Bracie! Zbliża siĘ przednówek. Wszystkie ziemniaki z piwnicy już zjedzone, mąka na wykończeniu, a do sklepu daleko, nawet groch już wyszedł, bo my, jak wiesz, lubimy grochówkę.
No, przyjdzie sięgnąć do worka z fasolą, cośmy jej nasuszyli. Robercie Drogi, czy to nie tak przez setki lat wyglądał jadłospis w większości polskich domów? A tę fasolę to my tu, nad Wisłą, nie za bardzo lubimy. Fasolka po bretońsku i tyle. Jeszcze barszcz ukraiński na wschodzie.
Naprawdę bardzo lubię fasolkę po bretońsku, ale przecież z fasoli można zrobić całe mnóstwo pysznych potraw, a nie w kółko to samo. W dodatku dość powszechnie można dostać tyle jej różnych odmian: biała, czarna, czerwona, cętkowana, mała i duża, i Bóg wie jaka jeszcze. Wiele kuchni świata zna ciekawe kombinacje z fasolą i trzeba się od nich uczyć. Już nie mówię o cudach, jakie wyprawiają z fasolą, zwłaszcza sojową, ludy Dalekiego Wschodu - zresztą nie tak łatwo ich dokonania naśladować, co widać po usiłowaniach rodzimych propagatorów wegetarianizmu z raczej pożałowania godnymi kotletami sojowymi, pasztetami i słodyczami (brr!). Chodzi mi o fasolowe potrawy przede wszystkim narodów hiszpańsko- i portugalskojęzycznych - te brazylijskie fajitas czy nadziewane fasolą meksykańskie tortillas. Pyszne jest purée z czarnej fasoli, zwłaszcza umiejętnie przyprawione, co jednak bardzo rzadko się zdarza w meksykańskich restauracjach nad Wisłą.
Ostatnio na domowej imprezie dla przyjaciół, połączonej z kolacją, podaliśmy fasolę jaś (nie mylić z Jasiem Fasolą, który jest raczej niestrawny) przyrządzoną w niezwykle prosty, choć może nieoczywisty sposób: po odpowiednim namoczeniu fasolę ugotowaliśmy, a na dobrej oliwie z pierwszego tłoczenia lekko podsmażyliśmy radykalnie dużą ilość wyciśniętego czosnku i na to wrzuciliśmy fasolę. Po kilku minutach smażenia (z częstym mieszaniem) danie było gotowe. Goście zignorowali pasztety i duszone grzyby i rzucili się na jasia, bo to zaiste przednia zakąska pod kieliszek wódki. Także na zimno, o ile w ogóle będzie miała okazję przestygnąć.
A więc Twoje zdrówko pod fasolkę pije
Bikont Dobrze Namoczony
Piotrze!
JakŻe siĘ cieszĘ, Że podjĄŁeŚ ten temat, bowiem należę do tych, co przepadają za fasolą w każdej odmianie. I również boleję, że kraj okrył się czarnym welonem fasolowej indolencji. Nieśmiertelna po bretońsku, zresztą w Bretanii potrawa całkowicie nieznana, i nic albo prawie nic ponadto. Nie zawsze tak było. Spójrz na przykład soczewicy - niegdyś chętnie gotowana (sam pamiętam z dzieciństwa duszoną w kwaśnym, śmietanowym sosie), dziś w zasadzie nieobecna, jeszcze mignie na Podlasiu w farszu do pierogów, ale można powiedzieć, że w powszechnej świadomości kulinarnej nie istnieje. A wystarczy przekroczyć granicę czeską lub słowacką, by dostrzec, że tamtejsza ludność bez soczewicy sobie nie wyobraża życia.
W Słowenii i północnych Włoszech zachwyca mnie z kolei wszechobecna, po ugotowaniu mała i szara fasolka borlotti. Nawet jako sałatka, wymieszana z drobniutko pokrojoną cebulą, oliwą i octem winnym, spisuje się świetnie. Bo fasola, by była pyszna, nie wymaga wielkich kombinacji kuchennych. Moja mama robiła i robi jasiek w najprostszy sposób: ugotowany przesmaża na maśle z zezłoconą cebulą i doprawia sporą ilością świeżo zmielonego czarnego pieprzu. Toż to poezja najczystsza! Grecy robią jasiek też bardzo prosto - ugotowany zapiekają w piecu z oliwą, cebulą, czosnkiem i pomidorami. Fasola ze względu na wartości odżywcze zwana była mięsem biednych ludzi, ale przysięgam Ci, że przedkładam jej smak nad smak befsztyka (no, chyba że byłby z truflami). A bób czy ciecierzyca to tematy na wiele osobnych epistoł. Powiem Ci tylko, że nie wszyscy wiedzą, iż przez cały rok jest sprzedawany bób mrożony. Nie jest oczywiście tak dobry jak młodziutki, świeży, ale i z niego da się zrobić przyjemne rzeczy. Na przykład takie jak zupa, którą sam wymyśliłem i przepis obok podaję.
Z fasolowym pozdrowieniem!
