Andrzej Lepper, który w wielkim stylu powrócił do łask telewizji, problemy świń zna dobrze, bo od lat walczy o dostęp do koryta
Świnia, jak powszechnie wiadomo, jest największym przyjacielem człowieka. Każda świnia przywiązuje się do swego właściciela i płacze wielkimi łzami, gdy ją zabijają. Świnię można wytresować lepiej niż psa (patrz film "Babe - świnka z klasą"), ale rzadko kto próbuje, bo po cholerę komu świnia na spacerze w parku.
Świni nic nie uratuje, nawet gdyby znała się na zegarku, recytowała z pamięci fragmenty "Mazepy" Słowackiego, śpiewała arię Stefana z kurantami ze "Strasznego dworu" Moniuszki czy mówiła ładniej niż Jerzy Jaskiernia w telewizji. Świnia przeznaczona jest bowiem do zbiorowej konsumpcji, czyli do spożycia. I może se świnia inteligentnie (jak to tylko po świńsku potrafi) strzyc uszami, nic to nie da. Pies na ten przykład ma lepiej, bo go nikt w Europie nie zeżre. Ale już w takiej Korei psy mają tak jak u nas świnie, czyli raczej pod górkę i to przez pole minowe.
Świnia jako zwierzę pokojowe to wyjątkowy wypadek. Mała, różowa świnka jest nawet milutka i od biedy dałoby się ją trzymać na kanapie w domu. Niestety, jak dowodzą liczne przykłady ze świata polityki i biznesu, każda mała świnka wkrótce staje się wielką świnią. Z wielką świnią - podobnie jak ze słoniem, hipopotamem czy posłem Ziobrą - nie jest łatwo sobie poradzić.
Mówi się, że świnia nie jest wybredna i zje wszystko. W dzisiejszych czasach to cecha pozytywna. Lepsza w domu świnia, która zje wszystko, co jej damy, niż wybredny francuski piesek. Świnia ma poczucie humoru i potrafi się uśmiechać, co na przykład za nic nie wychodzi Lechowi Nikolskiemu, który z pewnością niebawem wygra konkurs na najsmutniejszą twarz polskiej polityki.
Mimo tych przewag świnie nie mają dostępu do naszych mieszkań i w hierarchii zwierzęcej zajmują dalekie miejsce za psami. Najlepiej obrazują to porównania. Mówi się "wierny jak pies", ale "brudny jak świnia". Można być jeszcze pijanym jak świnia, jeść jak świnia i zachowywać się jak świnia. Pies zawsze w porównaniu ze świnią wypadnie lepiej, choć - jak wiadomo - ma od świni mniejszy mózg i jest od niej najzwyczajniej głupszy. Jedyny wypadek zrównania świni z psem zachodzi, gdy ktoś jest psem na kobiety i ma świńskie myśli.
Unia Europejska chce dobrze dla świń. To miłe, że ktoś pomyślał wreszcie o świniach, w czasach gdy tak rzadko myśli się o ludziach. Świnie, siedząc dniami i nocami w chlewikach, nudzą się i z tych nudów odgryzają sobie ogonki. Przepisy, które już wprowadzono w Wielkiej Brytanii, nakazują umieszczenie w każdym chlewie chociaż jednej zabawki dla świń. Ulubioną zabawką świń są piłki. Świnie brytyjskie niczym skinheadzi lubią sobie czasem pokopać ryjami.
Już ja widzę polskiego rolnika, jak on świni daje jakąś zabawkę, żeby sobie z nudów ogonka nie odgryzła. Na polskiej wsi jedyna zabawka, jaka zawsze jest pod ręką, to pijany sąsiad. Można go wrzucić do chlewika i świnia zabawę będzie miała jak na hiphopowej balandze, ale cholera wie, czy taka zabawka mieści się w normach unijnych. Piłkę to polski rolnik ma, ale do metalu, a dla świni specjalnej nie będzie przecież kupował. Bieda taka, że na wsi dzieci robią sobie piłki z główek kapusty albo z nauczycieli. A przecież piłka to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze przepisowe obuwie, spodenki itd. To może od razu niech uchwalą w tej unii, że świniom trzeba w chlewie zamontować telewizję kablową z Adult Channel, dorzucić jeszcze siatkę wibratorów i będzie po sprawie.
