Właściciel Tele-Foniki w barbarzyński sposób niszczy fabrykę w Ożarowie
Ta informacja jest tak skandaliczna, że wręcz trudno byłoby w nią uwierzyć, gdyby nie fakt, iż została oficjalnie przekazana Sejmowi przez Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Chodzi o postępowanie właściciela firmy Tele-Fonika Kable SA przypominające taktykę spalonej ziemi. W przeszłości tę metodę stosowali barbarzyńscy wodzowie, a polegała ona na całkowitym zniszczeniu terytorium, którego dłużej nie dało się okupować.
Kilkanaście miesięcy temu Tele-Fonika postanowiła zlikwidować fabrykę w Ożarowie, bo jej dalsze funkcjonowanie uznano za nieopłacalne. Ostro zaprotestowało kilkuset pracowników, dla których zaprzestanie produkcji oznaczało utratę pracy i nędzę ich rodzin. Konflikt ciągnął się miesiącami, ale został wygaszony dzięki interwencji wicepremiera Jerzego Hausnera. Tereny po byłej fabryce kabli zostały włączone do specjalnej strefy ekonomicznej, co dawało szansę uruchomienia nowej produkcji i ponownego zatrudnienia ludzi posłanych na bruk przez Tele-Fonikę.
Do działania przystąpiła Agencja Rozwoju Przemysłu, która niczym gospodarcze pogotowie ratunkowe już nieraz skutecznie interweniowała w podobnych sytuacjach. W wyniku jej promocyjnej akcji znaleziono 25 potencjalnych inwestorów, którzy byli gotowi zainwestować w ożarowskiej strefie ekonomicznej. Agencja wybrała czterech z nich. Dla kilkuset dawnych pracowników Tele-Foniki pojawiła się szansa znalezienia zatrudnienia.
Storpedował te działania dotychczasowy właściciel, który za fabryczne tereny zażądał ceny dwukrotnie wyższej od aktualnej wartości rynkowej. Na taki rozbój w biały dzień nie mogła się zgodzić ani Agencja Rozwoju Przemysłu, ani inwestorzy. Nawet kiedy bardzo chciałoby się pomóc bezrobotnym z Ożarowa, trzeba szanować reguły rządzące gospodarką, a te wykluczają zawieranie tak niekorzystnych transakcji.
Świetnie wie o tym właściciel Tele-Foniki, powszechnie znany z umiejętności liczenia. Trudno założyć, aby przypuszczał, że uda mu się załatwić kokosowy interes na sprzedaży zakładu, który sam doprowadził do upadku. Przekonująco brzmi argumentacja, która w zaporowej cenie, przekreślającej szanse na nowe ożarowskie inwestycje, upatruje zemstę na osobach uporczywie broniących swoich miejsc pracy.
Obecnie teren dawnej fabryki kabli jest okupowany przez zdesperowanych ludzi, którzy chcą, by zgodnie z otrzymaną obietnicą, wznowiono tu produkcję. Natomiast sprawca całego nieszczęścia, powołując się na święte prawo własności, domaga się interwencji policji, by bez przeszkód dalej realizować swoją taktykę spalonej ziemi. Czas by umierać, gdyby lewicowy rząd w jakikolwiek sposób umożliwił takie barbarzyńskie działanie.
Kilkanaście miesięcy temu Tele-Fonika postanowiła zlikwidować fabrykę w Ożarowie, bo jej dalsze funkcjonowanie uznano za nieopłacalne. Ostro zaprotestowało kilkuset pracowników, dla których zaprzestanie produkcji oznaczało utratę pracy i nędzę ich rodzin. Konflikt ciągnął się miesiącami, ale został wygaszony dzięki interwencji wicepremiera Jerzego Hausnera. Tereny po byłej fabryce kabli zostały włączone do specjalnej strefy ekonomicznej, co dawało szansę uruchomienia nowej produkcji i ponownego zatrudnienia ludzi posłanych na bruk przez Tele-Fonikę.
Do działania przystąpiła Agencja Rozwoju Przemysłu, która niczym gospodarcze pogotowie ratunkowe już nieraz skutecznie interweniowała w podobnych sytuacjach. W wyniku jej promocyjnej akcji znaleziono 25 potencjalnych inwestorów, którzy byli gotowi zainwestować w ożarowskiej strefie ekonomicznej. Agencja wybrała czterech z nich. Dla kilkuset dawnych pracowników Tele-Foniki pojawiła się szansa znalezienia zatrudnienia.
Storpedował te działania dotychczasowy właściciel, który za fabryczne tereny zażądał ceny dwukrotnie wyższej od aktualnej wartości rynkowej. Na taki rozbój w biały dzień nie mogła się zgodzić ani Agencja Rozwoju Przemysłu, ani inwestorzy. Nawet kiedy bardzo chciałoby się pomóc bezrobotnym z Ożarowa, trzeba szanować reguły rządzące gospodarką, a te wykluczają zawieranie tak niekorzystnych transakcji.
Świetnie wie o tym właściciel Tele-Foniki, powszechnie znany z umiejętności liczenia. Trudno założyć, aby przypuszczał, że uda mu się załatwić kokosowy interes na sprzedaży zakładu, który sam doprowadził do upadku. Przekonująco brzmi argumentacja, która w zaporowej cenie, przekreślającej szanse na nowe ożarowskie inwestycje, upatruje zemstę na osobach uporczywie broniących swoich miejsc pracy.
Obecnie teren dawnej fabryki kabli jest okupowany przez zdesperowanych ludzi, którzy chcą, by zgodnie z otrzymaną obietnicą, wznowiono tu produkcję. Natomiast sprawca całego nieszczęścia, powołując się na święte prawo własności, domaga się interwencji policji, by bez przeszkód dalej realizować swoją taktykę spalonej ziemi. Czas by umierać, gdyby lewicowy rząd w jakikolwiek sposób umożliwił takie barbarzyńskie działanie.
Więcej możesz przeczytać w 42/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.