyrzutnie rakietowe Javelin, mogące razić cele odległe nawet o 20-30 kilometrów. Zainstalowany w rakiecie komputer potrafi naprowadzić ją na czołg bądź wóz opancerzony wroga.
Podczas ataku żołnierzy mają wspierać roboty. Niektóre modele, na przykład PackBot firmy iRobot, przeszły chrzest bojowy w Afganistanie. Przypominają małe czołgi bez wieżyczek i mają służyć do prowadzenia rozpoznania w terenie miejskim. Podczas wojny z talibami zapuszczały się do jaskiń, skąd przekazywały obraz za pomocą kamer.
Powstały już nowsze wersje PackBota, wyposażone m.in. w aparaturę do wykrywania substancji chemicznych albo wysuwane ramię pozwalające zaglądać za róg budynku. Nowe roboty potrafią się także podnieść po wywrotce oraz trafić do bazy po własnych śladach, jeśli stracą z nią kontakt. Podobne do PackBotów roboty firmy Foster-Miller potra-fią pływać, wdrapywać się na schody, przedzierać przez śnieg i piasek. Badają też podejrzane przedmioty i oceniają, na ile są one niebezpieczne.
Owady zwiadowcze
Patrolowaniem terenu działania irackiej armii zajmą się predatory - bezzałogowe samoloty rozpoznawcze, które były już wykorzystywane w Afganistanie. W Iraku mają być używane także małe modele samolotów zwiadowczych, na przykład Dragon Eye, służący do rozpoznania najbliższej okolicy oraz gęsto zabudowanych terenów. Minisamolot można spakować do plecaka, bo jego długość nie przekracza 90 cm, a waga - dwóch kilogramów. Jest sterowany niewielkim urządzeniem, tak jak zegarek zakładanym na przedramię. Na ekranie sterownika widać obraz przekazywany z kamery.
W Iraku po raz pierwszy zostaną wykorzystane tzw. Micro Air Vehicles (MAVs) - latający szpiedzy o średnicy nie przekraczającej 15 cm. Najmniejsze MAVs, na przykład Robofly zaprojektowany na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, są wielkości pszczół. Wyglądem przypominają ważki, żuki albo muchy. Elektroniczne owady szpiegowskie latają z prędkością 35-70 km/h i mają zasięg do 10 km. Twórcy Entomoptera powstającego w Georgia Institute of Technology uczą go m.in. wślizgiwania się do pomieszczeń przez systemy wentylacyjne lub wlatywania szparą pod drzwiami. Oprócz wykonywania zadań zwiadowczych owady bojowe dzięki miniaturowym detektorom będą potrafiły wykrywać składy broni biologicznej, chemicznej i nuklearnej. Mają lądować na pojazdach wroga i zostawiać na nich elektroniczne znaczniki, pozwalające z większą precyzją wycelować pociski.
Mundur, który sam walczy
Podczas wojny w Iraku prawdopodobnie nie zostaną jeszcze wypróbowane mundury nowej generacji, opracowywane m.in. w Institute for Soldier Nanotechnologies - ośrodku badawczym przy Massachusetts Institute of Technology. Armia przeznaczyła na razie 50 mln dolarów na projekty nowych mundurów. Będą one właściwie nafaszerowanymi elektroniką kombinezonami, mogącymi w razie potrzeby zamienić się w tarczę ochronną. Dzięki czujnikom analizującym dominujące barwy mają się kolorem dopasowywać do otoczenia. Jeśli żołnierz zostanie ranny, uniform automatycznie zawiadomi o tym bazę. Potem zgodnie ze wskazówkami lekarza zaaplikuje środki znieczulające i będzie uciskał okolicę rany, by zapobiec wykrwawieniu. Nowe mundury będą też wysyłać wiadomości do żołnierzy znajdujących się najbliżej rannego, podając jego pozycję.
