1,5mld zł zaciągniętych w bankach kredytów, zastój na rynku kabli i zniszczona reputacja. "Tele-Fonika to nierzetelny partner i każdy, kto będzie kiedykolwiek robił z nią interesy, powinien się nad tym zastanowić" - oświadczył publicznie 24 września wicepremier Jerzy Hausner. Tydzień później to samo powtórzył w Sejmie wiceminister gospodarki Dagmir Długosz. Związkowcy z dawnej Fabryki Kabli Ożarów odgrażają się, że wykorzystując kontakty ze związkowymi centralami na Zachodzie, skutecznie odstraszą od myślenickiej Tele-Foniki Kable jej zagranicznych kontrahentów.
Tak fatalnej prasy, jaką w ostatnim czasie ma Tele-Fonika należąca do Bogusława Cupiała (7. na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost"; majątek oceniany na 1,3 mld zł), nie miała chyba żadna prywatna spółka w III RP. Powstała w 1992 r. firma, największy producent kabli i przewodów w Polsce, czwarty w Europie i w pierwszej dwudziestce na świecie, ma jednak poważniejsze kłopoty. Długoterminowe zadłużenie spółki z Myślenic koło Krakowa sięga 400 mln USD. Robert Moreń, rzecznik banku Pekao SA, informuje, że bank zauważył "znaczną poprawę w sytuacji Tele-Foniki w porównaniu z rokiem ubiegłym" i że na bieżąco reguluje ona zobowiązania. Jak jednak dowiedział się "Wprost", jeszcze we wrześniu niektóre z banków uczestniczących w konsorcjum wierzycieli Tele-Foniki (Pekao SA, Citibank Handlowy, BPH PBK i Kredyt Bank) rozważały możliwość przejęcia jej za długi.
Bankomatnia
Na internetowych stronach Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej do bliższego zapoznania się ze stanowiskiem resortu w sprawie zamknięcia Fabryki Kabli Ożarów zachęca banner z hasłem "Ożarów - nierzetelny biznesmen". Bezprecedensowy atak członków rządu wywołały ciągnące się od miesięcy negocjacje MGPiPS oraz Agencji Rozwoju Przemysłu z firmą Cupiała w sprawie zagospodarowania terenów po zlikwidowanej fabryce kabli w Ożarowie. - Rozumiem irytację wicepremiera Hausnera, który osobiście zaangażował się w sprawę i doprowadził do utworzenia w Ożarowie specjalnej strefy ekonomicznej - mówi Arkadiusz Krężel, prezes ARP. - Mieliśmy 15 inwestorów chcących rozpocząć tam działalność i zatrudnić co najmniej 300 osób, lecz Tele-Fonika nie zgadzała się na przekazywanie im pojedynczych działek. Chciała sprzedać cały teren i żądała zbyt wygórowanej ceny.
Gdyby jednak klienci Tele-Foniki rzeczywiście posłuchali wezwania wicepremiera, skutki mogłyby być opłakane nie tylko dla jej właściciela i ponad 3,5 tys. zatrudnianych przez niego ludzi, ale i dla największych polskich banków. 47-letni biznesmen stworzył bowiem z niewielkiej, prywatnej kablowni w Myślenicach prawdziwe imperium w dużej mierze dzięki kredytom. Na przełomie roku 1998 i 1999 Tele-Fonika za mniej więcej 200 mln zł kupiła większą od siebie Krakowską Fabrykę Kabli (powstała Tele-Fonika KFK), zwiększając udział w polskim rynku do 30 proc. Na początku 2002 r. od balansującego na krawędzi bankructwa holdingu Elektrim przejęła za pożyczone 600 mln zł firmę Elektrim Kable i jej kablownie w Ożarowie, Bydgoszczy i Załomiu koło Szczecina (połączone spółki utworzyły Tele-Fonikę Kable SA) i zdobyła w ten sposób 63 proc. rynku! Obsługa zadłużenia nie stanowiłaby problemu, gdyby nie załamanie się w końcu 2001 r. rynku kabli na świecie i w Polsce. Firmy budowlane ograniczyły zamówienia, zbankrutowało wiele spółek informatycznych, które kładły linie światłowodów, a TP SA - po prywatyzacji - sześciokrotnie zmniejszyła zakupy przewodów telekomunikacyjnych. Przychody kablowni należących do Bogusława Cupiała spadły w 2002 r. aż o 14 proc. Na dodatek likwidacja FKO pochłonęła około 50 mln zł i kosztuje co miesiąc kolejny milion.
