Do typowych scen w kryminałach typu chandlerowskiego należy wstępna rozmowa detektywa i klienta, w której bohater, przyjmując zlecenie, zastrzega, że jeśli raz podejmie się jakiejś sprawy, to doprowadzi ją do końca niezależnie od tego, czy będzie się to podobało zleceniodawcy, czy też nie.
W podobnej sytuacji znalazł się ostatnio redaktor naszej największej gazety, który wprawdzie heroicznie wydobył na światło dzienne sprawę związaną z aferą korupcyjną, ale od samego początku chciał utrzymać rozpętany żywioł pod kontrolą, chroniąc pewnych ludzi i pewne instytucje. Bywa, że zasłaniając się tajemnicą dziennikarską, redaktor popada w śmieszność. Dlaczego tajemnicą mają być np. wczasy z głową państwa na Helu, a kąpiel z byłym rzecznikiem w jego basenie - już nie? Przykład autorytetu jest zaraźliwy i obawiam się, że niedługo lekarz złapany na kradzieży w supermarkecie zasłoni się tajemnicą lekarską, a aresztowany za związki z mafią biznesmen będzie mówił o tajemnicy handlowej.
Piszę to nie po to, by dać prztyczka koledze ze studiów, tylko dlatego, że i mnie nie jest wszystko jedno, jaką gazetę będę czytał w najbliższych latach.
A może nie czytał, tylko oglądał? Na całe środowisko gazet (lub czasopism) padł bowiem blady strach i to z powodu zgoła innego niż toczące się śledztwo. Już niedługo zadrukowane maczkiem płachty papieru przestaną być największą atrakcją kiosków Ruchu. Zastąpią je cieniutkie ekrany wyświetlające wiadomości, artykuły, reklamy. Podobno na razie nie da się jeszcze takiej gazety złożyć na pół. Ale przy obecnym tempie rozwoju techniki za parę lat cybergazeta nie będzie się różnić od normalnej. Zapach, szelest... Będzie mógł ją nawet przynosić pies - oczywiście sztuczny.
Podobny los spotka książki. Na kartach jednej standardowej pojawią się na żądanie encyklopedia, poradnik i kalendarz. Leniwym tekst poczyta lektor, głupim głosik objaśni przypisy, studentom elektroreklamy wyświetlą adresy firm piszących prace magisterskie. Śmierć książek będzie oznaczać koniec bibliotek. W bardziej snobistycznych domach szafy zostaną zastąpione elektronicznymi tapetami wyświetlającymi - gdy zajdzie potrzeba, np. przy okazji wizyty "lepszych" gości - grzbiety szczególnie cennych woluminów.
Jedyna bariera, z którą nie poradziła sobie i pewnie długo nie poradzi nowoczesna technologia, to produkcja takich gazetowych ekranów, które dałoby się bezkarnie pociąć na mniejsze kawałki i powiesić na gwoździu w toalecie.
Piszę to nie po to, by dać prztyczka koledze ze studiów, tylko dlatego, że i mnie nie jest wszystko jedno, jaką gazetę będę czytał w najbliższych latach.
A może nie czytał, tylko oglądał? Na całe środowisko gazet (lub czasopism) padł bowiem blady strach i to z powodu zgoła innego niż toczące się śledztwo. Już niedługo zadrukowane maczkiem płachty papieru przestaną być największą atrakcją kiosków Ruchu. Zastąpią je cieniutkie ekrany wyświetlające wiadomości, artykuły, reklamy. Podobno na razie nie da się jeszcze takiej gazety złożyć na pół. Ale przy obecnym tempie rozwoju techniki za parę lat cybergazeta nie będzie się różnić od normalnej. Zapach, szelest... Będzie mógł ją nawet przynosić pies - oczywiście sztuczny.
Podobny los spotka książki. Na kartach jednej standardowej pojawią się na żądanie encyklopedia, poradnik i kalendarz. Leniwym tekst poczyta lektor, głupim głosik objaśni przypisy, studentom elektroreklamy wyświetlą adresy firm piszących prace magisterskie. Śmierć książek będzie oznaczać koniec bibliotek. W bardziej snobistycznych domach szafy zostaną zastąpione elektronicznymi tapetami wyświetlającymi - gdy zajdzie potrzeba, np. przy okazji wizyty "lepszych" gości - grzbiety szczególnie cennych woluminów.
Jedyna bariera, z którą nie poradziła sobie i pewnie długo nie poradzi nowoczesna technologia, to produkcja takich gazetowych ekranów, które dałoby się bezkarnie pociąć na mniejsze kawałki i powiesić na gwoździu w toalecie.
Więcej możesz przeczytać w 42/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.