Bunkier widmo
Colin Powell, amerykański sekretarz stanu, zademonstrował Radzie Bezpieczeństwa ONZ taśmy z nagraniami, na których iraccy oficerowie rozmawiają o możliwości posiadania "zakazanej" amunicji i "unowocześnionych pojazdów". W prezentacji ilustrowanej zdjęciami, zapisami rozmów i zeznaniami uciekinierów z Iraku Powell udowadniał, że Irak ukrywa sprzęt potrzebny do realizacji programów zbrojeniowych. Pokazał zdjęcia satelitarne mające dowieść, że władze w ciągu miesiąca oczyściły bunkier służący do przechowywania broni chemicznej w Tadżi. Nie przekonało to sceptyków, którzy nalegają, by inspektorzy kontynuowali pracę.
(GREG)
Bohater czy nazista?
Paul von Hindenburg, niemiecki bohater wojenny i prezydent, który mianował Hitlera kanclerzem, popadł w niełaskę berlińskich i poczdamskich senatorów. Próbują oni pozbawić feldmarszałka honorowego obywatelstwa swoich miast. Twierdzą, że dając władzę Hitlerowi, Hindenburg ponosi współodpowiedzialność za śmierć tysięcy berlińczyków w obozach zagłady i w trakcie działań wojennych. Honorowe obywatelstwo 4000 miast i gmin niemieckich Hindenburg otrzymał za jednym zamachem razem z Hitlerem w urodziny führera - 20 kwietnia 1933 r. Hindenburg urodził się i wychował w Poznaniu, ale honorowego obywatelstwa miasta nie dostał.
- I długo jeszcze nie dostanie. Nie ma dziś do tego sprzyjającej atmosfery - mówi "Wprost" historyk ziemii wielkopolskiej Dorota Matyjaszczyk.
(RW)
Miłość do Iraku?
Dyktator Iraku może liczyć nie tylko na francuskich polityków, ale i na tamtejszych wydawców. Nad Sekwaną ukazała się powieść "Zabiba i król", której autorstwo przypisywane jest Saddamowi Husajnowi. Dzieło opublikowane w Iraku przed trzema laty jest tam obowiązkową lekturą szkolną. Francuski wydawca reklamuje je w ten sposób: "Miłość, zdrada, spiski, wojny". Książka w internetowej księgarni kosztuje zaledwie 19 euro.
(GREG)
Turkmenbasza zmęczony sobą
Najpierw nazwał się ojcem wszystkich Turkmenów, potem mianował się prezydentem "bezterminowym" (określenie "dożywotni" sugerowałoby, że może kiedyś umrzeć). Następnie zbudował sobie złoty obrotowy pomnik, swoje imię nadawał kolejnym miastom, lotniskom, ulicom, a nawet wodzie po goleniu. Zmienił kalendarz, styczeń przemianowując na "miesiąc Turkmenbaszy". Gdy świat z zapartym tchem czekał na kolejne dowody geniuszu Saparmurada Nijazowa, prezydent Turkmenistanu nag-le zmienił front. "Zawsze kiedy włączam telewizor, pokazują w nim program o mnie lub o mojej rodzinie. Błagam was, nie wielbcie mnie tak bardzo, bo nie jestem w stanie oglądać telewizji" - napisał Turkmenbasza do dyrekcji telewizji. (WAK)
Rasputin świętym
W Rosji popularność zdobywają ikony z wizerunkami Iwana Groźnego i Grigorija Rasputina. Nacjonaliści naciskają, by obu wynieść na ołtarze. Przedstawiają cara jako człowieka wielkiego serca, a Rasputina jako męczennika, który zginął z rąk Żydów i masonów. Iwan Groźny był jednym z najbardziej krwawych władców w historii, a Rasputin zasłynął z intryg i organizowania gigantycznych orgii. Przeciw próbom bea-tyfikacji protestuje patriarcha Rosji Aleksiej II. "To szaleństwo. Nie można równocześnie wychwalać męczenników i ich katów, być sprośnym i świętym". (WAK)
Bomba zegarowa
Wojna potrwa sześć dni, może sześć tygodni, na pewno nie sześć miesięcy" - powiedział podczas wizyty w amerykańskiej bazie we włoskim Aviano znany z ciętego języka sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld. Jaka wojna? - pytają na to niektórzy europejscy politycy. Niezłomnie wierzymy w sukces misji inspektorów ONZ - tę formułkę recytują Niemcy i Francuzi. Naturalnie, nikt w to nie wierzy. Przedstawione przez Colina Powella Radzie Bezpieczeństwa ONZ dowody tworzą rzetelnie przygotowany akt oskarżenia. To oczywiste, że machina rządzonego przez dyktatora państwa dąży wyłącznie do oszukania grupki inspektorów. Europejscy politycy chowają zaś głowę w piasek i udają, że nie istnieje "oś zła".