- Nikomu nie zalegamy z zapłatą ani jednej złotówki, nie mamy żadnej przeterminowanej należności. Chciałbym, żeby każda polska firma mogła to o sobie powiedzieć - mówi "Wprost" Bogusław Cupiał. Mimo to nasi informatorzy twierdzą, że w Pekao SA zobowiązaniami firmy zajmuje się głównie osoba odpowiedzialna za tzw. kredyty zagrożone. Z powodu kredytu udzielonego Tele-Fonice miało dojść do spięcia między ówczesną prezes Pekao SA Marią Wiśniewską a włoskimi akcjonariuszami z UniCredito Italiano. - Nic takiego się nie zdarzyło. Sprawa kredytów dla Tele-Foniki nie miała żadnego związku z moim odejściem z banku - zapewnia "Wprost" Maria Wiśniewska. Zaniepokojeniu banków trudno byłoby się jednak dziwić, bo pożyczyły Tele-Fonice tyle samo pieniędzy, ile upadłej Stoczni Szczecińskiej! Ich właściciele nie znieśliby drugiego takiego ciosu.
Strach na dzieci
Właściciel Tele-Foniki (także m.in. klubu piłkarskiego Wisła Kraków) w ciągu roku za sprawą związkowej propagandy i lewicowych mediów urósł do roli najbardziej krwiożerczego polskiego kapitalisty, którym straszy się niegrzeczne dzieci. Okupacja fabryki w Ożarowie trwała ponad 300 dni, dochodziło do regularnych bitew z ochroniarzami Tele-Foniki, a obrazki z zakładu wypełniły czołówki programów informacyjnych. Podwarszawska miejscowość stała się miejscem pielgrzymek związkowców z całego kraju, posłów Samoobrony, LPR. - Padliśmy ofiarą przekonania, że można w Polsce prowadzić działalność gospodarczą z dala od polityki - uważa Jerzy Jurczyński, rzecznik Tele-Foniki.
W tym spektakularnym nieomal samobójstwie jednej z najbardziej obiecujących polskich firm udział ma jednak także Bogusław Cupiał, określany czasem mianem "super-sam". - Sytuacja rynkowa stała się nagle tak dramatyczna, że musieliśmy zamknąć fabrykę, bo nie utrzymalibyśmy pozostałych zakładów w Szczecinie i Bydgoszczy. Mieliśmy do wyboru: albo przeprowadzić jednorazowe cięcie, albo restrukturyzować zakład przez lata pod dyktando związków zawodowych - tłumaczy Cupiał. Jeśli nawet rachunek ekonomiczny przemawiał za likwidacją FKO, to styl przeprowadzenia operacji okazał się dla wizerunku biznesmena zabójczy. Ówczesny prezes Tele-Foniki KFK Bogdan Zapaśnik do ostatniej chwili zapewniał, że firma nie będzie zamykać żadnego zakładu (sam podczas głosowania 28 lutego 2002 r. wstrzymał się od głosu), a pracowników FKO poinformowano o decyzji miesiąc po jej podjęciu. W lipcu 2002 r. Tele-Fonikę KFK ukarała Komisja Papierów Wartościowych i Giełd - za złamanie publicznych obietnic, iż nie wycofa z giełdy przejętego Elektrimu Kable. Był to pierwszy w historii giełdy wypadek, gdy spółce cofnięto zgodę na przekroczenie progu 50 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy przejmowanego podmiotu.
Ufam i kontroluję
Choć kablowe imperium rozrastało się z roku na rok, właściciel nie przestał hołdować zasadzie "pełne zaufanie i stuprocentowa kontrola". Pracuje w biurze po kilkanaście godzin dziennie. - Ma obsesję trzymania ręki na pulsie. Potrafi wydawać polecenia nawet co do koloru kabla, który należy sprzedać klientowi - opowiada były pracownik centrali w Myślenicach. - Wyrzucił najlepszego handlowca, który załatwiał nam milionowe kontrakty w USA, wykończył nerwowo człowieka, który był guru w dziedzinie światłowodów - relacjonuje były pracownik Tele-Foniki. Zwolnił rzecznika prasowego, który nie akceptował stylu, w jakim rozwiązano sprawę Ożarowa. W kwietniu pozbył się członków zarządu, m.in. prezesa Jana Wieluńskiego i wiceprezesa Jana Kurbiela, wywodzących się z dawnego Elektrimu Kable, pomagających mu przejąć i zrestrukturyzować tę firmę. Sam objął fotel prezesa zarządu. Gdy w 2000 r. pokłócił się ze wspólnikami, z którymi zakładał firmę, nakazał ochroniarzom, by nie wpuszczali ich do fabryki. W końcu odkupił od nich udziały w Tele-Fonice i Wiśle Kraków, przejmując spółki na własność. Zbigniewa Urbana (dziś jest właścicielem Uzdrowiska Kopalni Soli Bochnia i hotelu Villa Marilor w Zakopanem) oraz Stanisława Ziętka spłacił za pomocą gotówki, ziemi (180 ha) i cennej kamienicy w Krakowie.