Alan Leo, ekspert wojskowy, napisał na łamach pisma "Technology Review", że integralnym elementem nowego uniformu będą sztuczne mięśnie umożliwiające żołnierzom wykonywanie czynności wymagających użycia dużej siły, na przykład pokonania jednym skokiem 5-6 metrów. Mundur nowego typu i zintegrowane z nim urządzenia mają być lżejsze niż obecnie używany ekwipunek - będą ważyć do 20 kg. Tyle mniej więcej nosili na sobie rzymscy legioniści. Teraz żołnierz dźwiga około 50 kg sprzętu, a jeśli służy w siłach specjalnych, to nawet 80 kg.
Saddam Husajn, który odgraża się, że jego armia zetrze w pył siły sojusznicze, jest nie tylko mitomanem, ale też osobą źle poinformowaną. Jego wojsko może mieć zbyt mało okazji, by zrobić krzywdę żołnierzom US Army wyposażonym w broń nowej generacji.
Wojna z Saddamem Husajnem rozpocznie się od serii wybuchów w atmosferze przypominających grzmoty. Nie będzie odłamków, fali uderzeniowej, nic nie wyleci w powietrze, tylko po chwili przestaną działać wszystkie urządzenia i systemy elektroniczne. Takie skutki ma wybuch bomby elektromagnetycznej (e-bomby). Sztaby wojskowe i jednostki logistyki staną się wówczas ślepe. Nie będzie można odpalić rakiet, przestanie działać łączność. Nie uda się przekazać żadnych informacji za pośrednictwem telewizji albo radia. Eksplodująca jednocześ-nie bomba BLU-114B zniszczy sieć energetyczną i urządzenia elektryczne.
Inteligentne mikrofale
Zdetonowanie e-bomby powoduje wyzwolenie promieniowania mikrofalowego o mocy dwóch miliardów watów (dla porównania: kuchenka mikrofalowa ma moc do 1500 watów). Mikrofale przenikają do wnętrza budynków przez przewody wentylacyjne i anteny, paraliżują urządzenia w promieniu kilometra od miejsca wybuchu. Mogą więc unieszkodliwić systemy komputerowe w centrach dowodzenia. Nie niszczą budynków, mają oszczędzać także ludzi. Są niebezpieczne tylko dla osób z rozrusznikami serca, które przestaną wówczas działać.
Pomysł wykorzystania bomb elektromagnetycznych (o czym pisał niedawno m.in. Jim Wilson na łamach pisma "Popular Mechanics") powstał już pod koniec lat 50. W 1958 r. Amerykanie zdetonowali na Pacyfiku kolejną bombę wodorową. Efektem ubocznym wybuchu była awaria sieci elektrycznej na Hawajach. Przez następne lata pracowano nad bombą, która by wywoływała impuls elektromagnetyczny, ale nie niszczyła infrastruktury. W ubiegłym roku udało się taką bombę skonstruować. Podczas wojny z Irakiem będzie użyta po raz pierwszy.
Wojna robotów
Obezwładniony przez bomby elektromagnetyczne oraz BLU-114B przeciwnik będzie w praktyce niezdolny do odparcia szybkiego ataku. Zaraz po sparaliżowaniu centrów dowodzenia użyte zostaną nowe, niewidzialne dla radarów pociski manewrujące JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile). Przeciwko siłom lądowym, w tym czołgom, najprawdopodobniej zostaną wykorzystane inteligentne pociski z czujnikami ciepła oraz GPS do precyzyjnej lokalizacji celu. Potem przyjdzie kolej na amerykańskie siły lądowe. Jak podał dziennik "The Boston Globe", żołnierze US Army będą wyposażeni w nowe ręczne wyrzutnie rakietowe Javelin, mogące razić cele odległe nawet o 20-30 kilometrów. Zainstalowany w rakiecie komputer potrafi naprowadzić ją na czołg bądź wóz opancerzony wroga.
Podczas ataku żołnierzy mają wspierać roboty. Niektóre modele, na przykład PackBot firmy iRobot, przeszły chrzest bojowy w Afganistanie. Przypominają małe czołgi bez wieżyczek i mają służyć do prowadzenia rozpoznania w terenie miejskim. Podczas wojny z talibami zapuszczały się do jaskiń, skąd przekazywały obraz za pomocą kamer.