Tymczasem międzynarodówka dyktatorów znów dała o sobie znać. Świecki bóg Korei Północnej zaostrzył jeszcze swój antyamerykanizm, ogłaszając zamysł uderzenia prewencyjnego na Koreę Południową i żołnierzy amerykańskich. Odpowiedź Stanów Zjednoczonych powinna mu jednak dać do myślenia. Rumsfeld w cytowanej wypowiedzi stwierdził bez ogródek, że "walka Stanów Zjednoczonych z terroryzmem nie zakończy się wraz z wojną przeciwko Irakowi". A prezydent Bush, wyraźnie zirytowany zachowaniem Kim Dzong Ila, powiedział, że "w grę wchodzą wszystkie możliwości" rozwiązania problemu zbrojeń atomowych Korei Północnej. W tym wypadku język dyplomatyczny da się przetłumaczyć następująco: Amerykanie mają dość i użyją wszelkich sił i środków, by zlikwidować zagrożenie dla wolnego świata.
Amerykańska polityka konsekwentnie dąży do wyeliminowania dyktatorskich i bandyckich rządów. Od upadku Milosevicia żaden satrapa nie może czuć się nietykalny. George Bush przejdzie zapewne do historii jako twórca amerykańskiej doktryny unilateralizmu, czyli koncepcji świata jednobiegunowego. I być może jako człowiek, który przywrócił polityce właściwe proporcje między uniwersalnymi wartościami cywilizacji Zachodu a grą interesów. I jako ten polityk, który uruchomił bombę zegarową nie pozwalającą spokojnie zasnąć żadnemu autokracie.
Jerzy Marek Nowakowski
Colin Powell, amerykański sekretarz stanu, zademonstrował Radzie Bezpieczeństwa ONZ taśmy z nagraniami, na których iraccy oficerowie rozmawiają o możliwości posiadania "zakazanej" amunicji i "unowocześnionych pojazdów". W prezentacji ilustrowanej zdjęciami, zapisami rozmów i zeznaniami uciekinierów z Iraku Powell udowadniał, że Irak ukrywa sprzęt potrzebny do realizacji programów zbrojeniowych. Pokazał zdjęcia satelitarne mające dowieść, że władze w ciągu miesiąca oczyściły bunkier służący do przechowywania broni chemicznej w Tadżi. Nie przekonało to sceptyków, którzy nalegają, by inspektorzy kontynuowali pracę.
(GREG)
Bohater czy nazista?
Paul von Hindenburg, niemiecki bohater wojenny i prezydent, który mianował Hitlera kanclerzem, popadł w niełaskę berlińskich i poczdamskich senatorów. Próbują oni pozbawić feldmarszałka honorowego obywatelstwa swoich miast. Twierdzą, że dając władzę Hitlerowi, Hindenburg ponosi współodpowiedzialność za śmierć tysięcy berlińczyków w obozach zagłady i w trakcie działań wojennych. Honorowe obywatelstwo 4000 miast i gmin niemieckich Hindenburg otrzymał za jednym zamachem razem z Hitlerem w urodziny führera - 20 kwietnia 1933 r. Hindenburg urodził się i wychował w Poznaniu, ale honorowego obywatelstwa miasta nie dostał.
- I długo jeszcze nie dostanie. Nie ma dziś do tego sprzyjającej atmosfery - mówi "Wprost" historyk ziemii wielkopolskiej Dorota Matyjaszczyk.
(RW)
Miłość do Iraku?
Dyktator Iraku może liczyć nie tylko na francuskich polityków, ale i na tamtejszych wydawców. Nad Sekwaną ukazała się powieść "Zabiba i król", której autorstwo przypisywane jest Saddamowi Husajnowi. Dzieło opublikowane w Iraku przed trzema laty jest tam obowiązkową lekturą szkolną. Francuski wydawca reklamuje je w ten sposób: "Miłość, zdrada, spiski, wojny". Książka w internetowej księgarni kosztuje zaledwie 19 euro.
