Błok, Majakowski, Broniewski, podani w tramwaju z samego rana, mogą się okazać lepsi niż piwo czy piguły na kaca
W Poznaniu poezja zaatakowała autobusy. Do tej pory jedyną poezją w środkach komunikacji miejskiej były co najwyżej: marna tabliczka z trasą przejazdu i wulgarne napisy nasmarowane mazakiem lub wystrugane scyzorykiem. Tym razem sami poeci czytali wiersze przypadkowym pasażerom. Brawa dla organizatorów akcji "Poznań poetów", którzy chcąc zachęcić mieszkańców do czytania poezji, namówili poetów do swoistej akcji bezpośredniej.
Do poetyckiego ataku przystąpiła także raczej mało liryczna straż miejska, która zamiast mandatów wręczała wiersze. Również na poznańskim dworcu PKP między informacjami o odjeżdżających pociągach dumnie głoszono poezję. Spełniło się marzenie tzw. piewców codzienności o tym, że poezja jest wszędzie, czyli także na wyczyszczonym dysku Aleksandry Jakubowskiej, w pęcie salcesonu czy w pralce automatycznej. Akcja przeprowadzona w Poznaniu wymagała odwagi. Zwykle osoby wygłaszające jakieś niezrozumiałe teksty są brane przez współpasażerów za lokalnych polityków prowadzących kolejną kampanię lub za zwykłych świrów.
Im więcej w naszym życiu poezji, tym lepiej. Fama głosi, że w moskiewskim metrze co drugi pasażer czyta książkę. Przeważa tam klasyka narodowa, czyli Dostojewski, Czechow, Puszkin. Może w Moskwie bez książki nie wpuszczają do metra? U nas - wstyd powiedzieć - wśród lektur "tramwajowych" dominują gazety pełne antypoetów, takich jak Rywin, Janik czy Marek Pol. A jak się trafi pasażer wyjątkowy z książką, to zwykle okazuje się, że jest to książka do nabożeństwa. Autobus, tramwaj, kolejka miejska to świetna przestrzeń do prowadzenia ambitnych działań artystycznych. Te miejsca opanowane były do tej pory przez oszustów sprzedających pseudocharytatywne krzyżówki, wciskaczy kiczowatych wisiorków czy zwykłych kieszonkowców. To wspaniałe, że teraz wypełnili tę przestrzeń poeci.
Gdyby eksperyment poznański wprowadzić na dłużej i również w innych miastach, można by się pokusić o wysoce pożyteczną poetycką terapię, która w dobie kryzysu z pewnością bardzo by się przydała znerwicowanemu społeczeństwu.
Wkurzonym, złym i ledwo co obudzonym pasażerom jadącym chłodnym porankiem w tłoku do roboty zaleciłbym czytanie rosyjskich poetów rewolucyjnych. Błok, Majakowski, a nawet nasz Broniewski, podani w tramwaju z samego rana, mogą się okazać lepsi niż piwo czy piguły na kaca. Poezja rewolucyjna mogłaby być czytana nie dłużej niż do dziewiątej. Potem, w środku dnia, gdy ludzie załatwiają różne urzędowe sprawy, serwowałbym coś lekkiego. Tu przydałby się absurdalny Gałczyński, szyderczy Wolter, włoscy futuryści. Taki zestaw pozwoliłby społeczeństwu nabrać dystansu do kretynizmów czekających za rogiem. Po południu, w porze powrotów do domów, proponowałbym coś, co wypełni ludziom pustkę i jałowość, czyli poważną poezję filozoficzną (T. S. Eliot, Herbert, Miłosz). W wypadku wyjątkowo uciążliwych korków spowodowanych przyjazdem jakiegoś ważnego bęcwała lub kolejnym protestem warto by czytać dla odreagowania wiersze poetów "miejskich" (np. O'Harę) lub kontrkulturowych (np. "Skowyt" Ginsberga). Po dwudziestej w tramwajach powinno się czytać już tylko erotyki Safony i Katullusa.
Oczywiście warto się zastanowić nad możliwością dostosowania tramwajowej oferty poetyckiej do gatunku pasażerów. Jeżeli w tramwaju przeważają rezerwiści, to jedynym ratunkiem byłaby "Sztuka obłapiania" Fredry. Kiedy wagon zapchany jest kibolami, może nas uratować tylko głośne cytowanie najbardziej świńskich metafor poetyckich Leszka Millera.
Z uwagi na fakt, iż władza ma coraz gorszy kontakt ze społeczeństwem, rozważa się możliwość przerabiania komunikatów rządowych na poetyckie fraszki lub zgrabne limeryki. Powszechnie uznano, że atak poetycki należy zdecydowanie rozszerzyć na budynki rządowe i parlament. O ile ładniej brzmiałyby polemiki rządu i opozycji, gdyby porozumiewano się za pomocą sonetów. O ile ciekawiej prezentowałby się minister spraw wewnętrznych i admi-nistracji Krzysztof Janik, który zamiast suchych komunikatów wydobywałby z siebie żarliwą poezję. O ile bardziej światowo zaistniałby, gdyby cytował jedynie romantycznych poetów niemieckich czy francuskich symbolistów. Owidiusz, Pindar, Horacy, Różewicz do polityki! Janik i Pol do poezji!