RM
Naprawdę bardzo lubię fasolkę po bretońsku, ale przecież z fasoli można zrobić całe mnóstwo pysznych potraw, a nie w kółko to samo. W dodatku dość powszechnie można dostać tyle jej różnych odmian: biała, czarna, czerwona, cętkowana, mała i duża, i Bóg wie jaka jeszcze. Wiele kuchni świata zna ciekawe kombinacje z fasolą i trzeba się od nich uczyć. Już nie mówię o cudach, jakie wyprawiają z fasolą, zwłaszcza sojową, ludy Dalekiego Wschodu - zresztą nie tak łatwo ich dokonania naśladować, co widać po usiłowaniach rodzimych propagatorów wegetarianizmu z raczej pożałowania godnymi kotletami sojowymi, pasztetami i słodyczami (brr!). Chodzi mi o fasolowe potrawy przede wszystkim narodów hiszpańsko- i portugalskojęzycznych - te brazylijskie fajitas czy nadziewane fasolą meksykańskie tortillas. Pyszne jest purée z czarnej fasoli, zwłaszcza umiejętnie przyprawione, co jednak bardzo rzadko się zdarza w meksykańskich restauracjach nad Wisłą.
Ostatnio na domowej imprezie dla przyjaciół, połączonej z kolacją, podaliśmy fasolę jaś (nie mylić z Jasiem Fasolą, który jest raczej niestrawny) przyrządzoną w niezwykle prosty, choć może nieoczywisty sposób: po odpowiednim namoczeniu fasolę ugotowaliśmy, a na dobrej oliwie z pierwszego tłoczenia lekko podsmażyliśmy radykalnie dużą ilość wyciśniętego czosnku i na to wrzuciliśmy fasolę. Po kilku minutach smażenia (z częstym mieszaniem) danie było gotowe. Goście zignorowali pasztety i duszone grzyby i rzucili się na jasia, bo to zaiste przednia zakąska pod kieliszek wódki. Także na zimno, o ile w ogóle będzie miała okazję przestygnąć.
A więc Twoje zdrówko pod fasolkę pije
Bikont Dobrze Namoczony
Piotrze!
JakŻe siĘ cieszĘ, Że podjĄŁeŚ ten temat, bowiem należę do tych, co przepadają za fasolą w każdej odmianie. I również boleję, że kraj okrył się czarnym welonem fasolowej indolencji. Nieśmiertelna po bretońsku, zresztą w Bretanii potrawa całkowicie nieznana, i nic albo prawie nic ponadto. Nie zawsze tak było. Spójrz na przykład soczewicy - niegdyś chętnie gotowana (sam pamiętam z dzieciństwa duszoną w kwaśnym, śmietanowym sosie), dziś w zasadzie nieobecna, jeszcze mignie na Podlasiu w farszu do pierogów, ale można powiedzieć, że w powszechnej świadomości kulinarnej nie istnieje. A wystarczy przekroczyć granicę czeską lub słowacką, by dostrzec, że tamtejsza ludność bez soczewicy sobie nie wyobraża życia.
W Słowenii i północnych Włoszech zachwyca mnie z kolei wszechobecna, po ugotowaniu mała i szara fasolka borlotti. Nawet jako sałatka, wymieszana z drobniutko pokrojoną cebulą, oliwą i octem winnym, spisuje się świetnie. Bo fasola, by była pyszna, nie wymaga wielkich kombinacji kuchennych. Moja mama robiła i robi jasiek w najprostszy sposób: ugotowany przesmaża na maśle z zezłoconą cebulą i doprawia sporą ilością świeżo zmielonego czarnego pieprzu. Toż to poezja najczystsza! Grecy robią jasiek też bardzo prosto - ugotowany zapiekają w piecu z oliwą, cebulą, czosnkiem i pomidorami. Fasola ze względu na wartości odżywcze zwana była mięsem biednych ludzi, ale przysięgam Ci, że przedkładam jej smak nad smak befsztyka (no, chyba że byłby z truflami). A bób czy ciecierzyca to tematy na wiele osobnych epistoł. Powiem Ci tylko, że nie wszyscy wiedzą, iż przez cały rok jest sprzedawany bób mrożony. Nie jest oczywiście tak dobry jak młodziutki, świeży, ale i z niego da się zrobić przyjemne rzeczy. Na przykład takie jak zupa, którą sam wymyśliłem i przepis obok podaję.
Z fasolowym pozdrowieniem!
RM
Zupa krem z bobu Podaje Robert MakŁowicz |
---|
Ugotować do miękkości bób w osolonym wrzątku i wyłuskać z łupin. Na niezbyt gorącej oliwie chwilę dusić posiekany czosnek, dodać bób bez łupin, jeszcze chwilę razem smażyć, podlać częścią bulionu, dodać kolendrę, zmiksować, dodać resztę bulionu oraz śmietankę, doprawić solą i świeżo zmielonym białym pieprzem, zagotować. Można podawać, kładąc na każdej porcji kleks z ubitej, nie słodzonej śmietanki tortowej. |
Więcej możesz przeczytać w 7/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.