(GREG)
Turkmenbasza zmęczony sobą
Najpierw nazwał się ojcem wszystkich Turkmenów, potem mianował się prezydentem "bezterminowym" (określenie "dożywotni" sugerowałoby, że może kiedyś umrzeć). Następnie zbudował sobie złoty obrotowy pomnik, swoje imię nadawał kolejnym miastom, lotniskom, ulicom, a nawet wodzie po goleniu. Zmienił kalendarz, styczeń przemianowując na "miesiąc Turkmenbaszy". Gdy świat z zapartym tchem czekał na kolejne dowody geniuszu Saparmurada Nijazowa, prezydent Turkmenistanu nag-le zmienił front. "Zawsze kiedy włączam telewizor, pokazują w nim program o mnie lub o mojej rodzinie. Błagam was, nie wielbcie mnie tak bardzo, bo nie jestem w stanie oglądać telewizji" - napisał Turkmenbasza do dyrekcji telewizji. (WAK)
Rasputin świętym
W Rosji popularność zdobywają ikony z wizerunkami Iwana Groźnego i Grigorija Rasputina. Nacjonaliści naciskają, by obu wynieść na ołtarze. Przedstawiają cara jako człowieka wielkiego serca, a Rasputina jako męczennika, który zginął z rąk Żydów i masonów. Iwan Groźny był jednym z najbardziej krwawych władców w historii, a Rasputin zasłynął z intryg i organizowania gigantycznych orgii. Przeciw próbom bea-tyfikacji protestuje patriarcha Rosji Aleksiej II. "To szaleństwo. Nie można równocześnie wychwalać męczenników i ich katów, być sprośnym i świętym". (WAK)
Bomba zegarowa
Wojna potrwa sześć dni, może sześć tygodni, na pewno nie sześć miesięcy" - powiedział podczas wizyty w amerykańskiej bazie we włoskim Aviano znany z ciętego języka sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld. Jaka wojna? - pytają na to niektórzy europejscy politycy. Niezłomnie wierzymy w sukces misji inspektorów ONZ - tę formułkę recytują Niemcy i Francuzi. Naturalnie, nikt w to nie wierzy. Przedstawione przez Colina Powella Radzie Bezpieczeństwa ONZ dowody tworzą rzetelnie przygotowany akt oskarżenia. To oczywiste, że machina rządzonego przez dyktatora państwa dąży wyłącznie do oszukania grupki inspektorów. Europejscy politycy chowają zaś głowę w piasek i udają, że nie istnieje "oś zła".
Tymczasem międzynarodówka dyktatorów znów dała o sobie znać. Świecki bóg Korei Północnej zaostrzył jeszcze swój antyamerykanizm, ogłaszając zamysł uderzenia prewencyjnego na Koreę Południową i żołnierzy amerykańskich. Odpowiedź Stanów Zjednoczonych powinna mu jednak dać do myślenia. Rumsfeld w cytowanej wypowiedzi stwierdził bez ogródek, że "walka Stanów Zjednoczonych z terroryzmem nie zakończy się wraz z wojną przeciwko Irakowi". A prezydent Bush, wyraźnie zirytowany zachowaniem Kim Dzong Ila, powiedział, że "w grę wchodzą wszystkie możliwości" rozwiązania problemu zbrojeń atomowych Korei Północnej. W tym wypadku język dyplomatyczny da się przetłumaczyć następująco: Amerykanie mają dość i użyją wszelkich sił i środków, by zlikwidować zagrożenie dla wolnego świata.
Amerykańska polityka konsekwentnie dąży do wyeliminowania dyktatorskich i bandyckich rządów. Od upadku Milosevicia żaden satrapa nie może czuć się nietykalny. George Bush przejdzie zapewne do historii jako twórca amerykańskiej doktryny unilateralizmu, czyli koncepcji świata jednobiegunowego. I być może jako człowiek, który przywrócił polityce właściwe proporcje między uniwersalnymi wartościami cywilizacji Zachodu a grą interesów. I jako ten polityk, który uruchomił bombę zegarową nie pozwalającą spokojnie zasnąć żadnemu autokracie.
Jerzy Marek Nowakowski
Więcej możesz przeczytać w 7/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.