A może z tą telewizją w chlewach to nie byłby taki zły pomysł? Częstym gościem na szklanym ekranie jest ostatnio Andrzej Lepper, który w wielkim stylu powrócił do łask telewizji państwowej. Lepper problemy świń zna bardzo dobrze, bo sam od lat walczy o dostęp do koryta.
Świni nic nie uratuje, nawet gdyby znała się na zegarku, recytowała z pamięci fragmenty "Mazepy" Słowackiego, śpiewała arię Stefana z kurantami ze "Strasznego dworu" Moniuszki czy mówiła ładniej niż Jerzy Jaskiernia w telewizji. Świnia przeznaczona jest bowiem do zbiorowej konsumpcji, czyli do spożycia. I może se świnia inteligentnie (jak to tylko po świńsku potrafi) strzyc uszami, nic to nie da. Pies na ten przykład ma lepiej, bo go nikt w Europie nie zeżre. Ale już w takiej Korei psy mają tak jak u nas świnie, czyli raczej pod górkę i to przez pole minowe.
Świnia jako zwierzę pokojowe to wyjątkowy wypadek. Mała, różowa świnka jest nawet milutka i od biedy dałoby się ją trzymać na kanapie w domu. Niestety, jak dowodzą liczne przykłady ze świata polityki i biznesu, każda mała świnka wkrótce staje się wielką świnią. Z wielką świnią - podobnie jak ze słoniem, hipopotamem czy posłem Ziobrą - nie jest łatwo sobie poradzić.
Mówi się, że świnia nie jest wybredna i zje wszystko. W dzisiejszych czasach to cecha pozytywna. Lepsza w domu świnia, która zje wszystko, co jej damy, niż wybredny francuski piesek. Świnia ma poczucie humoru i potrafi się uśmiechać, co na przykład za nic nie wychodzi Lechowi Nikolskiemu, który z pewnością niebawem wygra konkurs na najsmutniejszą twarz polskiej polityki.
Mimo tych przewag świnie nie mają dostępu do naszych mieszkań i w hierarchii zwierzęcej zajmują dalekie miejsce za psami. Najlepiej obrazują to porównania. Mówi się "wierny jak pies", ale "brudny jak świnia". Można być jeszcze pijanym jak świnia, jeść jak świnia i zachowywać się jak świnia. Pies zawsze w porównaniu ze świnią wypadnie lepiej, choć - jak wiadomo - ma od świni mniejszy mózg i jest od niej najzwyczajniej głupszy. Jedyny wypadek zrównania świni z psem zachodzi, gdy ktoś jest psem na kobiety i ma świńskie myśli.
Unia Europejska chce dobrze dla świń. To miłe, że ktoś pomyślał wreszcie o świniach, w czasach gdy tak rzadko myśli się o ludziach. Świnie, siedząc dniami i nocami w chlewikach, nudzą się i z tych nudów odgryzają sobie ogonki. Przepisy, które już wprowadzono w Wielkiej Brytanii, nakazują umieszczenie w każdym chlewie chociaż jednej zabawki dla świń. Ulubioną zabawką świń są piłki. Świnie brytyjskie niczym skinheadzi lubią sobie czasem pokopać ryjami.
Już ja widzę polskiego rolnika, jak on świni daje jakąś zabawkę, żeby sobie z nudów ogonka nie odgryzła. Na polskiej wsi jedyna zabawka, jaka zawsze jest pod ręką, to pijany sąsiad. Można go wrzucić do chlewika i świnia zabawę będzie miała jak na hiphopowej balandze, ale cholera wie, czy taka zabawka mieści się w normach unijnych. Piłkę to polski rolnik ma, ale do metalu, a dla świni specjalnej nie będzie przecież kupował. Bieda taka, że na wsi dzieci robią sobie piłki z główek kapusty albo z nauczycieli. A przecież piłka to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze przepisowe obuwie, spodenki itd. To może od razu niech uchwalą w tej unii, że świniom trzeba w chlewie zamontować telewizję kablową z Adult Channel, dorzucić jeszcze siatkę wibratorów i będzie po sprawie.
A może z tą telewizją w chlewach to nie byłby taki zły pomysł? Częstym gościem na szklanym ekranie jest ostatnio Andrzej Lepper, który w wielkim stylu powrócił do łask telewizji państwowej. Lepper problemy świń zna bardzo dobrze, bo sam od lat walczy o dostęp do koryta.
Więcej możesz przeczytać w 7/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.