Jednocześnie to właśnie bezkompromisowości i ambicji Cupiała Tele-Fonika zawdzięcza dzisiejszą pozycję na rynku. Dawnym wspólnikom wystarczały przyzwoite dochody z dywidendy. Nie chcieli ryzykować. - Mieliśmy odmienne poglądy na temat strategii rozwoju. Ja każdą zarobioną złotówkę inwestuję w firmę - wyjaśnia "Wprost" Cupiał. Od chwili jego rozstania ze wspólnikami wartość netto majątku Tele-Foniki wzrosła z 257,2 mln zł do niemal 1,2 mld zł.
Byle do wiosny
- Jesteśmy już w końcowym okresie dekoniunktury - zapewnia dziś szef Tele-Foniki. Oby się nie mylił, bo w przeciwnym razie firma może mieć kłopoty ze spłatą 1,5 mld zł kredytów. Wątpliwe, by bankowcy byli w stanie lepiej zarządzać kablownią, a na znalezienie zagranicznego inwestora nie ma raczej szans (w tym kontekście najczęściej wymieniano włoski koncern Pirelli, ponieważ największym wierzycielem Tele-Foniki, czyli Pekao SA, rządzą również Włosi). Po krachu na rynku najwięksi światowi producenci kabli i światłowodów stracili nawet 70 proc. swoich przychodów i nie kwapią się do nowych inwestycji.
Cupiał nie czeka z założonymi rękami. 8 października wybrał się do Warszawy na nieoficjalne rozmowy "ostatniej szansy" z wicepremierem Hausnerem. Jak się dowiedzieliśmy, panowie doszli do porozumienia w sprawie zasad przekazania terenów po FKO inwestorom. - Wzajemne oskarżenia osiągnęły już takie natężenie, że zdecydowaliśmy się zrobić pierwszy pojednawczy krok - tłumaczy rzecznik Tele-Foniki. Porozumienie z resortem gospodarki i ARP pomogłoby odbudować zszargany wizerunek Tele-Foniki i samego Bogusława Cupiała. - Myślę, że Cupiał dotrwa do chwili, gdy światłowody wrócą do łask, i spadnie na cztery łapy - mówi Andrzej Piotrowski, ekspert telekomunikacyjny Centrum im. Adama Smitha. Czy coraz bardziej zaciskająca się kablowa pętla pozwoli mu jednak odzyskać oddech?
Plecy prezesa |
---|
Większość posłów z Małopolski - jak wynika z naszych rozmów - nigdy nawet nie spotkała osobiście Cupiała. Mimo to często podejrzewano, że biznesmen ma polityczne "plecy", zwłaszcza od chwili, gdy Tele-Fonika zwróciła się do UOKiK o zgodę na przejęcie Elektrimu Kable. W czerwcu 2001 r. urząd odmówił, argumentując, że spółka uzyskałaby monopol na polskim rynku. - Decyzja była słuszna. Fuzja ograniczyłaby do minimum konkurencję na krajowym rynku kabli. Poza tym status zakładu pracy chronionej dawał Tele-Fonice dodatkową przewagę nad konkurentami - tłumaczy Elżbieta Modzelewska-Wąchal, była wiceprezes UOKiK. Decyzję podjął ówczesny szef UOKiK Tadeusz Aziewicz, lecz po listopadowych wyborach i zwycięstwie SLD-UP nowy prezes urzędu Cezary Banasiński wydał zgodę na mariaż dwóch spółek. To rozpętało falę spekulacji. Pojawiły się też informacje, że na nowe kierownictwo naciskała Anna Fornalczyk, prezes Urzędu Antymonopolowego w latach 1990-1995, której firma miała doradzać przy fuzji Tele-Foniki i Elektrimu Kable. Obecni urzędnicy UOKiK nieoficjalnie sugerują jednak, że to Aziewicz bezpodstawnie odmówił zgody na połączenie firm, bo bał się reakcji opinii publicznej, a akurat startował w wyborach do Sejmu z listy PO. - Może Cupiał liczył, że w Ożarowie SLD wyciągnie za niego kasztany z ognia, da ludziom z budżetu jakieś pakiety osłonowe. Dostał jednak od Hausnera cios w plecy - spekuluje jeden z maklerów. - Od początku lat 90. mówiło się o politycznych koneksjach Cupiała, ale sprawa Ożarowa chyba rozwiała te podejrzenia - uważa jednak Adam Bielan, poseł PiS z okręgu, w którego skład wchodzi powiat myślenicki. Może biznesmen z Myślenic ma kłopoty właśnie z powodu braku "zaplecza"? |
RACHUNEK Tele-Foniki |
---|
|
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.