Powstały już nowsze wersje PackBota, wyposażone m.in. w aparaturę do wykrywania substancji chemicznych albo wysuwane ramię pozwalające zaglądać za róg budynku. Nowe roboty potrafią się także podnieść po wywrotce oraz trafić do bazy po własnych śladach, jeśli stracą z nią kontakt. Podobne do PackBotów roboty firmy Foster-Miller potra-fią pływać, wdrapywać się na schody, przedzierać przez śnieg i piasek. Badają też podejrzane przedmioty i oceniają, na ile są one niebezpieczne.
Owady zwiadowcze
Patrolowaniem terenu działania irackiej armii zajmą się predatory - bezzałogowe samoloty rozpoznawcze, które były już wykorzystywane w Afganistanie. W Iraku mają być używane także małe modele samolotów zwiadowczych, na przykład Dragon Eye, służący do rozpoznania najbliższej okolicy oraz gęsto zabudowanych terenów. Minisamolot można spakować do plecaka, bo jego długość nie przekracza 90 cm, a waga - dwóch kilogramów. Jest sterowany niewielkim urządzeniem, tak jak zegarek zakładanym na przedramię. Na ekranie sterownika widać obraz przekazywany z kamery.
W Iraku po raz pierwszy zostaną wykorzystane tzw. Micro Air Vehicles (MAVs) - latający szpiedzy o średnicy nie przekraczającej 15 cm. Najmniejsze MAVs, na przykład Robofly zaprojektowany na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, są wielkości pszczół. Wyglądem przypominają ważki, żuki albo muchy. Elektroniczne owady szpiegowskie latają z prędkością 35-70 km/h i mają zasięg do 10 km. Twórcy Entomoptera powstającego w Georgia Institute of Technology uczą go m.in. wślizgiwania się do pomieszczeń przez systemy wentylacyjne lub wlatywania szparą pod drzwiami. Oprócz wykonywania zadań zwiadowczych owady bojowe dzięki miniaturowym detektorom będą potrafiły wykrywać składy broni biologicznej, chemicznej i nuklearnej. Mają lądować na pojazdach wroga i zostawiać na nich elektroniczne znaczniki, pozwalające z większą precyzją wycelować pociski.
Mundur, który sam walczy
Podczas wojny w Iraku prawdopodobnie nie zostaną jeszcze wypróbowane mundury nowej generacji, opracowywane m.in. w Institute for Soldier Nanotechnologies - ośrodku badawczym przy Massachusetts Institute of Technology. Armia przeznaczyła na razie 50 mln dolarów na projekty nowych mundurów. Będą one właściwie nafaszerowanymi elektroniką kombinezonami, mogącymi w razie potrzeby zamienić się w tarczę ochronną. Dzięki czujnikom analizującym dominujące barwy mają się kolorem dopasowywać do otoczenia. Jeśli żołnierz zostanie ranny, uniform automatycznie zawiadomi o tym bazę. Potem zgodnie ze wskazówkami lekarza zaaplikuje środki znieczulające i będzie uciskał okolicę rany, by zapobiec wykrwawieniu. Nowe mundury będą też wysyłać wiadomości do żołnierzy znajdujących się najbliżej rannego, podając jego pozycję.
Alan Leo, ekspert wojskowy, napisał na łamach pisma "Technology Review", że integralnym elementem nowego uniformu będą sztuczne mięśnie umożliwiające żołnierzom wykonywanie czynności wymagających użycia dużej siły, na przykład pokonania jednym skokiem 5-6 metrów. Mundur nowego typu i zintegrowane z nim urządzenia mają być lżejsze niż obecnie używany ekwipunek - będą ważyć do 20 kg. Tyle mniej więcej nosili na sobie rzymscy legioniści. Teraz żołnierz dźwiga około 50 kg sprzętu, a jeśli służy w siłach specjalnych, to nawet 80 kg.
Saddam Husajn, który odgraża się, że jego armia zetrze w pył siły sojusznicze, jest nie tylko mitomanem, ale też osobą źle poinformowaną. Jego wojsko może mieć zbyt mało okazji, by zrobić krzywdę żołnierzom US Army wyposażonym w broń nowej generacji.
Więcej możesz przeczytać w 7/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.