Do poetyckiego ataku przystąpiła także raczej mało liryczna straż miejska, która zamiast mandatów wręczała wiersze. Również na poznańskim dworcu PKP między informacjami o odjeżdżających pociągach dumnie głoszono poezję. Spełniło się marzenie tzw. piewców codzienności o tym, że poezja jest wszędzie, czyli także na wyczyszczonym dysku Aleksandry Jakubowskiej, w pęcie salcesonu czy w pralce automatycznej. Akcja przeprowadzona w Poznaniu wymagała odwagi. Zwykle osoby wygłaszające jakieś niezrozumiałe teksty są brane przez współpasażerów za lokalnych polityków prowadzących kolejną kampanię lub za zwykłych świrów.
Im więcej w naszym życiu poezji, tym lepiej. Fama głosi, że w moskiewskim metrze co drugi pasażer czyta książkę. Przeważa tam klasyka narodowa, czyli Dostojewski, Czechow, Puszkin. Może w Moskwie bez książki nie wpuszczają do metra? U nas - wstyd powiedzieć - wśród lektur "tramwajowych" dominują gazety pełne antypoetów, takich jak Rywin, Janik czy Marek Pol. A jak się trafi pasażer wyjątkowy z książką, to zwykle okazuje się, że jest to książka do nabożeństwa. Autobus, tramwaj, kolejka miejska to świetna przestrzeń do prowadzenia ambitnych działań artystycznych. Te miejsca opanowane były do tej pory przez oszustów sprzedających pseudocharytatywne krzyżówki, wciskaczy kiczowatych wisiorków czy zwykłych kieszonkowców. To wspaniałe, że teraz wypełnili tę przestrzeń poeci.
Gdyby eksperyment poznański wprowadzić na dłużej i również w innych miastach, można by się pokusić o wysoce pożyteczną poetycką terapię, która w dobie kryzysu z pewnością bardzo by się przydała znerwicowanemu społeczeństwu.
Wkurzonym, złym i ledwo co obudzonym pasażerom jadącym chłodnym porankiem w tłoku do roboty zaleciłbym czytanie rosyjskich poetów rewolucyjnych. Błok, Majakowski, a nawet nasz Broniewski, podani w tramwaju z samego rana, mogą się okazać lepsi niż piwo czy piguły na kaca. Poezja rewolucyjna mogłaby być czytana nie dłużej niż do dziewiątej. Potem, w środku dnia, gdy ludzie załatwiają różne urzędowe sprawy, serwowałbym coś lekkiego. Tu przydałby się absurdalny Gałczyński, szyderczy Wolter, włoscy futuryści. Taki zestaw pozwoliłby społeczeństwu nabrać dystansu do kretynizmów czekających za rogiem. Po południu, w porze powrotów do domów, proponowałbym coś, co wypełni ludziom pustkę i jałowość, czyli poważną poezję filozoficzną (T. S. Eliot, Herbert, Miłosz). W wypadku wyjątkowo uciążliwych korków spowodowanych przyjazdem jakiegoś ważnego bęcwała lub kolejnym protestem warto by czytać dla odreagowania wiersze poetów "miejskich" (np. O'Harę) lub kontrkulturowych (np. "Skowyt" Ginsberga). Po dwudziestej w tramwajach powinno się czytać już tylko erotyki Safony i Katullusa.
Oczywiście warto się zastanowić nad możliwością dostosowania tramwajowej oferty poetyckiej do gatunku pasażerów. Jeżeli w tramwaju przeważają rezerwiści, to jedynym ratunkiem byłaby "Sztuka obłapiania" Fredry. Kiedy wagon zapchany jest kibolami, może nas uratować tylko głośne cytowanie najbardziej świńskich metafor poetyckich Leszka Millera.
Z uwagi na fakt, iż władza ma coraz gorszy kontakt ze społeczeństwem, rozważa się możliwość przerabiania komunikatów rządowych na poetyckie fraszki lub zgrabne limeryki. Powszechnie uznano, że atak poetycki należy zdecydowanie rozszerzyć na budynki rządowe i parlament. O ile ładniej brzmiałyby polemiki rządu i opozycji, gdyby porozumiewano się za pomocą sonetów. O ile ciekawiej prezentowałby się minister spraw wewnętrznych i admi-nistracji Krzysztof Janik, który zamiast suchych komunikatów wydobywałby z siebie żarliwą poezję. O ile bardziej światowo zaistniałby, gdyby cytował jedynie romantycznych poetów niemieckich czy francuskich symbolistów. Owidiusz, Pindar, Horacy, Różewicz do polityki! Janik i Pol do poezji!
Więcej możesz przeczytać w 42/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.